To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

KOMy i Sesyja Fotografificzna :)

Czwartek, 20 marca 2014 · Komentarze(1)
Piękniejszy dzień może być już tylko w sobotę gdy do jazdy na rowerze dodamy góry :)

Zwolnienie szybsze z pracy to na razie ciągle podstawa bo mimo pieknego pierwszego dnia wiosny to jednak ciągle zbyt szybko się ściemnia.
No, to pojechałem...z myślą a dawno nie byłem na Joannie, a przecież jest tam KOM do zdobycia... No to wio :)
I zrobiłem co chcialem, strava jakimś cudem oblicza mi moc na poziomie 460W. Puls w na szczycie wynosił dzisiejszego maXa czyli 185ud/min.. Czyli praaaawie maX, na szczycie czułem jeszcze że mogłem szybciej, aczkolwiek na ten czas wystarczy i nie powiem bo się ujechałem :D

Dalej pojechalem na swoje górki, raczej spokojnie, depnąłem jeszcze tylko dwa razy i znowu jakieś praaawie komy bez większej spiny, czyli forma rośnie :)

Powrót do domu i wyprzedza mnie skuter, no to hop i trochę się zaginając jedziemy razem jakieś 2-3 km, później znowu w miarę luz i ostatni odcinek Zduny - Krotoszyn, skoczyłem za tirem i wuala, szybko dojechałem do domu :)

cad: 88
przewyższenia: 555m

Taki sobie Kris :)


Specialized na właściwych kołach na dole podjazdu 13% :)


No i the best of today! :) KOM :]

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Przed Armagedonem :)

Piątek, 14 marca 2014 · Komentarze(0)
Dzień przed pogodową katastrofą trzeba było się wyrwać z pracy chwilę i polecieć na szosę póki full lampa na dworze :)

Trasa identyczna co wczoraj, bez endomondo bo coś telefon dzisiaj zaniemógł. Dzisiaj za to trochę inne założenia treningowe i tempo dość solidne :) O dziwo ciut ciut szybciej niż wczoraj :)

A powiedzieć, że jutro ma być jakaś masakra! że cały weekend to pogodowy armagedon... że być może cały tydzień to będzie masakra! :x

cad: 85
przewyższenia: 497m

Taka wiosna tej zimy!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wypadzik w góry :)

Niedziela, 9 marca 2014 · Komentarze(4)
Pięknie pięknie i jeszcze raz słabo! W tygodniu dogadaliśmy się z ekipą z Milicza, że w niedzielę obieramy kierunek Wałbrzych i tamtejsze przełęcze, czyli góry, górki, górecki :)

Rano szybka pobudka, dojazd do Milicza i wio. Razem w 5-tkę ruszyliśmy zdobywać tamtejsze podjazdy.
Przewodnikiem naszym był Rafał Wiatrak, który zna te tereny doskonale. Nie było więc strachu przed pobłądzeniem.

Najpierw ruszylismy w kierunku podjazdu który miał długi czas 15-16% i jak na początek dał się we znaki. Ja nie chcąc się na początku zakwaszać jadę "w tlenie" i spokojnie pedałując tracę kilka metrów do jadących jeden za drugim Kamilem i Michałem, Rafi jedzie praktycznie przy mnie. Później jakieś wspólne foto, lajt i robienie bazy. Po tejże konkretnej rozgrzewce można już było coś pohasać i każdą kolejną górkę staralem się trochę konkretniej zaliczyć i coś tam się z chłopakami pościgać i pobawić, tak aby ten dość krótki trening dobrze wszedł w nogi.

Ogólnie napisałbym jak zawsze sporo więcej, ale przez brak obeznania w terenie i dość krótką pamięć co do nazw przełęczy i podjazdów podaruję sobie opisywanie co i jak i po co zaliczalismy... Na pewno Przeł. Walimska, podjazd pod Rzeczkę i jeszcze jeden podjazd dość długo prowadzący po bruku.

