To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2016

Dystans całkowity:746.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:25:00
Średnia prędkość:29.84 km/h
Maksymalna prędkość:79.00 km/h
Suma podjazdów:1666 m
Maks. tętno maksymalne:191 (98 %)
Maks. tętno średnie:156 (80 %)
Suma kalorii:12945 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:57.38 km i 1h 55m
Więcej statystyk

Przerwa !!! Koniec sezonu 2016 :-)

Piątek, 21 października 2016 · Komentarze(0)
Nadszedł ten dzień, nadszedł ten czas...nadeszła ta chwila... błogiego lenistwa :-)

Oficjalnie myślę, że mogę zakończyć sezon 2016 i uznać go za bardzo udanego. Choć weekend zapowiada się cudownie pod względem pogody rowerowej - tak nie będzie mi dane pokręcić na dwóch kółkach. Ale powód jest po prostu piękny i warto ten rower już dwa dni odpuścić. Trochę nadrobię kilka prywatnych rzeczy i będzie można wrócić.. No.. I pomyśleć nad planem treningowym na zimę.
Już teraz myślę jak ja znowu to wszystko pogodzę - trenażer, siłownia, basen, wyjazdy..... nie tylko te rowerowe...

Jutro jednak od samego rana czeka mnie ciężkie zadanie... Bycie towarzyszem i asystentem to tu to tam.. Najważniejsze to nie dać plamy ;-) I najważniejsze żeby nam było ze sobą dobrze to może na dłużej się jakąś umowę podpisze.. Poznań wita. Już teraz wiem, że będzie bosko. Najważniejsze to że słońce nade mną świeci, uśmiecha się szeroko i nie widać żadnej chmury która by była w stanie nadać cień na moje obecne życie :-) Robię to na co mam ochotę, nie to co ktoś mi powie, że wypada. Wypaść to co najwyżej niektórym ze starości może dysk z kręgosłupa ;-) Ja wiem, że wypadam dobrze. Ostatnio na rowerze, coś tam w polityce też.. nawet dobrze na mnie patrzą... co do tego to pierwsze wrażenie już było.. teraz też tylko nie popsuć ;-) Ale.. będzie co będzie.. mrr ;-]

Tydzień basenu !
cad: 81

The special one ;-)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Whatever.

Wtorek, 18 października 2016 · Komentarze(2)
Jeśli boisz sie sparzyć nigdy się nie ogrzejesz..
Tylko jeśli próbujesz, możesz mieć nadzieję...

Najważniejsze to robić to na co ma się ochotę. Nie bać się zaryzykować żeby nie wyrzucać sobie bierności.
Zwalniam tempo.. Roweru coraz mniej. choć ostatnio dużo. Ale niedługo przerwa. Znowu to piszę, ale muszę się przygotować psychicznie.

Sytuacja z dziś ?! Najlepsze - potraktowałem jedną tak samo jak ona mnie i wielkie oburzenie. No wiele zdzierżyć można. Ale bez przesady proszę. Ale jak to mówi klasyk.. "Szkoda sztrzępić ry*a, To jest dramat! "

No a życie rozkwita, leci dalej. Zapowiada się pięknie. Za jedną sprawą czekam do końca roku jak było mówione.. Pytam! Jak nie to spadam na południe, jeśli tak to pewnie lecę na północ... 

Ciemno było. Tyle. Z lampkami.

caD: 84

Taki come back :-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

KOMon myszcze... 11 tyś.

Poniedziałek, 17 października 2016 · Komentarze(2)
Odebrałem kółko z serwisu, trzeba było więc na nim polatać choć chwile.. Do domu wróciłem tę chwilę później, bo serwis..
Zmieniłem, założyłem, ubrałem, pojechałem.. Chodzi dobrze, w końcu nic nie strzela, nic nie stuka, nic nie przeszkadza..
Ale chyba tam wrócę z reklamacją.. Bo koło przestało tak całkiem fajnie terkotać jak to te koła w swoim zwyczaju miały.. if ju noł...

Poleciałem więc na Zduny... tam przed wjazdem do miasta stykowa sytuacja.. wyprzedza mnie tir, inny jedzie z drugiej strony.. gość ledwo się zmieścił, mnie prawie zmiótł naczepą z drogi, wyjechałem na szutrowe pobocze... i taki we mnie pałer wstąpił że gościa dorwałem bo zaraz miał 2 - 3 skrzyżowania.. powiedziałem mu co swoje..a on do mnie "Kur.. a lampki gdzie mosz i dzwonek" .. No i pewnie mnie nie zauważył a jakbym zadzwonił dzwonkiem to by mnie nie chciał zepchnąć z drogi..

