Boooooska jazda :)
Wczoraj jeszcze z myślą "nie wiem czy pojadę" bo trudno wchodziło się po schodach po meczu w piłkę..... Nie nastawiałem budzika, myślałem raczej tylko o tym żeby się w końcu wyspać - obudzić się bez niczyjej pomocy, tak po prostu jak organizm stwierdzi że snu starczy.. Pobudka więc chwilę po 8:00 i stwierdziłem "źle nie jest". No to szykowanko, śniadanko i można deptać do Ostrowa :)
Wiatr był w plecy, więc nie cisnąłem za bardzo, a tu się trochę zdziwiłem bo jednak spotkanie na końcu miasta i było trzeba przez cały Ostrów przejechać co chwilę zajmuje... Dojechałem idealnie na czas, chwila pogadanek i wio. Była zacna ekipa, fajny peletonik więc się zrobił: Błażej W., Błażej Ś., Przemko, Krzysiek L., książe Adi., Dawid K. z Kawalerii oraz Ja. i jakiś nowy ktoś kto dość szybko odpadł.
Trasa obmyślona na Kotłów, Ostrzeszów, Kobylą Górę i dalej na Odolanów. Tak więc jedziemy sobie spokojnie po zmianach, jedynie jeszcze przy wyjeździe z Osw. Kawalerzysta myli biegi i zamiast wstecznego wrzuca 5-tkę, czort wie tylko po co od początku zapier***ać jak wszyscy {oprócz mnie} nierozgrzani.. W drodze pod kościółek na górce skręcamy znowu w prawo i robimy jakąś rundkę jak tydzień temu dodatkowo. Wyjazd na główną i tempo trochę podkręcone. Dawid coś tam próbował dokręcić mocniej, postanowiłem więc dołożyć i coś od siebie, dokręciłem na tyle że zostaliśmy we trzech: Ja, Błażej W. oraz Przemo.... Po czym utrzymując tempo mocne panowie wychodzą mi z koła - czego się spodziewałem... Sam także po ich skokach przyspieszyłem jeszcze i praktycznie nic nie straciłem na szczycie... Reszta chłopaków dojeżdża.
Chwila zjazdu, wolniejszego tempa przez miasto i czas na ostrzeszowskie górki... Tutaj na początku też dość spokojnie, ale tylko na zjazdach.. Każda jedna górka to szybki podjazd i wolniejsze nawet tempo z góry.. W pewnym momencie gdy Przemo jest na zmianie i dokręca bardzo mocno - swoje dokłada jeszcze Błażej W. i tak znowu zostajemy tylko we trzech... Chwile przed tablicą próbuję po zmianie Błażeja jeszcze dokręcić, ale tu znowu Przemko na kole, wyszedł i tablica jego...
Kolejna chwila spokoju aż do Kobylej Góry gdzie na podjeździe znowu zostajemy tylko we trzech... Ale i przyszło coś dla reszty... Duuużo płaskiego przez kolejne ok 30km do Odolanowa.. coś tam wiatr wieje w twarz ale daje się radę utrzymać w miarę konkretne tempo.
Ogólnie spokój aż nie wyjechaliśmy ze Świecy, która jest raptem 2-3km od tablicy w Odolanowie.. Tutaj po dość mocnej zmianie Przema i Błażeja czas na mnie i Krzyśka L... Najpierw utrzymuję tempo, ale po chwili myślę sobie "a co mi tam" i robię rant pod lekko boczny wiatr 40kmh.. Tutaj po chwili słyszę jakiś krzyk czy cuś, a tu Krzysiek L wypadł z szosy na pobocze trochę bo za bardzo próbował się mimo wwszystko schować :D Po chwili jak odbił z powrotem i nic się nie stało Błażej W powtarza ten manewr ale Krzysiek L prowadzi nas środkiem szosy jednak i dojeżdżamy do sprintu na który jednak już nie starcza pary w nogach i nie ma jeszcze tej motoryki co na pewno będzie na wiosnę ;)
Później chwilę czekamy za Adim, robimy wspólne foto i rozjeżdzamy się. Ja jadąc pod wiatr do Krotoszyna w ogóle nie zwracałem uwagi na prędkość... Totalnie rozkręcałem nogi ;) W Sulmierzycach jeszcze spotkana ekipa z Milicza, chwila rozmowy i dalej do domu! :D
Jednym słowem jest zacnie. Będzie tylko lepiej. Po bardzo długich wytrzymałościowych i siłowych jazdach nadchodzi czas powoli na ćwiczenie poszczególnych cech motoryki... Także jak najbardziej baza jest.. Teraz więc konkrety - a te, niestety w przyszłym tygodniu raczej w całości na trenażerze... Chociaż w sumie gdzie mi będzie lepiej robić interwały jak nie w równych warunkach każdy. :)
Ps. No i najbardziej mnie rozwaliło jak pulsometr podczas skoku na górkę w Ostrzeszowie pokazał mi tętno 196ud/min!!!! Niestety jako maXa tego sigma nie zapisała, w takim razie czy to jakiś błąd czy chwilowe tętno na zagince ?
Czy to oznaka że będzie dobrze, skoro bez problemu osiągam takie tętno ???
cad: 85
przewyższenia: 531m
Ekipa z dzisiejszego treningu :)
Dzisiejsza trasa: