To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2017

Dystans całkowity:1031.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:35:34
Średnia prędkość:28.99 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:2302 m
Maks. tętno maksymalne:183 (94 %)
Maks. tętno średnie:157 (81 %)
Suma kalorii:21413 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:54.26 km i 1h 52m
Więcej statystyk

W ciepełku w południe.

Poniedziałek, 27 lutego 2017 · Komentarze(0)
Dzisiaj udało się wyskoczyć koło 13:00 na tyle czasu aż do zachodu. Gdy minął czas, piękny czas i było trzeba się rozstać.... w tą piękną pogodę wyszedłem na rower.

Najpierw jednak obiad, gołąbek, pyrki....a po chwili już izotonik i szosa. Miały być dwa okrążenia jak w sobotę. Czasu jednak jakby mniej.
Miało być jakieś 6-7h i wczoraj też, ale jeśli chodzi o przygody i aktywności były związane z zupełnie czymś innym.

Dzisiaj po dwóch kółkach zostały jeszcze jakieś minuty na wykorzystanie.. Więc pojeździłem w okolicy, po hopkach w Zdunach..
Jako że nie bylo możliwości pojeździć dłużej, pojeździłem mocniej. Troszkę przycisnąłem :)

W końcu można się było lekko ubrać.. Forma jakaś się chyba lekko wygląda zza krzaka :D
caD: 83

Lubię te widoczki przy powrotach :)


Lazurowe niebo :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Setunia :)

Sobota, 25 lutego 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km
Dwa okrążenia szybkie z rana. Wmordewind taki że szok :x

 Brak czasu na opis i foto.. Może nadrobię później :D

cad: 84

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

I'm on the edge of glory..

Niedziela, 19 lutego 2017 · Komentarze(0)
Cóż za dzień, weekend, ostatnie trzy dni... Cóż za emocje, zmęczenie, niewyspanie.. Cóż za piękno, dobro i słońce...

STRAVA: https://www.strava.com/activities/872431179

W piątek miało być wolne i było. Po pracy pomaszerowałem w II Marszu Pamięci Powstańców Wlkp. i to była jedyna większa aktywność fizyczna tego dnia. Poza biurem i siedzeniem w samochodzie niewiele więcej dla formy zrobiłem. Później był Poznań, chwilę nie było Poznania i znowu Poznań. Od samego rana w sobotę niezbyt przyjemna pogoda, niby miał być rower. W taką pogodę to jednak nawet psa z domu się nie wygania, a z resztą ja jestem ciutkę pochorowany, przeziębiony, kaszlący. Paskudna pogoda, ale chciałem chociaż trenażer... No ale nie wyszło.. Szkoda?! Raczej nie... W końcu znalazłem się prawie nad morzem.. I wcale nie chodzi mi o to, że poszedłem na basen tudzież wdepnąłem w kałużę..Tak po prostu poczułem, że chcę tam jechać. Powrót do domu około 1:00 w nocy. Szybkie spanie i budzik już jakoś około 9 dzwoni.. Nie pada, ma wyjść słońce..

Wstałem! Zjadłem śniadanie, uszykowałem herbatę z miodem do bidonów i wio.. W planach moje hopki za Miliczem, pętla x3 i do domu.
Od samego początku wmordewind konkretny, że ledwo dało się jechać. Nie dość, że wzmagał uczucie zimna to jeszcze utrudniał jazdę i ubijał mięśnie.

Poleciałem na swoją standardową traskę. Niestety im bardziej w las tym asfalty bardziej nieprzejezdne. W pewnym momencie musiałem po prostu zawrócić. Pojechać inną trasą, odwiedziłem Joannę i wdrapując się na jej wzgórza dwa razy serce zabiło dużo mocniej. Później były moje mini okrążenia z dwoma fajnymi hopkami. Na garminie klikałem okrążenia i wyszło praktycznie na to, że jechałem je prawie identycznie. Później już z wiatrem przez Sulmierzyce do domu..

Na koniec umyłem rower na myjce, gdzie ludzie dość dziwniie się na mnie patrzyli, bo kolejka była całkiem sporawa w ten piękny słoneczny dzień. Później już tylko dojechałem do domu i oto jestem. Wykąpany, najedzony i zadowolony... Szczęśliwy :)

Forma jeszcze mocno do doszlifowania, teraz nie ma opcji żeby nie jeździć długich dystansów. Muszę się postarać by wypełnić założenia na rok 2017 :)

cad: 79

To jeszcze pikuś!


Później bardziej przydały by się narty biegowe. Normalnie tam jest czarny asfalt i fajne hopki :)


I'm on the edge of glory
And I'm hanging on a moment of truth
https://www.youtube.com/watch?v=QeWBS0JBNzQ

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Mały trip szosowy.

Czwartek, 16 lutego 2017 · Komentarze(1)
Była okazja żeby pojeździć, to ją wykorzystałem :) Czasem się zastanawiam jak niektórzy robią tak dobrą formę, a po dzisiejszym dniu sobie uświadomiłem, że mają więcej czasu po prostu na treningi :)

https://www.strava.com/activities/868555130

Od samego rana z wiatrem do Ostrowa Wlkp., później na Strzyżew - Kotłów i Mikstat - tam zrobione kółeczko i wjazd pod maszt. Kilka fotek i wio...po hopkach i na Ostrzeszów :) Przed Odolanowem doganiają mnie harpagany w dobrej formie z Ostrowa. Aż się boję startować bo tempo mieli w porównaniu do mojego takie, jakby przyrównać pendolino do starego pociągu. Do Odolanowa dojechaliśmy we trzech i dalej poleciałem na Krotoszyn.

Tam już mocno pod wiatr, dojeżdżam do Sulmierzyc, a tu mi jakoś ciągle mało i jednak jadę jeszcze na Milicz i dopiero po hopkach na Krotoszyn.

Było dzisiaj fajnie, brakowało mi dystansu, kilku godzin w siodle na zewnątrz. Po ostatniej kontuzji jeszcze noga daje się we znaki, ale da się kręcić.. choć mocniejsze depnięcia pod górę czy sprinty odpadają - wiem bo próbowałem ;-)

Z MIlicza do Krotoszyna pozdrowiony z vana, ogólnie dzisiaj miło i fajnie. Spotkanych kilku znajomych po drodze, w Czarnymlesie np.
Rower do czyszczenia po przyjeździe - niby sucho i słonecznie, ale topiący się śnieg zalewał niektóre drogi.

Cały wyjazd na ogromny plus! Wytrzymałość, ogólnie forma chyba nie jest najgorsza, z chęcią bym się z kimś porównał i pojechał na wspólny trening, ale zobaczymy co z tego wyjdzie :) Weekend chyba też będzie rowerowy, bo coś tam zdążę przekręcić, a pogoda zdaje się ma ku temu sprzyjać.

cad: 84

Górka pod Mikstatem :)


Było po prostu cudownie :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)