Na podjazdach trochę się grzałem, za to na zjazdach było mi idealnie i komfortowo. Piękne słońce dzisiaj świeciło, full lampa!
Forma "jako tako" może być, najbardziej cieszy równe tempo na podjazdach i możliwość swobodnego przyspieszania i dochodzenia do reszty. Jak na pierwszą wizytę w górach tego roku jestem dobrej myśli :)

Sam trening wszedł konkretnie w nogi, nie ma co...odczułem też dzisiaj brak świeżości po wczorajszych 160km....także dzisiejszy czas treningu optymalny! Jutro pewnie basen z chłopakami, a za tydzień jak się uda powtórka ?! Z Interkolami albo znowu z PKK Milicz bądź wspólnie... :)

cad: 72
przewyższenia: 1461
maX % wzniesienia: 17%


Po pierwszym podjeździe aby Kamil po prawej coś nie miał humoru :D


Mówili, że to śnieg więc pojechaliśmy sprawdzić... Ponoć nie jest sztuczny... Ponoć!


No i jest zajebiście! Bez dwóch zdań, dobra ekipa


Podjeżdżamy do "bazy" :D


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Zgrupka w sralpe i full lampa!

Sobota, 8 marca 2014 · Komentarze(0)
Zaskoczony dzisiejszą full lampą postanowiłem wsiąść na bajka by pojechać na zgrupkę do Ostrowa.
Zjedzone od rana węglowodany miały dać mi mega energie na cały trening i dały.

Pierwsze 30km przekręcone z wmordewindem w plecy i nieszablonowo mówiąc: jechało się fajnie.
Po fajnym dojeździe do chłopaków, którzy dzisiejszy trip zaplanowali od lewiatana, ruszyliśmy w kierunku dobrze nam znanych szos, które są niczym świecący z oddali księżyc: z Ziemi widoczny jako gładka biała kula, ale im bardziej się przypatrujesz tym większe kratery widzisz. Kierowcy w tych okolicach są przemili i jeżdżą bardzo bezpiecznie! Trąbią już z kilometra gdy tylko cie zauważą, a wyprzedzając bardzo blisko ciebie okazują ci nalezyty szacunek i chęć bliskości oraz osłonienia cię od wiatru!

Po drodze spotykamy kapral_szef'a z Kalisza. Jedze z nami, równo mocno i przyjemnie. Wjeżdzamy pod kościół Kotłowie zwany również  Madonna di Cotłów.. Kolarze przyjeżdżający z różnych stron świata róznie go nazywają. Chcąc chwilę pojechać grupowo Interkolowo odbijamy w prawo na boczną szoskę i robimy podjazd trochę dookoła, na podjeździe głównym takie tłumy że nie szło jechać, w szczególności rozbrajająca zawsze jest pielgrzymka pieszo-rowerowa niczym na Col du Gliczaruf. Wjeżdżamy na ostatnie kilkaset metrów podjazdu i tam wyścigi. Nie wytrzymałem i podkręciłem tempo, na tyle żeby nie jechać już w tlenie, ale nie na tyle żeby znowu nie móc dokręcić jeszcze bardziej. Niestety zza mnie wyskoczył Przemo i Mati, wjechaliśmy jeden po drugim siedząc sobie na kole.

Sekunda przerwy, czekamy za Bazylem....Ten rujnuje moje plany na dzisiaj i nie zaliczamy podjazdów z Ostrzeszowa, nie jedziemy na Pola Odolanowskie i nie będzie sprintu niczym w Paryżu. Jedziemy prawie pod Kalisz. Czyli już wiecie skąd ten dzisiejszy dystans. To sprawka Bazyla! I trochę Błażeja Ś. który mu wtórował .... świnie.

Dalej trening to jedno wielkie siedzenie w siodle i lekkie przebieranie nogami, lewa prawa lewa prawa lewa lewa prawa....
Szału ni ma, Bazyl trzymał krótko cały peletonik i nie dał zgubić dzisiaj swojego szefa czyt.pracodawcy. Zero ścigania aż do czasu gdy Bazyli odbił do domu, nam zostało jakieś 20km i nagle tempo mocno wzrasta. Każdy coś tam od siebie dał i piorunem dojechaliśmy do łOstrowa... A ja jeszcze dalej do domu w Krotoszynie.

Dystans zupełnie nieplanowany, ale dobrze jednak że dzisiaj spokój bo po 5 dniach rege to nie było co szaleć :)
I jeszcze najlepsze, zupełnie bez spiny wpadł KOM na Stravie z Podjazdu Chełmce :D

caD: 83
przewyższenia: 636m


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Policja - uważaj będzie draka!!!!

