To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Interkol

Dystans całkowity:21197.93 km (w terenie 40.43 km; 0.19%)
Czas w ruchu:662:50
Średnia prędkość:31.98 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:83164 m
Maks. tętno maksymalne:207 (104 %)
Maks. tętno średnie:188 (94 %)
Suma kalorii:432360 kcal
Liczba aktywności:206
Średnio na aktywność:102.90 km i 3h 13m
Więcej statystyk

Chciałeś, masz... Proste...

Sobota, 1 marca 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Dokładnie.. Chciałeś mocno trenować, masz tego efekt.. Czas na regeneracyjny tydzień od poniedziałku!

Początek był i lekki i przyjemny, Chłopaki przyjechali idealnie w czas i ruszyliśmy z Krotoszyna na Milicz i trochę dookoła na Twardogórę by później lecieć na Ose i Międzybórz, przez Sośnie i do Odolanowa.

Przylecieli ze średnią 33kmh co myślałem w takim razie że będzie mocny dzisiaj trening skoro tak wszyscy nabuzowani energią i chęcią do szybkiej jazdy. Tu się zdziwiłem jak długo nikt nie chciał wychodzic na zmianę, Przemko coś ściemniał, młodzi stażem też niezbyt byli chętni.. No to ja głównie z Błażejem W. prowadzliliśmy peleton i czasem coś tam Krzysiek L. i Błażej Ś. Do Milicza więc spoko, za Miliczem zaczęly się większe hopki i tutaj niby Jakub wariował i coś atakował a później odpadał i musielismy czekać za nim i resztą chłopaków.. I nic by się nie stało gdyby nie za każdą hopką i mocniejszą dokrętką musieliśmy za nimi czekać dość długo.. No jakby się nie wariowało to by sie chociaż na kole spokojnie dojechalo ;)

Dalej to już jazda na Twardogórę i tam Błażej W. mocno docisnął na jednej hopie tak że chwilę siedziałem na kole ale musiałem odpuścić bo nogi totalnie nie kręciły dzisiaj. Długi czas później też spokój i czekamy za maruderami oraz dalej jedziemy na spokojnie na Międzybórz.... Tutaj już nawet na płaskim chłopaki mieli mega problemy z utrzymaniem tempa więc sory, ale postanowiliśmy jechać swoje bo nie mieliśmy lampek ;) Ostatnia w sumie hopka na dzisiaj to w Międzyborzu... Tutaj Przemo pierwszy raz dzisiaj chyba mocniej przycisnął.. Za nim skoczył Błażej W... Ja i Błażej Ś. jechaliśmy spokojnie, LKrzysiek trochę stracił, a tu nagle dwójka która odskoczyła jedzie dalej mocno aż do Odolanowa.. Ja z Błażejem Ś. na początku mocno gonimy, ale Błażej Ś. mnie mocno po jakimś czasie demotywuje do dalszej pogoni i długo się nie zastanawiam i przez brak świezości szybko odpuszczam i dalej jedziemy sobie lżej po zmianach...

Dojeżdzamy do Odolanowa, uciekinierzy czekają, jadą na Ostrów, a ja na Krotoszyn. Mimo wiatru w plecy kryzys energetyczny i jadę 27-31kmh... No bywa czasem i tak... :)

caD: 84
przewyższenia: 634m



http://www.endomondo.com/workouts/302501328/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Ugotowany! Trening OTR Interkol Ostrów Wlkp.

Niedziela, 23 lutego 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Kolejna setka za mną, tylko chyba muszę zwolnić bo zaczynam być pijany... Miało być inaczej, ale znowu wyszło jak wyszło.

Od rana wskazania termometra na poziomie 1-2*C nie napawały optymizmem... Ubrałem się więc dość grubo, w czerwoną kurtkę, grube rękawice i ciepłą czapkę.... Jak wyjeżdżałem było mi ciągle zimno, w sumie do samego Ostrowa... Jednak chwila postoju w pełnym słońcu sprawiło, że popełniłem błąd i powinienem się ubrać lżej bo zaczynam się pocić po prostu stojąc na słoncu.
Bazyl natomiast już totalnie mnie rozbroił jadąc na trening w najnowszych butach i systemach {nie}zatrzaskowych.. Coś jak kiedyś Simon Amman na Olipiadzie zastosował nowe zapięcia i wygrał! Tak Bazyl poleciał w butach, których nie powstydziłby się żaden PROkolarz typu Contador czy wspominany również na treningu Kenijczyk Froome.. Najważniejsze że dał radę i dzielnie walczył w butach marki wstyd i systemie zatrzaskowym typu brak... No i te woreczki foliowe na stopy.. Bazyl jesteś zwycięzcą! ;))

