To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2012

Dystans całkowity:635.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:29:41
Średnia prędkość:28.63 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Suma podjazdów:1144 m
Maks. tętno maksymalne:196 (98 %)
Maks. tętno średnie:176 (88 %)
Suma kalorii:16417 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:42.33 km i 1h 24m
Więcej statystyk

Podsumowanie sezonu 2012

Niedziela, 30 grudnia 2012 · Komentarze(8)
Kategoria Ze zdjęciami
A tak sobie spędziłem sobotnie popołudnie:


Zacznę może od najnowszych wieści ode mnie: nieźle rozkłada mnie przeziębienie/grypa i po piątkowym graniu w piłkę na hali taka oto diagnoza: skręcenie stopy i pęknięcie kości śródstopia oraz zerwany staw piętowo-sześcienny.

Także rok 2012 kończę w mega mega mega dobrym nastroju i w ogóle jest zajebiście.. No ale mam co chciałem, Virenque - miałeś rację... Przestaję chyba już rypać w piłkę co piątek no i muszę się jak najszybciej kurować żeby forma nie uciekła w siną dal.. Mam nadzieję, że na koniec tygodnia wsiądę choćby na trenażer, chociaż znowu nie wiem czy stopa pozwoli, bo o ile ponoć obejdzie się bez gipsu to boli jak cholera i mogę nawet nie dopiąć buta, ale cóż...

Teraz właściwa treść tego wpisu, ponieważ w tym roku nie przekręcę już na rowerze ani centymetra więcej zabieram się za podsumowanie jakże obfitego sezonu - udanego sezonu :)
-----------------------------------------------------------------------------------------

Styczeń: upłynął bardzo burzliwie. Do połowy miesiąca zabijanie czasu na trenażerze i basenie z pojedynczymi wyskokami na szosie. W połowie miesiąca zauważyłem pęknięcie na lakierze karbonowego widelca, oddany rower na reklamacje i odebrany dopiero na początku lutego. Styczeń to przejechane
681km/24h i przebiegnięte ze 30km podczas przerwy od roweru.

Luty: w lutym wrócił rower. Dalsze katowanie trenażera, granie w piłkę na hali oraz basenik. Spędzone kilka razy po 2h oraz 3h na trenażerze. Koniec lutego to już przeważnie wielki ból w siedzeniu i kręceniu w miejscu, tak było i tego roku, jednak były plany, które było trzeba porządnie realizować. Luty był bardzo obfity:
1027km/29,5h.

Marzec: w marcu po chorobie [jak co roku! :/] pierwsza jazda na nowym rowerze. Nowy model ramy przyslali z reklamacji o wiele sztywniejszy, szybszy i jeszcze ładniejszy :) Marzec obfitował w długie treningi po 3/4h. Po pracy niestety trudno było znaleźć więcej czasu, którego w 2013r. pewnie będzie jeszcze mniej. Dodatkowo znowu jazda na rowerze bardzo cieszyła, mocne treningi wg. planów treningowych, które przynosiły efekty bardzo podbudowywały i było czuć coraz większą parę w nogach. Co z resztą potwierdzi
1340km i 42h spędzone na rowerze. Baza jak się patrzy :)

Kwiecień: pierwsze starty w zawodach. Niezłe przeciążenia na treningach i zostawałem na prostej drodze za peletonem. Pamiętam jak dziś samonty powrót w Wielkanoc w śniegu bo zostałem na 15km przed Krotoszynem. Bardzo bolało, ale jak się później okazało przyniosło to zamierzone efekty. Później tylko odpoczynkowe jazdy i pierwszy wyścig 15.04.2012r. i pierwsze podium, które niezmiernie ucieszyło. Dwa tygodnie później przyszedł start na Maratonie w Trzebnicy. Bardzo mocna grupa i obawiałem się czy dam radę. Dałem do pewnego momentu, dałbym do końca gdybym nie jechal przez kilkanaście km bez łyka wody - wypadł pełen bidon. Zostałem niestety gdzieś na górkach, niezly wynik do 3/4 trasy, ale później przez odcięcie prądu o dobrym wyniku mogłem zapomnieć. Niby wynik i tak całkiem w porządku, ale chciałem czegoś więcej.. Kwiecień to następujące liczby:
1340km i 40h.

