To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2013

Dystans całkowity:1369.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:48:50
Średnia prędkość:29.23 km/h
Maksymalna prędkość:49.00 km/h
Suma podjazdów:4218 m
Maks. tętno maksymalne:188 (94 %)
Maks. tętno średnie:163 (81 %)
Suma kalorii:33893 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:62.23 km i 2h 02m
Więcej statystyk

Było nas trzech + zimny wiatr i śnieg :)

Niedziela, 31 marca 2013 · Komentarze(1)
Dokładnie taka sama trasa co wczoraj, ale dołączył do nas jeszcze spotkany wczoraj po drodze Błażej W. Wiatr dzisiaj znowu nie odpuszczał, ledwo gdy spotkaliśmy się w Odolanowie zaczęło ostro sypać śniegiem i nie odpuściło już do końca...

Trójka bałwanów pojechała na rower.. No debile ;) Dzisiaj o dziwo czułem się nawet lepiej niż wczoraj.. Jechałem na sporo niższym tętnie i mogłem dawać mocniejsze i dłuższe zmiany.. Ale tak do czasu.. W sumie jakoś do 75km... Michał z Błażejem mocno zaatakowali górkę pod kościółek w Wierzchowicach za Krośnicami, ale ja dziś odpuściłem ściganie... W Miliczu mały kryzys, dwie - trzy zmiany chłopaki dali mi odpocząć, przeżyłem kryzysik i wróciłem na jakieś 10-15km do domu bo poczulem się lepiej.

Jutro fajnie by było zrobić sobie etap numer TRZY ale chyba na taką pogodę nie wyjdę z domu, bo co innego jak cię to złapie po drodze, ale samemu się w takie bagno pchać to nie :D

Czasowo praktycznie wyszliśmy tak samo jak wczoraj. O dziwo Michał z Błażejem też okazali się dzisiaj zwykłymi ludźmi, a nie cyborgami jak myślałem. Wiatr też ich wynorał i nie zapitalali więcej niż 29-31kmh ;)
A już się czułem jako "paniagua" wśród nich... No ale.. Jednak nie jest źle! Forma jest kozacka :]

Po wczorajszej imprezie i powrocie do domu o 1 w nocy, super że dałem radę :)

No i ludzie dziwnie się nas nas patrzyli jak jechaliśmy Jakby czymś dziwnym była jazda na rowerze wiosną ;D

cad: 88
przewyższenie: 394m

Wspinamy się na coraz wyższy poziom ! :))


Mapka:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Na wysokich obrotach.. Wreszcie!

Sobota, 30 marca 2013 · Komentarze(2)
Wczoraj umówiliśmy się z Michałem na wspólny trening. Na samą myśl już się ucieszyłem bo pierwsza w sezonie jazda z kimkolwiek.

Obudziłem dzisiaj się już po 8:00, szybki telefon do Michała co robimy i widzimy się o 11 w Odolanowie :] Od razu ruszyliśmy mocno z kopyta.
Równe i długie zmiany, później Michał jednak zaczął szarpać i trudno mu było wyjść na zmianę jak zapierd*lałeś co sił na jego kole :D Michał właśnie jakby sobie na dzisiaj zaplanował egzaminowanie mnie i ciągle pytał "Jesteś tam..?"

No ale... "Wciąż tu jestem.." ;) praktycznie cały dystans który jechaliśmy razem to jechaliśmy pod wiatr. Spotkani Błażej W. z kolegą i Marek Ł. na mtb po drodze :]

Wyjeżdżając z Krośnic zaczynały się górki, pod pierwszą prowadzę ja, po chwili Michał rzuca mi wyzwanie i daje ostro w palnik, ja nie wstając z siodełka utrzymuję stałe tempo i małą przerwę po jego ataku ok 50m. Zapiekło trochę wtedy ;) Ale.. "Wciąż tu jestem stary!" ;) Być może jeszcze rok temu nie byłbym w stanie utrzymać koła ale teraz było w porządku jak na porządnie zamulone nogi po ostatnich dniach.