Na szczęście trasa dzisiaj obrana w całości płaska z jakimiś tam delikatnymi zmarszczkami. Kierunek Pleszew, Dobrzyca i w pierwszej wersji Krotoszyn. Na rynku stawiło się 18 osób i takim dość sporym jak na nasze warunki peletonie ruszyliśmy w drogę. Kilka osób na MTB odbiło w bok i zrobili mniej niż my... Jak zawsze tempo było zawrotne, tak tym razem delikatne pitu pitu, które mi jak najbardziej dzisiaj pasowało! Każdy mocniejszy zaciąg sprawiał że grzałem się jak woda w czajniku podczas gotowania - z chwili na chwilę coraz bardziej - aż bym po prostu musiał się schłodzić, żeby znowu ruszyć... O dziwo nie było żadnego sprintu na tablice Pleszew i Dobrzyca - tak jak zawsze... W Dobrzycy chłopaki coś kombinują i nie jedziemy jak było w planie na Kkrotoszyn, tylko bocznymi dróżkami na Raszków.. Tu się chce uciekać Przemowi i BłażejowiŚ. który myśli że jest Fabianem Cancellarą, Tony Martinem ew. Wigginsem.. Ja jednak na spokojnie sobie kręciłem, równo po zmianach jechaliśmy... Po chwili Kawalrzesyta który skoczył za nimi złapany, akurat górka to dokręciłem do 42kmh i go nie ma... Tutaj zagotowałem się przeokropnie i prawie zdechłem.. Dojechałem z chłopakami do Raszkowa mocnym tempem i odłączyłem się na Krotoszyn by zacząć swoje PITU pitu pod wiatr...

Jadę sobie jadę i jadę.. Droga się nie kończy, czas leci jakby wolniej, patrzę tablica "Krotoszyn 15km" i twierdze jest ok,  tyle wytrzymam.
Dupa boli, nogi ciężkie, wmordewind, dziury, słońce i ten żar z nieba... Wszystko zaczynało mnie denerwować... Aż tu nagle dojeżdża do mnie kolarz, lekko zasapany, strój Astany, rower jakiś Virginia czy coś takiego, wielka pompka przyczepiona do poziomej rury... Ale nie jestem nieuprzejmy, nie uciekam, nie dokręcam jak niektórzy, witamy się i rozmawiamy, czas upływa jakby szybciej i nie zauważamy kiedy wjeżdżamy do Krotoszyna gdzie się rozjeżdzamy w dwa rózne kierunki :))

ŁŁŁŁŁŁŁłłłłłłoooooooooooooooogólnie to trening na wielki puls... ee.. na plus! Puls zbyt wysoki nie jest bo nie było powodu żeby serducho miało zabić szybciej.. No może raz czy dwa.. Ale to epizody..  Ogólnie dzięki panowie za wspólny trening, kolejny dobry niedzielny dzień na szosie.. Przede mną dwa wolne dni od roweru, ale za to intensywne w spotkania po pracy... Jedno bardzo ważne i dość ryzykowne jeśli chodzi o kariere zawodową bo albo ryzykować albo siedzieć w spokoju i do końca życia nic nie znaczyć.. A że lubię jak coś ode mnie zależy - zaryzykuję więc... :) W ten sam dzień spotkanie z wiedźmami :D

cAD: 84
przewyższneia: 357m



Trasa:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Boooooska jazda :)

Sobota, 22 lutego 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Ciepło, miło i przyjemnie :) Jazda w grupie z chłopakami z Interkolu. Zbiórka jak tydzień temu na Lewiatanie o 11:00.
Wczoraj jeszcze z myślą "nie wiem czy pojadę" bo trudno wchodziło się po schodach po meczu w piłkę..... Nie nastawiałem budzika, myślałem raczej tylko o tym żeby się w końcu wyspać - obudzić się bez niczyjej pomocy, tak po prostu jak organizm stwierdzi że snu starczy.. Pobudka więc chwilę po 8:00 i stwierdziłem "źle nie jest". No to szykowanko, śniadanko i można deptać do Ostrowa :)

Wiatr był w plecy, więc nie cisnąłem za bardzo, a tu się trochę zdziwiłem bo jednak spotkanie na końcu miasta i było trzeba przez cały Ostrów przejechać co chwilę zajmuje... Dojechałem idealnie na czas, chwila pogadanek i wio. Była zacna ekipa, fajny peletonik więc się zrobił: Błażej W., Błażej Ś., Przemko, Krzysiek L., książe Adi., Dawid K. z Kawalerii oraz  Ja. i jakiś nowy ktoś kto dość szybko odpadł.

