Czas leci jak szalony, nie zatrzymuje się ani na chwilę... Każdy z nas ma go z założenia tyle samo, jednak nie wszyscy możemy go wykorzystać równie efektywnie... Pamiętam jeszcze jak pierwszy raz siedziałem na szosie, tfu - na rowerku z bocznymi kółkami.. Niewyobrażalnie się wszystko zmienia, diametralne różnice dostrzegam nawet sam w sobie...
A czemu tak sobie wspominam ? Ponieważ za około 12h będę obchodził 21-wszą rocznicę, 21 lat minie od daty produkcji, 21 lat ciągłej pracy nad sobą, 21 lat codziennego udoskonalania i zbierania doświadczeń... 21 lat jak z bicza strzelił minęło jak parę godzin...
Zbliżają się kolejne, już 21-wsze dla mnie Święta Bożego Narodzenia, kolejny - 21-wszy Sylwester... A później kolejny szóstego stycznia i pierwszy wyścig w Topoli :)
Dzisiaj jednostajny trening, równy, no dobrze, z dwoma interwałami, ale nie mogłem się powstrzymać :) Jechałem jak mi organizm dyktował.
Teraz czeka mnie 3-dniowa karencja rowerowa, gdyż ponownie muszę nawiedzić uczelnię, może uda się w między czasie wejść na pływalnię i popływać w spokoju :)
Mój pomykacz Giant Revel 2 Discs daje radę ;) Oby tylko nie przerdzewiał mu napęd od sypanej na drogi soli to będzie dobrze... Ciężko się dzisiaj jechało, ale lepiej niż na wczorajszym flaku :D Od groma śniegu na śmieszkach rowerowych - nie ma komu ich odgarniać, masakra :/
Po powrocie zabrałem się najpierw za ogólną siłkę, dzisiaj podarowałem sobie wchodzenie na stopień przez wczorajsze bóle kolanowa, ale już jakby lepiej i przysiady weszły nieźle w nogi, do tego typowa ogólnorozwojówka czytaj brzuszki pompki etc. etc :)
Później godzina trenażera, też mocno, całą godzine, z jednym mocnym interwałem na poziomie prawie 180ud/min :) Wszedł dzisiejszy trening nieźle w nogi, jestem zadowolony :)
caD: 86
Mój pomykacz do pracy, treningi i zawody - w śniegu, po suchym asfalcie i w lesie ! Uniwersalny! :)
Wczoraj w pracy postanowiłem, że zaczynam zakladać czapkę na glowę i można śmiało jeździć rowerem do pracy! Przecież wyżelować można się na miejscu ;) tak też zrobiłem, wczoraj chwilę się przejechałem zobaczyć czy wszystko w porządku po długim okresie nieuzywania roweru i stwierdziłem że wszystko gra oprócz zamknięcia do roweru, które ledwo co działa na mrozie ;)
A tu dzisiaj od rana niezłe zdziwienie, wsiadam na rower patrzę flak! Totalne zero powietrza.. No to nie ma wyboru, kluczyk od auta zostawiony w domu, do pracy na pieszo już nie zdążę.. jadę!
Nie należało to do najprzyjemniejszych aczkolwiek nie bylo innego wyjścia, po pracy szybko do serwisu, gdzie się okazało że igła/kolec jeżyny wbił się w oponę pprzebijając dętkę! To musialo stać się wczoraj i przez noc sobie powoli powietrze schodziło, obyło się bez centrowania koła, na szczęście wytrzymało! :)
Dalej to już trening, w domu, najpierw 45min ze sztangielkami, gdzie niestety pierwszy raz od dawna znowu mocno zabolało kolano, natychmiast odpuściłem dalsze siłowe ćwiczenia i wsiadłem rozkręcić nogi na trenażerze.. Ból odpuścił więc pozwoliłem sobie na ciężki, mocny ale szybki interwał... 10 minut na tętnie 170-175ud. Nie wiem jak z watą, watami i tymi pierdołami przy takim interwale, ale jakby ktoś chciał pozyczyć trochę waty, watów czy co to ja mogę cosik oddać :)
A tak się prezentuję [niestety nie w całej okazałości] na rowerze w drodze do pracy! :) Czapka i rękawice z szosowych poczynań :) Nie było zimno, bo i prędkość nie za duża co by się nie upocić ;) Bo reszta powietrza za bardzo nie przepuszcza ;]
Czyli jak nie dać się zabić nudzie na trenażerze... Wystarczy odpowiednia nuta i można hasać jak sarenka ;)
Ale od początku, weekend zupełnie nierowerowy - uczelnia wezwała i nie było zmiłuj, egzamin z rachunkowości kosztów + seminarium do pracy licencjackiej i niestety było trzeba wybrać ważniejsze...