Później ze Zdun poleciałem na hopkę, adrenalina chyba dalej mnie trzymała bo zrobiłem drugi wynik na tym segmencie Strava.. A nie wiało za bardzo.. No ogólnie jest ok. Kilometrów wyszło mało, bo wróciłem przez Chachalnie do domu.. Nie miałem ochoty jechać dalej, dłużej... Ostatnie dni to przemarzłem.. nie było inaczej i tym razem. Ale spoko, jutro wolne. Niedługo przerwa..

Czemu niektórzy myślą, że jak piszą komentarz na blogu to są anonimowi ? Że jak mieszkają kilkaset kilometrów od Ciebie to mogą wszystko ?! Nie myślą, że jakże łatwo wsiąść do SAMOCHODU i najpierw autostradą a później ekspresówką znaleźć się pod czyimś domem i nie pozwolić się obrażać :-) Już wiem czemu! Bo ten ów on samochodu nie ma.. Czemu gównobórza wybuha zawsze jak się tylko pomylirz ?! Czemó ni ma tylu samo pochwał gdy zrobisz coś dobrze ? ;-) Oj ciekawie się zapowiada cały 2017 rok ;-) Oby wszystkie planowane zmiany doszły do skutku, bo wszystko się udało.. Ona mi coś obiecała. Zoobaczymy czy dotrzyma słowa - jeszcze kilka miesięcy.

No i zrobiłem już ponad 11 tyś km na szosie w 2016 roku. Czad nie ? Pykło nawet nie wiem jak i kiedy.

cad: 82

Było zimno !

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Na odwrót.

Niedziela, 16 października 2016 · Komentarze(11)
Wyszło odwrotnie do wczorajszego treningu.. tak jakoś, niezamierzenie.. Niezamierzenie do mojego przyjazdu na rynek w Ostrowie.
Od rana szykowanko, śniadanie jednak dość skromne bo średnio mi się jeść chciało. Spojrzenie szybkie za okno, nie pada, pogoda google też przewiduje całkiem znośne warunki.. Do tego jest całe 5*C więc wystarczy się cieplej ubrać..

Jednak nie wiadomo jak by się ciepło ubrać w jakie najlepsze ciuchy... To i tak wiatr, który wieje przez ostatnie dni przewieje cię do ostatniej kości....a że one u mnie nie są za bardzo tłuszczem osłonięte to tym bardzo mi zimno...

Zajeżdżam więc na rynek w Ostrowie a tam pustka.. Znaczy się jacyś ludzie rozkładają stoiska "ze starociami" bo kiermasz jest.. poza tym tylko gołębie.. Jednak chwilę po 10:00 dojeżdża Błażej i Adam na mtb. Chwilę czekamy i lecimy na Odolanów. Jakieś krótkie pogawędki i ja jadę na Sulmierzyce - Milicz - Krotoszyn a chłopaki gdzieś w lewo na Grabów i Antonin. Także słaba frekwencja dzisiaj jeśli chodzi o Interkol.. Czuć już jesień i zimę... nie tylko przez wiatr w kościach.. Nikt nie szarpie, każdy się uspokaja..

Do Ostrowa dzisiaj była istna katorga.. silny i zimny wiatr bardzo spowalniał. Dobrze, że wyjechałem odpowiednio wcześniej bo trudno byłoby gdzieś na trasie nadrobić.. Później do Milicza jako tako z wiatrem, chociaż jakoś mi to powera za bardzo nie dało.. Ale jednak fajna równa jazda, spokojnie równo i z uśmiechem na twarzy, którego chyba nie było widać spod "szaliczka".. W sumie zbliża się ten okres że ledwo tylko nos będzie wystawał na treningach. 

Jutro pewnie jeszcze jakiś trening krótki.. wtorek obowiązki.. później nie ma jeszcze podanej pogody. Na razie tylko kicham :-)

cad: 81

Ryneczek ostrowski dnia 16.10.2016 roku o godzinie 9.54.
Krotoszyński ładniejszy ;-)


Takie zdjęcie zrobił Adam jak byliśmy w drodze... :-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(11)

Radzę sobie...

Sobota, 15 października 2016 · Komentarze(5)
Pojechałem dzisiaj 3/4 trasy wczorajszej. Najpierw pomyślałem, że fajnie będzie zrobić dwa kółka... W Sulmierzycach stwierdziłem jednak że lecę na Odolanów i Ostrów Wlkp.

Od początku miałem zabójczą średnią prędkość - od Krotoszyna do przejazdu pociągowego w Cieszkowie pociągał mnie tir za sobą.. Ano.. Tak przyjemnie sobie lecieliśmy po zmianach 60-80km/h, było super.. bez gwałtownych przyspieszeń, równo i mocno.. Później jednak stwierdziłem a jedź sobie ty long vehicle do przodu.. sam też sobie poradzę.

