To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:1424.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:46:02
Średnia prędkość:30.93 km/h
Maksymalna prędkość:77.00 km/h
Suma podjazdów:8810 m
Maks. tętno maksymalne:202 (104 %)
Maks. tętno średnie:166 (86 %)
Suma kalorii:30879 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:71.20 km i 2h 18m
Więcej statystyk

Bieg Krotosa 2015 :)

Niedziela, 31 maja 2015 · Komentarze(1)
Od samego rana umówiony razem z Tomaszem ruszyłem na miejsce zbiórki, standardowo koło Dino na Zdunowskiej :) Chwila rozmowy i ruszamy, do Milicza pod wiatr, ale z fajną średnią a w miare lekkim tętnie. Nogi dość świeże, jak na wczorajszy wyścig.

Skręt na Sulmierzyce, wiatr trochę w plecy, dłuższy czas rozmawiamy sobie na luzie, dopiero po paru kilometrach bierzemy się do pracy i wracamy na odpowiednie obroty, by przed Sulmierzycami skakać na tablicę :) 55km/h :)

Do Krotoszyna już luuuuz... Rozkręcenie nóżek, ostatni interwał na tablicę Krotoszyn i koniec treningu.

Tomek wraca do domu, ja śmigam na krotoszyński stadion, gdzie zaraz mają startować biegacze z okazji zawodów "Bieg Krotosa 2015"

Świetna i duża impreza zorganizowana przez miasto i starostwo. Drogi zamknięte, fajna oprawa, wielu ludzi na bloniach, stadionie i na trasie dopinguje wszystkich zawodników. Ja startuję za nimi jak ostatni wybiega ze stadionu. Powoli mijam wszystkich mocno dopingując. Na rowerze na szczęście jest dużo łatwiej - przynajmniej dla mnie :)

Później gonię czołówkę, która zdecydowanie zostawiła wszystkich w tyle. Dwóch Kenijczyków, a za nimi dokładnie 20s ok 100metrów Ukrainiec, którego dopingowałem z całych sił, któremu dałem się napić z bidonu swojego izotonika i bardzo chciałem żeby dogonił "czarnych". No ale, przybiegł na metę trzeci :) Po wyścigu pozdrowienia, ja jadę pod prąd pozdrawiając i poznając w "peletonie" swoich znajomych. Chwila rozmowy z Bartkiem, który wybiera się z żoną na rybkę do Milicza i przez rynek kierunek dom :)

Ogólnie dzień bardzo pozytywny - bardzo ciekawie się jeszcze zapowiada bo mam zaraz jechać pierwszy raz w życiu na stadion Lecha Poznan i oglądać mecz z Pogonią Szczecin :)

cad: 81
Z

Zawodnicy Biegu Krotosa 2015 ustawiają się na starcie na stadionie :)
https://twitter.com/Krzysztof_Kubik/status/6049552...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Wyścig (trening) Leśnica - Góra Św. Anny :)

Sobota, 30 maja 2015 · Komentarze(2)
No cóż. Można powiedzieć, że luźne gadki 4 :/ No znowu pana! Na dwudziestym kilometrze.

Rano do Ostrowa, wyjazd od Zbigiego razem z Robertem i Piotrem Lisem. Fajna ekipa, kupa śmiechu, ciekawe tematy, tak jak powinno być :]
Po dojeździe do Leśnicy szybko znajdujemy fajny parking, idziemy odebrac pakiety startowe, zrobić siku, zjeść ostatnie batoniki i przypiąć numery. Przed startem chwila małej rozgrzewki. Po kilku zrywach już czuję, że będzie dobrze. Jest dobrze.
Zjeżdżam na start, wchodzę w pierwszy rząd, ale po chwili jeszcze się zebrało mnóstwo ludzi i wychodzi że startuje gdzieś z 50 miejsca.

