To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2018

Dystans całkowity:1621.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:56:25
Średnia prędkość:28.73 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Suma podjazdów:7201 m
Maks. tętno maksymalne:189 (97 %)
Maks. tętno średnie:154 (79 %)
Suma kalorii:31827 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:81.05 km i 2h 49m
Więcej statystyk

Deszcz nr1

Sobota, 31 marca 2018 · Komentarze(3)
Od samego rana, od rana samego... A nie, to nie dziś. Postanowiłem pospać, a i w sumie chłopacy ruszali trochę później więc zdążyłem zjeść cztery megaśne tosty, dwie skibki z nutellą i coś tam skubnąć winogrona. Ale jakbym miał zgłodnieć to w kieszonkę wziąłem milion batoników jakbym jechał na 1008km dziś... no nie zjadłem ani jednego. Ale powodów było więcej....

No co, najpierw Cieszków, później do Milicza... Fajna grupka się zrobiła. W planach jakieś mniej więcej miało być stooo....... Ale jedyne sto, to dzisiaj było tylko 100% opadów. Lżejszych, mniejszych, większych, konkretniejszych... to było nieważne. Wyjechać w słonku... No a nie, to nie dziś.. Wyjazd w chmurach wszędobylskich i zimnie. Ostatnim pomysłem przed wyjściem, już praktycznie w drzwiach było wzięcie deszczówki w kieszeń. Gdy ruszyliśmy z Milicza tak po... hmm, pół godziny?! i zaczęło padać. Zatrzymałem się, Wicher też... No bo był taki wicher że nie założysz tej deszczówki podczas jazdy... Nie ma szans. Później było już tylko bardziej, mocniej i na drogach potoki, rwące potoki wody, kałuż i te de.

Ale dojechalim, przejechalim... Do grobli wszyscy, w stronę Sulmierzyc tylko ja, Wicher i Tomek.  Do Trzebicka jednak dojchaliśmy tylko we dwóch z Tomkiem bo nam Rafał zawrócił w stronę Milicza. No a w tejże niedoli zostałem od Cieszkowa znowu sam.. A ostatnie 10km okazało się morderczym wyzwaniem z basenem w butach, przemoczonym i brudnym wszystkim od pasa w dół / od kasku po szyje.. Tułów dzielnie broniony był przed przewianiem, przemoczeniem i zmarznięciem przez Questowską deszczówkę. No i co? Dojechałem, przejechałem... I godzinę czyściłem ciuchy przed wrzuceniem do pralki, bagno! Pół godziny wycierałem rower... Chwilę też pokąpałem się i ja...

W sumie, wiecie co? Było fajnie! No bo co tu innego napisać, zawsze jakieś (nie)nowe doświadczenie. Dawno nie jechałem w deszczu. Nie żebym tego chciał, ale już jechałem jeszcze niedawno w śnieżycy i zaspach po pas... Tak teraz przyszła wycieczka w spodziewanym deszczu.. No cóż. Jak wiesz, że ma padać, ale jeszcze nie pada i wyjdziesz - nie ma takiej tragedii gdy ten złapie cię tak łooo... ło kufa deszcz! Jedyny minus taki, że rower będzie trzeba znowu myć, tak porządniej. Ale już niedługo Sobótka.. Powoli trzeba się regenerować i odpoczywać, bo czuję się zdeczka zmęczony i zajechany. Odczuwam już trudy tego sezonu przed sezonem, czy coś.. No po prostu trzeba odpocząć porządniej po chyba najmocniej przepracowanej zimie ever... i zobaczyć co będzie się działo :)

Bardzo mokro żegnamy marzec! Śmigus dyngus był dziś!

cad: 83

Padał deszcz, ale i tak było fajnie!


Ajajajj!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Spokojnie długo i na lody :)

Piątek, 30 marca 2018 · Komentarze(1)
Kolejny, piękny, kolejny przepiękny dzień.... W życiu pod pełną kontrolą...

