To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

150km i więcej

Dystans całkowity:15551.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:507:26
Średnia prędkość:30.65 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:91393 m
Maks. tętno maksymalne:210 (103 %)
Maks. tętno średnie:173 (85 %)
Suma kalorii:285220 kcal
Liczba aktywności:72
Średnio na aktywność:215.99 km i 7h 02m
Więcej statystyk

Whirpool, Szerszenie i Interkol razem :)

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Planowany trening odbył się idealnie i w idealnych warunkach i z idealnymi ludźmi.

Zgadaliśmy się na forum szosowym na wspólny trening trzech ekip: Whirpool, Szerszenie i my - Interkol. Mieliśmy objechać wspólnie trasę maratonu trzebnickiego Żądło Szerszenia. Chłopaki startowali z Trzebnicy o 11:00 i jechali po trasie maratonu, my mieliśmy się z Arturem dołączyć za Miliczem koło Gruszeczki i dalej jechać z nimi. Spotkaliśmy się więc we dwoje z Markiem {keram.bikestats.pl} na stacji w Miliczu o 12:15. Po przywitaniu ruszyliśmy praktycznie od razu na miejsce gdzie mieliśmy spotkać zapowiadany 30os. peleton.

Wyszło praktycznie idealnie, po chwili postoju, siku i zjedzenie spokojnie batonika pojawiły się Szerszenie, ale oni skrócili trochę trasę i odłączyli się od głównej mocnej grupy. No to ja mówie stop, bo nie z nimi się umawiałem a oni bardziej turystycznie jechali. Po chwili wyłonili się ściganci z Whirpoola i już ruszliśmy z nimi.

Niestety nie był to 30os. peleton, a tylko raptem 10os. bo bardzo się porwali na rantach - nie próżnowali i się scigali.

Po dołączeniu się do grupy ruszyliśmy więc na docelowy trening, równo po zmianach, mocnych zmianach. Mocno zaciągaliśmy pod górę i nie ukrywam, że po wczorajszym wyścigu nogi niezbyt świeże. Było więc trochę trudno, ale na szczęście udało się nogi rozruszać, rozjechać i jechało się bombowo.
Był czas na ściganie się na górkach po mocnych zaciągach Artura Gacka i Roberta Rasały. Ciągle wjeżdżałem w czubie i ani chwili nie zostałem z tyłu.

Dojechaliśmy tym sposobem do Zawoni, gdzie zarządziliśmy przerwę na zakupy w markecie DINO. Kupione oshee i 1,5l wody uratowało mi tyłek bo w sumie razem wypilem 6 bidonów 0,75l.

Po małej przerwie trochę się rozjechaliśmy, chłopaki ruszyli do domów, a z nami pojechał tylko chris1990accent, z ktorym przyszło mi się pościgać na górkach - Pod Prababkę - Pod Bruk - Pod Płyty i inne mniejsze i bezimienne. Było super mieć z kimś równym pojechać po górkach.

Dalej Krzysiek pojechał do domu, a ja poczekałem za moimi kompanami. Artur co rusz zostawał na górkach, Keram też troszkę nie nadążał, ale poczekaliśmy na wszyskich i ruszyliśmy do domu. Ja z Arturem na Krotoszyn, a Marek z Trzebnicy prosto na Rawicz.

Do domu prawie całe 50km jechało się pod wiatr i lekko boczny, prowadziłem przez jakieś 75% powrotnej trasy bo Artura zaczęło boleć kolano no i nie ma też sam przejechany za dużo kilometrów w tym roku.

Ogólnie podsumowując to tak:
- forma jest świetna
- pod górę jest świetnie
- wyszedł super trening wytrzymałościowy z elementami siłowymi
- czas odpoczywać :)

Jestem pełen nadziei na Żądło Szerszenia. Jest bardzo dobrze, teraz aby muszę odpocząć i odmulić nogi i będzie gites. :)

cad: 85
przewyższenia: 1288m
max % podjazdu: 14%

Fottka z roku 2012 - zaginam pod Prababkę.