Niedziela, 2 marca 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
W zeszłym roku gdy zbieraliśmy się w niedzielę na rynku w Ostrowie każdy wiedział, że może nie nadążyć i że będzie po prostu ogień...
W zeszłym roku NIGDY nie było takiej frekwencji jak jest teraz, a to zapewne sprawka przepięknej lampy niczym w Sralpe Polska ....

No to pojechałem i dzisiaj mimo bolących nóżek i ogólnego zmęczenia, bo jakże sobie można odpuścić jazdę z tymi waryjotami. Do Ostrowa więc ruszyłem zaraz po śniadaniu, niestety pod wiatr, cisnąłem niczym Froome na rozjeździe po pięciokrotnym wjechaniu pod Etnę... Dojeżdżam na rynek i oczom nie wierzę, Zbigi na szosie, Piotr w gotowości bojowej, młodzi przyjeżdżają, robi się fajny peleton, nawet nasz Miłosz Muzykant wpadł pojeździć... Trasa już obmyślona, na Kotłów, Mikstat, Ostrzeszów i Kobylą Górę...

Pierwszy lepszy podjazd, Piotr daje zmianę śmierci, Miłosz i kilku innych spływa poprzez selekcję naturalną, Zbigi zostaje mimo że mógłby jechać, ale zostaje w eskorcie dla brata. I tak oto na szczyt wjeżdżamy spokojnie, ale zostaje nas z około 20 ludzi jakieś może pół... Skręcamy sobie dalej w Mikstacie na Ostrzeszów, takie tam pitu pitu i nie ma o czym pisać, gadka szmatka, śmichy chichy i w ogóle luzik. Nikt nas nie goni, oprócz czasu który biegnie nieubłaganie.. W Ostrzeszowie kolejny rezygnuje i zmyka prosto na Szklarkę, a my ciśniemy dalej na Kobylą Górę.. Stajemy chwilę na czymś jakby rynku i na spokojnie czekamy za wszystkimi aż dojadą bo na górkach się trochę rozciągnęliśmy.. Tutaj mamy niby jechać Bazylową rundkę, ale większość chłopaków jedzie krócej, ja się długo nie zastanawiałem i trochę kręcąc nosem i marudząc wybieram krótszą opcję, która i tak ma razem ponad 130km !!!

Tutaj to już totalne pitu pitu do kwadritu ;) Do CzarnegoLasu jedziemy sobie spokojnie, rozmawiamy, zajmujemy całą szerokość naszego pasa... A tu nagle słyszymy z megafonu "proszę jechać osobno, porozmawiacie sobie później" odwracamy się ze zdziwieniem a to POLICJA ! Niezła beka, jedziemy więc gęsiego, ja będąc parę metrów przed chlopakami odwracam się coś tam mówię do nich gestykulując a tu znowu "kolarzu jedź i nie odwracaj się bo jak się przewrócisz to będzie niezła draka" :D Ot taka PRZEmiła sytuacja, git majonez policja miała dzisiaj dobry humor i mogąc nam wlepić mandaty postanowili zachować się bardzo w porządku!

Przy wyjeździe z mieściska Przemko ruszył w ucieczkę aż do Odolanowa. Ja najpierw za nim mocno pociągnąłem, dojechał Błażej i KrzysiekL. ale nie dojechaliśmy do niego, ja przed Odolanowem starałem się jeszcze mocno dokręcić ale ni chu chu bo był już za daleko... Błażi po każdym moim zrywie siedział tylko na kole, a wyszedł na tablice gdzie już zupełnie odpuściłem!

Chwila postoju w Odolanowie na wjeździe, czekamy za dwoma naszymi kompanami i rozjeżdzamy się do domów :]]

caD: 82
przewyższenia: 534

Giganty ! Od lewej Trek Madonka Błażi, Specialized Allez Cristiny i Merida Przema Mocarza oraz ??? a także Trek :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Chciałeś, masz... Proste...

Sobota, 1 marca 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Dokładnie.. Chciałeś mocno trenować, masz tego efekt.. Czas na regeneracyjny tydzień od poniedziałku!