Wolne w pracy, full lampa na dworze, rower między nogi i wio! Gdzie? Dziś bez planu, bez motywacji, bez chęci... Ale tylko do trzaskania interwałów.. Chciało mi się w tym ciepełku pojechać spokojnie, porozglądać, pomedytować, poprzemyślilisśliwywiwać wiele spraw...  Tak to jest. Głowa na szczęście czysta i pełna radości, chęci do życia, bo już tak blisko dopuszczam tylko ludzi o szczerych intencjach,

Dzisiaj cudo pogoda, poczułem wiosnę we włosach, w ramionach i na twarzy. Ostatnie poderwanie zimy ma być na święta, tak te, Wielkanocnne! I będzie ciepło... Albo radę damy albo jak tynk odpadamy... ;-)

Pojechane dzisiaj zupelnie bez planu, gdzieś za Miliczem na Sułów, Jutrosin, Rawicz... i do Krooooto..

Na prawdę odpocząłem, głowa przede wszystkim :) No i o to chodzi!

Z lekką zadyszką, głodny.... i pojechałem na koniec na rynek by skosztować pysznych lodów :) Powoli będzie to normalka, byle się zrobiło ciut cieplej. Ideolo.. Jeden mi spadł w szprychy, wróciłem kupiłem nowego.

Generalnie, nie wiem na jakim poziomie stoję z formą.. Znaczy ja wiem, bo nawet zrobiłem badania.. Ale.. Nie robiłem rok temu o tej porze, wogóle... Nie wiem jak w porównaniu z innymi.. Już niedługo, pierwsze ściganie :)

cad: 80

Full lampa, Sralpe Polska... trzaskamy kilometry :D


Taki krajobrazik.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Interkolololove kręcenie się gdzieś.

Niedziela, 25 marca 2018 · Komentarze(0)
Jak umierać to tylko w dobrym towarzystwie. No przecież, ale umierałem na sam koniec w samotności.. Zacznijmy jednak od początku...

Po wczorajszych stu sześćdziesięciu kilometrach nogi dzisiaj nie kręciły jak powinny. Ciekawe jak by kręciły na wyścigu gdyby nie wczorajszy dystans... Ale średnia tam 40kmh prawie to kosmos... Ja sobie ledwo kręcę 27kmh :D Także ten...

Wybrałem się dzisiaj na ryneczek by pokręcić z chłopakami. Frekwencja całkiem spoko jak na mnogość różnych wydarzeń w ten weekend. Pogoda dopisała idealnie. Na rynku jarmark i jakieś budy z hamburgerami i innymi pachnącymi słodkościami. Ale nie dla kolarza żarcie i.... i co? I siedzenie przy piwku, więc ruszyliśmy trasą podobną co ostatnio. Mikstat - Ostrzeszów - Kobyla - Odolanów.

Spokojne tempo, ale i kiedy trzeba porządne zaciągi i fajne ściganko. Pierwszy interwał pod kościółek w Kotłowie, kolejny na 5km przed Ostrzeszowem a później Odolanów.. Skoki, ucieczki, pogonie... Fajnie było. Ale cierpiałem, mimo wszystko jakoś się udało utrzymywać, samemu uciekać i atakować. Może nic z tego nie wyszło, noga jeszcze nie ta... bolało nawet po wczoraj... Ale bylo fajnie :)

Umarłem! Ostatni interwał... To na chwilę przed Odolanowem gdzie dałem zmianę pod 50km/h aż do kreski... chłopaki rozprowadzeni idealnie, ale nie uciekli jakoś bardzo i dałem radę dojść :) Także noga chyba dobrze kręci, trzeba jeszcze trochę podszlifować ten diament i będzie gitarrrra!

No i dziś już 3000km w sezonie 2018 :)

cad: 81

Kjujik, zajonc czy coś :D


Co? Jajeczko!


Było po prostu fajnie! :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wytrzymałościowo

Sobota, 24 marca 2018 · Komentarze(0)
Powoli, spokojnie, ale długo... Nie do końca tak spokojnie bo kilka interwałów porzadnie mnie wymęczyło i dało w kość na resztę trasy.

Nie mogę się coś wkręcić jak co niektórzy i robić nie wiadomo jak wysokiej średniej, ale to chyba mi wystarczyć musi. Ogólnie trening patrząc po tętnie wyszedł całkiem spokojny.  Ale przy tym przewyższeniu jak na nasze okolice, nie byłbym w stanie pojechać jeszcze mocniej i jeszcze szybciej.