Mapka z dzisiejszego dnia. W sumie wyszło godzinę dłużej przez chwile czekania na grupę z Wrocławia, na Marka, postój na siku, w sklepie etc. etc. :)
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Trasą Maratonu w Trzebnicy. Prababka i inne ;)

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · Komentarze(9)
Dzisiaj uwieńczenie ostatnich trzech dni:) Nogi są zmęczone, bolą też ręce, tyłek i plecy.

Od początku jechalo się bardzo ciężko - bardzo mocno pod wiatr. Łącznie to jakieś 70km idealnie pod wiatr, około 30km z bocznym i 50km z wiatrem na sam koniec.

Nie było możliwości przekręcić cokolwiek mocniej niż śmignąłem.. Na górkach nie dokręcałem bo nie dość, że było pood górę to jeszcze mocno pod wiatr.
W pewnej chwili chciało się rezygnować, ale nagle się przestawia i jedziesz dalej.

Zajechałem dzisiaj na Prababkę gdzie dzisiaj było dosłownie gorąco ;) Podjechana bez problemu, ale też bez szarpania ;)

Na 90km mała przerwa w ulubionym na trasie sklepie gdzie było trzeba kupić picie i jakiegoś batona. pogadaliśmy z wlaścicielem którego nie widzialem już dość długo i fajnie było na chwile się oderwać od siodła :D

Po kilku minutach znów w trasie i jechane ;)

cad: 84
przewyższenia: 1055m
max % podjazdu: 15%

Przed Prababką czas na fotkę:


Tablica na Prababce, której wcześniej nie było :d Wcześniej znacyz sie jakiś rok temu chyba :x


A na szczycie też, zapłonęło... Tak grzałem że się zajarało :x



I superowy sklep, gdzie jak się wejdzie pachnie PRLem bo mało w nim rzeczy, ważne że mają wodę i snickersa :D


I mapka z dzisiaj:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(9)

Sesyjnie ! Wytrzymałościowo, szybko i długo ;))

Piątek, 15 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Wyjazd jakoś chwilę po 13.. Dzisiaj ta sama trasa co ostatnio jechałem, po wzgórzach trzebnickich z najlepszymi podjazdami w okolicach :) Wiatr sporo utrudniał jazdę na pierwszych kilometrach - wiało mocno w twarz, później wiatr trochę osłabł i przy zmianie kierunku jazdy wiał w plecy :)

Jazda z jedną przerwą na zakupy i chwilę pogadanki w zaprzyjaźnionym sklepie - ciągle sprzedaje tam właściciel i zawsze tam robię małą przerwę żeby uzupełnić zapasy ;)

Pierwsze 60km przeleciało jak z bicza strzelił, nawet wiatr nie popsuł tego odczucia, że szybko to przejechałem.. ;) Później to już normalka, wyszło troche mniej KM niż poprzednio bo się już nie zgubiłem i nie musiałem nadrabiać drogi :D
Dystans też przejechany trochę spokojniej :))

Avg.Cad: 89
Max.Cad: 122
I strefa tętna: 21m 22s
II strefa tętna: 3h 00m 13s
III strefa tętna: 1h 11m 55s
Przewyższenie: 1037m
Suma podjazdów: 36km
Czas podjazdów: 1h 20m
Avg.V podjazdów: 26,5kmh
Max podjazd: 13%

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wytrzymałościowo z mega podjazdami :]] Nowe buty niosą.. :D

Sobota, 9 czerwca 2012 · Komentarze(8)
Ostatnio dawno nie robiłem dłuższych dystansów i czułem, że na wyścigach coś po tych 100km ciężko czasem było, więc z trenerem doszliśmy do wniosku, że trzeba wrócić do podstaw i pojeździć trochę dłużej.. Kilka takich wypadów i znowu wszystko wróci do normy bo by się jeszcze całkiem posypało ;)

Dzisiaj się wybrałem na bardzo dobrze mi znaną trasę [ale i tak zabłądziłem w jednym momencie :D ] - maratonu trzebnickiego ;) Nie jechałem dokładnie tak jak szła tegoroczna edycja bo bym zrobił chyba ze 200km, ale wiedziałem gdzie i jak jechać, żeby taki dystans wyszedł ;)

Wyjazd tuż po 9:00 rano, w kieszonkach banany i batoniki + 10zł na w razie czego bo wiedziałem że wody mi nie starczy więc zakupy na trasie obowiązkowo..

