Oj dawno takiego dystansu sam [i w ogóle] nie zrobiłem... a cięzko było.. podjazd po płytach betonowych [zawonia/tarnowiec] pokonany 2x [pozdrowienia dla ekipy remontującej pobocze - pytali się jak się jedzie, itd. w końcu jechałem tylko 20km/h ] spotkałem razem 7 kolarzy ,aż dziw bo dawno zadnego na drodze oprocz swoich nie widzialem :)
Ahh.. I co za idioci robą "remonty" dróg w trakcie sezonu letniego.. a bynajmniej łatają prowizorycznie dziury superaśnymi kamyczkami.. latają wszedzie.. miałem je za koszulka ,na ramie i w kasku.. jak tak jechałem to sobie myślałem.. stare dziury wróćcie !! wrócą .. na nastepny sezon ,zaraz po zimie.. bo takie coś to tylko prowizorka tymczasowa..
Wyszło mi 166km mimo ,że powinno wyjść 160 - pomyliłem troszke trase i zawracałem.. Oficjalnie 6h 7m ,ale o tym za chwile...
Wyjeżdżamy.. 7:53 rano.. Ruszamy w 5 osób no i ja sobie jade powoli i czekam na swoich z Ostrowa.. Gdy oni już dołączyli to zaczęła się prawdziwa jazda.. 30km ze średnią ok 38km/h.. Ja dawałem z siebie już wszystko.. Po chwili narady zostaliśmy w czwórkę i mieliśmy taki plan aby razem dojechac do mety... Niestety po parunastu kilometrach pękła dętka Adamowi ,ale chłopaki chcą jechać dalej.. No to jedziemy, dołaczamy się na chwile do pociągu Olsha i TGV i tak 10km pędzimy.. Zostajemy i czekamy na Zbyszka ,któremu się troszke zostało.. Gnamy dalej, dołącza do nas pewien kurier i jedziemy.. Niestety przejeżdżamy przez tory i PSSSSSSSSSSSSSSs z mojej tylnej oponki.. Oni jadą dalej ja cały brudny i mokry wymieniam dętkę... Ok jest !!! To tylko 15 minut stracilem.. Go GO Go.. Mimo małej ilości powietrza jade dalej.. Niestety pojechałem za daleko... Wycierając okulary nie zauwazyłem strzałki na jezdni i zamiast skręcic w lewo pojechałem prosto.. Na szczescie szybko się kapłem ze nie jade dobrą trasą i wróciłem .. a tu 1km przed drugim punktem żywieniowym druga guma !!! Stoje tu chwile i pewien pan oferuje swoja pomoc.. zaklada szybko nową dętke ,pompuje i bach.. wyrwał wentyl.. No i pojechał.. Czekam jakies 10minut i w koncu ktoś dał mi dętke.. Wymieniłem, napompowałem i jadę dalej- to juz tylko 40km !!! Wziąłem dwa banany i jadę dalej.. Na szczęscie juz dojechałem bez problemów.. Cały przemoczony i brudny jakoś wróciłem.. Rower do mycia, ja do mycia, ciuchy definitywnie do prania.. Na wymiane dętek straciłem ponad 40 minut :(( Ale dojechałem :))
Po drodze także były dwa fajne podjazdy... 9% i 11% ... coś pięknego.. szkoda ,że takie krótkie :/ ;D