To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:969.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:30:41
Średnia prędkość:31.58 km/h
Maksymalna prędkość:83.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:194 (96 %)
Maks. tętno średnie:188 (93 %)
Suma kalorii:22887 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:57.00 km i 1h 48m
Więcej statystyk

Maraton w TRZEBNICY - pozytywnie :)

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(8)
Nr. startowy: 282
M2- 24/56
OPEN - 121/463

Plan minimum wykonany. Czyli poniżej 4h. Ale gdyby było faktycznie podane przez organizatora 135km nie wyrobiłbym się.. A teraz od początku..

Z Krotoszyna wyruszyliśmy ok 6:30. Jechaliśmy w 4 samochody. W Miliczu mały postój na siku ,kawę i śniadanie.. Później ruszyliśmy.. Na drodze spory ruch i przez to nasz "peleton" się podzielił.. Ja zostałem z tyłu przez 3 e"L"ki ,które dosłownie były takimi typowymi "zawalidrogami".. Dojechaliśmy do Trzebnicy po 7:30 i pojechaliśmy na parking jak nas pokierowały szerszenie.. jednak to było dość daleko od startu i po odebraniu numerków zmienilismy miejsce parkingowe. Później szybkie przebieranie się i przypinanie numerków i jestem gotowy.. Co chwila chciało się do ubikacji ! :D I okazało się ,że kolega przypiął mi numerek do szelek spodenkowych i musiałem prosić o pomoc innych w WC :p
Później spotkałem całą grupkę woodiego, virenque i wobera i ruszyliśmy na start ,do którego było jakieś 30 sekund jeszcze ! Ledwo zdążyliśmy i od razu gazu.. Wyjechałem jako pierwszy za motorami. Nie jechali za szybko.. I zaraz po starcie orgowie postanowili dać pierwszą górkę ,na której ukazał się moim oczom puls 185. Masakra.. W ogóle na początku nieźle zapierdzielaliśmy ,średnia prędkość to coś koło 40km/h i tak do 25km.. Bo.. Przyczepił się do nas ktoś z HUSARII SZOSOWEJ i nam rozbił peleton.. Gościu nie utrzymał koła i pękł nam peleton... A akurat zszedłem ze zmiany i chciałem odpocząć na końcu.. Po chwili patrzę ,że kolega z klubu próbuje dołączyć.. Skoczyłem za nim.. Ale on dał radę ,a ja zostałem i jechałem dalej z virenque i woberem i kilkoma innymi bo woodiemu się udało załapać do pierwszej grupy.
I tak sobie jechaliśmy... Przejazd przez Gruszeczkę to była makabra.. Asfalt jak po bombardowaniu i porządnie telepało.. Niedługo później podjazd ,na którym prowadziłem nasz peleton ,a virenque skoczył troszkę do przodu..
Później stanęliśmy na punkcie żywieniowym po picie, banana i grześka oraz na siku.. I jedziemy dalej GDY.. Nie trafiłem z bidonem do koszyczka i mi wypadł.. Patrzę na grupę i widzę ,że czekają.. To ja szybko rower położyłem na asfalt i biegiem po bidon.. Na tyle się uwinąłem ,że po kilku sekundach wróciłem do grupy.. Później za to przygodę miał Virenque ,któremu odkręcił się koszyczek od bidonu.. Też poczekaliśmy kilka minut ,ale niestety nie było go widać i nawet TEL nie odbierał.. No to pojechaliśmy dalej swoim tempem... I tam mniej więcej zaczęły się górki.. Wober łyknął magiczną fiolkę ,po której zaczął jechać lepiej i tak do mety mu zostało.. Zostawił mnie po jakimś podjeździe na płaskim chyba.. Długo go widziałem ,ale później mi zniknął z oczu. Czekały na 100km na nas fajne trzy podjazdy.. Najpierw jeden sztywny ,ale krótki ok 15% gdzie byli fotografowie i będą fotki ! :D Drugi też nie za lekki po kostce brukowej i trzeci to płyty w Zawonii. I tam mnie zamurowało bo moim oczom okazał się Virenque.. Nieźle musiał zapierdzielać.. Po jakimś czasie jeszcze mnie zostawił.. I tak do mety praktycznie jechałem sam ostatkiem sił ,jak najmocniej mogłem.. Przy podjeździe na kostke brukową wyciągamy ręce i zaczynamy skręcać w lewo ,a tu tir nas sobie zaczyna wyprzedzać.. Dobrze ,że stała tam policja i pilnowała ruchu bo zaraz go zatrzymali i wszyscy krzyczeliśmy "mandat mu". Druga z takich groźniejszych akcji to taka, że na jednym zjeździe nie wyrobiłem i zjechałem na pobocze ,dobrze że nic się nie stało..
I tak oto woody przez szczęście [:p] dołożył mi chyba 6minut, wober 2m z hakiem i Virenque niecałe 2min..