Od początku jazda pod mocny wiatr, nie szalałem więc co by starczyło sił na trudniejsze tereny gdzie bedzie i wiatr i pod górę ;) Dobrze rozłożone siły pozwoliły mi przejechać cały dystans bez chwili kryzysu.. Jedzenia wystarczyło idealnie więc jest gites ;)

Fajnie się dzisiaj podjeżdżało "prababkę" która ma 13% - zaliczyłem ją dwa razy, raz cały na maxa na stojąco, a drugi na prawie maxa w siodle ;) Później oczywiście pamiętny odcinek niczym "paris-roubaix" pod górę i po kostce ;)

Sprawdzona pogoda od rana pozwoliła oczekiwać wiatru w plecy na powrocie co sporo ułatwiło całą jazdę... Powrót to jazda ciągle z prędkością ponad 40kmh przez 50km ;) Do tego momentu średnia gdzieś oscylowała w granicach 31km/h i się sporo podniosła ;)

Ale nie średnia dzisiaj była ważna a 5h w siodle;) Cały trening zajął trochę więcej czasu, przez przerwe na siku przed najbardziej stromym podjazdem + fotki oraz później na małe zakupy w zaprzyjaźnionym sklepie.. Gdy tylko wszedłem usłyszałem "oooo.. no pana tutaj już chyba pół roku nie było" :D pogadaliśmy chwilę z właścicielem, zjadłem snickersa oraz dolałem wody i "t-water" bo nic innego nie miał i dalej w drogę ;)

Na odcinku Trzebnica - Krotoszyn mijało mnie na głównej sporo zagranicznych aut, to białoruś, to ukraina, to rosja czy niemcy.. Sporo tego ;) A jakie bryki, masakra! ;)

No a teraz czas na kawę, placek, później piwo na meczu i relaksik :D
A i jeszcze poprosiłem tatę o małą sesje zdjęciową :D Nowe buty, okulary i licznik.. Tak jakoś :p ^^ Buty są super ;) Jestem mega zadowolony ;)

Avg.Cad: 88
Max.Cad: 113
I strefa tętna: 13m 02s
II strefa tętna: 3h 04m 04s
III strefa tętna: 1h 30m 40s
Przewyższenie: 1130m
Suma podjazdów: 40km
Czas podjazdów: 1h 27m 31s
Avg.V podjazdów: 27kmh
Max podjazd: 13%

Przed wjazdem na "prababkę" - 13% !


Licznik, buty.. oh i ah :D


Widok z góry ;)


I świetny podjazd [sigma pokazywała non stop przez ok 600metrów 6-8%


Kriso w całej okazałości w nowych trzewiczkach ;)


I moja szoska:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(8)

Szaleństwo na szosie ;)

Czwartek, 7 czerwca 2012 · Komentarze(3)


Spodziewałem się dzisiaj typowego Interkolowego treningu - dystansu koło 100km, z ucieczkami, skokami etc.. Ale się pomyliłem :D Na rynku stawiło się jakieś 10 osób, które podzieliło się jakoś już na 20km na dwie grupki.. Nasza liczyła 6, a koledzy w 4 skrócili sobie dystans..

