To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Fotki z Tour de Pologne amatorów 2012 :) + szybki trening

Środa, 18 lipca 2012 · Komentarze(5)
Od rana sprawdzałem pogodę i miało cały dzień lać, od 17:00 miało się rozpogodzić na 3h i znowu zacząć padać.. No to sobie ustawiłem dzień tak, aby po 17 wyjść na szosę...

Od rana do serwisu do Kalisza do Bikeserwisu, gdzie ich głównym hasłem reklamowym powinno być chyba "niemożliwe załatwiamy od ręki..." ;) Po prostu są genialni :))

Później wracam, jem obiad, włączam TdF - górski etap więc powinno się dziać.. Ale.. Usypiam jakoś na 30km do mety, budzę się jak wjeżdża grupetto z Saganem czyli ponad 20 minut po pierwszym, jest godzina jakoś 17:15 - patrzę za okno, nie pada! No to ubieram się i jadę..

Trochę głodny, trochę zły że przegapiłem praktycznie kolejny etap, ale jadę w nadziei że chociaż nie zmoknę.. No ale dupa, wychodzę i jeszcze w mieście znowu zaczyna padać, pada tak przez 7km i ustępuje.. Kolejne 20km jadę bez deszczu, zdążyłem cały wyschnąć, by kolejne 10km jechać w totalnym oberwaniu chmury ! A miało być tak pięknie ! Na szczęście ostatnie 14km to jazda w słoneczku przy prawie 20*C - pięknie wysycham i do domu zajeżdżam już suchutki a nawet nie brudny ;)

Jazda w starych butach dzisiaj, bo nowe nie zdażyły wyschnąć od wczoraj :o

I tak zauważyłem, że i do deszczu idzie się przyzwyczaić, w ogóle mi dzisiaj nie przeszkadzał.. No bo w sumie jak już pada to co zrobić ?!

Trasa ta sama co wczoraj..
cad: 86
przewyższenia 165m

A tu pierwsze fotki z TdP amatorów.. :))

Startujemy z Term:



Podjazd jakiś na trasie..




Mega fotka z Giczarowa:


Zjazd z Gliczarowa {wierch rusiński}


Finisz na podjeździe pod Bukowine.. Tam dalej w tle jestem..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Tour de Pologne amatorów 2012 !

Niedziela, 15 lipca 2012 · Komentarze(1)


Oficjalnie:
Czas: 1h 51m 59s
Dystans: 56km [od Poronina 50km chyba]
266/1100
87/215

Imprezę zaliczam do bardzo udanych, mimo kilku sytuacji które starały się popsuć wyjazd.. ;)

Sam start w TdP amatorów to niewątpliwie oznaka postępu - jechało się całkiem dobrze, od startu bardzo mocno pod Ząb, Gliczarów podjechany "na luzie", ostatni podjazd pod Bukowinę też zapierdzielałem dość mocno - mimo wielkiego osłabienia organizmu spowodowanego jakimś dziwnym wirusem, który zaatakował mój żołądek - całą noc wcześniej i cały dzień praktycznie spędziłem w toalecie, wsiadając na rower aby modliłem się by nie spaść z roweru.. Ale dałem radę!

W piątek po przyjeździe na miejsce padało, więc graliśmy sporo w tenisa stołowego, sobota to idealna pogoda na jazdę po górach, ale przez to, że nic nie byłem w stanie zjeść, zrobiłem tylko trochę dystansu + złapałem gumę po przejechaniu 200m od pensjonatu... Pojechaliśmy też oglądać kolarzy na pętlach i uciekaliśmy przed deszczem.. Dalej niedziela to czas wyścigu i kąpania w termach oraz oglądania kolarzy w Bukowinie i znowu mały turniej w PING PONGa :D

I takie małe zdobycze z TdP to: czapeczka teamowa Katiushy - bidon Ag2r - tabliczka ze strzałką kierującą kolarzy Tour de Pologne. :D

Trochę danych z licznika, którego zapomniałem zatrzymać zaraz na mecie, a skasowałem dopiero po przyjeździe do bazy..

