To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:1517.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:51:59
Średnia prędkość:29.19 km/h
Maksymalna prędkość:78.00 km/h
Suma podjazdów:9156 m
Maks. tętno maksymalne:204 (105 %)
Maks. tętno średnie:181 (93 %)
Suma kalorii:26321 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:72.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Na luzaku - rekreacja :)

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Dzisiaj zamiast na poważny trening wybrałem się ze znajomymi (Alicja, Andrzej i Jarek) na wycieczkę rowerową w kierunku stawów milickich - Dolina Baryczy :)

Po drodze podjechaliśmy na Zalew w Miliczu i podziwialiśmy widoki pięknej okolicy :) I jak tak sobie pomyślieć, że ja tam co drugi dzień tylko przejeżdżam bokiem z prędkością ponad 30kmh z głową w dół :) Czasem właśnie stwierdzam, że takie tempo w świetnej atmosferze jest wręcz potrzebne :) Po drodze widzę Rafała z Milicza na szosie, który mnie niestety nie poznał :)

Później krótki przystanek na obiadek w restauracji "U Bartka" na drodze Milicz - Sulmierzyce {bliżej Sulmierzyc} Siedzimy sobie, jemy....a tu Rafał już odziany w normalne codzienne ciuszki z rodzinką w knajpce, a my dopiero w drodze powrotnej :)

Po obiedzie lody i lecimy przez Ujazd i Chachalnię do Krotoszyna :)

Wycieczka po prostu bombowa, polecam wszystkim taka rekreację od czasu do czasu. Odświeża umysł, daje na chwilę zapomnienia o szosie i wyścigach :)

Ps. Właśnie dzisiaj dobiłem do ponad 10 tys km w 2015 roku :)

Jadę sobie tam z tyłu po środku :)


Taaaaakie widoki na stawach :)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Na rowerze poziomym ?! Czemu nie :)

Sobota, 29 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Wczoraj już zapadła u mnie decyzja o "odwołaniu" wycieczki w góry. Nogi nie zdążyły się odświeżyć i stwierdziłem, że telepać się 200km po to by umierać, a nie robić sensowny trening - no bez sensu.

Ostatnio gdy ciutkę chorowałem próbowaliśmy się umówić z Krzyśkiem z Pasikurowic na jakąś przejażdżkę / spotkanie. Napisałem mu więc, że chcę zrobić dzisiaj lekko wytrzymałość i polatać po jego terenach koło Trzebnicy - w domyśle "jedźmy razem".
Na odzew nie było trzeba długo czekać :) Krzysiek, który z szosy przesiadł się na "rower poziomy", dojechał prawie do Milicza, a ja lekko spóźniony czułem od początku, że mimo wiatru w plecy nie jedzie się zbyt dobrze.

Każdy, kto sobie pomyśli, że Krzysiek wygląda śmiesznie na tym rowerku, że "rowerek" mały i co najmniej dziwny - niech się z nim przejedzie. Krzysztof o ile pamiętam nogę miał całkiem podobną do mojej, razem przecież jeździliśmy nie raz. Na wyścigach także mniej więcej było na remis. Jednak na tym rowerze poziomym jest się bez szans. Idzie jak pocisk!

Rower poziomy Krzyśka to tak w skrócie: długa rama, dwa małe koła, łańcuch złożony z trzech łańcuchów, bardzo czuła kierownica i mega wygodne siedzisko. Robi wrażenie! Aerodynamika jest bardzo ważna w kolarstwie, o tym chyba przekonał się każdy - stąd też każdy rower do ITT wygląda również "kosmicznie". Rower poziomy Krzyśka - bez problemu "przeszywa" wiatr i opory powietrza. Przyśpieszenie niczym pocisk :)

Po spotkaniu polecieliśmy na trening, to jednak niezbyt jest wykonalne jednak, gdyż Krzyś co chwilę mnie zostawiał gdzieś za sobą. Poczułem się jak pieprzony amator! Hmm, cholera....przecież ja nim jestem :) Po rozmowie z nim dowiedzialem się, że zmienił szosę na poziomego ze względu na chęć spróbowania czegoś nowego i żeby już nie musieć się ścigać o tzw. ogórka ;)