Początek był i lekki i przyjemny, Chłopaki przyjechali idealnie w czas i ruszyliśmy z Krotoszyna na Milicz i trochę dookoła na Twardogórę by później lecieć na Ose i Międzybórz, przez Sośnie i do Odolanowa.

Przylecieli ze średnią 33kmh co myślałem w takim razie że będzie mocny dzisiaj trening skoro tak wszyscy nabuzowani energią i chęcią do szybkiej jazdy. Tu się zdziwiłem jak długo nikt nie chciał wychodzic na zmianę, Przemko coś ściemniał, młodzi stażem też niezbyt byli chętni.. No to ja głównie z Błażejem W. prowadzliliśmy peleton i czasem coś tam Krzysiek L. i Błażej Ś. Do Milicza więc spoko, za Miliczem zaczęly się większe hopki i tutaj niby Jakub wariował i coś atakował a później odpadał i musielismy czekać za nim i resztą chłopaków.. I nic by się nie stało gdyby nie za każdą hopką i mocniejszą dokrętką musieliśmy za nimi czekać dość długo.. No jakby się nie wariowało to by sie chociaż na kole spokojnie dojechalo ;)

Dalej to już jazda na Twardogórę i tam Błażej W. mocno docisnął na jednej hopie tak że chwilę siedziałem na kole ale musiałem odpuścić bo nogi totalnie nie kręciły dzisiaj. Długi czas później też spokój i czekamy za maruderami oraz dalej jedziemy na spokojnie na Międzybórz.... Tutaj już nawet na płaskim chłopaki mieli mega problemy z utrzymaniem tempa więc sory, ale postanowiliśmy jechać swoje bo nie mieliśmy lampek ;) Ostatnia w sumie hopka na dzisiaj to w Międzyborzu... Tutaj Przemo pierwszy raz dzisiaj chyba mocniej przycisnął.. Za nim skoczył Błażej W... Ja i Błażej Ś. jechaliśmy spokojnie, LKrzysiek trochę stracił, a tu nagle dwójka która odskoczyła jedzie dalej mocno aż do Odolanowa.. Ja z Błażejem Ś. na początku mocno gonimy, ale Błażej Ś. mnie mocno po jakimś czasie demotywuje do dalszej pogoni i długo się nie zastanawiam i przez brak świezości szybko odpuszczam i dalej jedziemy sobie lżej po zmianach...

Dojeżdzamy do Odolanowa, uciekinierzy czekają, jadą na Ostrów, a ja na Krotoszyn. Mimo wiatru w plecy kryzys energetyczny i jadę 27-31kmh... No bywa czasem i tak... :)

caD: 84
przewyższenia: 634m



http://www.endomondo.com/workouts/302501328/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Ugotowany! Trening OTR Interkol Ostrów Wlkp.

Niedziela, 23 lutego 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Kolejna setka za mną, tylko chyba muszę zwolnić bo zaczynam być pijany... Miało być inaczej, ale znowu wyszło jak wyszło.

Od rana wskazania termometra na poziomie 1-2*C nie napawały optymizmem... Ubrałem się więc dość grubo, w czerwoną kurtkę, grube rękawice i ciepłą czapkę.... Jak wyjeżdżałem było mi ciągle zimno, w sumie do samego Ostrowa... Jednak chwila postoju w pełnym słońcu sprawiło, że popełniłem błąd i powinienem się ubrać lżej bo zaczynam się pocić po prostu stojąc na słoncu.
Bazyl natomiast już totalnie mnie rozbroił jadąc na trening w najnowszych butach i systemach {nie}zatrzaskowych.. Coś jak kiedyś Simon Amman na Olipiadzie zastosował nowe zapięcia i wygrał! Tak Bazyl poleciał w butach, których nie powstydziłby się żaden PROkolarz typu Contador czy wspominany również na treningu Kenijczyk Froome.. Najważniejsze że dał radę i dzielnie walczył w butach marki wstyd i systemie zatrzaskowym typu brak... No i te woreczki foliowe na stopy.. Bazyl jesteś zwycięzcą! ;))

