To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Whirpool, Szerszenie i Interkol razem :)

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Planowany trening odbył się idealnie i w idealnych warunkach i z idealnymi ludźmi.

Zgadaliśmy się na forum szosowym na wspólny trening trzech ekip: Whirpool, Szerszenie i my - Interkol. Mieliśmy objechać wspólnie trasę maratonu trzebnickiego Żądło Szerszenia. Chłopaki startowali z Trzebnicy o 11:00 i jechali po trasie maratonu, my mieliśmy się z Arturem dołączyć za Miliczem koło Gruszeczki i dalej jechać z nimi. Spotkaliśmy się więc we dwoje z Markiem {keram.bikestats.pl} na stacji w Miliczu o 12:15. Po przywitaniu ruszyliśmy praktycznie od razu na miejsce gdzie mieliśmy spotkać zapowiadany 30os. peleton.

Wyszło praktycznie idealnie, po chwili postoju, siku i zjedzenie spokojnie batonika pojawiły się Szerszenie, ale oni skrócili trochę trasę i odłączyli się od głównej mocnej grupy. No to ja mówie stop, bo nie z nimi się umawiałem a oni bardziej turystycznie jechali. Po chwili wyłonili się ściganci z Whirpoola i już ruszliśmy z nimi.

Niestety nie był to 30os. peleton, a tylko raptem 10os. bo bardzo się porwali na rantach - nie próżnowali i się scigali.

Po dołączeniu się do grupy ruszyliśmy więc na docelowy trening, równo po zmianach, mocnych zmianach. Mocno zaciągaliśmy pod górę i nie ukrywam, że po wczorajszym wyścigu nogi niezbyt świeże. Było więc trochę trudno, ale na szczęście udało się nogi rozruszać, rozjechać i jechało się bombowo.
Był czas na ściganie się na górkach po mocnych zaciągach Artura Gacka i Roberta Rasały. Ciągle wjeżdżałem w czubie i ani chwili nie zostałem z tyłu.

Dojechaliśmy tym sposobem do Zawoni, gdzie zarządziliśmy przerwę na zakupy w markecie DINO. Kupione oshee i 1,5l wody uratowało mi tyłek bo w sumie razem wypilem 6 bidonów 0,75l.

Po małej przerwie trochę się rozjechaliśmy, chłopaki ruszyli do domów, a z nami pojechał tylko chris1990accent, z ktorym przyszło mi się pościgać na górkach - Pod Prababkę - Pod Bruk - Pod Płyty i inne mniejsze i bezimienne. Było super mieć z kimś równym pojechać po górkach.

Dalej Krzysiek pojechał do domu, a ja poczekałem za moimi kompanami. Artur co rusz zostawał na górkach, Keram też troszkę nie nadążał, ale poczekaliśmy na wszyskich i ruszyliśmy do domu. Ja z Arturem na Krotoszyn, a Marek z Trzebnicy prosto na Rawicz.

Do domu prawie całe 50km jechało się pod wiatr i lekko boczny, prowadziłem przez jakieś 75% powrotnej trasy bo Artura zaczęło boleć kolano no i nie ma też sam przejechany za dużo kilometrów w tym roku.

Ogólnie podsumowując to tak:
- forma jest świetna
- pod górę jest świetnie
- wyszedł super trening wytrzymałościowy z elementami siłowymi
- czas odpoczywać :)

Jestem pełen nadziei na Żądło Szerszenia. Jest bardzo dobrze, teraz aby muszę odpocząć i odmulić nogi i będzie gites. :)

cad: 85
przewyższenia: 1288m
max % podjazdu: 14%

Fottka z roku 2012 - zaginam pod Prababkę.


Mapka z dzisiejszego dnia. W sumie wyszło godzinę dłużej przez chwile czekania na grupę z Wrocławia, na Marka, postój na siku, w sklepie etc. etc. :)
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Spokojnie przed czasówką w sobotę.

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
W sobotę na czasówkę drużynową road maraton, więc dzisiaj spokojne kręcenie żeby rozkręcić nogi po ostatnich dniach ;)

Najpierw 23km pod mocny wiatr, później boczny sprzyjający i ostatnie 10km z wiatrem w plecy.
cad: 87
przewyższenia: 176

Taka jazda bez historii, jeszcze endomondo paduo po drodze.. Już po 120m ! ;)

Pięknie świeciło słońce! :)


I jeszcze ja :* W końcu w krótciutkich ciuszkach :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Trasą Maratonu w Trzebnicy. Prababka i inne ;)

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · Komentarze(9)
Dzisiaj uwieńczenie ostatnich trzech dni:) Nogi są zmęczone, bolą też ręce, tyłek i plecy.

