To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:1395.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:52:11
Średnia prędkość:30.21 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:5168 m
Maks. tętno maksymalne:186 (96 %)
Maks. tętno średnie:155 (79 %)
Suma kalorii:30884 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:82.06 km i 2h 29m
Więcej statystyk

Riplej !

Czwartek, 27 lutego 2014 · Komentarze(1)
Kategoria Trenażer
Czytaj co było wczoraj, a będziesz wiedział czytelniku co bylo dzisiaj.

No znowu trenażer, znowu te same interwały przy których tętno szaleje, znowu piecze i brakuje tchu...
Czyli to co lubie...

Po prostu... To z miłości do roweru, to z pasji i zaangażowania... W końcu, to z uwielbienia do stawania na podium :)

caD: 87

Nóżka kręci :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Takata tabata pro!

Środa, 26 lutego 2014 · Komentarze(5)
Kategoria Trenażer
Koniec z pitu pitu.. W tym tygodniu niezła wynora mnie czeka.. Następny tydzień będzie luźny i regeneracyjny, a później już tylko moc :]

Niestety też nie wyjdę na razie w tygodniu na szosę... Nie ma szans na razie urywać się wczesniej z pracy więc powrót po 16 uniemożliwia wyjście i jazdę na świezym powietrzu :)

A dzisiaj 3x {20x10}*8, chciało się rzygać! Doslownie!

cad: 86

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Ugotowany! Trening OTR Interkol Ostrów Wlkp.

Niedziela, 23 lutego 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Kolejna setka za mną, tylko chyba muszę zwolnić bo zaczynam być pijany... Miało być inaczej, ale znowu wyszło jak wyszło.

Od rana wskazania termometra na poziomie 1-2*C nie napawały optymizmem... Ubrałem się więc dość grubo, w czerwoną kurtkę, grube rękawice i ciepłą czapkę.... Jak wyjeżdżałem było mi ciągle zimno, w sumie do samego Ostrowa... Jednak chwila postoju w pełnym słońcu sprawiło, że popełniłem błąd i powinienem się ubrać lżej bo zaczynam się pocić po prostu stojąc na słoncu.
Bazyl natomiast już totalnie mnie rozbroił jadąc na trening w najnowszych butach i systemach {nie}zatrzaskowych.. Coś jak kiedyś Simon Amman na Olipiadzie zastosował nowe zapięcia i wygrał! Tak Bazyl poleciał w butach, których nie powstydziłby się żaden PROkolarz typu Contador czy wspominany również na treningu Kenijczyk Froome.. Najważniejsze że dał radę i dzielnie walczył w butach marki wstyd i systemie zatrzaskowym typu brak... No i te woreczki foliowe na stopy.. Bazyl jesteś zwycięzcą! ;))

Na szczęście trasa dzisiaj obrana w całości płaska z jakimiś tam delikatnymi zmarszczkami. Kierunek Pleszew, Dobrzyca i w pierwszej wersji Krotoszyn. Na rynku stawiło się 18 osób i takim dość sporym jak na nasze warunki peletonie ruszyliśmy w drogę. Kilka osób na MTB odbiło w bok i zrobili mniej niż my... Jak zawsze tempo było zawrotne, tak tym razem delikatne pitu pitu, które mi jak najbardziej dzisiaj pasowało! Każdy mocniejszy zaciąg sprawiał że grzałem się jak woda w czajniku podczas gotowania - z chwili na chwilę coraz bardziej - aż bym po prostu musiał się schłodzić, żeby znowu ruszyć... O dziwo nie było żadnego sprintu na tablice Pleszew i Dobrzyca - tak jak zawsze... W Dobrzycy chłopaki coś kombinują i nie jedziemy jak było w planie na Kkrotoszyn, tylko bocznymi dróżkami na Raszków.. Tu się chce uciekać Przemowi i BłażejowiŚ. który myśli że jest Fabianem Cancellarą, Tony Martinem ew. Wigginsem.. Ja jednak na spokojnie sobie kręciłem, równo po zmianach jechaliśmy... Po chwili Kawalrzesyta który skoczył za nimi złapany, akurat górka to dokręciłem do 42kmh i go nie ma... Tutaj zagotowałem się przeokropnie i prawie zdechłem.. Dojechałem z chłopakami do Raszkowa mocnym tempem i odłączyłem się na Krotoszyn by zacząć swoje PITU pitu pod wiatr...