Podjechaliśmy Prababkę, kostkę....zjechaliśmy do Zawonii do Dino po picie....tam też na chwilę usiadłem się na rowerze Krzysia...trudno utrzymać rownowagę! :) Fajnie :)

Dojechaliśmy jeszcze razem do Trzebnicy, ja później poleciałem na Krotoszyn a Krzyś do Pasikurowic. Mi się już jechało ciężko, praktycznie do Milicza umieranie, po Miliczu nóżka trochę odżyła i leciałem 33kmh :)

Trening bardzo fajny, miło było spotkać "starego kumpla", z którym nie widzialem się już całkiem długo. Najważniejsze że wszystko się udało.

Wytrzymałość zrobiona, jednak po przyjeździe do domu stwierdzam że nie będę jutro cisnął do Ostrowa z rana jak to było wcześniej w planach. Noga musi się odmulić. Noga musi odpocząć, bo zamiast formy i mocy połączonych ze świeżością w sobotę będzie jedno wielkie dno. A tego bym nie chcial :]


cad: 80




Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Góry moje ukochane :)

Środa, 26 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj się działo :)

Od samego rana kierunek Pieszyce, biedra, czyli góry :) Dojazd bez większych problemów, całkiem sprawnie.
Już przed 11 jestem na rowerze, tu jadąc pierwszy raz pod przełęcz Jugowską nagrywam filmik, ale później odwożę kamerkę i lecę już bez.

Nie zobaczyłem wiele, nie zwiedziłem praktycznie nic, po prostu trenowalem. W górę i w dół. Tak wyszło mi 9 podjazdów :)


Myślę, że wykres jest dość konkretny, choć średnia bardzo niska, tak po prostu ani chwili płaskiego. Na zjazdach nie szalałem, ale z każdym zjazdem jechałem szybciej. Przedostatni raz to jeden jedyny raz gdzie maksymalnie puściłem hamulce i pięknie się składając prułem w dół :)

Na górze za każdym razem chłodno, im niżej tym było cieplej, także każdy zjazd to troszeczke dreszczy na ciele z powodu zimna (17*C na szczycie, na dole 29*C!)

Praktycznie za każdym razem jechałem dość twardo żeby tylko ubijać! Za każdym razem ostatni kilometr albo dwa to była mega petarda. Dwa razy musiałem tankować picie w wiejskim sklepiku, raz pogoniły mnie dwa owczarki niemieckie (a przejeżdżałem obok nich 18 razy!) Zjadłem 6 batoników i 2 kromki chleba. Było zacnie, na prawdę bosko :)

Filmik z przejazdu zamieszczę jutro! Dzisiaj już padam! Od 8 do 21 poza domem, z czego ponad sześć godzin w siodle rowerowym :)

Dobranoc! :)

Edit: obiecany film :)


cad: 68

Ostatni podjazd do Jugowa i nagle stałem sie jeszcze szczęśliwszy :D


Haha, no a żeby uchylić rąbka tajemnicy, to zapodam wam kadr z filmu dzisiejszego treningu :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Pss....Przyjemnie - szybko - samemu :)

Wtorek, 25 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Wsiadasz na rower od razu po pracy i jedziesz :)

Mając przed sobą cele do zrealizowania nie może być inaczej niż dawanie z siebie wszystkiego. Choć dzisiaj nie za mocno bo jutro planuję jechać w góry, to tak aby się zmęczyć i rozkręcić nogi przed jutrem - idealnie :)

Ps. W sobotę o ile pogoda pozwoli planuję znowu się pojawić w górach. Kto chętny ?! Pisać, a pojeździmy razem :)


Dzisiaj jakoś dziwnie mi się jechało. Niczym niewyspany człowiek, który się wyspał. Niczym naćpany przyjemnością, nie czułem bólu. Niczym najszczęśliwszy człowiek na świecie, dziwnie się czułem, jakoś tak nieswojo. Może to dlatego, że dzisiaj pierwszy raz jechałem autem do pracy od kilku tygodni, w ogóle autem od kilku tygodni i stąd taki szok dla organizmu. A może po prostu wracam do siebie ?!