Od początku jechalo się bardzo ciężko - bardzo mocno pod wiatr. Łącznie to jakieś 70km idealnie pod wiatr, około 30km z bocznym i 50km z wiatrem na sam koniec.

Nie było możliwości przekręcić cokolwiek mocniej niż śmignąłem.. Na górkach nie dokręcałem bo nie dość, że było pood górę to jeszcze mocno pod wiatr.
W pewnej chwili chciało się rezygnować, ale nagle się przestawia i jedziesz dalej.

Zajechałem dzisiaj na Prababkę gdzie dzisiaj było dosłownie gorąco ;) Podjechana bez problemu, ale też bez szarpania ;)

Na 90km mała przerwa w ulubionym na trasie sklepie gdzie było trzeba kupić picie i jakiegoś batona. pogadaliśmy z wlaścicielem którego nie widzialem już dość długo i fajnie było na chwile się oderwać od siodła :D

Po kilku minutach znów w trasie i jechane ;)

cad: 84
przewyższenia: 1055m
max % podjazdu: 15%

Przed Prababką czas na fotkę:


Tablica na Prababce, której wcześniej nie było :d Wcześniej znacyz sie jakiś rok temu chyba :x


A na szczycie też, zapłonęło... Tak grzałem że się zajarało :x



I superowy sklep, gdzie jak się wejdzie pachnie PRLem bo mało w nim rzeczy, ważne że mają wodę i snickersa :D


I mapka z dzisiaj:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(9)

Spokojnie niespokojny...

Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 · Komentarze(3)
Paradoksalnie mogę być spokojny i całkowicie niespokojny.
Wiem, że jeszcze nie jestem w pełnym gazie choć chciałoby się już, ale wiem też że na dystansach czuję się po prostu swobodniej.. Zobaczymy w sobotę i później w niedzielę ;)

W sobotę wyścig - drużynowa czasówka - a w niedzielę planujemy niezły trening w sporym peletonie i objazd trasy maratonu - żądło szerszenia - z ekipami whirpool club i szerszenie trzebnica. Czyli wyjdzie gdzieś trening ok. 160km w niezłym peletonie i zapewne sporym tempie.

caD:86
przewyższenia: 557m

I kilka wczorajszych fotek:
Finisz!


Jest ok!


Wręczanie pucharu..


I dzisiejsza dziura, tak wygląda całe 5km felernego asfaltu Gruszeczki na trasie Maratonu Żądło Szerszenia w Trzebnicy,


Dzisiejsza trasa:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Wyścig: Prolog Klubowy 2013 - ITT -

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
Jak mieć skrajne uczucia radości i niezadowolenia jednocześnie ?
Zająć 3 miejsce na podium, ale nie wykręcić założonego czasu i trochę za dużo stracić do harpaganów ;)

Czas dokładnie wykręciłem 10min 10s, a wiec do założeń brakło aż 30s. W stosunku do 2010r. poprawiłem się o 30s, ale to za mało by nawiązać równą walkę do pierwszych.

Jednak jak pisalem wcześniej, tragedii nie ma, na czas nie jeżdżę, nastawiam się na dystanse i wciąż jeszcze jednak nie wpuszczam formy ;) Niektórzy są już w porządnym gazie od początku, zobaczymy jak się zakręcą w późniejszym czasie sezonu.

Wiem, że przede mną jeszcze sporo pracy. Na tyle ile bd. mógł będę walczył ;)

Skasowałem licznik bo poszedłem sobie jeszcze pojeździć, teraz trzeba czekać na Kaeresa aż mi da moje staty bo je "spisal" ;)

cad: 89
przewyższenia: 97m
max % podjazdu: 4%

Pierwsze fotki:

Rozgrzewamy się, na słońcu :D


Na podium ;-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Było nas trzech + zimny wiatr i śnieg :)

Niedziela, 31 marca 2013 · Komentarze(1)
Dokładnie taka sama trasa co wczoraj, ale dołączył do nas jeszcze spotkany wczoraj po drodze Błażej W. Wiatr dzisiaj znowu nie odpuszczał, ledwo gdy spotkaliśmy się w Odolanowie zaczęło ostro sypać śniegiem i nie odpuściło już do końca...