Tu jednak do Milicza jakoś gładko poszło. Było znośnie. Moja termoaktywna koszulka z lidla sprzed 3 lat ciągle daje radę. Jednak cieniutka bandamka na głowie to zdecydowanie był zły pomysł. Przewiało, owiało i wszystko co się działo to działo się między Miliczem a Ostrowem. Po drodze w Sulmierzycach i Odolanowie lepiej nie było. Mówię wam - istna tragedia.

Ale jak przyjemnie się jechało, szybko i pewnie do domu z Ostrowa to wiem tylko ja. Ja i maj bajk. Najważniejsze żeby nam razem było dobrze. Nic innego się nie liczy. Rower z kota i kosmiczne koła. Czego chcieć więcej ? ;-) Ten weekend jest fajny bo nie pada, następny będzie fajny bo całkiem w Poznaniu sobota i niedziela..... No chyba że będę walczył o życie mając 37*C gorączki.. No ale, liczę na to że mnie oszczędzi.. Ale czego się nie robi dla blondynek. Pewnie bym wybaczone nie miał.
No i żeby nie było tak słodko...brunetki niektóre też są fajne ;-)

Kto to widział jeszcze żeby mnie uciszać, mówić że czegoś powiedzieć nie mogę. Wyrażać własnego zdania, ja jako ja. Tak było za komuny(?) - starsi niech potwierdzą bo mnie tylko na historii uświadamiali.. W sumie lewaki mówią, że nie mogę.....a sami nie potrafią albo tego po prostu nie robią. Czy cały świat musi być w stosunku do lewaków poprawny politycznie ?! Katastrofa :x

cad: 82

Ćwiczenie karku. Odwróć głowę i zobaczysz zdjęcie prosto :-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Faaaaajny tyłek... :D

Piątek, 14 października 2016 · Komentarze(1)
Jedziesz sobie w Zdunach... Wstajesz z siodełka..  No bo górka.. Na rynku... Jedziesz dalej.. Górki lubisz..

Koleżanka z Wielkopolski powiedziała, że dzisiaj było pięknie, ciepło i jesiennie... Oprócz tego pierwszego, drugiego z resztą też... wszystko się zgadza.. Było jesiennie...

A jej piękne blond włosy rozświetlały w mej wyobraźni całą drogę, przede wszystkim gdy słońce zaszło już za horyzontem. Później niczym sok marchewkowy Leon zrobiło się pomarańczowo... no istna Ibiza myślę sobie. Myśl o niej sprawiała, że jechałem coraz wolniej..

Po prostu nie mogłem się skupić - no wiecie, mężczyźni.. i ten brak podzielności uwagi. gdy już opanowałem swoje uczucia i wszelakie instynkty mogłem sobie pozwolić na kręcenie do celu..

Jadąc do Milicza wiało przeokropnie w bok i czułem się jakby u koleżanki co trochę chce, a trochę nie chce... Później, do Sulmierzyc, to nie wiatr się zmienił.. tylko kierunek jazdy, no więc zaczęło wiać prosto w twarz.. czyli że nie chce.. Ale pojawiło się światełko w tunelu i gdy dojechałem po ciężkim boju do Sulmierzyc uśmiech pojawił się przeogromny.... bowiem.... aż do Krotoszyna zaczęło mi wiać w plecy i tak już do końca życia... w sensie treningu.. Nie żebym coś, ale w sumie ona dalej nie chce.. I tak by wszystko było fajnie, ale do tej pory jej zapiekanka śni mi się po nocach, a w sumie nawet nie daje spać, bo od tamtego czasu mam straszną niestrawność :D

A wracając do pierwszego zdania, jakieś panny w Zdunach się mnie na górce uczepiły, żem fajny kolarz z fajnym tyłkiem. Pomachałem, pojechałem i wróciłem....

cad: 82

A z kijkami chodzę tak ;-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Ciężki czas już się zbliża...

Środa, 12 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Kiedy kończy się sezon, a zbliza się przerwa...
Kiedy wyścigów już nie ma i czas przestawiamy...
Wtedy forma ucieka, trenażer już czeka...

Jutro ten dzien.. DEN, na którym muszę się pojawić, więc jeszcze w miarę fajna i ładna pogoda nie zostanie przeze mnie wykorzystana. Nóżki aż świerzbią ;-) Teraz szajba póki nie przestawimy zegarków.. w weekend ma być znośnie, a to sprzyja rowerowym wyprawom. Trzeba więc wykorzystać czas ku temu aby poszosować na maj bajku ;-)

Przyszły tydzień, tudzież weekend nie będzie rowerowy. Chociaż poniekąd, jakby niby rowerowy.. Trudno określić, jakby nie nazwać moich zajęć to będzie to "rowerowa randka".