Maj: już 05.05.2012r. wyścig w Radkowie. Niestety tu zweryfikowano moją górską formę i przygotowanie do sezonu na podjazdach. Nie wypadłem zbyt korzystnie. Pod koniec maja przychodzi zdecydowanie jeszcze lepsza forma. Interkolowy wyscig "Selekcjonerka" i wiem, że jest dobrze.. Do tej pory w głowie mam słowa Marka do Grzegorza "Ejj, Kris już nie daje rady..." po czym dostałem mega mega kopa mówiąc sobie "ja wam jeszcze pokażę" :) Na metę wpadam 3 Open i 2 Kat., podjazd pod maszt szedł wyjątkowo łatwo. Tydzień później przyszło ściganie w Lesznie. Wyścig ze startu wspólnego kilkuset osób. Ustawiłem się gdzieś na tyłach i przez 10/15km goniłem grupę. Jechało mi się świetnie, uciekałem, goniłem, na sprint zabrakło trochę cwaniactwa. Bardzo dobry wynik i forma.
1281km/40h

Czerwiec: upłynął bez ścigania. Za to był czas na bardzo długie i mocne treningi na mojej trasie z częściową jazdą na trasie trzebnickiego maratonu. Sporo takich treningów pozwoliło na poprawienie wytrzymałości.
1400km/42h

Lipiec: rozpoczął się od fatalnego występu na czasówce w Sieroszewicach. Nieźle zmęczony długimi treningami nie miałem siły kręcić na maxa na dystansie czasówki. Tydzień później wyjazd do Wisły na maraton Pętla Beskidzka. Wynik nie powalał na kolana, ale już wiedziałem że jest lepiej w górach gdyż znacznie zbliżyłem się do Interkolowych kolegów. I znowu: tydzień później kolejny wyścig, TDP Amatorów i zatrucie pokarmowe. Ledwo stałem na nogach, ale pojechałem na trasę i ukończyłem wyścig. Ciekawe co by było gdybym był w dobrej formie i bez problemów żołądkowych.. Lipiec to także odwiedziny Krzywego i wspólna jazda po moich terenach, nowe koła Mavic Cosmic Carbone SL :)
1240km/39,5h

Sierpień: w połowie miesiąca start w Górskiej Czasówce Interkolu. W koncu mogłem być z siebie zadowolony. Minimalna przegrana, ale jak na mnie nie-czasowca wynik super. Było to dobrym przetarciem przed czasówką druzynową w Gostyniu. Wynik poprawiony o kilka minut, ale miejsce gorsze bo przed nas wcisnęli się byli zawodowcy. Forma dalej rośnie! :)
1574km/47h

Wrzesień: to ukazanie się na liczniku ponad 10 000km. Pozdrowienia z Eurosportu od komentatorów podczas Vuelty oraz maraton w podgórzynie "liczyrzepa". Wynik całkiem dobry, cały wyścig w deszczu, w koncu doceniony i zadowolony. Wrzesień to również czas ostatniego wyścigu: pożegnania lata z interkolem. Wynik bardzo dobry, 2 w kategorii i 5 w open. Do końca broniłem się przed atakiem Michała na podium w rankingu klubowym. Walka na ostatnich metrach z nim sprinterem - wygrana! Niezly ogień w nogach ale i lepsze samopoczucie :)
1281km/41h.

