V Leszczyński Maraton Rowerowy :) Wyjazd ok 5:30 z Krotoszyna na start i wio.. Odebralem numer startowy.. uszykowałem jedzenie i żelki oraz picie na drogę i można startować.. Interkol - czyli cała nasza drużyna startowaliśmy w dwóch grupach.. :) Gdy doszłi nas wycinaki na 5 km zaczęła się ostra jazda.. Nie wychodziłem z kolegą na zmiany aby się nie przemęczać bo i tak to już był duży wysiłek aby się z nimi utrzymać.. No to jedziemy.. jedziemy i jedziemy.. a tu nagle.. artur robi szybki unik przed czymś na co ja najechałem.. był to bodajże jakiś duży kamień.. naglę słyszy się "psssssss" - każdy pyta kto itd.. sam też byłem ciekaw.. ale nagle.. no dupa.. to jednak mi.. i to już na 20km !!!
i od tego momentu najlepsze i najbardziej pozytywne co mnie spotkało to spotkanie chyba na 140km użytkowniczki : JOTA : czyli po prostu Joasi :) Chwila rozmowy i pojechałem dalej po czym znowu w bazie maratonu chwilę po przyjeździe :) Pozdrowienia i gratulacje wyniku !!! :) :*
no to zmieniłem dętkę bez pośpiechu i można dalej jechać.. tak jechałem ,że musiałem naginać 70km sam.. to minąłem grupkę maruderów , to pojedynczych kolarzy.. o dziwo mnie wtedy nikt nie wyprzedził.. ale na 90km doszła mnie grupka kolarzy jadąca dość spokojnie ale trochę szybciej ode mnie.. dołączyłem do nich. fakt faktem było to niebezpieczne bo co chwile ktoś rwał, to omijali dziury małe niebezpiecznie.. latali na lewo i prawo..
parę kilometrów przejechałem z nimi ,a później gdzie już drogi dystansów mini i mega się krzyżowały spotkałem dwóch swoich maruderów z Interkolu i tak sobie pojechaliśmy do mety we trzech.. pociągnąłem ich trochę i rozkręciłem.. kurde no... a noga mi tak dzisiaj ładnie podawała..
bo straciłem te 20m na wymianę dętki :( a co najważniejsze straciłem swoją grupę ,na której kole mogłem się długo wieźć.. aż do mety.. i wynik byłby też znacznie lepszy.. no a samemu nic nie mogłem zrobić.. oficjalnie:
a we wpisie tutaj podałem swoje osiągi z licznika :) cad: 81
ps. cała grupa interkolu dojechała razem - osiągając prędkość średnią ponad 38 km/h ... wiem ,że bym z nimi dojechał bo czułem się dzisiaj na prawdę dobrze no ,ale.. ale guma
hej, wspolczuje zlapania gumy, ale aż 20 minut stracileś na wymiane? Pozdrawiam aha, link do fotek:) http://picasaweb.google.com/nonielubierodzynek/VLeszczynskiMaratonSzosowy2010#
To już muszą być ludzie z żelaza, jak w takich wyścigach na MTB jeżdżą ;) Ja na swojej meridzie mam ciężko średnią 30km/h osiągnąć, dlatego chcę szosówkę ;)
Interkol wiedział co robi startując tak wcześnie, praktycznie nikt nie miał nawet szansy zaczepić się na ich pociąg. Ja bym raczej ich tempa nie utrzymał, mimo że maraton niby płaski to były przynajmniej 4 podjazdy, na których mogliby mnie urwać :)
Ja również gratuluje udanego startu!!!. Pomimo złapanej gumy zająłeś całkiem dobre miejsce. Ten maraton należy chyba do Twoich pechowych, bo o ile sobie przypominam, to w zeszłym roku, też miałeś przygodę z gumą.
Jeszcze raz pozdrawiam i cieszę się, że poznałam Cię osobiście.
Kurczę jak czytam ile emocji jest w takim wyścigu, to nabieram wielkiej ochoty na kupno szosówki i wystartowanie w takim wyścigu. Zresztą szosa jest w planach, więc mam nadzieję, że kiedyś marzenie się spełni :)
No i nie przejmuj się, następnym razem będzie lepiej ! :)