Trasa obmyślona na Kotłów, Ostrzeszów, Kobylą Górę i dalej na Odolanów. Tak więc jedziemy sobie spokojnie po zmianach, jedynie jeszcze przy wyjeździe z Osw. Kawalerzysta myli biegi i zamiast wstecznego wrzuca 5-tkę, czort wie tylko po co od początku zapier***ać jak wszyscy {oprócz mnie} nierozgrzani.. W drodze pod kościółek na górce skręcamy znowu w prawo i robimy jakąś rundkę jak tydzień temu dodatkowo. Wyjazd na główną i tempo trochę podkręcone. Dawid coś tam próbował dokręcić mocniej, postanowiłem więc dołożyć i coś od siebie, dokręciłem na tyle że zostaliśmy we trzech: Ja, Błażej W. oraz Przemo.... Po czym utrzymując tempo mocne panowie wychodzą mi z koła - czego się spodziewałem... Sam także po ich skokach przyspieszyłem jeszcze i praktycznie nic nie straciłem na szczycie... Reszta chłopaków dojeżdża.

Chwila zjazdu, wolniejszego tempa przez miasto i czas na ostrzeszowskie górki... Tutaj na początku też dość spokojnie, ale tylko na zjazdach.. Każda jedna górka to szybki podjazd i wolniejsze nawet tempo z góry.. W pewnym momencie gdy Przemo jest na zmianie i dokręca bardzo mocno - swoje dokłada jeszcze Błażej W. i tak znowu zostajemy tylko we trzech... Chwile przed tablicą próbuję po zmianie Błażeja jeszcze dokręcić, ale tu znowu Przemko na kole, wyszedł i tablica jego...

Kolejna chwila spokoju aż do Kobylej Góry gdzie na podjeździe znowu zostajemy tylko we trzech... Ale i przyszło coś dla reszty... Duuużo płaskiego przez kolejne ok 30km do Odolanowa.. coś tam wiatr wieje w twarz ale daje się radę utrzymać w miarę konkretne tempo.

Ogólnie spokój aż nie wyjechaliśmy ze Świecy, która jest raptem 2-3km od tablicy w Odolanowie.. Tutaj po dość mocnej zmianie Przema i Błażeja czas na mnie i Krzyśka L... Najpierw utrzymuję tempo, ale po chwili myślę sobie "a co mi tam" i robię rant pod lekko boczny wiatr 40kmh.. Tutaj po chwili słyszę jakiś krzyk czy cuś, a tu Krzysiek L wypadł z szosy na pobocze trochę bo za bardzo próbował się mimo wwszystko schować :D Po chwili jak odbił z powrotem i nic się nie stało Błażej W powtarza ten manewr ale Krzysiek L prowadzi nas środkiem szosy jednak i dojeżdżamy do sprintu na który jednak już nie starcza pary w nogach i nie ma jeszcze tej motoryki co na pewno będzie na wiosnę ;)

Później chwilę czekamy za Adim, robimy wspólne foto i rozjeżdzamy się. Ja jadąc pod wiatr do Krotoszyna w ogóle nie zwracałem uwagi na prędkość... Totalnie rozkręcałem nogi ;) W Sulmierzycach jeszcze spotkana ekipa z Milicza, chwila rozmowy i dalej do domu! :D

Jednym słowem jest zacnie. Będzie tylko lepiej. Po bardzo długich wytrzymałościowych i siłowych jazdach nadchodzi czas powoli na ćwiczenie poszczególnych cech motoryki... Także jak najbardziej baza jest.. Teraz więc konkrety - a te, niestety w przyszłym tygodniu raczej w całości na trenażerze... Chociaż w sumie gdzie mi będzie lepiej robić interwały jak nie w równych warunkach każdy. :)

Ps. No i najbardziej mnie rozwaliło jak pulsometr podczas skoku na górkę w Ostrzeszowie pokazał mi tętno 196ud/min!!!! Niestety jako maXa tego sigma nie zapisała, w takim razie czy to jakiś błąd czy chwilowe tętno na zagince ?
Czy to oznaka że będzie dobrze, skoro bez problemu osiągam takie tętno ???

cad: 85
przewyższenia: 531m

Ekipa z dzisiejszego treningu :)



Dzisiejsza trasa:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Paniagua na suchej bułce i bananie :)

Niedziela, 16 lutego 2014 · Komentarze(1)
Kategoria 100-150km, Interkol
O taaaaaaaaaaak!  Na razie czuję się jak pieprzony paniagua... Dwa dni pod rząd na wysokich obrotach, a ja już w nogach odczułem wczorajszą jazdę, w której tylko końcówka była mocniejsza, za to objętościowo było co dymać...

