To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2009

Dystans całkowity:1147.90 km (w terenie 43.90 km; 3.82%)
Czas w ruchu:41:57
Średnia prędkość:27.36 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:205 (101 %)
Maks. tętno średnie:169 (83 %)
Suma kalorii:22677 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:63.77 km i 2h 19m
Więcej statystyk

KU*** !!! Co za idioci ? Zderzenie czołowe...

Poniedziałek, 30 marca 2009 · Komentarze(2)
Kategoria 0-50km
To miał być spokojny trening...

Jadę sobie przez miejscowosc BIADKi gdzie byłem kiedyś w klubie.. I jadą sobie starzy koledzy na trening. Są to dzieciaki po -13-15-lat. Dziś mieli trening ,tyle ,że na MTB.
Jadą w trójkę.. Ja z drugiej strony śmigam koło 40km/h i widze ze sie nagle pojawili na moim pasie.. no to po hamulcach ,ale i tak nie zdarzylem wychamowac.. jeden przejechal obok mnie a drugi z całym impetem wlecial we mnie..
nie dość ,że mi porozcinał palce i krew sie lała na prawo i lewo.. to prawa manetka wykrzywiona w trzy dupy.. przerzutka tylna nie łapie.. nie moge zmieniac przełożen i jest cały hamulec posrupany..

śmiał się najpierw jak zły i chciał jechać dalej bo on chce na trening...
tak mnie to doprowadzilo do szewskiej pasji że dostał w pysk... i spoważniał.. powiedziałem ,że to ma byc do jutra zrobione i basta [mają u siebie mechanika co robi dla klubu]. jesli cokolwiek bedzie uszkodzone on za to zapłaci-a bynajmniej jego rodzice..

co za idioci ...
gdy po chwili spojrzałem na tętno... było przerażająco wysokie... przez pare minut bez wysilku utrzymywało poziom 190-200


Edit: A teraz jeszcze jak matka wrociła do domu.. Powiedziałem jej co i jak.. Jej reakcja byla zupelnie inna niz sie spodziewałem: "ty zupełnie nie dbasz o ten rower" myje go regularnie, przymierzam sie do nowej kasety i łancucha i siodełka.. no ale ja nie dbam... MOJA WINA ,ZE WPADL WE MNIE JAKIS IDIOTA :?

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Wierzchowice - czyli tam i z powrotem trasą maratonu..

Niedziela, 29 marca 2009 · Komentarze(2)
Wstałem dzisiaj już o 8 nad ranem ,aby zobaczyć pogode i pojechać do Ostrowa. Otworzyłem oczy, zobaczyłem ładne niebo i mowie sobie że jeszcze chwile sobie poleże... Obudziłem sie o 11 :/
Czyli już nici z jazdy z Interkolem. Zjadłem obiad i ruszyłem sam w drogę. Troszke za Krotoszynem zestresowałem się bo myslalem ,że zapomniałem banana- nic bardziej mylnego. Jakoś tak się ułozył ,że podczas jazdy nie mogłem go wyczuc.. A gdy pod Miliczem zadzwonił mi telefon uśmiechnąłem się bo wyczułem gada :D
I jak wczoraj na Wierzchowice. Podjazd ,zjazd i podjazd z drugiej strony. Później skręt w jakąś boczną uliczkę ,gdzie wiedziałem o fajnym podjeździe i jazda. Pokonany 2 razy z dwóch stron. :] Po chwili znowu podjazd kolo kosciolka i do domu.
Po drodze spotkalem 5 kolarzy. Troche też deszcz popadał ,ale tym sie akurat nie przejmowałem. Załozyłem nowa kurteczke typowo przeciwdeszczową.

Wjazd na górke boczna uliczka przed wierzchowicami:


Zjazd:


Zjazd z drugiej strony:


Zabytkowy domek:





A tu chyba miejsce wypoczynkowe dla zmęczonych,przed owym domem.


Kadencja : 84
Max tętno wyszło w Wierzchowicach....
A teraz pare dni jazdy odpoczynkowej przede mną :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Deszcz mnie nie pokonał... Wierzchowice zaliczone "n"ty raz...