BAZYL ! Wspominał coś o dłuższym treningu, ale nie wpadłbym na to że dzisiaj zrobie ponad 150km.. Zabrał nas na "swoje tereny" - całkiem malownicze, o pięknym, równym asfalcie, z górkami itd itd. Jednak gdy zrozumiałem, że nigdzie nie odbiję na Krotoszyn - bo ciągle się oddalaliśmy - było już za późno, jak już podjąłem wyzwanie to jechałem :D

Trening zaliczam do udanych, tylko niestety chwilę przed Ostrowem zostałem na jakimś pagórku - brakło już jedzenia i picia [wodę dolałem na stacji benzynowej za ostrowem]. Przetrwałem kryzys, jednak najgorsze było dopiero przede mną - powrót samemu 30km pod mocny wiatr ! Jednak udało się utrzymywać 28-30km/h..
Średnia z jazdy w grupie to coś lekko ponad 34kmh :)


Avg.Cad: 89
Max.Cad: 115
I strefa tętna: 11m 08s
II strefa tętna: 2h 14m 49s
III strefa tętna: 1h 08m 09s
Przewyższenie: 419m
Suma podjazdów: 11km
Czas podjazdów: 24m 26s
Avg.V podjazdów: 28.8kmh
Max podjazd: 5%
(dane ze 120km - nie ma danych z dojazdu do Ostrowa Wlkp.)

Skarpetki Leszczyńskie często teraz goszczą na moich stopach ;)


Mój kochany pomykacz :) Z nowym liczydełkiem :D


Okulary już na stałe na nosie :p


Gdzieś tam, w Bazylowych terenach :D


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Maraton w Kluczborku

Sobota, 16 lipca 2011 · Komentarze(1)
Udany maraton w Kluczborku. Start o 10:25 z dwoma kompanami z Interkolu, trzeci dojechał do nas za bramkami pomiaru czasu tylko dlatego ,że startował chyba godzinę po nas i wolał jechać z nami niż później sam :)

Czas organizatora: 04h 49m 50s
Miejsce OPEN mega: 38/96
Miejsce w M2 mega: 11/15

Szybki start za motocyklem ,ale patrzę za siebie to niestety ,ale nikogo za mną przy wyjeździe z miasta nie ma.. Chłopaki chyba zaspali na starcie - i dwie kobiety :) Z jedną panią nr 105 - Monika z Gdyni - jechaliśmy przez cały dystans. Bardzo mocna kobietka, może nie dawała zmian, ale sam fakt ,że się utrzymała - super !

Przy przejeździe przez pierwszą główną drogę stoją strażacy - auta jadą ,ale gdzieś 500-700 metrów od nas, a oni zamiast wyjść na drogę i zatrzymać ruch - zatrzymują nas :/ Ja przejechałem normalnie ,nie zatrzymałem się mimo protestów strażaków i grupy ,no ale jak teraz komuś zależy na wyniku to się nieźle idzie wpienić... Później już spokojna jazda ,na 17km mija nas grupa harpaganów z Wrocławia [5 minut po nas startowali] i czekamy na naszych z Interkolu [10 min po nas]. Czyli powinni nas wyprzedzić koło 34-36km ,a tu dupa.. Nie ma ich i nie ma.. Dojechali do nas coś koło 43km ,doczepiłem się na chwilę do nich, dałem jedną krótką zmianę ,powiedziałem o stracie i zostałem ,dołączyłem do swoich kompanów :)

Gdzieś od 90km pustki w bidonach ,bo nie stanęliśmy na bufecie na pierwszym kółku z myślą ,że koło tego właśnie 80-90 dla mega dystansu powinien jeszcze jeden być. Ale nie było..
Przejeżdża koło nas pociąg koło 20-30 ludzi ,którzy jadą ok. 40kmh. Podczepiam się pod nich, jadę w środku peletonu, jest fajnie mimo dużego tempa, nie wychodzę na zmiany bo już jestem nieźle ujechany..
Staję na bufecie [ok.125km ]i uzupełniam bidony, jem arbuza, banana i w drogę...
Czyli 33km samotnej jazdy z małym urozmaiceniem ,gdyż na 20km przed metą doszedł do mnie kolega z mini ,dałem mu 2-3 zmiany i odpuściłem..
Wjazd na metę, zmęczony ,ale zadowolony...
Pogadałem chwilę z Deadhorse, poszedłem odebrać medal, do tego po 7minutach dojechali moi kompani i koleżanka Monika :) Wspólna fotka i gratulacje i do aut, jeść i pić :)

ps. Pani Monika zajęła pierwsze miejsce w swojej kategorii - dzięki nam i może w sumie nie, i tak była mocna :)

cad: 94

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

211 km ! życiówka ! słonecznie, ciepło ,ale wietrznie..