Na początku lekka nerwówka, wszyscy jeszcze pełni sił, dużo nas....podjazd pod Górę Św. Anny.....pikuś, nawet go nie zauważam, tętno mega spokojne, a jadę w samym czubie ;) Cieszy to bardzo, pierwszy zjazd, przejazd przed metę i wio, drugie okrążenie, tym razem ze słynną ścianką "AlpenStrasse" :) Udaje się zrzucić przed zakrętem z blatu na małą tarczę (bo różnie z tym bywa :D ) i o dziwo mimo sztywności podjeżdżam ze "spokojem" i mam ze 3 ząbki zapasu. Jestem ciągle w grupie chyba 30-50 pierwszych kolarzy....Zjazd....

I koniec wyścigu :( Tylne koło zaczyna pływać, hamuję czym prędzej bo czuję że uchodzi powietrze z opony :/ Klnę i krzyczę sobie dla odreagowania bardzo głośno....Już po wyścigu. A tak dobrze mi się jechało nie czując prawie zmęczenia. Lekko załamany powoli sobie zmieniam dętkę. Mija mnie Robert Kierzek, Zbigi Kowalczyk i inni znajomi. - Pozdrawiam Macieju, brawo za kolejny udany w Twoim wykonaniu wyścig - rozkręcasz się co start coraz lepiej :)

No, założyłem koło, pojechałem. Jadę lekko załamany, zjadam żela.....i se myślę, że teraz już tylko pozostaje potrenować. No cóż. Ścigać nie mam się już o co :/ Wszelkie grupy odjechały. Mijam pojedynczych kolarzy, z tyłu czuję niedobór powietrza. A zeszło pewnie przez niezauważenie progu zwalniającego na pierwszym kółku i jak przywaliłem tyłem (przód zdążyłem podnieść) to może powoli  sobie schodzilo :/ Szlag!

Ale co, łykam kolejnych kolarzy, trochę się podbudowuję, że ta forma co mam pewnie pozwoliłaby mi na zajęcie wysokiego miejsca, może na dojazd w głównej grupie (ale, gdyby, może, to sobie mogę między bajki wsadzić). Czułem się po prostu wyśmienicie.

Na chyba 50km dogania mnie pierwsza grupa i pierwszy raz w życiu zaliczam dubla :/ Ale....tu się z chłopakami powiozłem od początku podjazdu pod Górę Św. Anny do samej mety, z tym że ja dymałem jeszcze jedno kółko. Łeee...

Ostatnie kółko już praktycznie smutne. Przegoniłem aby dwóch kolarzy, morale spadly do zera. Tylne koło ciągle pływa, dupa boli, nie chce się już jechać.... Ale dojechałem. Na mecie spotkałem przeszczęsliwego Macieja, podjechaliśmy na bufecik, zjedliśmy ciastka, napiliśmy się i oddaliśmy numery startowe. Później już spakowałem rower, zjedliśmy z chlopakami makaron i wróciliśmy do domu :)

Podsumowując wyjazd, to mogę powiedzieć tylko że na mega wielki plus. Trasa świetna, pode mnie - lubię takie.
Forma jest, szczęscia trochę brak. Zbigi w gazie, Robert na swoim wysokim poziomie, Piotrek super.

cad: 83
max %: 15

Twitter:  https://twitter.com/Krzysztof_Kubik/status/6046706...

https://www.strava.com/activities/315035487

Jest ekipa jest zabawa :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Rozkręcenie nóżek przed :) Klasyk Annogórski Leśnica Road Maraton 2015 :)

Piątek, 29 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km

No. Krótko. Aż się zastanawiam czy w ogóle warto było. Ale sądzę że no tak przecież trzeba bylo rozkręcić nogi przed jutrem :)

Ojj będzie sie działo :)

Byłem na kawie jeszcze u Tomasza i pogadaliśmy sobie o sprawach polityczno sportowych :) Zaparzona kawka, wypita, zjedzona truskaweczka :)

Dwa mocniejsze szarpnięcia: raz za skuterem, raz na tablice :)

cad: 82


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wspólnie raźniej :)

