To co już za mną:

Maraton w Kluczborku

Sobota, 16 lipca 2011 · Komentarze(1)
Udany maraton w Kluczborku. Start o 10:25 z dwoma kompanami z Interkolu, trzeci dojechał do nas za bramkami pomiaru czasu tylko dlatego ,że startował chyba godzinę po nas i wolał jechać z nami niż później sam :)

Czas organizatora: 04h 49m 50s
Miejsce OPEN mega: 38/96
Miejsce w M2 mega: 11/15

Szybki start za motocyklem ,ale patrzę za siebie to niestety ,ale nikogo za mną przy wyjeździe z miasta nie ma.. Chłopaki chyba zaspali na starcie - i dwie kobiety :) Z jedną panią nr 105 - Monika z Gdyni - jechaliśmy przez cały dystans. Bardzo mocna kobietka, może nie dawała zmian, ale sam fakt ,że się utrzymała - super !

Przy przejeździe przez pierwszą główną drogę stoją strażacy - auta jadą ,ale gdzieś 500-700 metrów od nas, a oni zamiast wyjść na drogę i zatrzymać ruch - zatrzymują nas :/ Ja przejechałem normalnie ,nie zatrzymałem się mimo protestów strażaków i grupy ,no ale jak teraz komuś zależy na wyniku to się nieźle idzie wpienić... Później już spokojna jazda ,na 17km mija nas grupa harpaganów z Wrocławia [5 minut po nas startowali] i czekamy na naszych z Interkolu [10 min po nas]. Czyli powinni nas wyprzedzić koło 34-36km ,a tu dupa.. Nie ma ich i nie ma.. Dojechali do nas coś koło 43km ,doczepiłem się na chwilę do nich, dałem jedną krótką zmianę ,powiedziałem o stracie i zostałem ,dołączyłem do swoich kompanów :)

Gdzieś od 90km pustki w bidonach ,bo nie stanęliśmy na bufecie na pierwszym kółku z myślą ,że koło tego właśnie 80-90 dla mega dystansu powinien jeszcze jeden być. Ale nie było..
Przejeżdża koło nas pociąg koło 20-30 ludzi ,którzy jadą ok. 40kmh. Podczepiam się pod nich, jadę w środku peletonu, jest fajnie mimo dużego tempa, nie wychodzę na zmiany bo już jestem nieźle ujechany..
Staję na bufecie [ok.125km ]i uzupełniam bidony, jem arbuza, banana i w drogę...
Czyli 33km samotnej jazdy z małym urozmaiceniem ,gdyż na 20km przed metą doszedł do mnie kolega z mini ,dałem mu 2-3 zmiany i odpuściłem..
Wjazd na metę, zmęczony ,ale zadowolony...
Pogadałem chwilę z Deadhorse, poszedłem odebrać medal, do tego po 7minutach dojechali moi kompani i koleżanka Monika :) Wspólna fotka i gratulacje i do aut, jeść i pić :)

ps. Pani Monika zajęła pierwsze miejsce w swojej kategorii - dzięki nam i może w sumie nie, i tak była mocna :)

cad: 94

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Komentarze (1)

Gratulacje, ogólnie to widzę że wyniki całego maratonu nie są jakieś kosmiczne :)
Ja pierwotnie miałem startować, ale jednak zostałem. Po pierwsze oszczędności, po drugie płaska trasa, a po trzecie wolę się w spokoju przygotować do Tatry Tour i TdP.
pzdr

Virenque 20:20 sobota, 16 lipca 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa obser

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]