Trójka bałwanów pojechała na rower.. No debile ;) Dzisiaj o dziwo czułem się nawet lepiej niż wczoraj.. Jechałem na sporo niższym tętnie i mogłem dawać mocniejsze i dłuższe zmiany.. Ale tak do czasu.. W sumie jakoś do 75km... Michał z Błażejem mocno zaatakowali górkę pod kościółek w Wierzchowicach za Krośnicami, ale ja dziś odpuściłem ściganie... W Miliczu mały kryzys, dwie - trzy zmiany chłopaki dali mi odpocząć, przeżyłem kryzysik i wróciłem na jakieś 10-15km do domu bo poczulem się lepiej.

Jutro fajnie by było zrobić sobie etap numer TRZY ale chyba na taką pogodę nie wyjdę z domu, bo co innego jak cię to złapie po drodze, ale samemu się w takie bagno pchać to nie :D

Czasowo praktycznie wyszliśmy tak samo jak wczoraj. O dziwo Michał z Błażejem też okazali się dzisiaj zwykłymi ludźmi, a nie cyborgami jak myślałem. Wiatr też ich wynorał i nie zapitalali więcej niż 29-31kmh ;)
A już się czułem jako "paniagua" wśród nich... No ale.. Jednak nie jest źle! Forma jest kozacka :]

Po wczorajszej imprezie i powrocie do domu o 1 w nocy, super że dałem radę :)

No i ludzie dziwnie się nas nas patrzyli jak jechaliśmy Jakby czymś dziwnym była jazda na rowerze wiosną ;D

cad: 88
przewyższenie: 394m

Wspinamy się na coraz wyższy poziom ! :))


Mapka:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Na wysokich obrotach.. Wreszcie!

Sobota, 30 marca 2013 · Komentarze(2)
Wczoraj umówiliśmy się z Michałem na wspólny trening. Na samą myśl już się ucieszyłem bo pierwsza w sezonie jazda z kimkolwiek.

Obudziłem dzisiaj się już po 8:00, szybki telefon do Michała co robimy i widzimy się o 11 w Odolanowie :] Od razu ruszyliśmy mocno z kopyta.
Równe i długie zmiany, później Michał jednak zaczął szarpać i trudno mu było wyjść na zmianę jak zapierd*lałeś co sił na jego kole :D Michał właśnie jakby sobie na dzisiaj zaplanował egzaminowanie mnie i ciągle pytał "Jesteś tam..?"

No ale... "Wciąż tu jestem.." ;) praktycznie cały dystans który jechaliśmy razem to jechaliśmy pod wiatr. Spotkani Błażej W. z kolegą i Marek Ł. na mtb po drodze :]

Wyjeżdżając z Krośnic zaczynały się górki, pod pierwszą prowadzę ja, po chwili Michał rzuca mi wyzwanie i daje ostro w palnik, ja nie wstając z siodełka utrzymuję stałe tempo i małą przerwę po jego ataku ok 50m. Zapiekło trochę wtedy ;) Ale.. "Wciąż tu jestem stary!" ;) Być może jeszcze rok temu nie byłbym w stanie utrzymać koła ale teraz było w porządku jak na porządnie zamulone nogi po ostatnich dniach.

Później chwila przerwy za Miliczem na stacji benzynowej, banan, picie i siku ;)
W drodze z Milicza na jeszcze jednej górce zaatakowałem i ja, ale Michał też się nie dał i równo do mnie dokręcił.
Błędem było ubieranie grubej bluzy interkolowej pod grubą kurtkę rogelli.. Cały byłem zgrzany bo i sigma pokazywała 8*C później.. Po przebraniu się wszyściutko mokre :x

Dalej to już jako taka spokojna jazda na Krotoszyn i czas na zamierzony ciepły obiad! :) Obecnie kawa i...czekolada ;)

Podsumowując... :D
Dokładnie rok temu w święta nie miałem sił na utrzymanie koła Przemka i Błażeja na treningu. Teraz spokojnie dałem radę i mogę być zadowolony. Jeszcze ciężki mam kolejny tydzień i później już raczej spokojniej i obniżamy objętość i intensywność na 3 tygodnie przed maratonem w Trzebnicy oraz na 2 tygodnie przed Team Time Trial Road Maraton w Górze Śs. Anny. Czasówka Interkolu po drodze tylko głównie na sprawdzenie własnej formy żeby porównać się z resztą.

cad:90
przewyższenie: 396m
max % wzniesienia: 5%

Zdj. z Pętli Beskidzkiej 2012 ;) Ciepełko wróóóóóóóć! :)


Dwie mapki dzisiaj bo mi Endomondo padło podczas postoju i czekania na Michała ;)
/1796231

I tu konkret z Michałem:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

I jak ? Nadal tu jestem....