Może nie banany jeszcze mi w głowie, ale batoniki zbożowe z DINO, są zajebiste Ba!  Polecam!

A dzisiaj trening pewny nie był. Budzik jednak nastawiony na wczesną godzinę co by stwierdzić czy pada deszcz?! Nie pada!
No to wychodzić trzeba było czym prędzej z wyra i uszykowac się na kolejne kilometry szeroko pojętej BAaaaaaZyyyyYy...

Szybkie wejście na ICM - wiatr do Ostrowa boczny - lekko sprzyjający. Wyjechałem więc z bananem, ale na twarzy... Znowu na szosie :)
Gdzieniegdzie trochę mokro, ale rower się umyje, ciuchy się wypierze, a ja się wykąpię! Nie ma lipy! Ważne że nie pada, jest ciepło i przebija się słońce.

Na rynku pierwszy jest niezmordowany Zbigi, dojeżdzają po chwili MichałN, BłażejW, Przemko, KrzysiekL oraz RafałW.
Trasa ustalona, choć jak się później okazało niektórzy nie wiedzieli co jest w planach! Wio!
Z rynku powoli i spokojnie na Odolanów, tu Zbyszek zostaje i śmiga gdzieś rundke do Ostrowa, a my lecimy na Goszcz, Krośnice, Milicz i do Krotoszyna. W momencie "wjazdu na pętlę" 4/6 zrobiło rybkę i bardzo polskie "heeeeęęę?!"

Stety niestety odbili oni w lewo gdzieś bliżej na Ostrów, a tylko ja i BłażejW. polecielismy na Milicz. Jak do tej pory było pod dość mocny wiatr, tak teraz jechało się przyjemnie, spokojnie i szybko! Chwila postoju na sikstopie, jedziemy dalej, podziwiamy pałac wybudowany przez właściciela fabryki meblowej BODZIO w Goszczu, przejaśnia się bardzo mocno, na górkach dojazdowych do Milicza lecimy spokojnie...

Od Milicza załącza mi się mocniejsza jazda, cały trening to było lekkie pitu pitu, więc postanowiłem ciutkę przycisnąć. Oczywiście "w tlenie", troche poniżej progu tak aby się specjalnie mocno nie zakwaszać...

Wyjazd ze Zdun, kierunek już Krotoszyn... Tu jest ustawiony jeden segment na Stravie i był do zdobycia KOM.. Przycinąłem jeszcze troche mocniej i KOM jest mój :D Poleciałem praktycznie sam, BlażejW na kole - średnia z tego odcinka 39,3kmh, ale leciałem ponizej progu beztlenowego wiec wg.pulsometru mógłbym jeszcze co nieco dolożyć.........

.....ale to jak odpoczne, obecnie nogi trochę przymulone, dwa dni odpoczynku powinno zrobić swoje.
Jutro mycie roweru, wtorek w pracy dużo pracy, może więc w środę i czwartek wyskoczę na szosę...obecnie na trenażer nie mogę patrzeć... Praca nie zając - nie ucieknie, nikt za mnie jej w biurze nie zrobi, ale to zrobić można kilka rzeczy później niż zwykle :)

cad: 86
przewyższenia: 419m

Wczorajsza ekipa :)
JA - BłażejW - PrzemkoM. - MatiSZ. - Św.Błażej



Dzisiejsza trasa:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Tren z Interkolem SRALPE POLSKA

Sobota, 15 lutego 2014 · Komentarze(1)
Kategoria 100-150km, Interkol
Uczestnicy
Tak tak, SRALPE POLSKA - po co jeździć do Hiszpanii skoro tutaj jest lepiej ?

Do dobrej formy jeszcze daleko. To tak stwierdzam po każdym wspólnym treningu, który daje zawsze wiele do myślenia.
Nikt zimy nie przespał, wszyscy trenują i wyjście z założenia, że tylko JA [tudzież Ty albo Ty czy inny Ty] trenowałem mocno  to się grubo przejedzie.