Później chwila przerwy za Miliczem na stacji benzynowej, banan, picie i siku ;)
W drodze z Milicza na jeszcze jednej górce zaatakowałem i ja, ale Michał też się nie dał i równo do mnie dokręcił.
Błędem było ubieranie grubej bluzy interkolowej pod grubą kurtkę rogelli.. Cały byłem zgrzany bo i sigma pokazywała 8*C później.. Po przebraniu się wszyściutko mokre :x

Dalej to już jako taka spokojna jazda na Krotoszyn i czas na zamierzony ciepły obiad! :) Obecnie kawa i...czekolada ;)

Podsumowując... :D
Dokładnie rok temu w święta nie miałem sił na utrzymanie koła Przemka i Błażeja na treningu. Teraz spokojnie dałem radę i mogę być zadowolony. Jeszcze ciężki mam kolejny tydzień i później już raczej spokojniej i obniżamy objętość i intensywność na 3 tygodnie przed maratonem w Trzebnicy oraz na 2 tygodnie przed Team Time Trial Road Maraton w Górze Śs. Anny. Czasówka Interkolu po drodze tylko głównie na sprawdzenie własnej formy żeby porównać się z resztą.

cad:90
przewyższenie: 396m
max % wzniesienia: 5%

Zdj. z Pętli Beskidzkiej 2012 ;) Ciepełko wróóóóóóóć! :)


Dwie mapki dzisiaj bo mi Endomondo padło podczas postoju i czekania na Michała ;)
/1796231

I tu konkret z Michałem:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

I jak ? Nadal tu jestem....

Piątek, 29 marca 2013 · Komentarze(4)
Dzisiaj za oknem koszmar! Wychodzę do pracy i zastaję istną zamieć śnieżną...
Tona nowego śniegu spadła z nieba i ciągle nie można delektowac się wiosną.
Po 2h przestaje sypać, zaczyna padać deszcz i pada tak do godziny 15.
Wychodzę z pracy szybciej niż zwykle bo szefostwo puściło nas całą godzinę wcześniej do domów. Jadę oddać telefon zastępczy i odbieram z gwarancji swój.
Serwis "nie stwierdził usterki" ale "dla pewności dokonali aktualizacji oprogramowania i wymienili panel dotykowy" w moim smartfonie, więc jednak coś musiało być na rzeczy bo przecież od tak by tego nie zrobili.

Wracam do domu, jem obiad, wpinam rower z powrotem do trenażera i krecę.
Najpierw rozkręcam 10 minut lekko nogi, nabierają tempa, od 15 minuty zaczynam kręcić trochę mocniej... Po godzinie zrobiłem sobie z przyjemności koszmar i piekło na ziemi. Ale jest gites. Forma rośnie.

No i teraz siedzę przed TV, ogladam wiadomości i wcinam "Familijne w czekoladzie" bo choć trochę mi się należy ;)

Na jutro plany szosowe, oby pogoda dopisała.

----------------------------------------------
W tym sezonie mam nadzieję, że będzie podobnie do dialogów Tylera Hamiltona:

- I jak ?
= Nadal tu jestem....
- A teraz ?
= Jestem.
- Dobra, a teraz... ?
= Jestem tu, staaary...

Nikomu już łatwo nie będzie ;) Oby! Przecież jestem aż "czterdziestką-piątką" i dużo trenuję. Oby tylko nic się nie próbowało pogorszyć...

cad: 84

Czasówka Interkol w Sieroszewicach 2012r.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

I co ? Zgoooooooooooon ! Górski etap.

Środa, 27 marca 2013 · Komentarze(4)
Dzisiaj ostatnia szansa na to by sobie znowu pokręcić w najbliższym czasie - dzisiaj zapowiadają śnieg w nocy, a na cały piątek wróżą śnieg z deszczem i mróz. Także coś czuję, że święta jednak nie bedą szosowe ale trenażerowe :|

W sumie to sytuacja prawie identyczna jak rok temu. Fakt faktem było już dużo cieplej, ale w święta sypał śnieg a ja jeździłem na szosie i odpadałem bo byłem mega "przeciążony" - teraz też jestem. Nie wiem czy bym komukolwiek utrzymał koła.