Niedziela, 24 maja 2015 · Komentarze(1)
Dzisiaj wybraliśmy się razem z Tomkiem na moją pętelkę za Miliczem :) Ogólnie jadąc z kimś na kole czas upływa o wiele szybciej.
Tu się pogada, tu się pośmieje itd. W końcu mam z kim potrenować :)

Od początku trochę chłodno, ale wystarczyło parę kilometrów by się rozgrzać.
Dzisiaj totalnie na luzie z kilkoma mocniejszymi szarpnięciami, z większą kadencją, żeby choć trochę odmulić nogi :)

Taki trening, taka sytuacja :)

A co najlepsze ostatnio na trasie Krotoszyn - Milicz codziennie widzę nieoznakowany radiowóz policji - czarny opel vectra.
Ostatnio zatrzymali jadącego tak na oko ze 150km/h motor, dzisiaj zatrzymali coś ala Renault Kangoo, a później w drodze powrotnej ścigali kolejnego człowieka :) No cóż, ograniczenie w jednym miejscu jest totalnie bez sensu - praktycznie nikt się do niego nie stosuje, ale że znak stoi to nie ma zmiłuj. :)

Jutro wolne na (oby!) świętowanie i wtorek lekko 55km :)

Lalala dum dum lala dum looney di du di DUDA DUDA oh Duda Day :]

https://www.youtube.com/watch?v=LYyHifLHp00&featur...


cad: 85

Już ubrany, jeszcze się relaksujący, czekam na odpowiednią godzinę by wyjść na umówiony trening :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Boleści w siodełku.

Sobota, 23 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj miało być szybko mocno i przepychanie :)

Było dodatkowo z  "bulem". Ostatnio nie mogę coś dojść do ładu z siodełkiem. Majstruję przy nim, ciągle dupsko boli a dzisiaj bylo apogeum - nie jest tajemnicą też że spodenki nie są pierwszej jakości w tym roku :/

Moja pętelka dzisiaj, ale o niczym innym dzisiaj nie myślałem jak o cierpieniu mojej dupy :/ Masakra!

A jazda dzisiaj siłowa. Bylo całkiem dobrze :) Dużo wiało.

cad: 80

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

We dwóch na jedną Joannę.

Piątek, 22 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj razem z Tomkiem umówiliśmy się przed 17 na mocny trening po górkach za Miliczem. Punktualne spotkanie, szybki wyjazd i jazda :)

Pojechaliśmy na Joannę i robiliśmy podjazdy - Tomek x3, ja x5. Oj wyjechałem się, nie ma co :) Ale tego mi było trzeba po 4 dniach przerwy spowodowanej kiepską pogodą. Na początku z wiatrem szło szybko i na lajcie. Za Miliczem pierwsze górki, czekam zawsze ewentualnie na szczytach.

Później miałem po Joannie zrobić moją pętelkę, ale nadchodzące chmury i w sumie już trochę zmęczenia dały mi motywację na szybszy powrót :) Wróciliśmy więc z Tomkiem spokojnie do domu z paroma małymi interwałami :)

Wyszło dobrze, noga kręciła dzisiaj bardzo sympatycznie :) No i najważniejsze Tomek dał radę bardzo dobrze :)

cad: 80

https://www.strava.com/activities/309576010


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Krotoszyńskie szosowanie : )

Niedziela, 17 maja 2015 · Komentarze(1)
Chcąc zrobić sobie rozjazd po wczorajszym wyścigu umówiłem się na 17:00 z Tomkiem, dopisując na FB w grupie Krotoszyńskich Cyklistów, że się wybieramy.

