To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1574.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:47:06
Średnia prędkość:33.42 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:5442 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:184 (92 %)
Suma kalorii:32893 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:82.84 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Kolejna dawka emocji i ciężkich chwil ;))

Środa, 29 sierpnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
No to mogę powiedzieć, że przy odrobinie nieszczęścia mogłem w ogóle dzisiaj nie przejechać 500m dzisiaj.. Gość z drogi podporządkowanej nowym golfem rozpędzony raz aby spojrzał w lewo i wyjechał skręcając w prawo, wjechal na mój pas, a ja ledwo zdążyłem szarpnąć kierownicą i odskoczyć na lewy pas gdzie z naprzeciwka jechały również auta [zatrzymały się na szczęście].. W sumie wpadłbym pewnie z deszczu pod rynnę, ale albo ten albo ten by mnie walnął.. Masakra.. Gościa nawet nie zwyzywałem - popukałem po glowie i bez słowa pojechałem dalej - tak mnie zatkało.. ulala..

Dalej to już spokojna jazda jeśli chodzi o tego typu przygody, zaczęły się tym razem "ciężkie chwile" jazdy pod wiatr i kolejna dawka mocnych interwałów, która powoduje, że średnia maleje i nie można kręcić ;) Po prostu boli...

Jednak ufam, że ta ciężka praca przyniesie zamierzone efekty, gdyż zostały dwa wyścigi dla mnie, z czego jeden planuję - a w sumie ja wiem co planuję, skromnie powiem że zostawię to dla siebie ;) Aby później dopiszę czy jestem zadowolony z wyścigu, nie zdradzam planów już ;) Jestem aby pewny, że zaskoczę! :]

Jutro wolne, a piątek pod znakiem zapytania - zapowiadają spore deszcze, a piątkoowe kręcenie zapowiada się bardzo ciekawie :D górkowo ;)
caD: 87
przewyższenia: 140m


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Porządna wynora i nowe okolice ;))

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 100-150km
No to mogę powiedzieć: trenerze - melduję wykonanie zadania :))

Dawno się tak nie wynorałem jak dzisiaj, tego mi brakowało - nie ma co :)
Ostatnio aby same imprezy i się troszku rozstroiłem, a tu dzisiaj pozytywny zaskok, wszystkie ćwiczenia zrobione w 100% praktycznie, weszło w nogi na tyle, że ostatnie 15km się wlokłem jakieś 28-30 km/h i nie było siły depnąć..

Lubię to uczucie :)

No i najlepsze, że znalazłem super kółeczko z kilkoma dość wymagającymi podjazdami, z czego jeden ma 9% przez 400m i dalsze 700m ma 5% - jest mega ;)

No i jak wyjeżdżałem było mega przyjemnie i ciepło, powrót już w szarówie i przy 16*C :/ brrr...

cad: 83
przewyższenia: 437m

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Po Amber Road :))

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Dzisiaj spokojnie i bez fajerwerówk, spokojny rozjazd po sobotnim wyścigu...

Wczoraj miałem jechać do Ostrowa na ryneczek na 10:00, ale... gdy się imprezuje do 4 nad ranem to trudno wstać po 7 i jechać na rower :D Nawet nie próbowałem..

Ale wizyta w klubie była mega udana i zajebista, tylko co nam z kolegą odbiło żeby podrywać mężatki ?! Może większe wyzwanie dla PRO graczy ;))

cad: 87
przewyższenia: 177m

Zdjęcia z Amber Road, oczywiście nie wszystkie ;))

Z VicePrezesem Interkolu Grzesiem :))


Ze Zbigim pod parasolką :D bo trochę padało :p


Jeszcze przed startem :)


Kasuję licznik, no to wio!


Porządna wynora przez 2,5h więc mina praktycznie non stop taka sama ;)


Wjazd na metę: widać jeszcze wiekszy grymas.. :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Amber Road 2012 - TTT

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Do Gostynia w deszczu, ulewie.. W Gostyniu w słońcu i wietrze..

Rano można w końcu było wstać trochę później przez późniejszy start, w końcu najadłem się porządnie [to był chyba mój problem że nie dojadalem], później w Gostyniu też poprawilem makaronem i mnie w ogóle nie odcięło...