Piątek, 29 marca 2013 · Komentarze(4)
Dzisiaj za oknem koszmar! Wychodzę do pracy i zastaję istną zamieć śnieżną...
Tona nowego śniegu spadła z nieba i ciągle nie można delektowac się wiosną.
Po 2h przestaje sypać, zaczyna padać deszcz i pada tak do godziny 15.
Wychodzę z pracy szybciej niż zwykle bo szefostwo puściło nas całą godzinę wcześniej do domów. Jadę oddać telefon zastępczy i odbieram z gwarancji swój.
Serwis "nie stwierdził usterki" ale "dla pewności dokonali aktualizacji oprogramowania i wymienili panel dotykowy" w moim smartfonie, więc jednak coś musiało być na rzeczy bo przecież od tak by tego nie zrobili.

Wracam do domu, jem obiad, wpinam rower z powrotem do trenażera i krecę.
Najpierw rozkręcam 10 minut lekko nogi, nabierają tempa, od 15 minuty zaczynam kręcić trochę mocniej... Po godzinie zrobiłem sobie z przyjemności koszmar i piekło na ziemi. Ale jest gites. Forma rośnie.

No i teraz siedzę przed TV, ogladam wiadomości i wcinam "Familijne w czekoladzie" bo choć trochę mi się należy ;)

Na jutro plany szosowe, oby pogoda dopisała.

----------------------------------------------
W tym sezonie mam nadzieję, że będzie podobnie do dialogów Tylera Hamiltona:

- I jak ?
= Nadal tu jestem....
- A teraz ?
= Jestem.
- Dobra, a teraz... ?
= Jestem tu, staaary...

Nikomu już łatwo nie będzie ;) Oby! Przecież jestem aż "czterdziestką-piątką" i dużo trenuję. Oby tylko nic się nie próbowało pogorszyć...

cad: 84

Czasówka Interkol w Sieroszewicach 2012r.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

I co ? Zgoooooooooooon ! Górski etap.

Środa, 27 marca 2013 · Komentarze(4)
Dzisiaj ostatnia szansa na to by sobie znowu pokręcić w najbliższym czasie - dzisiaj zapowiadają śnieg w nocy, a na cały piątek wróżą śnieg z deszczem i mróz. Także coś czuję, że święta jednak nie bedą szosowe ale trenażerowe :|

W sumie to sytuacja prawie identyczna jak rok temu. Fakt faktem było już dużo cieplej, ale w święta sypał śnieg a ja jeździłem na szosie i odpadałem bo byłem mega "przeciążony" - teraz też jestem. Nie wiem czy bym komukolwiek utrzymał koła.

Do czasu jechało się na dzisiejszym treningu kozacko, zajebiście, ze średnią 35,5 po 30km. Już po kilku kilometrach wiedziałem, że powrót to będzie masakra. Nie myliłem się, kiedy nawróciłem nagle miałem problem z utrzymaniem 30km/h.
Za Miliczem skręt w lewo na "gruszeczkę" i tamtejszą górkę ;) Ponad 2km wzniosa pokonane 5 razy! A właściwie to praktycznie 10 razy bo w tą i tamtą stronę. No i jeszcze trzeba doliczyć potężny wiatr w twarz !
Po tym szarpaniu miałem serdecznie dość, ale to były dopiero przekręcone 2h i chciałem dzisiaj znowu ponad 4h kręcić.

No to co, moja rundka jakieś 15km też z podjazdami, ale krótszymi a bardziej stromymi. Szarpałem tam jeszzcze mocniej. Zrobiłem 3 okrążenia i postanowiłem wracać. Noo.... I to jest epizod godny osobnej rozprawki.

