To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:686.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:25:07
Średnia prędkość:27.31 km/h
Maksymalna prędkość:49.90 km/h
Suma podjazdów:3062 m
Maks. tętno maksymalne:183 (94 %)
Maks. tętno średnie:144 (74 %)
Suma kalorii:13612 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:62.36 km i 2h 17m
Więcej statystyk

W. :(

Środa, 18 października 2017 · Komentarze(5)
Na szczęście  przeżyłem..

To co się stało w środę 18 października 2017 roku przebiło moje najczarniejsze sny.. Tak się złożyło że trening zaczął się i trwał w najlepsze i był w najlepszym humorze świata.  Niestety do czasu... Na drodze z Sulmierzyc do Krotoszyna... Mniej więcej o 18:15...




Będę żył :) Elo!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Pokolarzone ;-)

Wtorek, 17 października 2017 · Komentarze(0)
Trochę szybciej, trochę żwawiej i tylko z jednym przystankiem... Czyli "trochę" inaczej niż z Gryfusiakami na wycieczce..

Dzisiaj postawiłem sobie prosty cel po pracy: wykorzystaj ten piękny dzień! Na inne aktywności nie było szansy, rower totalnie zawładnął dzisiejszym popołudniem! Założyłem lampki i wio! Ale było tak pięknie, że aż później dorobiłem jeszcze 10km :) Jechali kolarze kilka razy, niektórzy kiwali sami, niektórzy odkiwali, a o innych "szkoda szczępić ryja" ;-)

Zastała mnie ciemność, ale byłem dzisiaj dobrze przygotowany z lampkami i bateryjkami :)

Tak dobrze mi się jeździło, że później postanowiłem jeszcze dokręcić 10km bo było ciut mało, a zaraz znowu cztery dni będą leniwe rowerowo :)

cad:  80

Jazda w ciemności jest całkiem fajna :)


Ale najpierw było tak :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Gryfusowe podsumowanie sezonu i Bunkry (Pętla Boryszyńska)

Niedziela, 15 października 2017 · Komentarze(0)
Dzięki Gryfus Szczecin! Skorzystałem z zaproszenia na gryfusowe podsumowanie sezonu 2017 i nie żałuję. Paulina Kusajda wybrała pięknie i malownicze miejsce nad jeziorem w Lubniewicach, a dokładnie domki przy samej plaży "Zielony Cypel". Wielkie podziękowania za dopięcie wszystkiego na ostatni guzik. Prezesowi Pawłowi Malinowskiemu również wielki szacun za świetną organizację!

W Lubniewicach pojawiam się po 19 w piątek, czyli na planowanym ognisku zapoznawczym. Nie było to jednak ognisko zwykłe, zwyczajne i takie jak wszystkie. Była muza, którą zarządzał Arek Dominowski i robił to dobrze! Były do niej tańce do późnej nocy i inne takie. Było wesoło, bardzo przyjemnie - po prostu świetnie. Kiełbaski, sałateczki, rozgrzewacze i inne kocyki... Powrót do domku coś koło 3 czy jakoś tak... I.... Pobudka chwilę po 6:00, szybkie śniadanie i jedziemy na rowery!

Kierunek Boryszyn i "Pętla Boryszyńska" czyli tamtejsze bunkry, kilkadziesiąt metrów pod ziemią! Pojechaliśmy z ośrodka przez Templewo i Piaski. Wyruszyliśmy około 8 rano, co sprawiło, że po ognisku nie wszyscy zapisani pojawili się na starcie :) Najlepsza wycieczka rowerowa ever! Powoli, spokojnie, odpoczynkowo, rodzinnie i turystycznie! Takie właśnie były założenia na ten dzień. Po prostu piknik z fajnymi ludźmi. Po drodze kilka przystanków, ale kiedy dojechaliśmy już pod wejście było szybko i konkretnie w dół!

Pogoda dopisała przepięknie. Było ciepło, lekki wiaterek, bez deszczu... Gdy wchodziliśmy w bunkry, około 30m pod ziemią... nagle zaczęło się robić dużo zimniej.. Wejście na Pętlę Boryszyńską z rowerami stanowiło nie lada wyzwanie, schodzilo się prawie pionowo w dół, z rowerami było dodatkowo bardzo ciasno... Ale wszystkim się udało! Od samego początku miejsce to robiło niesamowite wrażenie.