Październik: to spokojne jazdy i roztrenowanie. Kolejna choroba - przeziębienie i tydzień bez roweru. Zakupiony rower MTB - Giant Revel 2 Disc.
729km/24,5h

Listopad: to zmiana miejsca pracy i godzin też. Obecnie od 8-16 co nie sprzyja rowerowym wyjazdom. Rowerowe dojazdy do pracy, początek gry w pilkę nożną na hali i pierwszy wyścig na MTB w Osiecznej. Początek basenu, spokojnego trenażera i ogólnie luźny czas przed początkiem mocnych treningów.
515km/18h

Grudzień: początek pisania pracy licencjackiej co idzie dość topornie. Początek mocnych treningów do sezonu 2013r. Kolejny wyścig przełajowy w Kluczborku. Przewaga trenażera z kilkoma akcentami szosowymi. Bardzo ciężkie siłowe treningi. No i niestety obecnie choroba, która mam nadzieję, że wszystkiego nie zaprzepaści. Kontuzja o której napisałem na samym początku, ogólne rozbicie na koniec roku, ale...rok temu dałem radę to i teraz dam! :)
Jedyne co to nie wiem jak to będzie w przyszłym roku bo muszę pisać pracę licencjacką i ją później obronić.

Sezon 2012 w pigułce:

Wszystkie kilometry: 13042.50 km (w terenie 18.00 km, 0%)
Czas aktywności: 435:24
Średnia prędkość: 29.95 km/h
Suma podjazdów: 36037 m
Suma kilokalorii: 292 971 kcal
Wycieczek: 224
Średnio na wycieczkę: 58.23 km i 01:57 godz.

Postanowienia na rok 2012 były:
- przejechać ponad 10 000km = przejechane 13 043km
- samemu zrobić co najmniej 250km = niewykonane
- TdP amatorów skończyć w 50 OPEN i ok 30 w kategorii = niewykonane
- dobrze przejechać Pętlę Beskidzką = jak dla kogo, ja jestem zadowolony dst. giga
- pojawić się na maratonie w Radkowie i stanąć na podium = pojawiłem się tylko na maratonie, podium daleko
- wiosną jechać w góry na "obóz treningowy" = niewykonane
- wygrać w kategorii [open też fajnie ;)] 2-3 interkolowe wyścigi :) = stanąłem na podium 3x, do pierwszych miejsc ciutkę brakowało.

POSTANOWIENIA NA ROK 2013:
- przejechać co najmniej 12 000km
- wygrać 2 Interkolowe wyścigi i stanąć na podium górskiej czasówki
- wiosną wziąć tydzień wolnego i wyjechać w góry z rowerem
- samemu zrobić co najmniej 300km jednorazowo
NAPISAĆ I OBRONIĆ PRACĘ LICENCJACKĄ!

Rok 2013 będzie niezmiernie trudny. Praca nie ułatwi jeżdżenia, szkoła z resztą też, terminy gonią, egzaminy za egzaminami i do początku lipca na pewno będzie trudno znaleźć wolny weekend i dopasować jakoś do maratonów, ale chciałbym jeśli pojadę:

- w Trzebnicy być w pierwszej piątce w kategorii
- w Lesznie powalczyć nawet o podium
- Radków/Istebna/TdP/Liczyrzepa ?! Znacznie poprawić ubiegłoroczne wyniki

Bywajcie zdrowi! Szczęśliwego i ZDROWEGO Nowego Roku 2013!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(8)

Futsall i odnowiona kontuzja ?! :/

Piątek, 28 grudnia 2012 · Komentarze(1)
Jak co tydzień, piątkowe granie w gałę na hali i tym razem płacz i zgrzytanie zębów...

Już jakoś na początku meczu dziwnie mi się biegało, czułem 3 lata temu skręconą kostkę z zerwaną torebką stawową i stalo się najgorsze... Znowu na mokrym, znowu wykręcona, znowu obolała i natychmiast spuchnięta - lewa stopa ! Próbowałem to choć trochę jeszcze rozbiegać, ale jak tylko chcialem kopnąć piłkę- auu! Zszedłem..

Chyba przestaję grać w piłkę, chodzić jeszcze daje radę, zobaczymy co będzie jutro.. Oby nic poważniejszego się nie stało bo sobie nie daruję!