Do czasu jechało się na dzisiejszym treningu kozacko, zajebiście, ze średnią 35,5 po 30km. Już po kilku kilometrach wiedziałem, że powrót to będzie masakra. Nie myliłem się, kiedy nawróciłem nagle miałem problem z utrzymaniem 30km/h.
Za Miliczem skręt w lewo na "gruszeczkę" i tamtejszą górkę ;) Ponad 2km wzniosa pokonane 5 razy! A właściwie to praktycznie 10 razy bo w tą i tamtą stronę. No i jeszcze trzeba doliczyć potężny wiatr w twarz !
Po tym szarpaniu miałem serdecznie dość, ale to były dopiero przekręcone 2h i chciałem dzisiaj znowu ponad 4h kręcić.

No to co, moja rundka jakieś 15km też z podjazdami, ale krótszymi a bardziej stromymi. Szarpałem tam jeszzcze mocniej. Zrobiłem 3 okrążenia i postanowiłem wracać. Noo.... I to jest epizod godny osobnej rozprawki.

Kiedy jedziesz na rezerwie - zmarznięty, spragniony i głodny, 25km do domu pod ostry i zimny wiatr - masz tylko i wyłącznie ochotę stanąć, rzucić rower do rowu i łapać stopa do domu. Ale nie, Ty jedziesz z zapasem aż jednego banana, który nie da zbyt wiele paliwa. Zrzucasz na małą tarczę - bo nie jesteś w stanie przepchnąć i jechać szybciej niż 25kmh. Jesz banana na 20km do domu. Ostatniego banana na dzisiejszym treningu! Nagle po kolejnych 5km odczuwasz potężne ssanie i głód. Zwalniasz do 21-23km/h w zależności czy jedziesz z górki czy pod górkę.
Jest Ci coraz zimniej, umierasz! Aż tu nagle ni stąd ni zowąd na 10km odczuwasz znikąd przypływ kosmicznej energii, która pozwala Ci przyspieszyć do 27km/h. Czary ? Czy może organizm przełączył się na spalanie innych substancji niż węglowodany, tj. tłuszcz/białko etc ? Może. Bo kierunek wiatru wciąż ten sam. Jego siła również dodatkowo potęguje odczucie zimna. Widzisz tablcę swojego miasta - Krotoszyn - przekraczasz tą barierę i odczuwasz psychiczną ulgę. Dojeżdżasz do domu i wdrapujesz się ledwo z rowerem na plecach na 4 piętro.
Nie odpoczywasz, idziesz na korytarz umyć rower bo był unorany po dzisiejszej jeździe jeszcze gorzej niż ja. W drodze szybko robisz sobie kanapkę z dżemem, jesz banana i siadasz z wielką ulgą.
Wypijasz odżywki, bierzesz tabsy. i wcinasz jeszcze jednego cornego.

Au! Nogi wołają o pomoc... :] Jednak mimo takiej wynory jest mega mega psychiczna radość! Wykonałeś plan, średniaV się nie liczy, mordercza baza otwarta i dobrze rozpoczęta. Dodatkowo poszalałem na górkach, nie nie, przewyższenie dzisiejsze to nie pomyłka.

Ps. Kadencja wyszła by dzisiaj sporo większa, ale podjazdy jeździłem dość siłowo ;) Młynek na płaskim i po interwale nie pomagał.
Ps.2. Jakieś niskie tętno wyszło nie ? A bo zaniżyło je bardzo wleczenie się w drodze powrotnej + odpoczynki po podjazdach.
Ps.3. Kolejny pozytyw ? Schudłem ;) Jest mega kozacko...:]

caD: 80
max cad: 119
przewyższenie: 1103m
max % podjazdu: 7%

łącznie podjazdów: 32km
czas podjazdów: 1h 26min
śr V na podjazdach: 22,2km/h

Cisnę pod Gliczarów, dla takich chwil warto tak się katować i tyle trenować :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Jadę szybko i mocno... To nic!

Wtorek, 26 marca 2013 · Komentarze(5)
Kategoria 100-150km
Bo ci skurwiele jadą szybciej!
----------------------------------------

Od takie mocne słowa, które mnie ostatnio motywują.

W ogóle ostatnio czytana przeze mnie książka zmienia moje spojrzenie na kolarstwo.
Zmienia mi w głowie przede wszystkim to, że kolarstwo to głównie wyniki krwi, mocna głowa i taktyka oraz w jakimś stopniu moje mięśnie.