Gdy weszliśmy do środka to tak na prawdę przenieśliśmy się w zupełnie inny świat - niemieckiej inżynierii, pomysłu i praktyczności miejsca. Bunkry te mają około 35km długości (odkrytych tylko 32), my na wycieczce z przewodnikiem zrobiliśmy jednak raptem tylko 6km. Była mega zabawa i wielki podziw dla tej budowli. Zdjęć i filmów od groma! Zostaliśmy profesjonalnie oprowadzeni, zostały nam przybliżone wszystkie odnalezione w bunkrach pomieszczenia, systemy korytarzy i urządzeń które się zachowały. Nad głowami latały nam nietoperze, gdzieniegdzie było trochę błota i wody, czasem było się trzeba mocno schylić aby gdzieś wejść.. Wycieczka jedna z ciekawszych... Jeździliśmy rowerami z coraz szerzej otwartymi buziami, ale nie ze względu na tempo, tylko ze względu na coraz większy podziw. Nie do opisania jest to co się tam zobaczylo, trzeba to przeżyć samemu! Były miejsca przeznaczone do składowania prochu, wszędzie tory do kolejki podziemnej, perony, restauracje, sypialnie i toalety.. Wszędzie praktycznie ciemno, więc bez lampek rowerowych nie dałoby rady! Oczywiście moja coś szwankowała i polegałem na kompanach wycieczki :)

Po wyjściu z bunkrów udaliśmy się do pomieszczenia, domku który oferował nam kawę, świeże wypieki i pączki... Po tym ja jeszcze zjadłem sobie bułkę przygotowaną rano i gdy wyszła druga część naszej ekipy pojechaliśmy dalej. Kostką brukową gdzieś w kierunki Łagowa i tamtejszego zamku, który położony jest w pięknej krainie i otoczony praktycznie wodą. Kilka zdjęć i wspinaczka na księżniczkową wieżę i kierunek dom!

Tempo oczywiście spacerowe, tu wjechaliśmy na teren wojskowy, tam gdzieś człapaliśmy się pod górki, tu i ówdzie robiliśmy postoje by "maruderzy" nas dogonili :) Z wielkimi uśmiechami na twarzy, robiąc jeszcze jeden przystanek w Parku Miłości w Lubniewicach zrobiliśmy sobie kilka fotek i ostatecznie i definitywnie dojechaliśmy do naszego domu.

Po przyjeździe każdy z nas poszedł się kąpać i szykować na oficjalne pożegnanie lata i podsumowanie sezonu gryfusiakowego 2017. Dziewczyny ubrały piękne suknie, był obiad i po oficjalnej części dyskoteka i zimny bufet. Było pięknie, dostojnie, po prostu świetnie i tanecznie. Choć pojawił się moment, że kimnąłem godzinkę w domku bo stan baterii wskazywał totalne i okrągłe 0%... Po powrocie z turbodoładowaniem ruszyliśmy na parkiet i jak pięknie wyglądałby smoking albo chociaż zwykły garnitur z tymi balowymi sukniami, tymi pięknymi błyszczącymi się sukniami, które dodawały jeszcze blasku już i tak pięknym osobom!
Później trochę w rytmie salsy nauczono mnie kilku ciekawych kroków, a idąc krok dalej mogę śmiało stwierdzić, że nawet mi wychodziło... za każdym razem aż nie rozpraszałem się myślami i ciekawą rozmową! Ten wieczór skończył się dość "wcześnie rano", bo jeszcze jakiś czas temu o 4:00 robiło się już ciut jaśniej..

Dostałem piękną koszulkę, kalendarz i bidon oraz naklejkę na auto... Dostałem jednak także coś, czego nie można wycenić - życzliwość i ciepłe przyjęcie oraz wspaniałą atmosferę wśród świetnych ludzi - śmiało mogę dopisać - przyjaciół. Poznałem nowych ludzi, dobrych ludzi.. I zamierzam jak to zostało powiedziane - czerpać z życia całymi wiadrami..

Rano o 9:00 śniadanie, szybkie pakowanie i spacer na pomost, opalanko, fotki i pogaduchy... Znowu się okazało, że jestem najmłodszy...

Dziękuję Gryfusowi Szczecin za świetną imprezę. Wspaniale został zorganizowany cały weekend!