Interkole nie zapadły w sen zimowy. Dzisiaj wspólny trening {oby więcej takich w soboty!!!!!!} który z założenia miał być spokojny....
....pierwsze kilometry MOJE to jednak wielka udręka i jazda pod dzisiejszy zimny i mocny WmordeWind.... Średnią ukręcona do Ostrowa to jakieś 28km/h na dość wysokim pulsie! Także nie było to pitu pitu tylko walka o każdą minutę co by nie spóźnić się na zbiórkę - skończyło się na tym, że i tak to ja byłem pierwszy. Najpierw na rynku spotkanie z Błażejem W. i dalej już docelowo kierunek Lewiatan na wyjeździe w kierunku Grabowa. No jakby mi ktoś powiedział że to tam to bym i trafił, ale nazwanie tego miejsca "pętla pruślin" czy jakoś tak zdezorientowało mnie w zupełności.

Chwile poczekaliśmy za resztą, ja już wszamałem pierwszego batona, podjechał p.Andrzej Przeniczka, chwila rozmowy i zaczęli się zjeżdżać kolarze. Kierunek Kotłów, Mikstat, Ostrzeszów... Na górze górki z prologu czeka za nami Bazyl, za chwile naszym oczom okazuje się również prezez Grzegorz. Wspólnie jedziemy sobie spokojnie po zmianach. Jest całkiem miło, spokojnie i dziwnie lekko.

Bazyl został gdzieś po może godzinie jazdy z nami i odbił do domu, ja stanąłem za potrzebą i wszamałem jeszcze kolejnego batona... Zmieniamy kierunek jazdy i od tej chwili tempo wzrasta niemiłosiernie przez wiejący wiatr w plecy. W sumie tak od Czarnegolasu zaczęło się dobre tempo i kazdy coś tam od siebie dokręcał. Jak zawsze praktycznie na tym odcinku zapie****my i wszyscy szykują się na sprint w Odolanowie... Jakieś 2 km przed Odolanowem po zmianie Matiego skacze Przemo, Błażej Ś. siedzi mu na kole, Błażej W. dociaga mnie i Grzegorza do nich, Mati po zmianie nie miał szans żeby dokręcić już.... Po chwili gdy Przemo zorientował się że wszyscy jadą mu na kole zostaje jakieś 700m do "mety" po czym staram się poprawić, dobijam prędkość do 57kmh, ale standardowo nikt nie odpuszcza! Mimo że udaje się zrobić kilkanaście metrów przerwy reszta dojeżdża do mnie. Chwila czarowania i "upragniony sprint"... Tutaj już zawiodłem sam siebie i dałem dupska, lekko zamknięty z prawej strony nie postarałem się nawet i nie walczyłem, tylko dokręciłem spokojnie już....

W Odolanowie chłopaki pojechali w kierunku Ostrowa, a ja śmignąłem na Krotoszyn. Tutaj już spokojnie, nie spinałem się w ogóle, a mimo to dzięki wplecywindowi jechałem jakieś 33-35kmh.. Wjeżdżając do Kroto zupełnie puszczam korby i chcę sobie spokojnie rozkręcić nóżkę......ale nie! Nagle zaczyna padać,  no to 3 km które zostąły do pokonania przez miasto musialem rwać do przodu! Zrobiłem sobie trochę przełaju na szosie i poleciałem skrótem przez park. Wjeżdżając do domu jeszcze mocniej się rozpadało. A obecnie świeci słońce! :)

Trening mega udany... Kolejne kilometry do bazy. Trochę siły i wytrzymałości siłowej, a tak to spokój - oprócz odcinka Szklarka - Odolanów, który polecieliśmy dość szybko porzadnie nadrabiając średnią prędkość :]
Liczę na to, że obecne treningi przełożą się na dobrą formę na wiosne i latem. Że po kolejnych treningach będzie widoczny postęp. Obecnie wiem, że mogę być zmęczony po tym że nie próżnuję :)

caD: 84
przewyższneia: 488m

I jeszcze zdjęcia pyknięte przez Matiego podczas jazdy :)




Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Lutowa mega baza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Niedziela, 9 lutego 2014 · Komentarze(5)
Pierwsza guma w roku 2014 złapana!
Pierwsza seta w roku 2014 przejechana!
Pierwsza jazda Interkolowa w roku 2014 zaliczona!
Pierwsze pęknięcie paznokcia w życiu również już za mną!