W niedzielę sobie "trochę" poprawiłem humor na zakupach - też nierowerowe ale miałem kaprys, coś mi się spodobało na zawodach w Kluczborku i musiałem to mieć - buty ! do tego spodnie i sweter.. Siano zostawione w sklepach, ale z portfela jakby nic nie ubyło...no tak, przecież płaciłem kartą ;)) Nowoczesny jestem :D Chociaż nie, bo płaci się już telefonami.. fuck!
Interkolowcy mieli śniegowo leśne zawody w Topoli Małej, a ja pisałem egzamin.. No to powiedziałem sobie, że muszę to odbić dla własnej satysfakcji...
No to wsiadłem na trenażer.. Zleciało jak z bicza strzelił, trzymalem się cały czas zamierzenie w górnej części strefy tlenowej, do tego 5 interwałów po 3m 24s z muzyką zamieszczoną poniżej + sporo interwałów w stylu gangnam oglądając poczynania Contadora i innych na Vuelcie...
Po tym wziąłem się za pisanie pracy licencjackiej, wyszły aż 3,5 strony! Jestem z siebie dumny, codziennie taka ilość i zleci jak z bicza strzelił ;)
Ps. Jutro mimo mrozu do pracy jadę rowerem! Czapa na głowę, a żelik do torby i włos zrobimy w pracy '_'
A co mi tam, będę złośliwy dla szosowców :D Niech sypie ile wlezie, a bynajmniej tak do 19-20.12.2012r. co by jak będę miał wolne w weekend i święta trochę pojeździć :D Chociaż już w sumie mnie się to nie tyczy przez posiadanie MTB :) Śnieg czy nie wyjśc na rower można ;))
Dzisiaj kolejna godzina trenażera poprzedzona siłą. Dołożyłem sobie do wdrapywania się na drabkę ponad 10kg co daje łącznie ze mną wagę 97,5kg [ważylem się razem z hantlami]. Oczywiście do ćwiczeń rąk zdjąłem większe ciężary bo bym nie dygnął... Ojj słabe mam te rączki ;) Do tego doszły brzuszki, pompki i w ogóle jestem zadowolony z dzisiejszego dnia, mięśnie w nogach czuć mocno - bolą wręcz bo dobiłem wczorajsze zakwasy... Ale teraz od "siłki" 3 dni przerwy co najmniej :) Po dyganiu ciężarów wsiadłem na trenażeiro oglądając etap vuelty 2012. Atakowałem razem z Alberto Contadorem i nieźle przy tym zaciskałem zęby żeby wytrzymać na stójce tyle samo czasu co on [oczywiście nie ma co przyrównywać obciążenia i wytrenowania, ale tak dla satysfakcji i zabicia nudy] :))
Jutro po pracy znowu godzina trenażera, później jadę grać na halę w piłkę nożną jak co tydzień. Sobota to zapewne będzie basenik o ile zdążę wrócić odpowiednio wcześnie z uczelni, niedziela zupełne nic nie robienie oprócz gnicia w szkole ;)
cad: 89
Tak było rano jak wyszedłem do pracy, a do tej pory cały dzień sypie, masakra :) :
Po kilku dniach przerwy od roweru wypadało znowu cosik pokręcić co by się nie zastać... Wczoraj jednak nie dałem rady wsiąść na trenażer a to z tego względu że nie miałem czasu - zacząłem pisać pracę licencjacką oraz pouczyłem się na zbliżający się egzamin ,a także poszedłem na pewne zebranie :)
To by było na tyle o szkole.. :D
Dzisiaj za to zaraz po pracy wszamałem obiad i chwilę później chwyciłem za nowy domowy nabytek - taka fajna drabinka na której można śmiało ćwiczyć z hantlami siłę :) Pierwszy raz startuję z takimi ćwiczeniami z hantlami do sezonu więc mam nadzieję ,że przyniesie to efekty :)
Po pół godziny wsiadłem na trenażer gdzie była to oczywiście spokojna tlenowa jazda z paroma interwałami żeby się nie zanudzić :)