cad: 82
czas w 1 strefie: 5m 56s
czas w 2 strefie: 19m 40s
czas w 3 strefie: 1h 31m 23s

Pakujemy ostatni roweR:


Jak w ProTourze:


Fiat Stilo, jakimi jeździli w TdF :p


Wszyscy w czasie drogi się pożywiali:



Wszystko mówiło nam, że jesteśmy coraz bliżej:



Turniej w tenisa:


Widok z okna:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Fotki z maratonu Pętla Beskidzka w Wiśle :)

Wtorek, 10 lipca 2012 · Komentarze(0)
Dzisiaj noga zupełnie świeża, maratonu już praktycznie nie czuć, nagle mi się moje górki dookoła zupełnie małe wydały..

Spora moc dzisiaj, jechało się świetnie, zmieniam trochę nastawienie teraz do treningów, pozostaje liczyć na to, że przyniesie to zamierzone efekty ;)

cad: 90
przewyższenia: 347m

W drodze do Wisły, typowa kolarska dieta ;)


Dzień przed startem przy odbiorze numerków ;)


Na starcie:




Ahh jak gorąco:


I w drogę:







"El Pistolero.." :D




Już po przyjeździe na metę, zjazd do bazy ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Pętla Beskidzka 2012 - GIGA

Sobota, 7 lipca 2012 · Komentarze(5)
Pierwszy podjazd pod Salmopol :))


Oficjalnie:
Dystans: 132km
Czas: 5h 15m 19s
Śr.V: 25,2km/h
Open: 76/137
Kategoria: 21/37

Tegoroczna pętla beskidzka nie różniła się prawie niczym od poprzednich edycji: pod górę, w dół, gorąco i fajnie :)

Start o 10:00 w kategorii wiekowej "A" - od startu organizator nadał nam niemałe tempo, autem śmigał coś ponad 50km/h, ale później zwolnił. Od początku ogień w nogach, najpierw troszkę płasko i zaczął się po chwili podjazd pod Salmopol. Najpierw trzymam się z czołówką, ale na 2km przed szczytem puszczam koło bo nie jestem w stanie jechać z grupą. Resztę podjazdu pokonuję sam, myślę że w całkiem dobrym tempie..

Na zjeździe z Salmopolu dogania mnie czołówka kategorii B - zjeżdżają jak szaleni, później po płaskim i małych hopkach udaje się jechać w ich grupie nie męcząc się zbytnio w środku stawki. Jednak gdzieś na 40km idzie niezłe tempo pod górę i muszę uznać ich wyższość nad sobą.. Czekam też na pozostałych Interkolowców, myślałem że dojdą mnie dużo szybciej, a tu się zdziwiłem bo złapali mnie dopiero na podjeździe na 53km. Pozdrowienia i pojechali ;)

Podjeżdżało się całkiem dobrze, cały czas równym "moim mocnym" tempem żeby się nie zajechać, ale też żeby nie tracić.. Bałem się, że mogę nie ukończyć wyścigu, bo w zeszłym roku sie nie udało.. Później przyszedł podjazd pod Kubalonkę, na którym trochę cierpiałem, jazda w upale 39*C i w pełnym słońcu mi nie służyła i była tam istna masakra dla mnie.. Dalej zjazdy do Wisły gdzie ciąłem niemiłosiernie, poszalałem jak tylko umiałem i mogłem, minąłem sporo ludzi na zjeździe..

Później przyszły dwie pętle pod Zameczek, pierwsza pętla pokonana z nieświadomością co mnie czeka - więc jechałem dość zachowawczo, miejscami 11-13%, średnio też dość ostro, ale kibice dodawali sił i otuchy. Później znowu zjazd jak z Kubalonki, jechałem jeszcze szybciej bo już zupełnie byłem pewny siebie bo znałem już ten zjazd. Drugi podjazd pokonany praktycznie na maxa, nie oszczędzałem się i tu się też trochę zdziwiłem - że tak powiem, miałem "zaczątki" skurczów.. Łapał mnie w lewej nodze od spodu w udzie i w prawej łydce.. To było jakoś na 500m do szczytu... Zwolniłem troche, rozprostowałem nogi na stojąco na rowerze i dojechałem znowu na zjazdy ;)