Jadę sobie jadę i jadę.. Droga się nie kończy, czas leci jakby wolniej, patrzę tablica "Krotoszyn 15km" i twierdze jest ok,  tyle wytrzymam.
Dupa boli, nogi ciężkie, wmordewind, dziury, słońce i ten żar z nieba... Wszystko zaczynało mnie denerwować... Aż tu nagle dojeżdża do mnie kolarz, lekko zasapany, strój Astany, rower jakiś Virginia czy coś takiego, wielka pompka przyczepiona do poziomej rury... Ale nie jestem nieuprzejmy, nie uciekam, nie dokręcam jak niektórzy, witamy się i rozmawiamy, czas upływa jakby szybciej i nie zauważamy kiedy wjeżdżamy do Krotoszyna gdzie się rozjeżdzamy w dwa rózne kierunki :))

ŁŁŁŁŁŁŁłłłłłłoooooooooooooooogólnie to trening na wielki puls... ee.. na plus! Puls zbyt wysoki nie jest bo nie było powodu żeby serducho miało zabić szybciej.. No może raz czy dwa.. Ale to epizody..  Ogólnie dzięki panowie za wspólny trening, kolejny dobry niedzielny dzień na szosie.. Przede mną dwa wolne dni od roweru, ale za to intensywne w spotkania po pracy... Jedno bardzo ważne i dość ryzykowne jeśli chodzi o kariere zawodową bo albo ryzykować albo siedzieć w spokoju i do końca życia nic nie znaczyć.. A że lubię jak coś ode mnie zależy - zaryzykuję więc... :) W ten sam dzień spotkanie z wiedźmami :D

cAD: 84
przewyższneia: 357m



Trasa:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Boooooska jazda :)

Sobota, 22 lutego 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Ciepło, miło i przyjemnie :) Jazda w grupie z chłopakami z Interkolu. Zbiórka jak tydzień temu na Lewiatanie o 11:00.
Wczoraj jeszcze z myślą "nie wiem czy pojadę" bo trudno wchodziło się po schodach po meczu w piłkę..... Nie nastawiałem budzika, myślałem raczej tylko o tym żeby się w końcu wyspać - obudzić się bez niczyjej pomocy, tak po prostu jak organizm stwierdzi że snu starczy.. Pobudka więc chwilę po 8:00 i stwierdziłem "źle nie jest". No to szykowanko, śniadanko i można deptać do Ostrowa :)

Wiatr był w plecy, więc nie cisnąłem za bardzo, a tu się trochę zdziwiłem bo jednak spotkanie na końcu miasta i było trzeba przez cały Ostrów przejechać co chwilę zajmuje... Dojechałem idealnie na czas, chwila pogadanek i wio. Była zacna ekipa, fajny peletonik więc się zrobił: Błażej W., Błażej Ś., Przemko, Krzysiek L., książe Adi., Dawid K. z Kawalerii oraz  Ja. i jakiś nowy ktoś kto dość szybko odpadł.

Trasa obmyślona na Kotłów, Ostrzeszów, Kobylą Górę i dalej na Odolanów. Tak więc jedziemy sobie spokojnie po zmianach, jedynie jeszcze przy wyjeździe z Osw. Kawalerzysta myli biegi i zamiast wstecznego wrzuca 5-tkę, czort wie tylko po co od początku zapier***ać jak wszyscy {oprócz mnie} nierozgrzani.. W drodze pod kościółek na górce skręcamy znowu w prawo i robimy jakąś rundkę jak tydzień temu dodatkowo. Wyjazd na główną i tempo trochę podkręcone. Dawid coś tam próbował dokręcić mocniej, postanowiłem więc dołożyć i coś od siebie, dokręciłem na tyle że zostaliśmy we trzech: Ja, Błażej W. oraz Przemo.... Po czym utrzymując tempo mocne panowie wychodzą mi z koła - czego się spodziewałem... Sam także po ich skokach przyspieszyłem jeszcze i praktycznie nic nie straciłem na szczycie... Reszta chłopaków dojeżdża.

