Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem w "swoim" lesie na "mojej" trasie. Trochę zarosła w krzaki, nawet rzucili mi kłodę pod nogi przez co trasa zrobiła się przełajowa - bo po prostu nieprzejezdna. Na szczęscie po nadrobieniu kilku metrów w krzaczkach da radę ominąć leżący konar.
Najbardziej ciekawi mnie kto lub co przewróciło całe drzewo.. Próbowałem je przesunąc ale nie byłem w stanie zrobić tego jak chciałem więc zostało po staremu. uprzątnąłem trochę na początku swoją trasę bo krzaczory zarosły ją niemiłosiernie - chyba chłopaki z klubu w Biadkach przestali jej uzywać treningowo, bo totalnie nierozjeżdzona.
Zrobiłem tam sobie z 15 kółek i z powrotem do domu troszkę okrężną drogą :)
przewyższenia: 259m
Bla bla bla :) Już nawet w lesie wiewiórki rzucają kłody pod nogi.. :)
Około 1,5h ganiania za piłką na hali. Dzisiaj sami swoi! Super gra, dużo pobiegałem, nie bylo praktycznie żadnych fauli, tak to można grać - dużo podań i fajna zabawa w jeszcze lepszym towarzystwie. :)
Przychodzisz zmęczony z pracy do domu. Jedyne o czym marzysz to wejść pod koc i pójść spać. Chwilę przed tym wchodzisz jednak w internet i patrzysz: - ten jeździł na mtb - ten śmigał na szosie - tamten biegał - jeszcze inny był na spinningu
Jedyne co robisz to zalewasz bidon i wsiadasz na trenażer ♥
Pokatowałem się dzisiaj znacznie. Fajne interwały dobrze weszły w nogi. W końcu już za tydzień pierwszy wyścig ;)
Jutro może godzina na trenażerze bo wieczór z ekipą na imprezie więc powalczę, ale w trochę innych dyscyplinach =]
Ostatnie i kolejne wpisy mogą być dość nudne i monotonne niestety jeśli w weekendy {tak jak prognozują} ma padać śnieg z deszczem :/ Już wolę lekki mróz - ale bez opadów czegokolwiek z nieba.
Zdecydowanie potrzebna mi była taka mocna jazda jaką dzisiaj sobie sam zafundowałem.
Jest dobrze :) Już 08.12.2013 pierwszy wyścig zaliczany do sezonu 2014. Traktowany tylko i wyłącznie jako sprawdzenie się i jako formy przygotowań, jednak jak zawsze dominuje chęć pokazania się z jak najlepszej strony - nawet na MTB :)
Kolejna sesyjka na trenażerze.. Zleciało jak z bicza strzelił, a to wszystko dzięki ścianie... Dzisiaj była jakby taka trochę inna... Zdecydowanie rozmyślanie na ten temat przyspieszyło trening.
Wróciłem na swoje tętna... Wyspałem się dzisiaj pierwszy raz od kilku tygodni - tak na prawdę, tak długo {11h}, tak bez przebudzenia w nocy, tak miło :)
1,5 kręcenia w miejscu, a teraz na kolację jogurcik naturalny z wkrojonymi: jabłkiem, mandarynkami, dosypanymi rodzynkami, łyżką miodu i dżemu + garść płatków :)
Nie mogłem się wbić na wyższe tętna... Chyba przez totalną senność i niewyspanie.