Przyjazd do Gostynia na 3h przed startem, przebieramy się, robimy fotki, rozgrzewamy się, przebieramy się, przypinamy numery i wio! :)

Na 10 minut przed startem Marek łapie gumę, zaczyna się nerwówka, ledwo zdążył na start zmienić i dopompować, stajemy na starcie honorowym i jedziemy jakieś 2km przez Gostyń na start ostry. W ostatniej chwili wcinam jeszcze banana i śmigamy: Marek, Bazyl, Przemo, Artur i Ja :)

Trasa praktycznie ta sama co rok temu, szybko zaczyna się pierwszy podjazd, tam lecimy trochę wolniej niż normalnie bo niektórzy nie nadążają, ale zostawiać kogoś na 10km to byłoby nieporozumienie..

Wszyscy śmigają równo po zmianach, każdy daje z siebie 100%, nie ma opier.alania się :D W sumie do 50km jedziemy tak bez historii, szybko, mocno i nawet nie ma czasu czegokolwiek zjeść...

Od 50km zaczynamy przeganiać jakieś pojedyńcze osoby i 2-3 zespoły, jedziemy znacznie szybciej, jest spora moc w zapasie jeszcze w nogach.. Ale, gdy nas pierwsi doganiają, nie pamiętam dokładnie jaki team, zaczyna się nerwówka, staramy się podwyższać tempo i jechać trochę za nimi, nie odpuszczać, to był błąd - oni i tak odjeżdżają, a my się aby bardziej wyjechaliśmy niepotrzebnie.. Dalej minęły nas jeszcze dwa teamy, które [chyba oba] stanęly na podium...

Na 55km mieliśmy mieć bufecik, był ale tylko był... Koledzy wyrzucili bidony i kolega Piotrek miał je pozbierać i nas dogonić i podać rezerwowe, ja nie wyrzucalem bidonu bo mi szkoda camelbaków, myślalem po prostu podać i wymienić, ale akurat wtedy gdy on podjeżdżał ja bylem na zmianie, a gdy jechałem na tyłach to nie było moiżliwości podania bidonu... Zostaje mi połowa jednego a tu do mety jeszcze 40km...

Na szczęście motocyklista nas uraczył najpierw swoją wodą, a później stanął w sklepie, szybko zakupił kilka małych buteleczek i nas częstował - uratował nam zycie :)

Co ciekawe to zaczęło się dziać własnie w drugiej części dystansu, spora nerwówka, wmordewind i jedź tu jak już wszyscy ujechani.. Na 75km jakoś zostaje Przemo - nie może już dalej nam utrzymać koła, jakieś dwie minuty później Artur łapie gumę.. Zostalismy we trzech, więc zmiany mimo że równie mocne to spokojniejsze już, żebyśmy tylko dojechali..

Ja wciąż czuję się dobrze, ciągle daję zmiany jak na początku, żadnego kryzysu jak rok temu, jest świetnie, na wjeździe do Gostynia doganiamy naszą trzecią ekipę Interkolu, tu o dziwo trochę mi nogi zesztywniały, nagle kilka skurczów zaatakowało łydki, ale idzie jechać tak samo, prostowałem aby nogi..

Nagle przed nami pojawia się zjazd gdzie lecimy na równi z trzecim zespołem, ostry zakręt w lewo, Marek nie wyrabia i ląduje na chodniku, szybko jednak z niego wyjeżdża i jedziemy dalej, trzeci zespół zdążył nam kawaleczek odjechać, ale dojechaliśmy do nich, tu nerwowka i plątanina zaserwowana przez jednego z kolegów, wąskie i kręte uliczki, wjazd na metę pod kątem prostym zakręt w prawo po kostce, wjeżdżam drugi na metę i padam na trawie w celu zaznania odpoczynku :D

Miejsce oficjalne: 15/38
Czas oficjalny: 2h 33m 08s [do pierwszych strata: 17min, do podium brakło 12min]

Prędkość i miejsce optymalne, chyba więcej nie szło..