Szkoda że nie będzie mnie na niedzielnym Interkolowym wyscigu MTB w Topoli ,no ale.. Studia wzywają :(
Zmykam coś dopisać do pracy i sie pouczyć ! :)
caD: 87
I oczywiście zdjęcie z wyścigu przełajowego w Kluczborku, jedno jedyne na razie.. Więcej znaleźć nie mogę.. A szkoda.. :D Akurat biorę się za wyprzedzanie ;)
Rower traktuję już jako nieodzowny element mojego życia jak jedzenie, oddychanie, spanie, żel we włosach, praca czy wszelakiego typu potrzeby fizjologiczne.. :D
Trzeba przyznać, że to już uzależnienie ;)
Dziś [jak i wczoraj oraz w inne dni] do pracy rowerem, zapowiadali wieczorny deszcz, ale do tego czasu powinienem dawno wrocić do domu, ale jednak się nie spelniło :D Przed 16:00 zaczęło nieźle lać i zmoklem całkiem porządnie - w sumie też przetestowałem moją nową kurtkę :D
Do tego dziś było już trzeba odwiedzić fryzjera ;) W końcu odświeżony i przystrzyżony tak jak lubię ;)
I tak oto mija kolejny dzień, czas ruszać do kuchni cosik zjeść porządnego, bo wczoraj na kolację wszamałem: dłuuuuuugą, z orzeeeeeechami, z alpen gooooold, czekoladę mleczną która ma jakieś 1300kcal ! :D Uwielbiam :*
caD:89
No i dziś przy kręceniu towarzyszyła mi śmietanka kolarstwa ścigająca się na Vuelcie '12:
A w dupie mam wszystkich co mówią źle... ;) pozdro lance!
Godzina jazdy w rytmie gangnam style!!! ;D
Zajebiście się podskakuje do tego podczas interwałów - w rytm muzyki! basów!
OOoooooooooppan Gangnam Style.. ;))
A dzisiaj, no właśnie zleciało to błyskawicznie, ciągle gestykulując, kręcąc się na siodle, ciągle kiwając głową i w końcu całym ciałem.. Na trening polecam każdemu, wystarczy się wczuć ;) Zajeboskie! ;]
A tak to co jeszcze można napisać, wylane hektolitry potu, forma choćbym chciał - zejść nie chce ;) W pracy genialnie, codziennie dojazd na MTB :) Polecam każdemu, nawet do domu można szybciej wrócić niż autem.. No i co jeszcze?! Jutro halóweczka, żel we włosach i jazda z drewnem ;)
Weekend będzie bardzo rowerowy, mam już zaplanowane dwie traski, które z pewnością będę chciał przejechać, a nie żeby coś mi przeszkodziło ;)
Bywajcie !
cad:84
No i jeszcze jedno słowo do maruderów - mam w dupie gadanie... o! ;) Coraz więcej dwulicowych ludzi na tym świecie, jedno mówi - drugie robi, Tobie dupe liże, a za plecami roznosi pierdoły.. Czas się odciąć od tego.. Czas restartu!
Praca od 8 do 16 [w sumie to chciałbym zostawać do 16 xD ale praca to praca :)) + dojazd zajmujący parę minut] i dopiero wyrobiony na rower jestem coś o 17... A jesienią/zimą ciemno tej porze..
Na szczęście Bóg stworzył czlowieka, a człowiek trenażer :D
Jako, że w niedzielę jadę do Osiecznej na wyścig mtb - mój pierwszy terenowy wyścig - to forma spaść do zera nie może i poćwiczyć jest rzeczą wskazaną ! :)
Dzisiaj w sumie pierwsza "sesja" trenażerowa, godzina - na razie więcej nie trzeba, chodzi o utrzymanie formy. Choć jednak dzisiaj to nie była aby jazda bez historii, tylko kilka/naście dość mocnych interwałów :)
Już się nie mogę doczekać niedzieli :)
cad: 88
A i zakładam, że godzina jazdy na trenażerze = 30km :)
pozdro dla chłopców trenażerowców = sezon uważam za otwarty! :D