Chwila zjazdu, wolniejszego tempa przez miasto i czas na ostrzeszowskie górki... Tutaj na początku też dość spokojnie, ale tylko na zjazdach.. Każda jedna górka to szybki podjazd i wolniejsze nawet tempo z góry.. W pewnym momencie gdy Przemo jest na zmianie i dokręca bardzo mocno - swoje dokłada jeszcze Błażej W. i tak znowu zostajemy tylko we trzech... Chwile przed tablicą próbuję po zmianie Błażeja jeszcze dokręcić, ale tu znowu Przemko na kole, wyszedł i tablica jego...

Kolejna chwila spokoju aż do Kobylej Góry gdzie na podjeździe znowu zostajemy tylko we trzech... Ale i przyszło coś dla reszty... Duuużo płaskiego przez kolejne ok 30km do Odolanowa.. coś tam wiatr wieje w twarz ale daje się radę utrzymać w miarę konkretne tempo.

Ogólnie spokój aż nie wyjechaliśmy ze Świecy, która jest raptem 2-3km od tablicy w Odolanowie.. Tutaj po dość mocnej zmianie Przema i Błażeja czas na mnie i Krzyśka L... Najpierw utrzymuję tempo, ale po chwili myślę sobie "a co mi tam" i robię rant pod lekko boczny wiatr 40kmh.. Tutaj po chwili słyszę jakiś krzyk czy cuś, a tu Krzysiek L wypadł z szosy na pobocze trochę bo za bardzo próbował się mimo wwszystko schować :D Po chwili jak odbił z powrotem i nic się nie stało Błażej W powtarza ten manewr ale Krzysiek L prowadzi nas środkiem szosy jednak i dojeżdżamy do sprintu na który jednak już nie starcza pary w nogach i nie ma jeszcze tej motoryki co na pewno będzie na wiosnę ;)

Później chwilę czekamy za Adim, robimy wspólne foto i rozjeżdzamy się. Ja jadąc pod wiatr do Krotoszyna w ogóle nie zwracałem uwagi na prędkość... Totalnie rozkręcałem nogi ;) W Sulmierzycach jeszcze spotkana ekipa z Milicza, chwila rozmowy i dalej do domu! :D

Jednym słowem jest zacnie. Będzie tylko lepiej. Po bardzo długich wytrzymałościowych i siłowych jazdach nadchodzi czas powoli na ćwiczenie poszczególnych cech motoryki... Także jak najbardziej baza jest.. Teraz więc konkrety - a te, niestety w przyszłym tygodniu raczej w całości na trenażerze... Chociaż w sumie gdzie mi będzie lepiej robić interwały jak nie w równych warunkach każdy. :)

Ps. No i najbardziej mnie rozwaliło jak pulsometr podczas skoku na górkę w Ostrzeszowie pokazał mi tętno 196ud/min!!!! Niestety jako maXa tego sigma nie zapisała, w takim razie czy to jakiś błąd czy chwilowe tętno na zagince ?
Czy to oznaka że będzie dobrze, skoro bez problemu osiągam takie tętno ???

cad: 85
przewyższenia: 531m

Ekipa z dzisiejszego treningu :)



Dzisiejsza trasa:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Futsall

Piątek, 21 lutego 2014 · Komentarze(0)
Pykanie z kumplami na hali w nożną... Starałem się nie biegać tyle co zawsze, starałem się uważać na lewą baaardzo kontuzjogenną stopę.... nie udało się! Dwa razy znowu dostałem w kopa w lewą nogę, ale na szczęście nic się nie stało. Tak jakbysmy grali o jakieś nagrody, złote gacie albo puchar LM... Wygrać chce każdy, ale jeśli zalożeniem jest koleżeński meczyk...to soorrry..