Dalej do już podjazd ostatni na Salmopol, tu się dziwię bo mijam kolegę Krzyśka z Nowego Sącza, który śmigał od początku w czołówce i nadawał mocne tempo.. Jedzie mi się bosko, noga kręci tak jakbym chciał, na Salmopolu mijam sporą ilość kolarzy, od jednego dostaję całą ZIMNĄ butelkę wody - piję, polewam głowę i kark = odżywam i wjeżdżam na metę, tu o dziwo padam na trawe i leżę jak nieżywy nabierając przeróżne kolory. Po 15minutach dochodzę do siebie i zjeżdżam do bazy ;)

Bufety były bardzo udane, arbuzy boskie, pomarańcza również - woda nawet jakby chłodna :D

Wyścig zaliczam do udanych, przejechałem dystans GIGA ! Jestem z siebie zadowolony, progres jest, wytrzymałość lepsza, jazda po górach średnia nadal - tu chyba trzeba jeszcze mocniej potrenować..

Wieczorem piwkowanie, chipsy, pizza.. Czyli typowa dieta kolarza :D

A tu cyferki z licznika:

Dystans: 132km
Czas: 5h 10m 23s
Średnia V: 25,6km/h
Max V: 72km/h
Śr.kadencja: 79
Max kadencja: 126
Czas w I strefie: 11m 40s
Czas w II strefie: 2h 46m 21s
Czas w III strefie: 2h 07m 24s
Max temperatura: 39*C
Przewyższenia: 2472m
Dst. podjazdów: 52km
Czas podjazdów: 3h 6m
Śr.V. podjazdów: 16,9kmh
Śr % podjazdów wszystkich: 6%
Max % : 13%

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Zdążyć przed - dążąc do...

Wtorek, 3 lipca 2012 · Komentarze(0)
Jaki dziś cudownie zwariowany dzień.. Budzę się o 5 rano, a raczej to burza mnie budzi potężnymi grzmotami i już wiem, że się nie wyśpię.. Leżę tak z otwartymi oczyma jeszcze godzinę - dzwoni budzik! Czas ruszyć dupsko do pracy.. Ahh.. Jak ja to kocham... Gdy wychodzę spod kołdry za oknem zachmurzone niebo, szaro i ponuro - jednym słowem nie chce się wstawać... Idę do toalety, robię to co należy - przemyta twarz, wyszorowane zęby, żel we włosach.. Ubieram się, wychodzę - świeci słońce ! W pracy szybko przeleciały kolejne godziny, wychodzę o 15:00 a tu znowu deszcz.. A już w głowie zaplanowana była 2-godzinna trasa w tlenie.. Zachodzę do domu, przestaje padać. Jem obiad, wychodzę na rower... Znowu wychodzi słońce !

Nie zdążyłem wyjechać z miasta, ale zdążyłem uciec, może nie przed śmiercią, ale przed niezłą kraksą.. Jadąc na rondzie nagle z prawego wyjazdu rusza auto i wprost na mnie, ja hamuję - przycieram oponę, swoim oddechem zostawiam ślad pary na szybie pasażera za kierowcą.. gości stanął, ja prawie się wyglebiłem bo ostre hamowanie i jeszcze ostrzejsze skręcanie w lewo by uciec przed maską samochodu nie idzie ze sobą w parze.. Mała kłótnia, przeprosiny i się rozjechaliśmy w swoje strony... I tak mi się wzięło... Zdążyć przed śmiercią, dążąc do doskonałości...

Dalej jazda przebiegała o niebo spokojniej, ICM pokazywał że o 18 ma zacząć padać, nie spieszyłem się jednak i jechałem wg. planu.. Wiatr skutecznie stawiał mi czoła i towarzyszył mi przez całą drogę. Podjadłem sobie w międzyczasie bananów, popiłem wodą i tak jechałem przed siebie, fajna sprawa dla chcących uciec od miejskiego zgiełku - taka spokojna jazda w tlenie...