Kilka razy podjechana Aśka.. kilka kółek i kręciołków koło Milicza i Krośnic... Wymęczyłem się dzisiaj, ale przecież właśnie o to chodzi :)

Czasem pod wiatr, czasem z wiatrem..  Czasem po błotku, śniegu... Czasem po suchych asfaltach :)

Zapomniałem naładować telefonu i garmina. Dojeżdżając do domu miałem odpowiednio 7% i 3% baterii. Na styk!

cad: 79


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Pełne kółeczko :)

Wtorek, 20 marca 2018 · Komentarze(1)
Wielka radość, wielka chęć i tak...w końcu robię z lekką głową to co tak bardzo kocham. Bez obciążeń, bez podchodów, bez rezygnowania z tego bez powodu albo z powodów błahych z perspektywy czasu.

Można by coś powiedzieć, zacząć rozmyślać o przemijaniu, robić coś kolejny raz wbrew sobie.... Bo często jest tak, że jednak myślisz, że robisz dobrze, słusznie i chcesz to robić... Ale zdarza się, że tylko wydaje ci się że to chcesz... A wychodzi na to, że pewne złożone Tobie deklaracje (przez co i twoje oczekiwania) uwiązują cię w myśli - a może będzie lepiej jak jeszcze bardziej, jeszcze więcej i jeszcze mocniej... No nie, kolejny raz przekonuje się, że to tak nie działa. Że jednak stare wygi boją się młodych wilków. Że jednak stare wygi na stołkach będą tych stołków pilnować, a jeśli nie trzymasz paluszka prosto w czterech literach to wypadasz z tej gry. No bo zagrażasz, bo myślisz po swojemu, masz swoją wizję i ani myślisz się układać. Tak tak... najpierw klepanie po plecach, ale później czeka cię przeżucie i wyplucie czym prędzej..

Z jednej strony cieszę się, że tak kończy się nieodwracalnie pewien etap mojego życia. Że to właśnie życie pokazuje, że osoby bierne, mierne ale wierne więcej znaczą niż ktoś kto umie sklecić kilka sensownych zdań. No i jeszcze jedno.. Trzeba się po prostu szanować. Właśnie z tego ostatniego powodu, nie ma też mojej zgody na pewne zachowania osób mi tak na prawdę zupełnie obcych. Okazuje się, że ten kto się najbardziej napracował ostatnimi laty zostanie jeszcze bez niczego. Bo jedyne co jestem w stanie zrozumieć to brak wynagrodzenia za brak pracy. Kiedy nie docenia się ciężkiej pracy i chęci oraz zapału.... To coś jest nie tak.

Wszystko przemija, my też przeminiemy jak każda epoka... Ale w myśl, życia jak najbardziej intensywnego i radosnego nie mogę pozwolić, by coś popsuło mi ten plan. Chcę niczego nie żałować. Ot co. Ehh.. Politycy...

Co do polityki to jeszcze jedno, podrożeją samochodowe wyjazdy na wyścigi... +8gr/litr nowego podatku do paliwa to dużo patrząc na wyjazdowe kolarskie i roczne przebiegi...


Trochę politycznie, trochę osobiście... Ale ostatni już raz :)

Trening sam w sobie dość mocny, bardzo długo niesprzyjający wiatr.. Ciężko było utrzymać tempomat dzisiaj. Ale najważniejsze to fakt, wkręcania się na odpowiednie obroty :)

cad: 84

Taka radość! :)


Wybrałem szosę! No bo tak :) Wiosna vs Zima :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Koniec chomikowania

Poniedziałek, 19 marca 2018 · Komentarze(1)
Myślę, że tak! Że stało się! Że to koniec chomikowania!

Dzisiaj na szybko po pracy z nową tylną lampką :) Na górkę, dwie górki.... I powrót. Z wiatrem mega, pod wiatr jeszcze lepiej.

Jutro riplej :) W nowych okularach, które mają szkła korekcyjne w końcu cuś widzę! :) :D


cad:  84

Było cudnie :)





Nowa lampka, bardzo mocna :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)