I jeszcze jakaś choroba mnie łapie, oby też nic się z tego nie rozwinęło..


Z Interkolowej imprezy podsumowującej sezon ;) Nagrodzeni za podium w klubowym rankingu kat.A :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Klubowo Klubowe Święta Rowerowe ;))

Środa, 26 grudnia 2012 · Komentarze(1)
Dosłownie jak w tytule.. Klubowo klubowe ?! Najpierw klub, impreza i %% by później jechać z klubem Interkol na rower..

Ciężkie takie życie, dodatkowo nie można być w pełnej dyspozycji w każdej z takich aktywności :xx A niby święta to odpoczynek {chyba od normalnego życia, jakie do tej pory prowadziłem} :D

Jutro do pracy, trzeba się w końcu wyspać, bo weekend też lepszy nie będzie ;D Już się boję, no ale dopóki jestem piękny i młoooody.. ;))

A dzisiaj trening nie był zbyt przyjemny jeśli myśleć o dyspozycji, ale za to już towarzysko bombowo :D Musiałem dziś też trochę odpuścić bo na ten moment za mocno, jestem w innym miejscu zimowego treningu :] A Michał ma nowy rower i efekt placebo działa :D Myśli, że jest teraz Niballim..tfuu.. Basso :D

cad: 87
przewyższenia: 151m


Ps. Zapraszamy na wyścig Trzech Króli do lasu w Topoli 06.01.2012r. na ściganko i później grilla :D
Oficjalny plakat imprezy mojego dzieła :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Świętujemy po kolarsku :))

Wtorek, 25 grudnia 2012 · Komentarze(1)
Uhaha.. Uhaha.. Święta już od długiego czasu można spędzić po kolarsku.. Dawno nie było śniegu i śśmiało można kręcić :)

Temperatura jak najbardziej sprzyjająca, chociaż mogło być nawet chłodniej bo nie wiem jak się ubrać, tak za ciepło, inaczej za zimno i człowiek w kropce jest :D

Dzisiaj moja jedna z ulubionych tras z "górską" pętelką za Miliczem..

Ledwo co wsiadłem na rower poczułem się jak na innej planecie, zupełnie nie umiałem się przez pierwsze chwile odnaleźć - jednak trenażer "ogłupia" :D
Im dalej w miasto tym większe zaskoczenie, na wylotówce na Zduny/Wrocław zrobili piękny nowiutki asfalt i...ścieżkę rowerową przez dobry kilometr :/ No to już wnerw na cały świat i w dodatku 30km czeka mnie pod wiatr..

Ale dojeżdżam do Milicza i nagle zostaję otrąbiony, ale w taki bardziej pozytywny sposób [da się to wyczuć] przez jadącą parę młodą.. Co najlepsze, podczas treningu spotykamy się jeszcze 3 razy i za każdym razem "awaryjne" i trąbienie z machaniem przez szybę :D

Im dalej w głąb Milicza tym większy stres - na całej długości oczywiście śmieszka rowerowa i szybsze bicie serca, przez to że nie tylko przyspieszam byle szybciej wyjechać, ale żeby tylko mnie policja nie zatrzymała - no i tym razem się to stało.. Na szczęście nie zatrzymali, ale tylko pouczyli z radiowozu, a nawet tylko z uśmiechem na twarzy usłyszałem "bliżej krawędzi panie kolarzu, bliżej pobocza", na co sam się uśmiechnąłem, odparłem "dobrze, wesołych świąt" i pojechali ! uff... :D

Po drodze spotkanych jeszcze 4 kolarzy w tym 3 na MTB i jeden szosowy z Interkolu, Arturo vel Paterson :D Przy wjeździe do miasta pozdrowienia od grupy biegaczy, oczywiście odmachałem :)

bardzo pozytywnie dzisiaj, dawno nie siedziałem na szosie.. spaliłem wczorajszą wieczerzę przynajmniej :D No i z czystym sumieniem można iść obżerać się dalej :D:D:D

cad: 83
przewyższenia: 508m

I tak było w moich okolicach, a miejscami nawet gorzej przez lód na całej szer. drogi i było trzeba prowadzić rower, za Miliczem, na górkach w lesie :))


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Zrobić coś dwa razy jest najtrudniejsze na świecie...