Na szczęście trasa dzisiaj obrana w całości płaska z jakimiś tam delikatnymi zmarszczkami. Kierunek Pleszew, Dobrzyca i w pierwszej wersji Krotoszyn. Na rynku stawiło się 18 osób i takim dość sporym jak na nasze warunki peletonie ruszyliśmy w drogę. Kilka osób na MTB odbiło w bok i zrobili mniej niż my... Jak zawsze tempo było zawrotne, tak tym razem delikatne pitu pitu, które mi jak najbardziej dzisiaj pasowało! Każdy mocniejszy zaciąg sprawiał że grzałem się jak woda w czajniku podczas gotowania - z chwili na chwilę coraz bardziej - aż bym po prostu musiał się schłodzić, żeby znowu ruszyć... O dziwo nie było żadnego sprintu na tablice Pleszew i Dobrzyca - tak jak zawsze... W Dobrzycy chłopaki coś kombinują i nie jedziemy jak było w planie na Kkrotoszyn, tylko bocznymi dróżkami na Raszków.. Tu się chce uciekać Przemowi i BłażejowiŚ. który myśli że jest Fabianem Cancellarą, Tony Martinem ew. Wigginsem.. Ja jednak na spokojnie sobie kręciłem, równo po zmianach jechaliśmy... Po chwili Kawalrzesyta który skoczył za nimi złapany, akurat górka to dokręciłem do 42kmh i go nie ma... Tutaj zagotowałem się przeokropnie i prawie zdechłem.. Dojechałem z chłopakami do Raszkowa mocnym tempem i odłączyłem się na Krotoszyn by zacząć swoje PITU pitu pod wiatr...

Jadę sobie jadę i jadę.. Droga się nie kończy, czas leci jakby wolniej, patrzę tablica "Krotoszyn 15km" i twierdze jest ok,  tyle wytrzymam.
Dupa boli, nogi ciężkie, wmordewind, dziury, słońce i ten żar z nieba... Wszystko zaczynało mnie denerwować... Aż tu nagle dojeżdża do mnie kolarz, lekko zasapany, strój Astany, rower jakiś Virginia czy coś takiego, wielka pompka przyczepiona do poziomej rury... Ale nie jestem nieuprzejmy, nie uciekam, nie dokręcam jak niektórzy, witamy się i rozmawiamy, czas upływa jakby szybciej i nie zauważamy kiedy wjeżdżamy do Krotoszyna gdzie się rozjeżdzamy w dwa rózne kierunki :))

ŁŁŁŁŁŁŁłłłłłłoooooooooooooooogólnie to trening na wielki puls... ee.. na plus! Puls zbyt wysoki nie jest bo nie było powodu żeby serducho miało zabić szybciej.. No może raz czy dwa.. Ale to epizody..  Ogólnie dzięki panowie za wspólny trening, kolejny dobry niedzielny dzień na szosie.. Przede mną dwa wolne dni od roweru, ale za to intensywne w spotkania po pracy... Jedno bardzo ważne i dość ryzykowne jeśli chodzi o kariere zawodową bo albo ryzykować albo siedzieć w spokoju i do końca życia nic nie znaczyć.. A że lubię jak coś ode mnie zależy - zaryzykuję więc... :) W ten sam dzień spotkanie z wiedźmami :D

cAD: 84
przewyższneia: 357m



Trasa:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Boooooska jazda :)

Sobota, 22 lutego 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Ciepło, miło i przyjemnie :) Jazda w grupie z chłopakami z Interkolu. Zbiórka jak tydzień temu na Lewiatanie o 11:00.
Wczoraj jeszcze z myślą "nie wiem czy pojadę" bo trudno wchodziło się po schodach po meczu w piłkę..... Nie nastawiałem budzika, myślałem raczej tylko o tym żeby się w końcu wyspać - obudzić się bez niczyjej pomocy, tak po prostu jak organizm stwierdzi że snu starczy.. Pobudka więc chwilę po 8:00 i stwierdziłem "źle nie jest". No to szykowanko, śniadanko i można deptać do Ostrowa :)

Wiatr był w plecy, więc nie cisnąłem za bardzo, a tu się trochę zdziwiłem bo jednak spotkanie na końcu miasta i było trzeba przez cały Ostrów przejechać co chwilę zajmuje... Dojechałem idealnie na czas, chwila pogadanek i wio. Była zacna ekipa, fajny peletonik więc się zrobił: Błażej W., Błażej Ś., Przemko, Krzysiek L., książe Adi., Dawid K. z Kawalerii oraz  Ja. i jakiś nowy ktoś kto dość szybko odpadł.