Kiedy jedziesz na rezerwie - zmarznięty, spragniony i głodny, 25km do domu pod ostry i zimny wiatr - masz tylko i wyłącznie ochotę stanąć, rzucić rower do rowu i łapać stopa do domu. Ale nie, Ty jedziesz z zapasem aż jednego banana, który nie da zbyt wiele paliwa. Zrzucasz na małą tarczę - bo nie jesteś w stanie przepchnąć i jechać szybciej niż 25kmh. Jesz banana na 20km do domu. Ostatniego banana na dzisiejszym treningu! Nagle po kolejnych 5km odczuwasz potężne ssanie i głód. Zwalniasz do 21-23km/h w zależności czy jedziesz z górki czy pod górkę.
Jest Ci coraz zimniej, umierasz! Aż tu nagle ni stąd ni zowąd na 10km odczuwasz znikąd przypływ kosmicznej energii, która pozwala Ci przyspieszyć do 27km/h. Czary ? Czy może organizm przełączył się na spalanie innych substancji niż węglowodany, tj. tłuszcz/białko etc ? Może. Bo kierunek wiatru wciąż ten sam. Jego siła również dodatkowo potęguje odczucie zimna. Widzisz tablcę swojego miasta - Krotoszyn - przekraczasz tą barierę i odczuwasz psychiczną ulgę. Dojeżdżasz do domu i wdrapujesz się ledwo z rowerem na plecach na 4 piętro.
Nie odpoczywasz, idziesz na korytarz umyć rower bo był unorany po dzisiejszej jeździe jeszcze gorzej niż ja. W drodze szybko robisz sobie kanapkę z dżemem, jesz banana i siadasz z wielką ulgą.
Wypijasz odżywki, bierzesz tabsy. i wcinasz jeszcze jednego cornego.

Au! Nogi wołają o pomoc... :] Jednak mimo takiej wynory jest mega mega psychiczna radość! Wykonałeś plan, średniaV się nie liczy, mordercza baza otwarta i dobrze rozpoczęta. Dodatkowo poszalałem na górkach, nie nie, przewyższenie dzisiejsze to nie pomyłka.

Ps. Kadencja wyszła by dzisiaj sporo większa, ale podjazdy jeździłem dość siłowo ;) Młynek na płaskim i po interwale nie pomagał.
Ps.2. Jakieś niskie tętno wyszło nie ? A bo zaniżyło je bardzo wleczenie się w drodze powrotnej + odpoczynki po podjazdach.
Ps.3. Kolejny pozytyw ? Schudłem ;) Jest mega kozacko...:]

caD: 80
max cad: 119
przewyższenie: 1103m
max % podjazdu: 7%

łącznie podjazdów: 32km
czas podjazdów: 1h 26min
śr V na podjazdach: 22,2km/h

Cisnę pod Gliczarów, dla takich chwil warto tak się katować i tyle trenować :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Soczysta setunia z groszami... I potężny wmordewind powrotny...

Niedziela, 24 marca 2013 · Komentarze(3)
Pięknie zakończenie pięknego tygodnia :) Dzisiaj nastąpiło na prawdę ukoronowanie bardzo ciężkich ostatnich dni :)

Wczoraj jeszcze na trenażerze wpadłem na genialny pomysł - jutro na szosę !
Jako że szosa sucha to nie kłóciłem się ze sobą przy zapowiedziach dodatniej temperatury :) Było idealnie! No prawie ;)

Temperatura wahała się mniej więcej od 0*C - 3*C i do Trzebnicy jechało się genialnie. Nie rwałem tempa bo wiedziałem, że nie mam wyrobionych kilometrów więc może mnie w każdej chwili odciąć. Żadna górka nie stanowiła problemu, czułem się iidealnie.

Zaraz za tablicą Trzebnica nawrót, zdjęcie przy tablicy i małe siku i wracam. A tu nagle wielka grupa wyjeżdża z miasta, ktoś mnie poznaje i po nazwisku krzyczy "Kuuuuubik, jedź z nami", szybko wskakuje na rower, doganiam grupkę a tu nagle oni zawracają i jadą na Sułów :( Mi to niestety nie po drodze i zaczynam samotną walkę z dystansem i potęgującym zimno i zmęczenie wiatrem!

ICM zapowiadał stopniowo rosnącą siłę wiatru, ale nie spodziewałem się żeby aż tak jak faktycznie wiało. Powrót był w miarę dobry do czasu, mniej więcej tak do 90km. Batoniki miałem, picie również.. Jednak silny wiatr nieźle mnie wytargał i wymęczył. Całe 50km powrotu pod wiatr. Z jednym odbiciem jeszcze na moją górkę która już przejezdna.

Od 90km gdy tylko wyjechałem z Milicza zaczęła się katorga, wiatr centralnie w twarz, dużo odkrytych terenów i powrót z prędkością 23-27km/h. Totalna masakra i niezła próba psychiczna do przetrwania.

cad:86
przewyższenia:738m

Sory za jakość zdjęć, ale mój telefon znajduje się obecnie na gwarancji i dostałem slaby tel zastępczy. Ale coś tam udokumentuje ;)

Trzebniica wita!


Jeszcze niezbyt wynorany ;))

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)