Było bombowo. Od rana z workiem, najpierw na plecach później jednak w ręku, pełnym ciuchów, pojechałem do Ostrowa do naszego ks. Adiego. Zostawiłem przesyłkę nieznanemu mi księciu w zakrystii, ale wiedział do kogo podać dalej tą torbę.

Powrót na rynek i tu już spotkany Prezes Grzegorz, podjechaliśmy razem na ławeczkę koło ratusza i zaczęli zjeżdżać się ludzie do treningu. Ruszyliśmy jakieś 5-10 po 10:00 przez kilku spóźnialskich ;) Ja na początku lekko ze Zbigim, który podjechał dzisiaj na MTB - dojechał z nami do Odolanowa, a później odłączył się i pojechał w siną dal.

Mi przyszło praktycznie pierwszą połowę treningu mega ściemniać bo nie było chętnego do jazdy ze mną w parze... Jeden kolega który jechał chwile ze mną na zmianie odpadł. Po moim tekście "ale ja jechałem ledwo w tlenie" złapałem gumę. Jak to skomentował proroczy Grzegorz "to za karę pychy". Może faktycznie coś w tym jest. :D

Szybko zmieniłem dętkę i napompowałem {napompowaliśmy} oponkę do 5 barów. Moje chude rączki niestety za dużo by same nie wbiły :D Z resztą widocznie robiłem to na tyle nieporadnie, że aż wzbudziłem żal u swoich kolegów - dzięki Grześ i Maciej :** buziaki :**

Dalej to już ostrożna jazda na każdą dziurę i nierówność. Połowa, czyli 4 ludzi, odłączyla się i zawróciła do Ostrowa, a my polecieliśmy dalej... Tu już zostałem Ja, Michał N, Błażej W., SLONSKI , spokojna jazda, ja już wychodziłem normalnie na zmiany robiąc sobie podprogowe LT interwały wytrzymałości siłowej :) Także pięknie weszło w nogi...

Powrót to już iście katorga. 30km pod wzmagający się zimny wiatr. Prędkość na tym odcinku oscylowała mniej więcej od 25-29km/h

Było bombowo, super się jechało, trening niby lekki, ale objętościowo spory przez co nawet go odczułem w nogach dość.
I o dziwo! Ściągam lewego buta, skarpeta we krwi, boli, pulsuje, złamany paznokieć u dużego palca. Skąd ? Jak ? Przecież co jakiś czas obgryzam żeby za duży nie urósł :xx


Idę zjeść czekoladę :)


cad: 84
przewyższenia: 421m

Dzisiejszy etap:
http://www.endomondo.com/workouts/294854181/179623...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Wyścig Strzała Topoli MTB

Niedziela, 8 grudnia 2013 · Komentarze(4)
Kategoria 0-50km, Interkol, Mtb, Zawody
Uczestnicy
Bywa czasem i tak, że szosowiec, który przez cały rok jeździ na kolarzówce bądź wpina ją w trenażer, wjeżdza czasem do lasu.

Zdecydowanie jest to śmiechu warte. Taki ze mnie leśny potwór, że poskramiam swoje dzikie emocje.

Przyjechałem więc na wyścig do Topoli k. Ostrowa Wlkp. do lasu na wyścig. Nie nastawiałem się w ogóle na jakąkolwiek walkę i domyślałem się że mogę zamykać peleton. Zaraz po przyjeździe na miejsce ubrałem się i pojechałem się przejechać na trasę... Pomyślałem że może spróbuję w końcu puścić hamulce i polatać na zakrętach i na zjazdach. Pierwszy zjazd i bum. Tak mnie popodbijało że przeleciałem przez kierownicę, zdarłem sobie kolano i biodro, oberwała też dłoń.
Chcę jechać a tu hamulec trze o tarcze. Na szczęście nadjechał Przemysław Dobre Serrce Mocek i pomógł wyregulować imbusami owy problem.