Trasa obmyślona na Kotłów, Ostrzeszów, Kobylą Górę i dalej na Odolanów. Tak więc jedziemy sobie spokojnie po zmianach, jedynie jeszcze przy wyjeździe z Osw. Kawalerzysta myli biegi i zamiast wstecznego wrzuca 5-tkę, czort wie tylko po co od początku zapier***ać jak wszyscy {oprócz mnie} nierozgrzani.. W drodze pod kościółek na górce skręcamy znowu w prawo i robimy jakąś rundkę jak tydzień temu dodatkowo. Wyjazd na główną i tempo trochę podkręcone. Dawid coś tam próbował dokręcić mocniej, postanowiłem więc dołożyć i coś od siebie, dokręciłem na tyle że zostaliśmy we trzech: Ja, Błażej W. oraz Przemo.... Po czym utrzymując tempo mocne panowie wychodzą mi z koła - czego się spodziewałem... Sam także po ich skokach przyspieszyłem jeszcze i praktycznie nic nie straciłem na szczycie... Reszta chłopaków dojeżdża.

Chwila zjazdu, wolniejszego tempa przez miasto i czas na ostrzeszowskie górki... Tutaj na początku też dość spokojnie, ale tylko na zjazdach.. Każda jedna górka to szybki podjazd i wolniejsze nawet tempo z góry.. W pewnym momencie gdy Przemo jest na zmianie i dokręca bardzo mocno - swoje dokłada jeszcze Błażej W. i tak znowu zostajemy tylko we trzech... Chwile przed tablicą próbuję po zmianie Błażeja jeszcze dokręcić, ale tu znowu Przemko na kole, wyszedł i tablica jego...

Kolejna chwila spokoju aż do Kobylej Góry gdzie na podjeździe znowu zostajemy tylko we trzech... Ale i przyszło coś dla reszty... Duuużo płaskiego przez kolejne ok 30km do Odolanowa.. coś tam wiatr wieje w twarz ale daje się radę utrzymać w miarę konkretne tempo.

Ogólnie spokój aż nie wyjechaliśmy ze Świecy, która jest raptem 2-3km od tablicy w Odolanowie.. Tutaj po dość mocnej zmianie Przema i Błażeja czas na mnie i Krzyśka L... Najpierw utrzymuję tempo, ale po chwili myślę sobie "a co mi tam" i robię rant pod lekko boczny wiatr 40kmh.. Tutaj po chwili słyszę jakiś krzyk czy cuś, a tu Krzysiek L wypadł z szosy na pobocze trochę bo za bardzo próbował się mimo wwszystko schować :D Po chwili jak odbił z powrotem i nic się nie stało Błażej W powtarza ten manewr ale Krzysiek L prowadzi nas środkiem szosy jednak i dojeżdżamy do sprintu na który jednak już nie starcza pary w nogach i nie ma jeszcze tej motoryki co na pewno będzie na wiosnę ;)

Później chwilę czekamy za Adim, robimy wspólne foto i rozjeżdzamy się. Ja jadąc pod wiatr do Krotoszyna w ogóle nie zwracałem uwagi na prędkość... Totalnie rozkręcałem nogi ;) W Sulmierzycach jeszcze spotkana ekipa z Milicza, chwila rozmowy i dalej do domu! :D

Jednym słowem jest zacnie. Będzie tylko lepiej. Po bardzo długich wytrzymałościowych i siłowych jazdach nadchodzi czas powoli na ćwiczenie poszczególnych cech motoryki... Także jak najbardziej baza jest.. Teraz więc konkrety - a te, niestety w przyszłym tygodniu raczej w całości na trenażerze... Chociaż w sumie gdzie mi będzie lepiej robić interwały jak nie w równych warunkach każdy. :)