W sumie odpowiedzi i zapowiedzi jak nigdy, ale frekwencja jak zawsze. Ale jednak chwilę po 17:00 pojawia się kolega Bartek na mtb. Chwila czekania na zapowiedzianych gości, ale nikt więcej się nie pojawia. Ruszamy więc w trójkę - jest postęp o 50% ! :)

Wieje niezły wmordewind do Milicza, tam skręcamy na Sulmierzyce i spotykamy się z Arturem Paterkiem, który wyjechał jeszcze chwilę po nas, ale w drugą stronę. I tak sobie jechaliśmy po zmianach w 4-kę :) Ogólnie fajnie bo w Krotoszynie robi nam się już jakaś grupka :)

Rozjazd mega udany, świetne towarzystwo, fajne kręcenie i po prostu dobry dzień.

cad: 85

Trzy Interkole z Krotoszyna :) Jest nas coraz więcej :)


No i jeszcze jedno foto. Z kolegą który jechał z nami na mtb cały czas :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Maraton Klasyk Radkowski 2015

Sobota, 16 maja 2015 · Komentarze(5)
Długo zastanawiałem się jaki czas wpisać na bloga - wypadło na ten z licznika :)

W sumie długo oczekiwany start, pierwsze przetarcie w górach gdzie liczyłem na dobry wynik i ciekawe zawody.

Do Radkowa jedziemy w składzie: Robert Kierzek, Zbigi i ja. W aucie poruszane sprawy ważne i ważniejsze, wiadomo - jest o czym rozmawiać :) Nie bylo takiego tematu, który byłby ominięty. Podczas podróży jem dwie bułki, bo wyjazd dość wcześnie - już o 3:00 było trzeba wstawać by o 4 wyjechać z Ostrowa. Dzięki praktycznie uszykowaniu się już dzień wcześniej jest to możliwe do zrealizowania.

Z chwili na chwilę robi się coraz cieplej, ale wciąż jest to w granicach 5-7*C. Wiem, że jeśli taka pogoda się utrzyma i temperatura drastycznie nie wzrośnie to na pewno zmarznę gdyż byłem przekonany o co najmniej 15-20*C. Przed startem Robert pożycza mi swoje rękawki czym na pierwszych kilometrach i zjazdach ratuje mi tyłek, bo z początku klepało niemiłosiernie :)

Start w grupie z wygrywającym ten wyścig open rok temu, w tym roku z resztą też nie wróżył nic dobrego. Utrzymane koło do ok 18km, ale z cyborgami nie ma szans. Bardziej przyziemnie było mi jechać w grupie z pozostałymi moimi kompanami, w tym ze Zbigim, który ma formę bardzo dobrą i cały czas jechał mi niedaleko za plecami w odległości kilkudziesięciu metrów.

Kolega miszczu rozerwał nam grupę, każdy spływał po kolei z jego koła, mi się jednak "udało" stworzyć małe grupetto i cały czas jechaliśmy z kolegą Piotrem Borszlakiem (nr 42) pseudo "żółty" oraz Sławomirem Wągrowskim (nr 54) pseudo "pomaranczowy ccc".

Zostałem minięty przez pierwsze okrążenie chyba tylko raz, jechało mi się super, każda hopka przejechana bez większego problemu. Najlepiej podjeżdżało mi się "finalowy" podjazd pod Karłów. Równe 5% praktycznie cały czas, ładny asfalt i można było po złapaniu swojego rytmu tam poszaleć - również na zjazdach, gdzie za każdym razem odjeżdżałem swoim grupkom.

Jechało się tak dobrze, aż do momentu kiedy na ok 90km po ostrym zjeździe, dziurawym zjeździe złapałem gumę, a podbiło mnie też tak że kolanem wypchnąłem licznik. Szczęście w nieszczęsciu, że stało się to w tym a nie innym miejscu: po złapaniu kapcia podszedł do mnie pewien pan, który mieszkał "obok" czy może kompresor by mi się nie przydał do napompowania oponki. Szybka zmiana więc dętki, dobiliśmy kompresorem do 8 atmosfer i leciałem dalej (ciut bardziej ostrożnie) ówcześnie wracając się i parę minut szukając w rowie licznika. Ufff... odnalazł się :) Dogania mnie przez to i wyprzedza Robert Kierzek, który startował jakieś 8 minut po mnie. No cóż. Dupa blada myślę sobie. Teraz już pewnie ani pudła ani dobrego wyniku nie będzie.