Mimo tego że graliśmy z bardzo dobrze zgraną drużyną z playareny to źle nie było. Było komicznie, tragikomicznie... \
My raptem gramy od święta, zero treningów i tak jakoś jest że o zgraniu raczej mowy być nie może... Jednak udało strzelić się kilka goli, w tym mi 5..... No właśnie, kocham grać w piłkę....Uwielbiam... Namawiany jestem do występów w playarenie w sezonie.......ale jednak rower to jest to na co ja pracuje i trzeba wybierać rzeczy ważne i ważniejsze.. Także piłka tylko tak z doskoku i okazjonalnie..

I zdecydowanie do piłki przydaje się więcej masy i siły fizycznej.... takie piórko jak ja gdy dostanie z bara czy coś to masakra, trudno jest.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Jazda rege, spokój, lajt, pitu-pitu, hulaj dusza piekła nie ma :)

Środa, 19 lutego 2014 · Komentarze(4)
Kategoria 50-100km
Wiem wiem... Jestem niepokorny, ale dzisiaj znów się wyrwałem z pracy, jednak teraz na konkretne PITU PITU, na konkretny LAJT i w ogóle Sralpe Polska bo w Calpe napierdzielają po miliardy kilometrów w miliardzie stopni Celsjusza, a ja raptem jak stąd do tamtąd i trochę dalej w godzinę razy dwa i pół... Do tego oni wszyscy kręcą miliardy wattów, a ja nawet dzisiaj bym nie zasilił żarówki żeby świeciła jasnym światłem niczym słońce na Mallorce.

No ale czasem przychodzi czas i trochę hejtów na głowę, że za dużo i za mocno, to dzisiaj krótko i fest wolno.

Oczywiście z przymrużeniem oka i na lajcie totalnym bo postanowiłem odkręcić lekko zamuloną nogę przed dwoma dniami odpoczynku. Jutro przecież basen, a jakoś pływać trzeba.. Więc żebym na dno nie poszedł to będę musiał coś tam nogami poruszać. Naturalnie ogolić będzie trzeba łydy i uda co by może jakieś żyły wyszły i były dobrze widoczne - a nóż jakaś gąska tudzież foczka złapie się na ową przynętę.

Znowu wypiłem litra IZOtonika, ale nie - nie nagrywałem tego. Bo to nie piwo, a jeszcze nikt mi wyzwania nie rzucił... Uprzedzam, że nie przyjmę choć mam pomysł na film, ale nie...nie chce mi się.. Wolę poleżeć na kanapie i oglądać miliarderów z champions league.

Ps. Zupełnie na poważnie teraz, dzięki wszystkim za dobre słowo, dobrą radę i pozytywne myślenie. Jeśli cokolwiek Wam się nasunie, jakaś myśl, jakiś pomysł czy nawet hejt - piszcie.. Z pewnością zrobię z tego użytek. To nie tak, że nie lubię tych co mówią że "robisz to źle"... Po prostu jestem trudny do zreformowania, a najlepiej uczę się na własnych błędach.. Ale obiecuje że w tygodniu już na 99% do końca lutego nie wyjdę na szosę więc postanowiłem wyjść z napisanego na blogu 3maj Koło - robienie bazy: im więcej tym lepiej ;)

pozdrawiam serdecznie wszystkich!
Do zobaczenia jutro na basenie :)

caD:  87

A na rurke z kremem, zawsze jest pora - praca, zawsze jest ochota :) Miałem co spalać dzisiaj :]

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Z nóżki na nóżkę :)

Wtorek, 18 lutego 2014 · Komentarze(9)
Kategoria 100-150km
Takie tam robienie bazy po pracy - kolejny dzień zwijam się wcześniej ażeby zrobić bazę :)

Udaje się na razie wszystko, więc musi być dobrze. Jutro powtórka, sobota może z Interkolem, a niedziela to już pewne że rynek Ostrów Wlkp. 10:00  - z założeniem że nie spadnie deszcz :]]

Korzystam póki można, bo doszły mnie słuchy, że przyszły tydzień ma być o wiele gorszy jeśli chodzi o pogodę...

cad: 84
przewyższenia: 627m


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(9)

Paniagua na suchej bułce i bananie :)

Niedziela, 16 lutego 2014 · Komentarze(1)
Kategoria 100-150km, Interkol
O taaaaaaaaaaak!  Na razie czuję się jak pieprzony paniagua... Dwa dni pod rząd na wysokich obrotach, a ja już w nogach odczułem wczorajszą jazdę, w której tylko końcówka była mocniejsza, za to objętościowo było co dymać...

