Po spokojnym sylwestrze nie było problemu wstać i potrenować. Kiedy większość Polski odsypialo jeszcze kaca ja razem z Czesią ruszyliśmy na trening. Drogi puste, słońce piękne i ten wiatr... byłem już nim zmęczony po dwóch ostatnich jazdach.
bylem już nim zmęczony psychicznie.
wspaniałe wejście w Nowy Rok i zaczyna się wszystko powoli układać i treningowo czuje ze zaczynam obierać ponownie prawidłową ścieżkę.
Dzis na południu Wrocławia, kilka hopek pod Strzelinem i ciagle wiatr.
Pod koniec lekka pogoń za dwoma kolarzami w oddali była idealnym pretekstem by trochę podkręcić tempo i ruszyć nogi i serducho.
Samotna walka, samotna nierówna walka z przepotężnym wmordewindem. WbokWindem też....Dzisiaj miał być w miarę luźny trening, moje nogi już odmawiają posłuszeństwa po ostatnich dniach kręcenia. A przede mną przecież 5 stycznia wyścig MTB. A jeszcez jutro Riplej! :)
Chcąc się choć troszkę ochronić przed wiatrem - pojechałem na miasto.... Jak już się tam pojawiłem to pomyślałem, że pojadę wymienić klocki w hamulcach bo po górskich wojażach i ostatnich kilku MTB w błocie i piachu nie mam czym hamować - nie mam hamulców! Okazało się, że wszystkie sklepy które znam i ogarniam są zamknięte. Wróciłem więc z wiatrem do domu... Idealnie podpasowało pod mój dzisiejszy plan dnia i założone kilometry.
Więcej bym nie przepchał. Za mocno wiało, za bardzo mi się nie chciało.
cad?!
Podsumowania jak co roku nie będzie. Rok przerwy! Nie było też pasjonujących wygranych i coś tam... To był trudny rok z małą ilością czasu na rower i bloga. Obiecuje się poprawić w 2020 - powoli się stabilizuje :)
Mój mały przjeazd dwa dni temu uwieczniony na nowej kamerce :) enjoy!