A jutro ryneczek, mam nadzieję że ktoś będzie :)) pozdro!

cad: 91
przewyższenia: 291m

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Tęcza po burzy :) Czyli zakupy na poprawienie humoru :*

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Dokładnie !

Wczoraj jakiś fatalny dzień, najpierw małe spięcie w pracy, które podziałało wnerwiająco, później wybieram się na rower i na szkle tracę dwie opony na raz - z dętkami.. Wnerw niemiłosierny, ale również ulga że stało się to już u mnie w mieście na rynku... Na kostce porozrzucane jakieś odłamki szkła, widać było tak jebitnie ostre, że nagle usłyszałem z tylu i z przodu "psssssss.."

No i dymaj tu do domu 2km w blokach.. Ehh.. najpierw wielki nerw, złość na cały świat, ale jak doszedlem do domu.. to takie wielkie zobojętnienie i pierwsza myśl "jutro do Ostrowa na zakupy.."

No to dzisiaj pojechałem.. Kupione dwie oponki "Schwalbe Durano S" - nic lepszego w relacji jakość/cena nie było więc wziałem je..

Dalej.. To zakupy w galerii Ostrovia - ahh.. jak kobieta, ulzyłem sobie na zakupach, wydałem trochę kasy, ale spodnie i świetna koszulka nabyte ;) Oczywiście nie omieszkałem zapytać w przebieralni kobiet, czy wszystko się zgrywa i dobrze wygląda, usłyszałem tylko pozytywne opinie, więc nie jest jeszcze ze mną najgorzej, zwróciły i powiedziały o takich rzeczach na których sam w życiu się nie skupiam.. ;) +1 do doświadczenia :d

A jutro na czasówkę druzynową AMBER ROAD - można mnie śledzić przez endomondo: http://www.endomondo.com/profile/1796231 --- startujemy o 11:50 :)

I jadę do Jeleniej Góry na maraton Liczyrzepa ! :))


cad: 87
przewyższenia: 157m

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Zdecydowanie przesadzilem.. Jazda [k]rajówką...

Wtorek, 21 sierpnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Jazda rowerem po krajowej{?} drodze nr. 11 to zdecydowanie nieporozumienie...

No ale tak sobie siedziałem w pracy i myślalem gdzie tutaj dzisiaj zaliczyć płaskie 2,5h treningu.. Jedynie taka droga przyszła mi na myśl, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem w co się pakuję... Wszędzie indziej same remonty, niedługo będę jeździł w tą i z powrotem bo wszystko pozamykane, nawet od siebie z ulicy mam problem z wyjechaniem...

No ale.. Aut tam od groma, co chwila tir mija mnie na "szpilke", a ja mimo tego że leciałem tam pod 40km/h a nawet szybciej to się wlokłem niemiłosiernie, ta droga nie miała końca - nigdy więcej ! :D

Poza tym trening został wykonany w 101% ! :) Jestem bardzo zadowolony z formy, z samopoczucia, jest oK ! :]]

cad: 87
przewyższenia: 177m

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Ciekawa, mocna jazda i wszystko wg. planu :))

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km, Interkol
Dzisiaj kolejny trening z Interkolem, niby miało być od początku dość lekko i dopiero od Dobrzycy mieliśmy się "ścigać" to Łukasz z Błażejem od początku jakoś nadali spore tempo i lecieliśmy ponad 40km/h.. Później po Pleszewie skręcamy na Dobrzyce a już wcześniej wlasnie trójka nam odjechała - do nich aby dojechał Bazyl..

My mieliśmy trochę przymusowy [sik]stop przez zamknięty przejazd kolejowy, ja skorzystalem z wolnego czasu i skoczyłem na bok żeby zrobić to i owo ;)

Dalej to jazda do Dobrzycy, też w miarę spokojnie, jak na początku już z Adamem rozmawiałem, to jakiś dziwny ten trening był, raz lecimy 45km/h a miało być wolno, po chwili wracamy do 30kmh i tak w ogóle peleton poszarpany, nie było "normalnych" jak zawsze zmian, a niektórzy jechali osobno w peletonie [podczas gdy reszta ciśnie w parach]..