Może nie banany jeszcze mi w głowie, ale batoniki zbożowe z DINO, są zajebiste Ba!  Polecam!

A dzisiaj trening pewny nie był. Budzik jednak nastawiony na wczesną godzinę co by stwierdzić czy pada deszcz?! Nie pada!
No to wychodzić trzeba było czym prędzej z wyra i uszykowac się na kolejne kilometry szeroko pojętej BAaaaaaZyyyyYy...

Szybkie wejście na ICM - wiatr do Ostrowa boczny - lekko sprzyjający. Wyjechałem więc z bananem, ale na twarzy... Znowu na szosie :)
Gdzieniegdzie trochę mokro, ale rower się umyje, ciuchy się wypierze, a ja się wykąpię! Nie ma lipy! Ważne że nie pada, jest ciepło i przebija się słońce.

Na rynku pierwszy jest niezmordowany Zbigi, dojeżdzają po chwili MichałN, BłażejW, Przemko, KrzysiekL oraz RafałW.
Trasa ustalona, choć jak się później okazało niektórzy nie wiedzieli co jest w planach! Wio!
Z rynku powoli i spokojnie na Odolanów, tu Zbyszek zostaje i śmiga gdzieś rundke do Ostrowa, a my lecimy na Goszcz, Krośnice, Milicz i do Krotoszyna. W momencie "wjazdu na pętlę" 4/6 zrobiło rybkę i bardzo polskie "heeeeęęę?!"

Stety niestety odbili oni w lewo gdzieś bliżej na Ostrów, a tylko ja i BłażejW. polecielismy na Milicz. Jak do tej pory było pod dość mocny wiatr, tak teraz jechało się przyjemnie, spokojnie i szybko! Chwila postoju na sikstopie, jedziemy dalej, podziwiamy pałac wybudowany przez właściciela fabryki meblowej BODZIO w Goszczu, przejaśnia się bardzo mocno, na górkach dojazdowych do Milicza lecimy spokojnie...

Od Milicza załącza mi się mocniejsza jazda, cały trening to było lekkie pitu pitu, więc postanowiłem ciutkę przycisnąć. Oczywiście "w tlenie", troche poniżej progu tak aby się specjalnie mocno nie zakwaszać...

Wyjazd ze Zdun, kierunek już Krotoszyn... Tu jest ustawiony jeden segment na Stravie i był do zdobycia KOM.. Przycinąłem jeszcze troche mocniej i KOM jest mój :D Poleciałem praktycznie sam, BlażejW na kole - średnia z tego odcinka 39,3kmh, ale leciałem ponizej progu beztlenowego wiec wg.pulsometru mógłbym jeszcze co nieco dolożyć.........

.....ale to jak odpoczne, obecnie nogi trochę przymulone, dwa dni odpoczynku powinno zrobić swoje.
Jutro mycie roweru, wtorek w pracy dużo pracy, może więc w środę i czwartek wyskoczę na szosę...obecnie na trenażer nie mogę patrzeć... Praca nie zając - nie ucieknie, nikt za mnie jej w biurze nie zrobi, ale to zrobić można kilka rzeczy później niż zwykle :)

cad: 86
przewyższenia: 419m

Wczorajsza ekipa :)
JA - BłażejW - PrzemkoM. - MatiSZ. - Św.Błażej



Dzisiejsza trasa:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Tren z Interkolem SRALPE POLSKA

Sobota, 15 lutego 2014 · Komentarze(1)
Kategoria 100-150km, Interkol
Uczestnicy
Tak tak, SRALPE POLSKA - po co jeździć do Hiszpanii skoro tutaj jest lepiej ?

Do dobrej formy jeszcze daleko. To tak stwierdzam po każdym wspólnym treningu, który daje zawsze wiele do myślenia.
Nikt zimy nie przespał, wszyscy trenują i wyjście z założenia, że tylko JA [tudzież Ty albo Ty czy inny Ty] trenowałem mocno  to się grubo przejedzie.