Niedziela, 23 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
"Jedną z najtrudniejszych rzeczy na świecie jest zrobić coś dwa razy. Jeśli zrobiłeś coś już raz, masz mniej powodów, aby zrobić to ponownie, ponieważ jest tyle rzeczy, które mógłbyś zrobić zamiast tamtego.

Twierdzenie to okazało się bardziej prawdziwe, niż byłem gotów początkowo przyznać."

Lance Armstrong..


Gdy w głowie widnieje myśl: 'przecież wczoraj już nieźle się katowałeś, po co Ci znowu to samo uczucie bólu..?!", trudno jest zimą zmotywować się do treningu, który zabierze z Ciebie wszystkie siły..

Ale gdy tylko pomyślę, że znowu stanę na starcie Selekcjonerki, Żądła albo w Lesznie to jest mega mega motywacja i chęć do jazdy...

Dzisiaj właśnie powtórka z wczoraj, nie było opierdzielania się... Najpierw 45min czystej siły, a później 2h trenażera z ciężkimi interwałami... Dzisiaj kondycja i samopoczucie już lepsze, jutro przerwa zasłużona, nie wiem czy w święta będę cokolwiek kręcił.. A Wy ? Odpuszczacie i oddajecie się w pokusom świątecznym czy "nie ma lipy" i dajecie w palnik po kolarsku ? ;)

cad: 84

Dzisiaj pomagali mi ściganci z Amstel Gold Race 2012 ;))

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Kara za grzechy i ambicjonalne kręcenie...

Sobota, 22 grudnia 2012 · Komentarze(3)
Wczorajsza impreza w knajpie z Interkolem odcisnęła swoje pięto na dzisiejszym dniu.. Dość powiedzieć, że po prostu większość smakołyków nie smakowała, a rowerowanie od początku było udręką..

Powrót do domu w sumie to dzisiaj koło godziny 00:30 w stanie nietrzeźwym, ale stabilnym.. Tylko dałem radę się przebrać w piżamę i schować się pod kołdrą.. Obudziłem się 10h później! Ale nie jak nowonarodzony..

Napisałem trochę do pracy licencjackiej, niestety tylko 4 strony, więcej nie byłem w stanie, podziubałem obiad i zacząłem ciężki trening..

Najpier 45min z ciężarkami,a później 2h mocnego pedałowania.. Mam dość, padam z nóg.. I dzisiaj wypadł mi bidon na dziurach i zjadłem dwa banany ! :D

Postanowiłem po prostu dzisiaj odpokutować wczorajszą imprezę i nie powiem, że chłopaki mi nie wjechali na ambicje :D Kto ma wiedzieć ten wie o czym mówie ^^

I chyba widać postępy, bo wczoraj utrzymałem koła do samego końca ;D

pozdro :)

cad: 81

ps. Życzę wszystkim zdrowych i spokojnych świąt! :) Nie roztyjcie się za bardzo ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Rozpędzeni prosto w stronę słońca... Przed końcem świata...

Czwartek, 20 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Potężna dziś dawka siły.. Najpierw z ciężarkami niezły ból, ze ciężko było robić kolejne powtórzenia, ledwo wstając z przysiadów, z trzęsącymi się nogami...

Później jeszcze mocniej trenażeiro.. Godzina na razie starczy ;) Jutro wolne, w końcu przed KOŃCEM ŚWIATA trzeba odpocząć żeby mieć siły uciekać :D


Dzisiejszym sponsorem treningu jest ta oto piosenka, interwały z refrenem szły wręcz cudownie :D

lalala.. ^^

"Rozpędzeni prosto w stronę słońca,
Zatraceni w sobie tak bez końca.."