GRYFUS Szczecin to super ekipa, wspaniali ludzie z pasją i do tego bardzo kreatywni. Oprócz sekcji sportowej, którą znałem wcześniej, okazało się że turystyczna jest dużo większa i równie fajna!

Ps. ogólnie wycieczka w sobotę trwała ponad 9h :)

cad: ?!

Ekipa w Bunkrach!





Jedziemy ! Polecam ich profil na FB: https://www.facebook.com/MRU-Pętla-Boryszy



Grzecznie słuchamy przeowdnika :)


Foto z wartowni :D



Widoczki z księzniczkowej wieży zamku w Łagowie


Były też takie widoczki :D






Przed zakończeniem Piękne Panie i Piękne suknie :)


Poranek na mostku :)


Gryfusowy Kris :)








Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

By zbyt spokojnie nie było...

Środa, 11 października 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Dawno nie byłem w takiej formie by praktycznie z 5kmh dołożyć w kilka sekund do 89kmh...

Nie ma to jak życie na krawędzi xD Wyjechałem później niż zwykle, robiło się szaro - ale uparłem się by jechać. Żaden problem przecież, na siedemsetce jechałem całą noc. No ale jak mi w lesie po kilkuset metrach jak wjechałem w mega dziurę tak kilka kilometrów szedłem do domu pieszo aż mnie ktoś nie dowiózł.. No wiecie, zlitowali się...

Cały sezon nic, teraz guma, dzisiaj zły dzień.. Jakiś taki.. Po prostu zły... Kończ się dniu!

cad: 80

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Na spokojnie

Niedziela, 8 października 2017 · Komentarze(0)
Dzisiaj na luziku po powrocie wsiadłem na rower i pojechałem. Brakowało trochę więcej słońca i wyższej temperatury. Za to znowu wiał mocny wiatr.

cad: 82

Jak tam wyglądają ścieżki u was? :/   Krotoszyn - Chachalnia


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Ciągnie wilka do lasu :)

Niedziela, 8 października 2017 · Komentarze(1)
Wilkiem będę ja, Sobótka za to lasem... Zabrakło aby tym razem dziewczyny w czerwonej pelerynie.

W sobotę Sobótka jest spoko! Od rana dość szybka pobudka i wio. Pogoda zapowiadała się w kratkę, ale wyjechałem póki nie padało. Bo gdy zaczyna padać już na trasie to trudno, ale tak o wychodzić w deszczu? Kurde no nie!

Ruszyłem najprostszą drogą na południe od Wrocławia.. na południowy zachód nawet bardziej gdzie Sobóka leży i piętrzy się Ślęża.. Pętla Ślężańskiego Mnicha wiadomo, że zawsze kusi... No to hop, najpierw bardzo ruchliwą drogą nr.5 a później "35"... bardzo ruchliwie było praktycznie tylko do mniej więcej wysokości magazynów amazona. Później już w miarę luźno, zbliżony ruch do tego który znam z moich okolic.

Za magazynami zaczęło mi padać, później wyszło słońce... Na pierwszym kółku znowu padało, później przestało... Później znowu zaczęło i nie padało już przez całe trzecie kółko.... Aż znowu zaczęło padać na powrocie....

Trzy pętle mnicha, później jeszcze początkowy podjazd i do domu..

Było zimno, mokro, brudno, wietrznie... Ale bardzo fajnie :)

cad: 80

Ślęża :) Scott :) Mavic :)


Raz chmury, raz słońce... :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

55

Środa, 4 października 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
No i co zrobisz jak nic nie zrobisz.. Jesień przyszła, taka na całego.. Od razu ta w takim najgorszym wydaniu: zimno, wietrznie, mokro...
Nie było lata, nie ma i na razie złotej polskiej jesieni... jedyne czego bym chciał to żeby też nie było zimy w tym roku...nie bo nie!

Dzisiaj standardowe ostatnie pięćdziesiątpięć. Krótko, szybko(wolno!) i na temat.. Najważniejsze to czerpać przyjemność z tego... Chociaż ta w tych warunkach jest jakaś taka wątpliwa..

Dookoła wszyscy już kaszlą i smarkają... Mnie niestety też coś bierze, ale staram się nie dać! Teraz chyba dwa dni wolnego znowu bo ma padać.. Także człowiek choć trochę oddychnie.. Ale na odpoczynek przyjdzie jeszcze pora...

cad: 80


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)