Sobota, 21 maja 2011 · Komentarze(9)
https://picasaweb.google.com/xubix1/FILMYByXubiX?authkey=Gv1sRgCP7JyaOui-HnIw#5609259362719928866
Film z dzisiaj :)

Nooo.. W końcu to zrobiłem ! :) Yeah.. Nogi bolą ,a w głowie radocha z pokonanego dystansu ! :D
Umówiliśmy się z daniello24 na dzisiaj ,że przejedziemy się razem. Fakt faktem miało to być tylko jakieś 60km ,ale zawsze ;) Chwilę po 9 ruszyłem w trasę bo po głębszych wyliczeniach wyszło mi ,że do miejsca spotkania z daniello mam 70km i zajmie mi to coś koło 2h 20m. Zajęło 2h 13m :D Niestety ,ale bardzo wiało w twarz całe 70km. Na ICM pokazywali to już od wczoraj ,ale miałem nadzieje ,że się jeszcze zmieni ,no ale nic... Było trzeba znowu walczyć z wiatrem. Dojechałem do Wińska ,gdzie zaskoczyły mnie 2-3 większe górki ,których się nie spodziewałem. Umówilismy się na wylocie z Wińska na Wołów... Ja sobie jeszcze na chwilę stanąłem na stacji paliw zatankować wody ;) BYŁO TAK PARNO I DUSZNO ,ŻE POCIŁEM SIĘ MASAKRYCZNIE ,DUŻO PRZY TYM PIJĄC...Pot ze mnie spływał cały czas.. Dalej pojechałem już na miejsce spotkania.. Tam się poznałem z daniello i ruszyliśmy w drogę.. Przez kilka pierwszy kilometrów obok siebie, rozmawiając i szukając sklepu ;) Jak już zatankował on ,ruszyliśmy mocno po zmianach do Wrocławia.. Poszło to tak szybko ,że nawet nie zauważyłem.. Sporo hopek po drodze ,które też dosłownie przelatywaliśmy.
We Wrocławiu zachciało mi się pojechać do centrum, na rynek co by posiedzieć chwilę i pogadać. No ,ale nie trafiliśmy tam bo niby jak, skoro nawet za bardzo mieszkańcy nie wiedzą jak tam dojść.. Wróciliśmy więc na wielkie skrzyżowanie ,tam chwila rozmowy i każdy pojechał w swoją stronę.. Ja niestety jak pokazuje nawet ICM miałem 80km pod mocny wiatr :/ Ale nie dawałem się i prędkość nie spadała poniżej 31km/h. Zatrzymałem się też w sklepie po picie i banana bo już się kończyło jedzonko.. No i niestety po mocno pokonanych górkach przed Miliczem dosłownie ODCIĘŁO MI PRĄD.. Dowiedziałem się znów co to znaczy nie mieć z czego dokręcić.. Jak średnia była fajna ponad 31kmh ,tak szybko pikowała w dół i zatrzymała się na tym co widać.. No dosłownie 23-25 km/h się wlkołem..
Znowu się "dopaliłem".. Coraz bardziej widać różnicę ;)

A teraz wcinam lody i zabieram się do montażu filmiku :)
cad: 93

Jechało się super we dwójkę.. Bardzo komfortowo ,szybko i bez jakiś "ekscesów" ;)
Z daniello we Wrocławiu:




Oto trasa dzisiejszego "maratonu" ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(9)