Ps. No i najbardziej mnie rozwaliło jak pulsometr podczas skoku na górkę w Ostrzeszowie pokazał mi tętno 196ud/min!!!! Niestety jako maXa tego sigma nie zapisała, w takim razie czy to jakiś błąd czy chwilowe tętno na zagince ?
Czy to oznaka że będzie dobrze, skoro bez problemu osiągam takie tętno ???

cad: 85
przewyższenia: 531m

Ekipa z dzisiejszego treningu :)



Dzisiejsza trasa:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

grÓszeczka połatana :)

Środa, 12 lutego 2014 · Komentarze(0)
Dzisiaj kolejny wyskok z pracy i wyjazd na szosę. Trasa praktycznie taka sama, ale jednak troche inna. Miała być powtórka z wczoraj i siła na Asi, ale coś od rana odczułem problematyczne kolano więc postanowiłem dzisiaj przekręcić na luzie. Od rana smarowanie maściami i udało się uciszyć nogę.. Jeszcze jutro krótko i lajtowo i piąteczek wolny :)

Wybrałem się więc zobaczyć i zweryfikować pogłoski, które od jakiegoś czasu krążą po okolicy - połatali drogę na Gruszeczkę... Czemu więc napisałem grÓszeczka ? Proste, w końcu ją połatali! Jednak kto jechał po starym asfalcie - wie o czym mówie, to mityczny odcinek trasy maratonu trzebnickiego, na którym było więcej dziur niż drogi, sporo gum i kilka większych defektów.
A tak najprościej mówiąc - po prostu nowy, gładki, piękny i jeszcze pachnący asfalt! :)

Pamiątkowa fota i dalej jadę swoją rundkę MINI, tu o dziwo już jest na zegarku dość późna godzina, która zmusza mnie aby depnąć trochę mocniej. Po drodze zaliczyłem jeszcze ok 600m sprintu - jazdy na maXa... Jakieś dwa wiejskie burki przegoniły mnie aż miło, baaaaardzo długo mnie nie odpuszczały.. no cóż - ćwiczenie sprintu zaliczone :D No bo jedziesz sobie spokojnie lekko pod wiatr niecałe 30kmh, a tu musisz nagle docisnąć do 50kmh i nic! Psiaki dalej koło ciebie... :xx

Później troche spokojniej, ale jednak trzymając odpowiednie tempo tak żeby nie przyjechać w jakiś egipskich ciemnościach, w domu wylądowałem o 17:15 więc tragedii jeszcze nie bylo . A no i jeszcze na początku trochę ponad kilometr jazdy za tirem, tak o.. fajno :)

cad: 85
przewyższenia: 589m

http://www.endomondo.com/workouts/296037578/179623...

GrÓszeczka - połatana :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Siła z Joanną :)

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(4)
Najpierw wielki wnerw! Zaraz po przyjeździe wchodzę do internetu, wrzucam gpsa z trasy zapisanej przez endomondo, przerzucam na strave i dupa blada! KOM by był bo czas przejazdu był lepszy od pierwszego o ponad 15s ! Cholera! GPS mnie powiózł gdzieś za bardzo w bok w lasy.. Grrr!!!

A tak, to właśnie dzisiaj wybrałem się na mój ulubiony w okolicy podjazd aby potrenować siłę. Najpierw prawie na maXa aby zbić koma i w sumie sprawdzić swoją dyspozycję. Dochodzę do wniosku, że jest dziwnie dobrze. Dalej to już zupełnie spokojne 4 razy z kadeencją cos koło 60-65. W sumie dojazd do podjazdu ponad 30km mocno pod wiatr, nie żyłowałem sie w ogóle, nie było jakiejś zaginki a tu łatwo się jechało i przyjemnie.

Później jeszcze kółko po górkach i do domu bo powoli zmrok pukał do drzwi :) Jutro powtórka z rozrywki :)

caD: 81
przewyższenia:  710m

http://www.endomondo.com/workouts/295687283/1796231

Wjeżdżając w Dolinę Baryczy - kiedyś megga zalesione tereny.. a teraz wszystko wycinają :(
Kiedyś patrząc do góry, szukało się nieba... Teraz rzucając okiem w niebo, trudno znaleźć kilka gałęzi :/


Drzewo przygotowane dla Tuska :x


I powoli zachodzące słońce :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)