Dzisiaj postanowiłem wzmocnić swoją wytrzymałość. Najpierw prawie 60km pod mocny wiatr. W lesie prędkość oscylowała mniej więcej w 27-29kmh a na otwartych terenach 23-25kmh. Masakrycznie wiało... Powrót najpierw około 31-33kmh a później 29-31kmh.

W ogóle to najpierw przy wyjeździe +1,5*C a przy powrocie -1,9*C ;) Ale dalo radę!
Dziwnie jakoś było, czasem ręce mi marzły że nie wiedziałem co z nimi robić, a po chwili były ciepłe bardzo ciepłe :] Ehh, starość nie radość..

Sprawdziłem się dzisiaj i "zaKotłowałem" i jestem zadowolony. Czasóweczka w miarę poszła na tak bardzo nieświeżych nogach po 55km pod wiatr. Za tydzień wybiorę się znów już na większej świeżości żeby wynik był bardziej miarodajny.
Teraz będzie trzeba odpowiednio poćwiczyć żeby jeszcez bardziej się wzmocnić ;)

cad: 85
przewyższenia: 454

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Soczysta setunia z groszami... I potężny wmordewind powrotny...

Niedziela, 24 marca 2013 · Komentarze(3)
Pięknie zakończenie pięknego tygodnia :) Dzisiaj nastąpiło na prawdę ukoronowanie bardzo ciężkich ostatnich dni :)

Wczoraj jeszcze na trenażerze wpadłem na genialny pomysł - jutro na szosę !
Jako że szosa sucha to nie kłóciłem się ze sobą przy zapowiedziach dodatniej temperatury :) Było idealnie! No prawie ;)

Temperatura wahała się mniej więcej od 0*C - 3*C i do Trzebnicy jechało się genialnie. Nie rwałem tempa bo wiedziałem, że nie mam wyrobionych kilometrów więc może mnie w każdej chwili odciąć. Żadna górka nie stanowiła problemu, czułem się iidealnie.

Zaraz za tablicą Trzebnica nawrót, zdjęcie przy tablicy i małe siku i wracam. A tu nagle wielka grupa wyjeżdża z miasta, ktoś mnie poznaje i po nazwisku krzyczy "Kuuuuubik, jedź z nami", szybko wskakuje na rower, doganiam grupkę a tu nagle oni zawracają i jadą na Sułów :( Mi to niestety nie po drodze i zaczynam samotną walkę z dystansem i potęgującym zimno i zmęczenie wiatrem!

ICM zapowiadał stopniowo rosnącą siłę wiatru, ale nie spodziewałem się żeby aż tak jak faktycznie wiało. Powrót był w miarę dobry do czasu, mniej więcej tak do 90km. Batoniki miałem, picie również.. Jednak silny wiatr nieźle mnie wytargał i wymęczył. Całe 50km powrotu pod wiatr. Z jednym odbiciem jeszcze na moją górkę która już przejezdna.

Od 90km gdy tylko wyjechałem z Milicza zaczęła się katorga, wiatr centralnie w twarz, dużo odkrytych terenów i powrót z prędkością 23-27km/h. Totalna masakra i niezła próba psychiczna do przetrwania.

cad:86
przewyższenia:738m

Sory za jakość zdjęć, ale mój telefon znajduje się obecnie na gwarancji i dostałem slaby tel zastępczy. Ale coś tam udokumentuje ;)

Trzebniica wita!


Jeszcze niezbyt wynorany ;))

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Excellence in mind and body.

Sobota, 23 marca 2013 · Komentarze(0)
Nogi naturalnie zamulone znowu po ciężkim tygodniu. Dzisiaj więc trening skrócony do 1h. Nie ma sensu się katować jeśli wiadomo, że głowa i serce by chciały, ale nogi nie dadzą rady. Nie mogę zapominać, że regeneracja jest równie ważna co sam trening.

Na jutro szosowe plany. Wypiąłem już rower z trenażera, zapowiadają w południe mniej więcej 0*C więc styka. Niestety jazda jeśli się odbędzie to raczej tylko po drogach głównych, bo boczne tak jak ostatnio będą zlodowaciałe i zaśnieżone..