Umowa była, że w Dobrzycy przystanek gdzieś w sklepie a później "wolna amerykanka" czyli róbta co chceta.. Niestety w Dobrzycy sklepu nie zaznaliśmy, trójka [ta sama co wcześniej] odjechała dość znacząco do przodu, padło słowo że gonimy, że nie stajemy nigdzie na wiochach w sklepie, ja już praktycznie pusto w bidonach [dojazd do Ostrowa pozbawił mnie 3/4 jednego bidonu więc miałem najmniej praktycznie] no.. I odtąd zaczęły się problemy...

Czwórka czy piątka kolegów została jednak w sklepie zgodnie z umową, ja jechałem sporo kilometrów oszczędnie biorąc kazdy łyk wody z bidonu, a w nogach też już miałem 30km więcej od reszty.. No to skoczyliśmy szóstką za tamtymi i najpierw jako tako współpraca się układała, ale z czasem bylo tylko gorzej.. Ja nie dawałem z siebie wszystkiego przez wizję jeszcze samotnego dojazdu do domu 30km, więc odpuszczałlem jakieś bardzo mocne zmiany, z resztą jadąc wg. planu nie mogłem sobie pozwolić na ciśnięcie na maxa..

To się zaczęło, że ja wychodzę na zmianę, po mnie dokręcają o 4/5 oczek więcej, trudno złapać się na koło, albo ten co przede mną dokręca na zmianie o 4/5 oczek więcej odjeżdża bo nie wiadomo po co takie dokręcanie jak jechaliśmy tyle równo.. Z resztą było kolejny raz dość niebezpiecznie, co ostatnio stało się "normalne", z naprzeciwka auto, za nami auto, przed nami traktor a wszyscy jadą na hura, jeden krzyczy auto za nami, drugi krzyczy auto przed nanmi, ale i tak jedziemy dalej często na styk że mały błąd i jesteś na masce auta z naprzeciwka..

No i tak, najpierw zostaje Artur, później Maciej i Marek.. A my w trójkę jedziemy dalej, tablica Raszków coraz bliżej, ucieczki już nie mamy szans dojść, po mojej zmianie Grzegorz chce mnie wpuścić przed siebie [tablica w zasięgu wzroku] i nagle gdy siadłem mu na koło skoczył na tablicę, ja za nim i tak udało się go objechać bo nie myślał ani że jestem za nim..

Po chwili gdy wszyscy zjechaliśmy się na stacji benzynowej w celu dolania benzyny do naszych baków zaczęła się niezła kłótnia, że ja nie pracuję a wychodzę na kreskę, że Michał się obijał ale mniej i to i tamto.. No przepraszam bardzo ale ja nie muszę wychodzić przez cały trening na zmianę a dopiero na kresce i nikt nie powinien mieć jakichkolwiek pretensji [moim zdaniem]..
Mówiąc, że jest wolna amerykanka mogę równie dobrze w połowie pościgu stanąć sobie na siku, mogę uciec, mogę się wieźć na kole..

Niektórym zdecydowanie przydałoby się WIĘCEJ LUZU i dystansu do życia.. Ja aż tak szybko osiwieć nie chcę więc się przejmować nie mam zamiaru, bo nie żeby się usprawiedliwić, ale odpierając zarzuty to gdy oni mają 70km to ja mam 100km i jeszcze sporo [przeważnie] samotnie do pokonania do domu... Po drugie mam plan treningowy i nie mam zamiaru się nikomu innemu na treningu podporządkowywać tylko jemu [czyt. planowi] no chyba, że trenujemy razem do czasowki, ale to zupełnie INNY trening...

A widzę, że wchodząc na wyższy poziom niektórzy dość znacząco zatracają jakiekolwiek wartości, poczucie humoru czy między innymi dobrą zabawę, bo można jechać 100km ze średnią 40km/h ale przy tym być na luzie i się uśmiechnąć a nie tylko mruczeć na innych...