Interkole nie zapadły w sen zimowy. Dzisiaj wspólny trening {oby więcej takich w soboty!!!!!!} który z założenia miał być spokojny....
....pierwsze kilometry MOJE to jednak wielka udręka i jazda pod dzisiejszy zimny i mocny WmordeWind.... Średnią ukręcona do Ostrowa to jakieś 28km/h na dość wysokim pulsie! Także nie było to pitu pitu tylko walka o każdą minutę co by nie spóźnić się na zbiórkę - skończyło się na tym, że i tak to ja byłem pierwszy. Najpierw na rynku spotkanie z Błażejem W. i dalej już docelowo kierunek Lewiatan na wyjeździe w kierunku Grabowa. No jakby mi ktoś powiedział że to tam to bym i trafił, ale nazwanie tego miejsca "pętla pruślin" czy jakoś tak zdezorientowało mnie w zupełności.

Chwile poczekaliśmy za resztą, ja już wszamałem pierwszego batona, podjechał p.Andrzej Przeniczka, chwila rozmowy i zaczęli się zjeżdżać kolarze. Kierunek Kotłów, Mikstat, Ostrzeszów... Na górze górki z prologu czeka za nami Bazyl, za chwile naszym oczom okazuje się również prezez Grzegorz. Wspólnie jedziemy sobie spokojnie po zmianach. Jest całkiem miło, spokojnie i dziwnie lekko.

Bazyl został gdzieś po może godzinie jazdy z nami i odbił do domu, ja stanąłem za potrzebą i wszamałem jeszcze kolejnego batona... Zmieniamy kierunek jazdy i od tej chwili tempo wzrasta niemiłosiernie przez wiejący wiatr w plecy. W sumie tak od Czarnegolasu zaczęło się dobre tempo i kazdy coś tam od siebie dokręcał. Jak zawsze praktycznie na tym odcinku zapie****my i wszyscy szykują się na sprint w Odolanowie... Jakieś 2 km przed Odolanowem po zmianie Matiego skacze Przemo, Błażej Ś. siedzi mu na kole, Błażej W. dociaga mnie i Grzegorza do nich, Mati po zmianie nie miał szans żeby dokręcić już.... Po chwili gdy Przemo zorientował się że wszyscy jadą mu na kole zostaje jakieś 700m do "mety" po czym staram się poprawić, dobijam prędkość do 57kmh, ale standardowo nikt nie odpuszcza! Mimo że udaje się zrobić kilkanaście metrów przerwy reszta dojeżdża do mnie. Chwila czarowania i "upragniony sprint"... Tutaj już zawiodłem sam siebie i dałem dupska, lekko zamknięty z prawej strony nie postarałem się nawet i nie walczyłem, tylko dokręciłem spokojnie już....

W Odolanowie chłopaki pojechali w kierunku Ostrowa, a ja śmignąłem na Krotoszyn. Tutaj już spokojnie, nie spinałem się w ogóle, a mimo to dzięki wplecywindowi jechałem jakieś 33-35kmh.. Wjeżdżając do Kroto zupełnie puszczam korby i chcę sobie spokojnie rozkręcić nóżkę......ale nie! Nagle zaczyna padać,  no to 3 km które zostąły do pokonania przez miasto musialem rwać do przodu! Zrobiłem sobie trochę przełaju na szosie i poleciałem skrótem przez park. Wjeżdżając do domu jeszcze mocniej się rozpadało. A obecnie świeci słońce! :)

Trening mega udany... Kolejne kilometry do bazy. Trochę siły i wytrzymałości siłowej, a tak to spokój - oprócz odcinka Szklarka - Odolanów, który polecieliśmy dość szybko porzadnie nadrabiając średnią prędkość :]
Liczę na to, że obecne treningi przełożą się na dobrą formę na wiosne i latem. Że po kolejnych treningach będzie widoczny postęp. Obecnie wiem, że mogę być zmęczony po tym że nie próżnuję :)

caD: 84
przewyższneia: 488m

I jeszcze zdjęcia pyknięte przez Matiego podczas jazdy :)




Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)