Jadę sobie sam, morale spadły, wiatr wieje konkretnie w twarz i po prostu boli: chwila kryzysu psychicznego połączona z tym fizycznym. Ale podczas gdy ja cierpię, dojeżdża do mnie grupka 3 osób, do której się dołączam. Jedziemy po zmianach chwilę, ale gdy zaczyna się podjazd zostaję tylko z jednym kolegą którego niestety numeru nie zapamiętałem. Jesteśmy praktycznie na podobnym poziomie bo jedziemy sobie po zmianach równo. Przed bufetem wcinam swojego żela Isostara (wspaniała sprawa!), popijam później kubeczkiem wody z bufetu i chwila zjazdu przez miasto i "finalowy podjazd". Równe tempo, 15-17km/h. Dojeżdżamy do tych ludzi, którzy wyprzedzili mnie podczas zmiany dętki, oczywiście nie wszystkich. Tworzy nam się znowu grupka, ale nikt nie daje zmian.

Na zjeździe odjeżdżam wszystkim bo jakby bali się składać w zakręty, a te nie były ani wymagające, ani strome czy niebezpieczne. Na mecie się okazuje że na tym zjeździe zyskałem około 45s nad moją grupką z którą jeszcze na szczycie jechałem razem :)

Wjeżdżam na metę, przez chwilę nawet jestem drugi w kategorii.......a finalnie dowiaduje się, że zdobyłem 3m w kategorii M2szosa oraz 17m OPEN. Wynik kozacki, jak na złapaną gumę to jestem szczęsliwy z pudła. Gdyby gumy nie było to byłbym drugi, bo róznica czasów orga i mojego licznika to dokładnie 12min 30s co dało by mi miejsce w pierwszej dziesiątce :) Jednak patrzę na to z innej perspektywy: gdyby nie pan z kompresorem to pompując dętkę ręcznie straciłbym trzecie miejsce ponieważ czwarty przyjechał po mnie dokładnie 48s :D Ufff. Szczęście w nieszczęściu, tyle emocji :) Odbieramy pucharki, dyplomy i jedziemy do domu.

Roberto zdobył 2 miejsce w kategorii M4szosa i 10m open, a Zbigi Zbigi złapał dwie gumy i zdobył 6 miejsce w kategorii M5szosa oraz 35 OPEN. Zbigi gdyby nie te dwie gumy, najprawdopodobniej zdobyłby drugie miejsce w kategorii wiekowej. No ale, gdyby gdyby gdyby... Nie ma lekko. Srednio każdy z nas złapał jedną gumę ;)

Droga powrotna przebiegła bardzo sprawnie, mega pozytywnie i fajnie, znowu rozprawiając o ciekawych sprawach :)

Podsumowując to chce się rzec: można by lepiej, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczony swoją dyspozycją. Wytrzymałość jest bardzo dobra. Nie zdażyło się jeszcze żebym to ja nadawał calkiem mocne tempo na podjazdach i prowadził grupkę bez żadnych problemów, a nawet lepiej bo to było moje tempo które moglem sobie kontrolować. Hmm.. wyszło super!

Trasa bardzo fajna, ciekawa i z ładnymi widokami, jednak o zbyt przerażająco dużej ilości dziur w asfalcie. Totalna masakra i szwajcarski ser. Jednak ten ryż na mecie, pomarańcza, cukierki i inne smakołyki spowodowały że można udzielić orgom rozgrzeszenia ;) Dzięki!

Oficjalnie:
Kategoria M2szosa: 3/6
Open: 17/78
Czas orga: 4h 57min 18s

cad: 83

Link do stravy: https://www.strava.com/activities/305788729

Nasza wyjazdowa ekipa :)


Dyplom i pucharek :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)