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Basenik :)) Sentencja na dziś...

Środa, 19 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Marie von Ebner-Eschenbach "Lenistwo myśli, powierzchowność, upór to błędy kobiece; żądza rozkoszy, bezwzględność, brutalność - męskie; próżność, ciekawość, zawziętość - dziecięce."

Dokładnie to dzisiaj cechowało dzisiejszy dzień.. Jestem po trochu kobietą, mężczyzną i dzieckiem... Chociaż te dwa ostatnie to ponoć to samo :D Błedy kobiece, męskie i dziecięce.. W pracy.. Siedzialem aż po godzinach by tylko ustalić gdzie mi się w księgach rozjeżdża uwaga ! 0,09zł ! I znalazłem przez upór ! bezwzględność ! zawziętość ! A później z próżnością, żądzą rozkoszy i powierzchownością się tym chwaliłem że skonczyłem aż z lenistwem myśli, pewną brutalnością i ciekawością udałem się do domu :D

A później kolejna odsłona basenu, relaksu i wszystkiego co jest do wykorzystania na krytej pływalni w Krotoszynie:))

Najpierw kilkanaście długości mocno, szybko i bardzo męcząco, ale do wytrzymania. Oczywiście jak już rękoma nie szło machać to szedłem na dno i ratowniczki skakały po mnie robiąc okłady z młodych piersi oraz sztuczne oddychanie.. Tiaa.. Ale zejdźmy na ziemię..

Później jacuzzi, gdzie najpierw byłem sam i było mega dobrze, po chwili dosiadła się całkiem fajna dziewczyna z którą miło się pogadało, ale gdy nadszedł jej goryl posiedziałem jeszcze chwile i poszedłem bo nie było dla mnie miejsca ;x

Później parę razy zjeżdżalnia i bicze wodne i jutro znowu można katować silkę z trenażerem :)

W piatek przerwa - śmigam do Ostrowa wieczorkiem na imprezę pożegnalną z Interkolem w knajpie :) %-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Sentencja na dziś...

Wtorek, 18 grudnia 2012 · Komentarze(3)
Kategoria Trenażer
Albert Camus: "Wielkość człowieka polega na jego postanowieniu, by być silniejszym niż warunki czasu i życia."

Mimo niesprzyjających mi warunków jezdnych na rowerze mym, trenuję ostro bym lepszy był :)

Innymi słowy, po prostu nie mam ochoty przestać jeździć, nawet na trenażerze..
Nawet gdy ból sięga zenitu, gdy uda palą, a łydki pieką..

Dziś sobie zafundowałem mocny trening, najpierw oczywiście trochę domowej "siłki", standardowo nogi + brzuch i bicepsy, a raczej bicepsiki :]] Później na dokładkę trenażerowy deser, z 5 mocnymi zaciągami, bolało porządnie, ale dałem radę, choć ostatnie dwa ledwo ledwo.. Ojj weszlo w nogi..

Dziś przy trenażerowaniu pomagał mi film na YT "Job, czyli ostatnia szara komórka" :)

I co dziś mnie zaciekawiło, na co w ogóle dziwne że spojrzałem, tętno wzrosło jedynie o 2%, a kalorie o 6% w stosunku do poprzedniego treningu... Ciekawe czemu kalorii nie spaliłem też o 2% więcej, a nie jak widać 6% :>

Ps. Kalorie już nadjedzone ;)
cad:84

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Trenażeiro :)))

Poniedziałek, 17 grudnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Trenażer
Zaraz po powrocie z pracy usiadłem na to szatańskie urządzenie i popedałowałem ;))

Dobra rada, nie oglądajcie kabaretów podczas kręcenia, bo mimo że czas mija i jest kupa smiechu, to potrenować się nie da jak ktoś bardzo chce :D Po prostu niektóre zabijają :D

cad: 87

Pozdro Abelard.. :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)