Chłopaki ostro katują las w Topoli, a ja trenażer. Coś czuję baty za tydzień na wyścigu, ale nie poddam się do samej mety ;) A musiałbym się postarać i dobrze wypaść :) Dlatego dzisiaj dość dużo interwałów, bo trasa w Topoli oprócz tego, że cholernie trudna technicznie - ciasno, kręto i szybko....to najeżona krótkimi hopami które czasem aż trudno przepchnąć...
Będzie ból, ale będzie też fajnie...mam ambicje...ale na ile przyniosą one rezultat :)
cad: 85
Taka jazda dzisiaj w doborowym towarzystwie ze spinningu :D
Dzisiaj wybrałem się na MTB do lasu....narobić hałasu ;)
Za tydzień ostatni wyścig w tym roku - MTB w lesie i tak jakoś chciałem się choć trochę nauczyć znowu jeździć po lesie, wpinać w pedały spd (mtb) i po prostu polatać ze spokojem. Wybrałem się więc do "mojego" lasu, tam gdzie zwykle niedaleko Chwaliszewa......a tu zaorane :/ Nie było mnie tu rok i co ?! Wielkie zaskoczenie.... Las praktycznie zrównany z ziemią, nie ma mojej trasy, wszystko zawalone, rozjechane ciężarówkami.... załamka.
Nie mam drugiej takiej trasy jak tam - z górką, kółeczko ok 1,2km, cisza spokój.... no i dupa. Pojechałem więc do lasu po drugiej stronie ulicy i coś tam pojeździłem, ale bez ładu i składu nie wiedząc dokąd jadę i w ogóle.. Wróciłem raczej wkurzony a nie zadowolony. Miał być fajny techniczny trening a wyszła dupa. Jeszcze jak to ja....wyłożyłem się na jednym z zakrętów i poodzierałem udo.
Tu nie było widać nieba, dookoła były drzewa, teraz lasu z nami nie ma :( Moja trasa zaorana.
Kolejna spokojna sesyja trenażerowa :] Coraz fajniej się kręci :)
Z nowym ręczniczkiem, dość miękkim, który nie śrupie mi czoła ! Ohh.. Poprzednie ręczniki sprawiały, że po każdej kolejnej jeździe miałem czerwone czoło i mega piekło. Tak, wyglądało to tak jakbym się wycierał papierem ściernym. Ale nie tym razem. Mięciutki ręcznik idealnie się spasował z moim czołem. Zbiera wodę jak szalony ;)
Najpierw skromnie - pół godziny siłowni, zaraz po pracy... By później zaliczyć godzinkę spinningu w całkiem fajnym tempie :)
Było fajnie, chociaż potu leje się co niemiara. Myślę, że pójdę jeszcze parę razy w grudniu i to będzie koniec, bo chyba się cały odwodnię i w ogóle.. Nie ma możliwości też by jeździć z taką intensywnością w listopadzie :) Ale nad wszystkim panuję :]