Po chwili rozmowy z chlopakami pojechaliśmy na start. Pierwsze kółko zapoznawcze. Tutaj już się na mnie denerwowali Mati z Błażejem że za wolno, że zbyt asekuracyjnie w zakręty. Start ostry więc lekko odpuściłem żeby jechać za nimi i nie zwalniać grupy, to jednak z perspektywy czasu wielki błąd - bardzo zwolnił mnie i nas kolega Słowik, który jechał powoli i blokował drogę, a długo nie mieliśmy miejsca żeby go wyprzedzić. Jednak później Mati i Błażej gdzieś na zakrętach go wyprzedzili a ja się jeszcze chwilę za nim bujałem. Jednak wyprzedziłem, dogoniłem i jechaliśmy razem. Patrzę na drodze stoi Bazyl, guma! Łukasz trochę stracił bo musiał wyminąć Bazyla i po dogonieni go nie trzymał koła. Dalej kolejne kółka to równa jazda naszej trójki: Mati, Błażej, ja. Doganiamy Roberta, Mati siada mu na kole, ja jednak postanawiam go wyprzedzić. Po chwili za metą z górki zakręt w lewo i podjazd. Tu Błażej próbował zlapać koła, a złapał jedynie korzeń i się wyłożył. No niestety - nie czekamy i jedziemy swoje, mi się w tej chwili pod górę wypina blok z pedału i mały problem z którym sobie radzę.

Zostawiamy Roberta z tyłu, teraz tylko ja i Mati. Prowadzę praktycznie cały czas, jednak na kółko przed finiszem na jednym zakręcie wyrzuca mnie za trasę i mati przejmuje dowodzenie. prowadzi, ja mam plan wyprzedzenia go na najdluższej prostej na trasie, jednak kolejny zakręt i źle pojechałem przez co musiałem zwolnić, Mati wyprzedza mnie pod górę i do mety już prowadzi.

Dobrze że wywaliłem się na objazdowym kółku a nie wyścigowym - bo podczas zawodów leżało chyba 4-5 zawodników i to niektórzy po dwa razy :D

Świetne ściganie, dojechalem na miejscu 8/28. Forma jest, techniki brak :]

Jechane bez licznika :]

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

W pełnym gazie... Na meczu we Wro :)

Niedziela, 17 listopada 2013 · Komentarze(0)
Wspaniale to mało powiedziane. Jest po prostu bombowo, tak wysoki poziom endorfin o dziwo utrzymuje się już od dluższego czasu.

W piątek pojechałem na mecz Polska - Słowacja na stadion do Wrocławia :)
Było przecudownie. Po wejściu na stadion {pierwszy raz na taki duży obiekt w ogóle} dosłownie zatkało mnie. Bardzo ładny, przeogromny.... Od razu weszliśmy na nasz sektor B 109. Świetne miejsce, pierwsze miejsca zaraz za bramką {z prawej strony bramki}. Widoczność super, kopacze na wyciągnięcie ręki... Wynik jest tutaj sprawą drugorzędną... Być tam, śpiewać razem hymn, dopingować naszych {do 45min}, gwizdać {od 45min} i po protu dobrze się bawić z pozytywnie nastawionymi ludźmi - bezcenne :)

Jako że wróciliśmy z meczu dopiero o 1:00 to nie było szansy żeby się wyspać ponieważ o 6 pobudka i jazda do szkoły. Godzinę zaspałem, ale i tak 5h snu to zbyt mało. Po szkole chciałem wsiąść na trenażer, ale.....położyłem się na kanapie i zrobiłem małą drzemkę, obejrzałem film "Hansel i Gretel" {polecam} i do wyrka spać.

Dzisiaj jazda na rynek standardowo. Ładna pogoda tylko do tego zachęca. Nie pada, nie wieje jakoś huraganowo, nie jest kurewsko zimno, jest w sam raz :)
Na rynku aby Zbigi, Błażej Ś. i Kuba. Odprowadziłem ich do lasu w Topoli i sam poleciałem dalej :)


A za 3h lecę grać w piłkę, więc teraz chwila relaksu w pełnej gorącej wody wannie i regen :)

caD: 82
przewyższenia: 271m

Krisu na stadionie :)


Ustrzelony przez fotografa razem z kolegą :)


dzisiejsza trasa: krotoszyn - ostrów wlkp. - odolanów - sulmierzyce - milicz - krotoszyn
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Zimno, wietrznie, wcześnie - byle na rynek :)

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · Komentarze(1)
Kiedy wychodzisz z założenia, że trening ma dać Ci oprócz większej siły / szybkości i wytrzymałości, choć trochę przyjemności jesteś gotów.

Jesteś gotów do jazdy 30km na rynek do Ostrowa Wlkp. aby pokręcić z ludźmi tak samo zakręconymi rowerowo jak ty.... Wychodzisz z domu i jest ledwo 3*C.
Ubrałeś się bardzo ciepło, a i tak jeszcze zanim wyjechałeś z miasta przestajesz czuć palce u stóp, twoje dłonie mimo grubych rękawic zamieniają się w dwa opierające się na kierownicy sztywne kikuty, a twoja twarz wyraża wszystkie emocje pokazując przy okazji jak bardzo cieszy się, że znowu jest czas jazdy.