Sobota, 28 marca 2009 · Komentarze(2)
Wyjeżdżając dziś na trase chciałem przejechać ją spokojnie ,męcząc się jedynie na wzniesieniach ,które chciałem pokonać. Utrzymać się było łatwo w założonej strefie ,no ale to było męczące bo jechałem max 27km/h żeby utrzymać się w strefie..
Dojechałem tak do Milicza i skręciłem na Krośnice. Jadąc spokojnie zatrzymywałem się parę razy na fotki. A jeszcze po drodze musiałem się zatrzymać w lesie bo zaczęło mocno padać. Wzniesienie w Wierzchowicach pokonywałem 3 razy z dwóch stron. A co było najśmieszniejsze to jedna pani na rowerze jechała na rowerze.. Zawrociłem pierwszy raz, rower podprowadzała bo była akurat prawie na szczycie wzniesienia ,a gdy już jechałem ostatni raz to jechała juz z górki :P
No nic, przetestowałem sobie dwie pozycje na tym wzniesieniu.. raz cały czas siedząc, drugi raz cały czas na stojaka mocno deptając. Oby dwa sposoby są ciężkie. Będzie trzeba pojechać pół na pół. A na szczycie wstać i śmignąć.
Było cięzko ,ale było warto.. Dawno mnie tam nie było :]]
Do Milicza jechałem pod wiatr. Z powrotem pędziłem prawie 45km/h.

Śr Kadencja = 78

Odpoczywamy "w schronie przeciwdeszczowym"



Wyjazd z Czarnogoździc.


Podjaz pod Wierzchowice..



Zjazd:


I od nowa z drugiej strony:


Jak już wracałem wyszły takie dwa fajne interwały ,bo próbowałem sie podczepic pod tiry ,ale nie wyszło.. Nogi juz były niczym z waty..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Z Interkolem. W deszczu i z wmordewindem.

Niedziela, 22 marca 2009 · Komentarze(3)
Po wczorajszej jeździe do dzis czułem bolący tyłek i nogi. No ,ale nic.. Obudziłem sie koło 7:30 i wysłałem sms'a do Artura czy mu się chce do Ostrowa jechać na 10.
Obgadaliśmy wszystko już na gg i ruszyliśmy. O 8:50 byłem już u niego i w drogę. Jako ,że jechaliśmy dość wolno ,a i tak bylismy za szybko to troche zmarzliśmy. Przystanek na załatwienie fizjologicznych spraw i dalej w droge. Średnia do Ostrowa to coś koło 27km/h. W ostrowie byliśmy coś koło 9:40. Na rynku było już paru kolarzy.
Obmyślilismy tak trasę aby mi i arturowi bylo bliżej do domu. Pojechaliśmy w strone Twardogóry i z powrotem. W grupie 10os jechaliśmy od 32-37km/h. Czyli dość szybko. Dawałem zmiany co jakiś czas ,ale już pod koniec tylko pasozytowałem z tyłu "peletonu". Gdy ja z Arturem pojechalismy w swoja strone zaczęła się okropna walka z wiatrem w twarz i deszczem. Średnia powrotna była mniej wiecej 28km/h. Jechało się okropnie. Wszystko oczywiscie do prania. Rower do czyszczenia. A ja do kąpania zaraz po przyjezdzie. Chociaż wycieczke uważam za udaną :) Z tyłu peletonu jedzie sie świetnie. W ogóle nie trzeba się męczyć.
Tak jak wczoraj mialem nadmiar jedzenia tak dzis niedomiar. Wyjechałem po 1 skibce chleba z szynką. Od rańca nie jestem w stanie nic przełknąć. Wziąłem troche czekolady i dwa jabłka. Ale i tak przez całą trasę odczuwałem mały głód.

Śr Kadencja = 79

A to ja już przed garażem ,zmęczony ,mokry i brudny..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Ciężka lekcja. Nowe stanowisko do pisania notek.