Dane z licznika:
130km - 3h 57m - śrV 33kmh [2 minuty różnicy przez bufet..]
cad: 93

Fajnie było poznać wielu ludzi z forumszosowego.org jak i z bikestats.
Poznałem kfiatka13m ,wobera ,virenque ,chrisa1990accent ,prescota oraz deadhorsa i wielu wielu innych ,o których jeżeli zapomniałem - przepraszam
a już ze znanych mi byli woody i camelek86

A tu jedyna fotka ,którą na razie mam z mety:


A tu fotka podjazdu 14%. W rzeczywistości robił o wiele większe wrażenie... Foto by deadhorse...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(8)

Bardzo krótki ,ale bardzo szybki trening...

Czwartek, 28 kwietnia 2011 · Komentarze(8)

foto z wczoraj
Pojechałem sobie troszku za Krotoszyn aby rozkręcić nogi i zrobić ostatni mocniejszy trening.. Najpierw z wiatrem nie schodziło poniżej 36kmh ,później pod wiatr.. ale też było szybko..
Gdy juz zawróciłem zauważyłem ,że zaraz będzie mnie mijał tir.. z naprzeciwka jechały auta więc nie mógł mnie od razu wyprzedzić ,więc zwolnił do mojej prędkości.. Pomachałem mu ,że pojadę za nim i chyba zrozumiał.. zwolnił jeszcze bardziej po czym powoli się rozpędzał i jechał tak z 80km/h.. Jak tylko zaczynały się jakieś wyboje to też zwalniał mimo ,że on nie musiał.. także chyba dla mnie to robił i chyba mnie zrozumiał.. gdy już go odpuściłem pokazałem mu kciuk w górę i pokiwałem ,gościu zamrugał awaryjnymi :] i tak oto do nawrotu miałem średnią ponad 35km/h, tak później jeszcze podskoczyła ;D
I tak jeszcze zrobiłem sobie w pierwszej fazie treningu 3 sprinty pod górę.. Jednak nogi nie są złe.. Jest lepiej niż myślałem.. Tętno też spokojne, nie szalało pod górę.. Jest pozytywnie :)
Po wjeździe do miasta wypiąłem licznik i kilka minut pokręciłem po mieście dla rozluźnienia..
Dwa dni temu zauważyłem ,że mam pęknięty zacisk sztycy.. Nie wiem czy od za mocnego przykręcenia [ale ,że ja mam tyle siły ?] czy po prostu było to wielkie gówienko dołączone do ramy...Kupiłem nowy zacisk aluminiowy powlekany carbonem ZooOoomA :)

A to się stało z poprzednim:



cad:93

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(8)

Ciężka noga... :)

Środa, 27 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria 50-100km
Ojj ciężka dziś ta noga była :D Mam cholerne zakwasy po graniu w poniedziałek w PIŁKĘ NOŻNĄ.. ałłł...
Jutro może też się wybiorę na szosę ,ale to jeszcze lżej.. :) w piątek zupełnie wolne.

Wczoraj i dziś byłem na basenie po godzinie - odprężenie w dżakuzi i popływałem troszku powoli :)

cad:89

Zrobiłem kilka zdjęć łatek trasy maratonu ,którą mieli trochę połatać - połatali - mam nadzieję aby ,że tysiące kamyczków rozjadą samochody :) Nie chce mi się ich wrzucać.. ;D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Znowu we dwoje.. A miałlo być tak pięknie..

Niedziela, 24 kwietnia 2011 · Komentarze(6)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj o 11 mieliśmy się spotkać ,po śniadaniach wielkanocnych w naszych domach, na ryneczku. Ja ledwo co zdążyłem na tą godzinę bo wyjechałem praktycznie o 10:05 i miałem pod wiatr i do przejechania prawie 30km. Ale nic.. Udało się nawet stanąć na siku i zdążyłem chyba chwilę przed 11. Tętno było troszku za wysokie ,no ale nie mogłem się spóźnić..
Myślałem sobie ,że teraz odpoczne w grupie ,ale ni chu chu.. Na rynku pojawił się tylko Michał i Zbigi ,który przyszedł nam pokibicować ;)Poczekalismy 10minut i pojechaliśmy na Odolanów i Sulmierzyce. Prędkość nie spadała poniżej 40kmh.. Później jednak troszkę zaczęło wiać i zwolniliśmy.. Michał przed Krotoszynem jeszcze skręcił na Chwaliszew i Biadki ,a ja wróciłem spokojnie do domu..