Chociaż nie piszę już że "wróciłem" bo po ostatnim razie dostałem sraczki i rzygania i wróciłem....ale na sam dół ;) Forma po tym tygodniu z pewnością będzie dobra. Jestem więc dobrej myśli na maraton w Karpaczu :)


cad: 82

Nietążkowo i mój najlepszy (i jedyny) w większości trasy partner do jazdy ! Pozdrawiam :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Rozjazd z Interkolem :)

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj postanowiłem pojechać tam, gdzie pokochałem jeździć już dobrych kilka lat temu w niedzielę - na Rynek w Ostrowie Wlkp. godz. 10:00 :)

Dojazd do Ostrowa to istna mordęga. 30km pod bardzo mocny wiatr. Wyjechałem na styk, zdążyłem, ale musiałem się trochę namęczyć. Na rynku trochę chłopa już było gdy przyjechałem. Ustaliliśmy trasę i w drogę. Lecimy na Damasławice i Cieszyn przez Odolanów. Bardzo fajny trening po zmianach, równo i spokojnie z wiaterkiem.

Na kilometr przed rozjazdem znajdowała się ostatnia górka i tam poszedł atak. Jednak długo nie mogłem wyskoczyć z peletonu bo jechało auto z naprzeciwka i jechałem od wew. strony. Później jednak pogoniłem za ucieczką, jednak było już za późno.

Tam już się żegnamy, chłopaki jadą na Ose, a mężczyźni na Milicz i Krotoszyn :D Pojechałem więc sam :D :*
Od tej chwili już w miarę spokojnie i byle do domu :)

cad: 80


,>

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wyścig Don Kichota Maraton w Nietążkowie 2015

Sobota, 22 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Dzisiaj byłem na maratonie w Nietążkowie koło Leszna / Śmigla i zmagałem się z dystansem "mini". Po ostatnich przejściach był to jedyny dystans, którego nie musiałem się obawiać czy w ogóle przejadę. Tydzień temu zatoki, a we wtorek / środę grypa żołądkowa. Zmieniłem więc dystans z giga na mini.

Od samiuśkiego rana dopisywał dobry humor, mimo dość sporego niewyspania - no przecież wczoraj wieczorkiem w tv leciał Harry Potter i Insygnia Śmierci - nie mogłem nie obejrzeć - kolejny już raz z resztą.

Start na maratonie miał być po prostu dobrym treningiem - udało się to i wrzuciłem tu swoje wysokie obroty. Jutro robie kolejny podobny, ale już 100% trening :) Wystartowałem o 10:06 lecz po chwili z mojej grupy zostałem sam.......z kolegą Tomaszem z Gostynia w stroju Gerfin Finanse. Jechaliśmy po maksymalnie mocnych zmianach aż do ok 50km. Tutaj dogonila nas grupka która startowała chwilę za nami - tutaj uciekło mi co najmniej trzecie miejsce przegrane dokładnie o 1min 8sek.

Praktycznie już do samej mety jechaliśmy po zmianach, słabszych czy mocniejszych, ale po prostu jechaliśmy do przodu. Mijamy po drodze sporą ilość kolarzy maruderów :) Ale to wszystko do obejrzenia na filmie na YT ! :)

Wjeżdżamy na metę, rozmawiamy o trasie i wymieniamy się numerami oraz podaję adres bloga żeby chłopaki sobie filmik odtworzyli - znaleźli :) Mam nadzieję, że ujdzie i się spodoba :) Z prawie 2h materiału zrobiłem tylko tyle, no bo ile można oglądać spocone męskie tyłki :D

Na mecie - pyszny kotlet i pyrki z surówką, arbuz! fajny medal, woda, piffko, ogólnie sympatycznie :)

Polecam na kolejne lata Maraton Don Kichota w Nietążkowie. :)

Kategoria do 30 lat: 4/32
OPEN: 19/273


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Wróciłem :)

Niedziela, 16 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Z kamerką
Dzisiaj razem z Tomkiem wybralismy się na wspólny trening.

Ja trochę wykurowany po chorobie....ciągle jednak na tabletkach...ale jechalo się całkiem dobrze.
Chyba choroba odpuszcza moje zatoki ;)

cad: 83


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)