Kolejna seta !!! Po terenach szerszeni, a wiatr żądlił :D

Czwartek, 24 marca 2011 · Komentarze(6)
Miałem dzisiaj wstać o 8 i tak sobie nastawiłem budzik. Wstałem przed 9 !:D Czyli na starcie planów miałem już godzinę spóźnienia. Wszamałem dwie bułki z serem i w drogę. Była już prawie 10 i chciałem max wrócić o 16.
Trudno było ,bo praktycznie prawie 100km jechałem pod mocny wiatr ! ICM pokazuje ok 40km/h ! Masakra. W ogóle tamte górki.. Były piękne ,ale użądliły mnie :p
Po drodze przystanek na siku, do sklepu po picie [dwa bidony nie starczyły]. Pan sprzedawca zajął mi chyba 10-15 minut i pogadaliśmy sobie o kolarstwie w Polsce - bo u niego zawsze się na dzień kilku zatrzyma :D
Spadł mi dwa razy łańcuch - teraz po godzinie kręcenia w domu korbą i ustawiania wszystkiego jest IDEALNIE ! :)
cad:88



Na targu w Trzebnicy jeszcze handel kwitnie.. Za miesiąc z kawałkiem zajmiemy go my ! KOLARZE ! :D


Droga na Milicz i górki:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Maraton w Lesznie - kolejna guma

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(10)
V Leszczyński Maraton Rowerowy :)
Wyjazd ok 5:30 z Krotoszyna na start i wio..
Odebralem numer startowy.. uszykowałem jedzenie i żelki oraz picie na drogę i można startować.. Interkol - czyli cała nasza drużyna startowaliśmy w dwóch grupach.. :) Gdy doszłi nas wycinaki na 5 km zaczęła się ostra jazda.. Nie wychodziłem z kolegą na zmiany aby się nie przemęczać bo i tak to już był duży wysiłek aby się z nimi utrzymać.. No to jedziemy.. jedziemy i jedziemy.. a tu nagle.. artur robi szybki unik przed czymś na co ja najechałem.. był to bodajże jakiś duży kamień.. naglę słyszy się "psssssss" - każdy pyta kto itd.. sam też byłem ciekaw.. ale nagle.. no dupa.. to jednak mi.. i to już na 20km !!!

i od tego momentu najlepsze i najbardziej pozytywne co mnie spotkało to spotkanie chyba na 140km użytkowniczki : JOTA : czyli po prostu Joasi :) Chwila rozmowy i pojechałem dalej po czym znowu w bazie maratonu chwilę po przyjeździe :) Pozdrowienia i gratulacje wyniku !!! :)
:*

no to zmieniłem dętkę bez pośpiechu i można dalej jechać.. tak jechałem ,że musiałem naginać 70km sam.. to minąłem grupkę maruderów , to pojedynczych kolarzy.. o dziwo mnie wtedy nikt nie wyprzedził..
ale na 90km doszła mnie grupka kolarzy jadąca dość spokojnie ale trochę szybciej ode mnie.. dołączyłem do nich. fakt faktem było to niebezpieczne bo co chwile ktoś rwał, to omijali dziury małe niebezpiecznie.. latali na lewo i prawo..

parę kilometrów przejechałem z nimi ,a później gdzie już drogi dystansów mini i mega się krzyżowały spotkałem dwóch swoich maruderów z Interkolu i tak sobie pojechaliśmy do mety we trzech.. pociągnąłem ich trochę i rozkręciłem..
kurde no... a noga mi tak dzisiaj ładnie podawała..

bo straciłem te 20m na wymianę dętki :( a co najważniejsze straciłem swoją grupę ,na której kole mogłem się długo wieźć.. aż do mety.. i wynik byłby też znacznie lepszy.. no a samemu nic nie mogłem zrobić..
oficjalnie:


a we wpisie tutaj podałem swoje osiągi z licznika :)
cad: 81

ps. cała grupa interkolu dojechała razem - osiągając prędkość średnią ponad 38 km/h ... wiem ,że bym z nimi dojechał bo czułem się dzisiaj na prawdę dobrze no ,ale.. ale guma

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(10)

Z Arturem..

Środa, 19 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 150km i więcej
Dzisiaj z Arturem pojechaliśmy



i było fajnie ale ciężko.. stanelismy sobie na śliwki , później w miliczu jeszcze na picie.. i pojechaliśmy przez sulmierzyce ,a nie przez zduny :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)