Także dużo się dzisiaj działo, tak tak, porobiłem Grzesia na kresce przez to że się wiozłem, niech będzie żeby się nie czepiali, i w ogóle jestem najgorszy jak kiedyś merida..

ps. i dziwne że ten blog zyskał wśród kolegów taki rozgłos i popularność, nagle stoję na cenzurowanym co ja piszę i że się wypowiadam za innych... Jeśli ktoś jedzie na ZAWODY na czasówkę drużynową dobrze się bawić i dla niego wynik nie jest aż tak ważny, a na zwykłym treningu sie spina to znaczy że...że jest hipokrytą.. No z całym szacunkiem ;) Bo na wyścigu zawsze jadę walczyć, na treningu niekocznie jadę w trupa przez caly dystans :)

pozdrowery! :)

cad: 84
przewyższenia: 299m

Polecam piosenkę poniżej... Super bit, słowa.. no.. miazga! :)\


Trasa z Endomondo, nie wiem czemu włączył się stop w Ostrowie a nie pauza po przyjeździe na rynek z rana..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Coś jakby nie tak ?! Ser szwajcarski przez 25km...

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(4)
Ahh.. Co ja dzisiaj miałem za drogę.. masakra jakaś.. Do Milicza i od Żmigrodu droga super.. Ale.. Ale no kawalek 25km między Miliczem a Żmigrodem to jakas pomyłka, ser szwajcarski ? kratery z księżyca się skopiowały, czy przede mną jakiś czołg jechał i asfalt zrywał ? No totalna masakra, ledwo szło jechać...

Poza tym, trening jakiś taki dziwny, trochę chyba po wczorajszej/dzisiejszej imprezie nie doszedłem do siebie bo jakoś dziwnie się czułem.. A pić się chciaaaaaaaaaaaaało... 4x0,75ml wypiłem.. Musiałem stanąć na stacji po dolewkę - oojjj, a jaka mnie piękna pani obsługiwała na BP przed Rawiczem.. Ajj masakracja! :)) Ale jak byłem taki spocony i wynorany po interwałach więc nawet więcej nie zagadywałem :D

No i jeszcze co, to muszę dzisiaj pochwalić kierowców, którzy wyprzedzali mnie praktycznie po kilka metrów zjeżdżając na lewy pas, jak się nie dalo a jechałem bliżej środka to nikt nawet nie trąbił - tak powinno być zawsze :)
Znaczy się trąbił ktoś aby raz na drodze do Żmigrodu, ale to jechalem po lewej stronie bo był ładniejszy asfalt i pewnie gościu nie wiedział co ma zrobić :D

cad: 82
przewyższenia: 221m

Mimo, że bardzo kompromitujące zdjęcie, to nawet mi sie podoba i je wkleję :D


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Zdjęcia z czasówki, dziś rozkręcamy nogi po zawodach :)

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · Komentarze(0)


Dzisiaj spokojnie po czasówce rozkręcenie nóg :) Lekko i przyjemnie :]

cad: 88
przewyższenia 129m

Zdjęcia z wczorajszej czasówki:

Mała rozgrzewka...


Narada z reprezentantem Polski i prezesem w celu renegocjacji umowy...


3 minuty do startu, włączam endomondo :)



Ohh ahh :D


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Czasówka Górska - Mikstat 2012

Środa, 15 sierpnia 2012 · Komentarze(2)


Dystans: 15,5 km [sprawdzone z kilkoma ludźmi :)]
Oficjalny czas: 24m 54s ! :))
Śr.V: 37,4 km/h
Trasa: wiało, pagórkowata, z podjazdem 4km na metę [widać na endomondo trochę niżej :)) ]

Nie popadając w jakiś huraoptymizm stwierdzam, że jest dobrze..
Planowany szczyt formy widać, że się zbliża ale to ciągle nie to czego oczekuję ;) No i planowany czas 25:30 udało się przebić o 36 sekund :) suuuuper :]

Wczoraj bawiłem się po przyjściu z pracy ze sztycą i siodłem - sztyce dałem 1cm wyżej i siodło sporo do przodu - pedałuje się trochę inaczej, lepiej[?].. widać tak ma być więc jest ok :) Dzięki KoKoś! :]]

cad: 86
przewyższenia: 120m


Kokoś, Michał M., Ja, Michał N :))


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)