Ogólnie chyba mi się włącza imprezowo / jesienno zimowy / tryb odpoczynkowy... Mimo, że chce mi sie jeździć to nie czuję się w poczuciu obowiązku. Któregoś tygodnia jednak bedzie trzeba odpocząć.

cad: 80

Ostatnio jestem zabiegany ;-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

SZOSA o TdF i Mont Ventoux...

Niedziela, 9 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Z braku laku - dobry kit. Od samego rana pada ulewny deszcz. Postanowiłem więc wejść na trenażer. Bardzo chce mi się jeździć. Nie pozostało mi nic innego jak to robić. Teraz już nie pada. Ale nie mam już czasu na jazdę rowerem. Wyszedłbym sobie teraz pojeździć, ale nie mogę. Cholera by wzięła... Na drogach robi się sucho. Nie ma prawie wiatru. Jest całkiem przyjemnie. A ja muszę iść "pracować" :x

cad: 89

Wczoraj kupiłem magazyn SZOSA. Dwumiesięcznik, najpoważniejszy magazyn o o kolarstwie. Jestem w bardzo miłym, ciężkim szoku :-)

Tour de France i Mont Ventoux ciąg dalszy...
Szanowny Panie Redaktorze,
Nie będzie dla Pana pewnie zaskoczeniem gdy napiszę, że czytając aktualne wydanie magazynu Szosa bardzo się zdziwiłem, zdecydowanie na plus, pozytywnie. To że macie świetne zdjęcia, super papier i bardzo ciekawe artykuły wiedziałem od samego początku. Teraz pokazaliście że macie też odwagę. Dlaczego ? Bo opublikowanie tego listu wbrew powszechnym hejtom wydaje się być szalone a napisanie go w ogóle sprawia wrażenie szaleństwa. To Polska, więc zrobienie czegoś inaczej niż tzw. masa wymaga twardej skóry.
Panie Redaktorze Miłoszu Sajnog - dziękuję serdecznie za bardzo miłe słowa wsparcia okazane tak po prostu na łamach największego kolarskiego magazynu w Polsce. Jest mi niezmiernie miło że osoba której nie znam bezinteresownie stanęła po mojej stronie i patrzy na całą sprawę chłodno, bez emocji i zbędnych złośliwości. To jak kocham kolarstwo i Tour de France wiedzą nieliczni. Nigdy nikomu bym krzywdy nie zrobił. Tylko, albo aż się przebieglem przy trasie, przy kraksie. Na miejscu stało tysiące ludzi i tak nikt nie pomógł "biednym" kolarzom ani nie oddał roweru Froomowi. Publika jednak znalazła swojego kozła ofiarnego winnego....nie wiadomo czego. Ale winnego. Łącznie z komentatorami których mimo wszystko dalej cenie i lubię.
Dlaczego przeprosilem ? Wtedy poczułem się winny.....Ale nie tego co sam zrobiłem....Tylko tego co się posypalo w hejcie między innymi na moją rodzinę. Czy ja sam się czuje czegoś winny ? Faktycznie powinienem im pomóc, byłbym bohaterem.... Dla mnie jednak radością było dopingowanie Majki który puścił oczko gdy przejezdzal obok mnie a zrobiłem dokładnie to samo tylko bez kamer - bieglem przy nim a on mnie serdecznie pozdrowil.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za list. Nie znamy się osobiście ale mam nadzieję że będzie okazja uscisnac Pana rękę. Nie przestaje kibicować kolarzom, nie przestanę jeździć na zawody kolarskie, nie przestanę być sobą.



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Stówka - setka - setunia.

Sobota, 8 października 2016 · Komentarze(0)
Tak mi brakowało roweru. Tak mi chciało się jeździć. Że bez względu na deszczyk, chłodek, wiaterek wyszedłem z uśmiechem na twarzy. Choć chwilami człowiek cierpiał, w szczególności pod wiatr... Bo wiaterek to nie był wiaterek. Co prawda głowy może nie urywało, ale 26-28km/h ledwo szło jechać.

Nie jeździłem ze względu na: brak czasu, brak dobrej pogody, od 4 dni.. Wczoraj starczyło czasu tylko na 55km... Dzisiaj stwierdziłem, że bez stówki nie wracam. Kręciłem się jednak po okolicach w razie załamania pogody.

Najważniejsze to czerpać z tej jazdy teraz maXimum przyjemności ;-) Słońce zaszło gdzieś za chmurami, ale dobry humor mnie ostatnio nie opuszcza ;-)

cad: 83

Zapraszam do licytacji charytatywnej Rękawicy Bokserskiej z popdisem Andrzeja Goloty ! :-)
http://allegro.pl/show_item.php?item=6544131618

I wczoraj dzisiaj było zimno, dzisiaj się jednak lepiej się ubrałem :D
Jednak zima idzie.. A ja sem prO ?!PrO specjalista od marketingu ;-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)