Sobota, 21 marca 2009 · Komentarze(2)
Dzisiaj z rańca napisał do mnie Bartosz [ ;] ] ,że zbierają sie z Interkolem i jadą na wycieczke. Zaproponowałem aby pojechali przez Krotoszyn to się zabiorę bo do nich już na zbiórkę nie zdążę.
Po paru minutach telefon ,że jadą w moją stronę..
To i ja zaraz dałem znać Arturowi ,że jest szansa wycieczki w grupie. Jako ,że był sam w Majką[mała córeczka] w domu musiał poczekać na żone. POwiedział ,że odzwoni. Jestem już w garazu i czyszczę jako tako rower i dostaje dwa telefony jeden po drugim. OD Artura ,że może jechać i od Bartka ,że są już niedaleko.
No to myk do Artura i w stronę Sulmierzyc. Jedziemy już 6km i się zaczynamy martwic gdzie oni są. Po chwili jednak się minęliśmy i pojechaliśmy razem w strone Kobierna i później Ostrowa.
W mieście jeszcze luźne tempo. Jechało nas sześciu. Bartek na MTB dawał radę.. aż mu zazdroszczę. Wyjeżdżamy z Kobierna i zachciało mi się banana zjeść. Wyciągam i zostaje troche. Przy prędkości 46km/h ja jem banana...
W tym samym momencie trzem wymiataczom zachciało się uciekać.. ZOstawili mnie ,Bartka i jeszcze jednego kolegę bardzo szybko.. A ja nadal jem banana :D
No i tak sie wlokłem ,że nie zauważyłem kiedy oni mi nawet odjechali. Jadę za nimi jakies 100 metrów . Miałem to szczęscie ,że nadal ich widziałem. Bo bym w ogóle stracił motywacje już do jazdy. Jadziemy tak 2 , 3 i 4 kilometr rozerwani a tamtych dalej nie ma. Jedziemy 10km tak [ja sam a oni troche przede mna] no i w końcu koniec ucieczki. Czekają na nas. Już do Ostrowa spokojne tempo. Średnia mojej pogoni sięgała ok 42km/h bez przerwy ,a tak tych dwóch przed sobą złapać nie mogłem.

Z Ostrowa już spokojnie z Arturem wracamy do domu. Przez Odolanów i Sulmierzyce do Krotoszyna i pod mocny wiatr w twarz.

Niech wam nie przychodzi do głowy jedzenie podczas jazdy w grupie gdy tempo jest bardzo wysokie.. Bo z małej przerwy po kilku sekundach robi sie wyrwa..


Śr. Kadencja = 82

A to moje nowe stanowisko do pisania notatek na BS:


Myszka i neo i nowe głosniki:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Mała wywrotka. Jazda na najcieższym przełożeniu..

Poniedziałek, 16 marca 2009 · Komentarze(5)
Dzisiaj zaraz po szkole postanowiłem sie wybrać na przejażdżkę. Chciałem troszke popracować nad siła. Na najcięższym przełożniu jakie mam jechałem prawie cały czas 31km/h .. w mieście troche spadło :/ Było cięzko ,ale dałem radę.
W tyym dwa interwały sprintowe - oczywiscie na najcieższym przelozeniu.. :]
Śr. Kadencja to 63

Rowerek z przodu...


Kochana SORA :*


Baza..


Dziś zaliczyłem upadek mały :P Gadałem przez telefon ,dojeżdżam już do garażu i zapomniałem się wypiąć. I bum.. :]

Zimno dziś jak .. strasznie zimno dzis :D
Do końca tyg. nie chce rowera na oczy widzieć.. Znowu rozbolała mnie lewa noga.. Trzeba odpocząć troche..Ciekawe czy długo wytrzymam.. :]]

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Pierwszy 1000km w tym roku ! 4001km razem. Mokro ,ale ciepło

Niedziela, 15 marca 2009 · Komentarze(6)
Są już 4 tysiące kilometrów !!!


Dzisiaj od rana padało. Miałej jechać z szalonymkolarzem na dłuższą wyprawę. Niestety się to nie powiodło. Siedziałem smutny w domu ,aż tu na chwile przestało padać. Ide na rower oznajmiam w domu. To co ,że rodzice stukali się po głowach... Mówię ze tylko 35km żeby dobić do 1000km ,bo tylko tyle brakuje..

Dochodzę do garażu ,a tam drugie dzisiaj spotkanie z moją szosówką. Rano byłem jej napompować oponki. Weszło całe 11atm. Zakładam buty szosowe, ocieplacze i kurtkę nową z lidla przeciwdeszczową. Od początku wiedziałem ,że dzisiejsza jazda będzie troche bardziej żmudna. Usiadłem na niej, wpiąłem się i jazda.... Od początku dobrze mi szło. Choć szybko zrobiło się dość mokro mokro,bo kałuże wszędzie, to nie miało znaczenia. Na każdym zakręcie uważałem aby nie zaliczyć wpadki ,apy się nie wywalić. Asfalt mokry i to bardzo.. Po 23km zaczęło się pod wiatr. W okolicach Smoszewa skropiło mnie trochę. Kurtka się przydała i zdała egzamin. Lecz gdy na głowę chciałem założyć kaptur okazało sie to niemożliwe. Nie da się go założy także na kask..
Pod spód ubrałem jeszcze podkoszulek,grubą bluze oraz bluze kolarską. Upociłem się strasznie.. Wybrałem się tak gdyż myslałem ,że jest zimno... Po 5km okazało się ,żę jednak jest mi za ciepło.. Po powrocie stwierdziłem ,że taki ubiór to na 2 stopnie, a nie na 10 STOPNI !