Aaaa miało być tak pięknie.. ahh :/ I co najgorsze to to, ,że jutro ma padać i ma być ok 15*C czyli pozostaje trenażer ,ew. zupełny odpoczynek od roweru..

A Trzebnica coraz bliżej :D

Kadencja mi wzrosła ;) Kiedyś ok 90. A teraz co rusz 95 i wyżej :)
Dziś: cad: 95

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Leciutko po wczorajszej masakrze ;)

Piątek, 22 kwietnia 2011 · Komentarze(5)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj aby tak lekko po wczorajszym zapierdzielaniu. Jutro wolne !
W połowie trasy na chyba 5km podczepił się do mnie jakiś gość na MTB i szybko odpadł bo ledwo co lekko zaczęło wiać.. ;) A w sumie później po skręcie na Sulmierzyce zaczęło cholernie wiać przez 18km..

Dzisiaj pilnowałem aby nie wejść na zbyt wysokie tętno i utrzymać kadencję.
Na koniec zrobiłem sobie aby 100m sprint..
I w sumie dochodze do wniosku ,że mógłbym powtórzyć wczorajszy wyczyn. Noga bardzo podawała, w ogóle nie ma zakwasów, zmęczenia.. ;)
No i w końcu umyłem SPECA :] Świeci się wszystko, zębatki aż rażą ,a łańcuch znowu jest srebrny ;D
cad: 94

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

We dwoje.. masakrycznie... :D

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria 100-150km
Z rana umówiłem się z Michałem na trening. Spotkaliśmy się w Sulmierzycach i polecieliśmy na Milicz. Najpierw jechaliśmy z mocnym wiatrem w plecy - gdzie nie schodziło z licznika 42-44km/h. Równe i długie zmiany gwarantowały super średnią przy mniejszym wysiłku. W Miliczu 1km po kostce też nieźle przelecieliśmy. Skręt w lewo na trasę maratonu w Trzebnicy gdzie zaczęły się górki. Tam Michał pokazał kto tu rządzi i co rusz zostawałem kilkanaście metrów za nim. Nie wiem co on je ,ale jest mocarz :D

Przelecieliśmy to dość szybko. Po wjeździe na pierwszą górkę [55km maratonu] zrobiliśmy sobie chwile pogawędki i na jedzenie. Później ruszyliśmy na Krośnice i tam na Goszcz. Później skręt na Odolanów. Stanęliśmy w jednym sklepie w jakiejś wiosce bo zabrakło mi picia [tak to jest ,jak się ma 0,5ml bidony tylko]. Nie było nic oprócz piwa i tigera. Ostatecznie zgodziłem się na dużego tigera ,który niespodziewanie dodał mi trochę wigoru. Tutaj też muszę pochwalić Michała- powrót do Odolanowa pod wiatr ,trasa ok 30km. Michał na zmianach zrobił z 23km ,ja może jakieś 7km. Byłem nieźle już wyjechany.. A on jak gdyby nigdy nic zapierd**** i to zdrowo :D
Tętno masakryczne. Jak na wyścigu. Dawno się tak nie wyjechałem ,ale było warto bo przecież niedługo Trzebnica i mocny trening ,długi trening jest wskazany ;) Jutro odpoczynek albo luźna jazda.

cad:96

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Ciężko ,ciężej.. Coraz dłużej..

Wtorek, 19 kwietnia 2011 · Komentarze(6)
Już wczoraj sobie powiedziałem ,że muszę zrobić w końcu jakąś dłuższą trasę.. Oj.. Nie muszę ,ale chcę..
Tak więc wybrałem jedną z moich stałych tras, a praktycznie jedyną ,którą już jeździłem i ma powyżej 100km + jest dość wymagająca.