Dzisiaj za to trening skrócony, ale równie intensywny co zawsze... Praca nad wytrzymałością siłową. Nogi ciężkie i obolałe.. W poniedziałek przymusowe i oczekiwane wolne.

cad: 85

I takie małe motywujące do jutrzejszej jazdy dwa zdjęcia z przeszłości ;)
14.03.2009r. wyjazd z Krzyśkiem z Bolelsławca, który w Miliczu uczył się w Szkole Leśnej..


oraz

01.12.2010r. samotny trening ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Dać sobie pierdoloną radę...!

Piątek, 22 marca 2013 · Komentarze(2)
W ogóle bracie, jeżeli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie jesteś Tutsi ani Hutu i te sprawy, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: co lubię w życiu robić? A potem zacznij to robić.

A ja pokochałem jazdę na rowerze i też zacząłem to robić :]

Ostatnio coraz więcej zaczyna się nerwówka przez domowy trenażer, trza znosić narzekania, marudzenie i wyzywanie.. Ale jechać trzeba dalej, nic nie poradzę że zima się przeciąga :/

Weekend coś też ma być trenażerowy bo niestety pogoda nie pozwoli na wyjście i pokręcenie na szosie, a MTB nie gwarantuje mi przy tej temperaturze jakiegokolwiek lepszego treningu. Wolę więc zostać w czterech ścianach i przekręcić to w domu...

Dzisiaj za to na początku mocno, później odpuściłem szarpanie bo jeszcze przede mną dwa ciężkie dni ćwiczeń. Do tego coś po pierwszej godzinie odezwał się mega głód mimo, że zjadłem chwilę przed kręceniem obiad. Fakt faktem była to tylko zupa warzywna + bułka ale myślałem że starczy to jako paliwo na dłużej.. Było więc trzeba odpalić banana i jednego cornego.
Przekręcone dzisiaj przy relacjach z wyścigów kolarskich w Belgii oraz Hiszpanii na Eurosporcie :]

Psychicznie też już mam dość kręcenia w domu.
Jednak wiem, że oduszczać nie mogę, trzeba zagryźć zeby i dać radę!
Dać sobie pierdoloną radę !

caD: 86

Dać radę! Jak tu! Klasyk Kłodzki 2011r. Zagryźć zęby i jechać!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Jestem czterdziestką piątką - a Ty ?

Czwartek, 21 marca 2013 · Komentarze(3)
Kolejne 2h trenażera to śmiało mogę nazwać się hardcorem. No bo gdzie tu na koniec marca jeździć na trenażerze. Psychicznie nie jest źle bo chęci są ogromne i jest to przeświadczenie że trzeba trenować, ale ani nie ma się gdzie sprawdzić ani zrobić wytrzymałości - a szkoda!

Dzisiaj w pracy był cięzki dzień. Nadszedł czas na przeniesienie archwium na magazyn i cały rok 2011 nosiliśmy do wielkiego pomieszczenia. Wczoraj naczytałem się w książce "Wyścig tajemnic", że kolarz powinien leżeć jak najwięcej do góry brzuchem a tu dzisiaj niezły wycisk na magazynie :x
I jeszcze najlepsze, że się dowiedziałem że mówią na mnie "laska" :x Każdy ma jakieś tam przezwisko czy jakoś tak jak go nazywają. Wiele razy słyszałem koło siebie "laska to, laska tamto, laska coś tam" a dzisiaj konkret się dowiedziałem.

cad: 85

Ps. Jestem "czterdziestką-piatką", a Ty ? [kto czyta wyścig tajemnic ten wie o co chodzi]

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Wiosna Pany... Wiosna przyszla! :)

Środa, 20 marca 2013 · Komentarze(1)
Z tej przepięknej okazji, że już wiosna postanowiłem pokręcić - a co - na trenażerze! :)

Nie ma to jak o tej porze roku jeszcze chomikować ;x

Dzisiaj nudny i spokojny trening dla rozruszania nóg.

cad: 86

A to jeszcze widok wczorajszej masakry, którą wczoraj ujrzałem z samego rana po wyjściu z domu. Totalne zdziwienie, zasypało znowu śniegiem !
Końca zimy nie widać ! Najgorsze, że znowu na piątek zapowiadają deszcz i śnieg oraz mróz - czyli weekend znowu na trenażerze. Eeee, nie podoba mi się to.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)