Gdy dojeżdzasz do Ostrowa jest 9:45, ponoć przez pół miasta goni cię kumpel gwiżdżąc i krzycząc, ale słyszysz dopiero gdy jest jedną długość roweru za Tobą.

Razem dojeżdzacie na rynek, razem czekacie i razem wpadacie w zawód dlaczego jest was tylko dwóch: Kris z Krotoszyna, który zeby zdążyć na rynek musi wyjechać godzinę wcześniej rowerem oraz Zbigi który powinien sobie spokojnie siedzieć pod kocem i popijać gorącą herbatę bo jest zimno w pizdu a jego kolana pedałując krzyczą "dość".

Reszta mimo braku deszczu, śniegu, gradu, gówien z nieba i siarczystego mrozu oraz naparzającego wmordewindu została w domach. A jeszcze dzień wcześniej umawialiśmy się "na pewno", gdzie większość ma jakieś 5-10 minut z domu na rynek, gdzie praktycznie co roku w Święto Niepodleglości się spotykaliśmy! Dupa blada!

Pogadaliśmy sobie ze Zbigim, odwiozlem go do lasu w Topoli i pojechałem spokojnie na Odolanów i Sulmierzyce w kierunku Krotoszyna. Pod wiatr.
Ale było fajnie :)

W końcu dzisiaj mija dokładnie 5 lat od pierwszego treningu z Interkolem.
Kawał historii, 5 lat, tyle czasu..
OPIS PIERWSZEJ JAZDY Z INTERKOLEM -> klik: Pierwsza jazda z Interkolem 11.11.2008r <- klik :)

CAd:80

Jutro wolne, środa wolna, czwartek spinning, piątek mecz reprezentacji polska - słowacja we wrocławiu... a weekend zależy od pogody :)

Trochę węgli zaraz po przyjeździe, rogal :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Do Antonina czas z Bazylem w las. Interkollas

Niedziela, 10 listopada 2013 · Komentarze(1)
Jak jedziemy w Bazylowe tereny to zawsze jest fajnie. W ciemno można bylo więc jechać za nim w las. Proste. Mati i Błażej obiecali przyjechać na MTB, Bazyl też pojawił się na przełajówce swojej i tak oto mieliśmy fajną ekipę na leśne wojaże.

Przyjechała też kawaleria i Grzegorz z Michałem na szosie, Przemo na mtb. Kawaleria zerwana na pierwszym lepszym wzniesieniu, na którym chciałem się tylko pobawić i zaatakowałem, a o dziwo zerwałem grupę. Został więc sam Interkol.
5 MTB vs 2 SZOSA. Przemo pojechał z szosowcami, a my skręcilismy w las na Antonin. Od tej chwili zaczęło się dziać fajnie.

Las wprawdzie to zupełnie nie moja bajka, ale Bazylowe tereny odpowiadały mi zdecydowanie i z chwili na chwilę czułem się pewniej. Gdy wjechaliśmy na rundę Bazyla naszym oczom ukazały się prawdziwe góry. Wzniesienia po 20%, które trzymają dość długo. 3 ostre i długie hopy. Bardzo szerokie, fajne na wyścig, do wyprzedzania, dalej to raptem 2-3 zakręty i delikatny slalom między drzewami z dobrze widoczną i wyprofilowaną już ścieżką. Coś dla mnie.

Zrobiliśmy 3 okrążenia, z czego był czas żeby się pośmiać z gleby Błażeja {koło do centry i pedał do wyprostowania}, żeby pogadać i się zmęczyć.! Ta trasa na wyscigu dałaby ostro w kość i na pewno nie będzie faworyzować aż tak znacznie lepiej jeżdżących technicznie w lesie.

Po wyjeździe z lasu wjeżdżamy do lasu i tak do Czarnegolasu :D Później szosą do Odolanowa, gdzie trochę podkręciłem tempo i zaatakowałem na tablicę, ale Błażej usiadł mi na koło i wygrał :]

Super trening, dobra zabawa, jeszcze lepsze leśne towarzystwo?: Bazyl, Mati, Błażej i moja skromna osoba :)

przewyższenia: 404m
max % podjazdu: 20%

Grupa leśna Interkolu 10.11.2013


I takie tam o słoneczko i chmurka :)

/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)