Krotoszyn - Milicz - Krośnice - Zawonia - Trzebnica - Milicz - Krotoszyn

Zaczęło się w sumie niewinnie. Na liczniku niecałe 40km/h po wyjeździe z miasta. Tętno bardzo spokojne i już wyczułem ,że powrót będzie koszmarny. Do Milicza miałem średnią ok. 35kmh. Niestety w Miliczu korek na długość chyba 2km w związku z budową drogi i czekał mnie slalom pomiędzy autami i jazda pod prąd ;) Co by nie czekać za długo. Po wyjeździe z miasta kieruję się na Krośnice. Po drodze podjazd w Wierzchowicach pokonany niespodziewanie szybko. W tamtym miejscu też ,spotkałem kolegę z klubu. Pozdrowiliśmy się i pojechaliśmy w swoją stronę ;) On zapierdzielał w dół, a ja żyłowałem pod górę. Dalej już trasą maratonu trzebnickiego. W sumie nie do końca. Bo jeżdżę starą trasą z poprzednich lat ,a orgowie zmodyfikowali drogę. W pewnej wiosce się nieźle wpieniłem ,a to na tyle ,że dosłownie zsiadłem z rowera i zje**łem jednego gościa. Siedział sobie przed domem na krześle bujanym ,a obok niego psy.. I nie zgdaniecie co się stało gdy przejeżdżałem.. Jak tylko zauważyłem te psy ,przyspieszyłem bo te już wstały i były dosłownie we mnie wpatrzone. Ruszyły za mną jak policja za jakimś przestępcą.. Niestety nie mogłem uciekać bo byłem na zjeździe, i przede mną był cholernie ostry zakręt z kupą piachu.. Pojechałem przed siebie na jakąś mega nierówną kostkę z dziurami.. Zatrzymałem się ,psy wróciły do gościa.. Wróciłem się do niego i go zjeb** ,przeprosił i przypiał psy [smycze wisiały na krześle !!!! co za idiota] Na dziś to nie koniec przygód ze zwierzakami. Jadąc sobie w kolejnej wiosce zauważyłem konia.. On zauważył mnie i ruszył za mną i biegł przy mnie [za płotem]. Później już w Trzebnicy gdy dojechałem skierowałem się na Milicz i Krotoszyn. Niestety była to droga przez mękę - pod wiatr. Ja już wykończony [do Trzebnicy wjeżdżałem ze średnią 31kmh mimo wielu górek] a tu jak mi dmuchło to masakra.
Na tej dość ruchliwej drodze trafiło mi się zjechać na pobocze. Nie samemu z siebie. Zmusił mnie do tego wan ,który wyprzedzał na trzeciego i nawet nie zwolnił..No i znowu ciśnienie podskoczyło.. Po drodze jeszcze mijała mnie za Miliczem karetka, raz w jedną ,raz w drugą stronę. Jadąc dalej już wiedziałem po co jechali.. Był wypadek..
cad:89

QŃ:



Trzebnica :D Na wjeździe mega remonty dróg. Wszystko rozkopane gdzieś na odcinku 4-5 km..


A jaki był ślad hamowania tira ! Masakra.. Kilkanaście metrów..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Szybko... Szybciej.. Coraz mocniej ;)

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Krotoszyn - Milicz - Sulmierzyce - Krotoszyn

dość szybka i żwawa jazda, bez ani jednego zatrzymania. w nowym stroju.. który przykuwa uwagę - niestety nie tyle co ludzi ,co pszczół i latającego robactwa :/ cholera.. :D

cad: 96
- Nie przerzuciłem się na mały blat.. ja chyba po prostu przyspieszyłem :D

Na trasie 2 zauważalne "podjaździki" - wszystko siedząc, szlifując formę, zwiększając moc. Na koniec treningu sprint ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Szybko, nie męcząc się, pół z wiatrem ,pół pod wiatr..

Sobota, 16 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Szybka traska Krotoszyn - Milicz - Sulmierzyce - Krotoszyn.
Do Milicza z wiatrem, później z bocznym[ale takim ,że w twarz dmuchało] i później po kolejnym skręcie już centralnie w twarz.

23km z wiatrem
28km pod wiatr

W ogóle jakoś dzisiaj dziwnie lekko szło. Miałem odpoczywać cały weekend ,ale postanowiłem nie marnować takiej pogody. Jutro wolne na pewno...
O dziwo jest dobra forma, i będzie tylko lepiej :]
Oby w dobrej dyspozycji stawić się na maraton w Trzebnicy.. :)
Mimo dość dużego śrHR w ogóle nie czuję zmęczenia.. Ale jutro wolne ! :)\
Ale to przez wiatr ;] HRmax wyciągnięty przy sprincie [pod wiatr było jeszcze]

cad: 96

Odkąd miałem problemy z kolanem, postanowiłem jeździć na lżejszych przełożeniach.. Nie będę już tak katował nóg..
Ubiór: spodnie 3/4, potówka, koszulka z długim rękawem [ale nieocieplana] ,wiatrówka.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Pod.[z].jazdowo... Z wiatrem i pod wiatr równie twardo..

Piątek, 15 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Dzisiaj w końcu wyjechałem na szosę.
Bluza klubowa jest po prostu wyśmienita.. No mega.. Długa ocieplana ,do tego 3/4 spodnie i kamizelka wiatroodporna :D A o dziwo noga kręci całkiem dobrze.. Nie ma braku formy, jest chęć do jazdy.. I moc ! :D
Cad: 90
Wyszło co wyszło:)

Dzisiaj jeden podjazd męczyłem 3x [6 razy praktycznie bo z dwóch stron]
Podjazd - zjazd - podjazd - zjazd - podjazd - zjazd..
O ten:


Jak zobaczycie na maratonie takie barierki po dwóch stronach to zaczyna się najbardziej stroma część podjazdu ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)