Kto zgadnie ,które okno jest od mojego pokoju ? :D


Drzewko na moim osiedlu..


A tak wyglądało na całej trasie...


Kris91 w pełnym wdzianku...


Kadencja śr= 88
Dziś bez pulsometra.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Kolejna setka i jazda po górach z szalonym kolarzem

Sobota, 14 marca 2009 · Komentarze(4)
Dzisiaj "mała" przejażdżka z Krzyśkiem. Dojechałem do niego do Milicza. Umówiliśmy się pod szkołą leśną.. On miał już w głowie przygotowaną trasę ,a ja miałem aby nadzieję ,żeby nie była taka cięzka.. Jechało mi sie dość ciężko do Milicza bo było pod wiatr. Kiedy dojechaliśmy to ruszyliśmy w stronę Krośnic ,aby później odbić na Gęslicę - tamtejszy ,bardzo fajny podjazd. Zrobiliśmy dwa kółka ,każde po 27km. Drugie było lepsze o całe 5 minut :D. Po drodze wyskoczyły sarny na drogę. Przed nami samochody ,a sarenki myk przez asfalt. Dały rade ,a kierowcy spokojnie zwolnili. Nowy bidon spisał się całkiem nieźle. Do 1,5h herbatka była ciepła. Później zmieniła się na letnią i chłodną. Nigdy nie była na tyle zimna aby nie było można się napić.. Bidony działają :P
a żeby sie nie telepały okleiłem je taśma izolacyjna w dwoch miejsach..troche :P

Rękawiczka z lidla JUŻ się podarła.. :/ Tzn. puścił szew przy paluchach..

A to ja ^^ FOta zrobiona przez Krzyska ;]


A to fotka Krzyśka robiona przeze mnie. Podczas cięzkiego podjazdu :D


A jutro jak ktoś chce zapraszamy do MILICZA, bo bedziemy jechać również :D
Podczas powrotu zrobiłem sobie taki mały interwał sprintowo-siłowy , pod dość stromą górkę w Zdunach wjeżdżałem jakieś 40km/h. A już w Krotoszynie typowy interwał sprintowy...

Ps. Kolejna przechwałka na razie moja ;D hehe

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

A ja mam swoją przechwałke. Na zakupy do LIDLa..

Czwartek, 12 marca 2009 · Komentarze(4)
A ja mam swoją przechwałke na BS ! :D


A teraz do rzeczy.. :]

Dzisiaj się dopiero wybrałem do LIDLA na zakupy. Później powierciłem się jeszcze po mieście i nawet nie zauważyłem ,że wyszło z tego dokładnie 19,7km ... :P Pojechałem rowerem zabierając jedyne 50zł. Tak mnie zaskoczyła mała cena i dużo towaru ,że wrociłem sie po kolejną kasę ,aby tylko kupic to co chce..

Najpierw wpadła mi w oko torba.. Patrze.. Torba jak torba.. Fajna.. Patrzę na cene.. 23zł .. jest ok.. patrze na całą nazwe torby: "torba podsiodłowa na rower z narzędziami" .. otwieram a tam zestaw kluczy oraz 2 łatki na dziure w dętce..
I dużo miejsca na inną dętkę.. Po powrocie do domu zaraz ją założyłem. Pięknie wygląda. Prawie sie nie telepie ,ale nawet gdyby to nic by to nie zmieniło.. Jest cudnie :P




Dalej wpadły w oko rękawiczki.. Do wyboru czarno biało czerwone i całe czarne z bialą wstawką.. Biore czarne.. mniej sie brudza ,a i czerwono czarne już mam :D




No i w tym momencie skończyła się kasa.. Wracam do domu, biore ile trzeba i wracam :D
Biore kurtke z windstoperem, przepuszczającą powietrze ,a co najwazniejsze z kapturem i typowo przeciwdeszczowa. Z tyłu jest jedna wielka kieszen na plecach..




Dalej patrzę i co widzę ? :D Bidony trzymające cieplo do 3h...
Biorę.. Od razu dwa.. Co by sie napic czegoś ciepłego podczas jazdy..


I teraz panowie mam najważniejsze pytanie.. Macie jakiś sposób na to aby bidon trzymal sie lepiej ? W tych koszyczkach niestety telepią sie niemiłośiernie.. Są zbyt luźne i boję się ,że wypadną.. Czy nie wypadną ,nawet gdy są za luźne ?

Jechałem starym góralem ARKUSem ,cały napęd przerdzewiały, za mała ramka.. Dostałem go na pierwsza komunię..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)