Pierwsza guma w roku 2014 złapana!
Pierwsza seta w roku 2014 przejechana!
Pierwsza jazda Interkolowa w roku 2014 zaliczona!
Pierwsze pęknięcie paznokcia w życiu również już za mną!
Było bombowo. Od rana z workiem, najpierw na plecach później jednak w ręku, pełnym ciuchów, pojechałem do Ostrowa do naszego ks. Adiego. Zostawiłem przesyłkę nieznanemu mi księciu w zakrystii, ale wiedział do kogo podać dalej tą torbę.
Powrót na rynek i tu już spotkany Prezes Grzegorz, podjechaliśmy razem na ławeczkę koło ratusza i zaczęli zjeżdżać się ludzie do treningu. Ruszyliśmy jakieś 5-10 po 10:00 przez kilku spóźnialskich ;) Ja na początku lekko ze Zbigim, który podjechał dzisiaj na MTB - dojechał z nami do Odolanowa, a później odłączył się i pojechał w siną dal.
Mi przyszło praktycznie pierwszą połowę treningu mega ściemniać bo nie było chętnego do jazdy ze mną w parze... Jeden kolega który jechał chwile ze mną na zmianie odpadł. Po moim tekście "ale ja jechałem ledwo w tlenie" złapałem gumę. Jak to skomentował proroczy Grzegorz "to za karę pychy". Może faktycznie coś w tym jest. :D
Szybko zmieniłem dętkę i napompowałem {napompowaliśmy} oponkę do 5 barów. Moje chude rączki niestety za dużo by same nie wbiły :D Z resztą widocznie robiłem to na tyle nieporadnie, że aż wzbudziłem żal u swoich kolegów - dzięki Grześ i Maciej :** buziaki :**
Dalej to już ostrożna jazda na każdą dziurę i nierówność. Połowa, czyli 4 ludzi, odłączyla się i zawróciła do Ostrowa, a my polecieliśmy dalej... Tu już zostałem Ja, Michał N, Błażej W., SLONSKI , spokojna jazda, ja już wychodziłem normalnie na zmiany robiąc sobie podprogowe LT interwały wytrzymałości siłowej :) Także pięknie weszło w nogi...
Powrót to już iście katorga. 30km pod wzmagający się zimny wiatr. Prędkość na tym odcinku oscylowała mniej więcej od 25-29km/h
Było bombowo, super się jechało, trening niby lekki, ale objętościowo spory przez co nawet go odczułem w nogach dość. I o dziwo! Ściągam lewego buta, skarpeta we krwi, boli, pulsuje, złamany paznokieć u dużego palca. Skąd ? Jak ? Przecież co jakiś czas obgryzam żeby za duży nie urósł :xx
Kris i to są właśnie te podstawowe błędy... Wiesz jak często ja odpuszczałem dłuższy trening chociaż miałem na niego ochotę ? W planie były 3 h to kręciłem 3 - maksymalnie 3,5. To niestety tak nie działa, że jak masz w tygodniu mniej czasu to z góry pokręcisz więcej w weekend.
Małymi krokami, takie jest kolarstwo, trzeba czasu i samozaparcia - obie części tej układanki posiadasz, tylko coś źle układasz te puzzle ;) I nie za bardzo chcesz słuchać jak ktoś Ci daje wskazówki.
Tak jak pisał Maciej, objętość powinno się zwiększać stopniowo, walnięcie od razu 5 godzin będzie szokiem dla organizmu.
No ale rób jak chcesz, jeśli jednak chcesz mieć realny progres na wyścigach, a nie tylko na treningowych rundach trzeba pójść po rozum do głowy.
No może tak, ale raz - nie zawsze :) postanowiłem przekrecic maksymalnie bo teraz znowu nie będzie czasu w tygodniu. Także myślę ze krzywdy mi to nie zrobi.
Zaczynając od początku, czas treningu powinien rosnąć systematycznie. Większość Twoich treningów mieści się w 2h, był jeden 4 godzinny, a tu nagle 5... żeby taki trening miał sens musisz być do niego przygotowany, mieć wyjeżdżone trochę nieco krótszych, tutaj dokładasz praktycznie 2 razy więcej. Nie byłoby jeszcze tak tragicznie gdybyś pojechał na całkowitym lajcie w dolnej granicy tlenu.
Druga sprawa intensywność, tętno średnie i tak dość wysoko szczególnie jeśli mówimy o 5 godzinach. Z resztą masz od wczoraj opisane strefy treningowe, powinieneś też wziąć pod uwagę, że kolejnych dniach treningu pod rząd średnie tętno będzie nieco niższe przy takim samym obciążeniu, tak więc bardzo możliwe, że dzisiaj jechałeś mocniej niż wczoraj, do tego dwa razy dłużej. Jeżeli będziesz tak dalej robił to nie licz na poprawę przy kolejnych badaniach wydolnościowych. Albo treningi for fun, albo plan treningowy i jego realizacja.