Nie powiem, przyda mi się teraz wyjazd na Pętle Beskidzką oraz na Tour de Pologne amatorów - przyda się zresetować i uciec od otaczającego mnie świata, choć na chwile... Fajnie będzie odpocząć psychicznie - bo fizycznie wrócę pewnie bardziej wynorany niż się spodziewam :)

"Bo jestem tylko zwykłym facetem, zwykłym pokręconym noszącym t-shirty facetem..." :)

cad: 87

You will be next!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wczoraj nie-moc, dzisiaj wielka-moc...

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · Komentarze(1)
Nie wiem czy to tylko dyspozycja dnia, czy na słowo "czasówka" nogi robią mi się jak z waty i myślę już tylko o tym "byle przejechać", ale po wczorajszych zawodach mam wielki niedosyt.

I właśnie tak sobie myślę bo może podziałało to na mnie mobilizująco i sam przed sobą dzisiaj starałem się udowodnić, że tą moc mam... Ale dzisiaj miałem w założeniach mocny trening, po pagórkach - jeden najdłuższy i dość stromy pokonany 4 razy, później trzy inne podjazdy pokonane po 2 razy [zrobiłem sobie 2x18km pętle z trzema podjazdami na trasie]

Czy dzisiaj było z wiatrem, czy pod wiatr to nie robiło mi różnicy, mialem w sobie dzisiaj nieokrzesaną moc, którą miałem uwolnić wczoraj, a nie dopiero dzisiaj.. No szkoda, wyszło jak wyszło, przed Pętlą Beskidzką jestem nastrojony bardzo optymistycznie, mam nadzieję że bez problemu pokażę na co mnie stać i nie będę kalkulował...

a tu jeszcze kilka cyferek z dzisiejszego treningu:
cad: 85
max cad: 116
przewyższenia: 709m
max % podjazdu: 5%

Jeszcze przed startem:


Już na trasie:


Nie pytajcie kto wygrał :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Pogubiłem się, ale wjechałem też na właściwą drogę ;))

Niedziela, 24 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Co to był za dzień ;) Trening z Interkolem w praktycznie najlepszej obsadzie :)
Przed wyjazdem sporo czasu przegadaliśmy, pośmialiśmy się na rynku, omówiliśmy dzisiejszą trasę.. Chłopacy coś wspominali o Kotłowie i Mikstacie, Ostrzeszowie więc górki górki i jeszcze raz górki z płaskim finiszem w Odolanowie - czyli wszystko zawarte w jednym treningu ;)

Chwilę zajęło nam wyjechanie z miasta, gdy to już uczyniliśmy jechaliśmy sobie w parach, tempo całkiem całkiem, a tu naglę widzę, że kadencja równa "0" - a korbami przecież kręcę, poprawiam coś na rowerze, ale nie przynosi skutku, staję na chwilę i krzyczę za chłopakami że zaraz dojadę... Poprawiłem czym prędzej, zaczęła kadencja działać znowu, ale po chwili "gonitwy" pojawił się dylemat - skrzyżowanie...

Jechać prosto w nieznane, czy w prawo na zapowiadany wcześniej Miktat ?! Skręciłem w prawo, a jak się później okazało chłopaki pojechali prosto.. Po drodze pytam ludzi czy jechali tędy kolarze, ale nikt nic nie widział, więc i do mnie dochodzi, że jednak źle jadę.. ALE ! Po chwili dzwoni Grześ i pyta się gdzie jestem, no to mu mówię, a on że zaraz tam będą bo jechali bardziej dookoła.. Ja się sporo umordowałem w pogoni pod górę pod wiatr i nigdy bym ich nie dogonił :D

Po chwili czekania dojechali do mnie i od tej pory już jechaliśmy razem.. Jak zawsze pod górę było szybciej niż z góry... Peletonik już trochę przetrzebiony...
Pod jedną górkę poszło mocne tempo, atakował Przemo [lider :D ] ale go poprawiłem i wjechałem pierwszy, ale główne ściganie było jak zawsze pod tablicę na Ostrzeszów - górki! Co chwilę ktoś atakował, ja też się starałem ale było trudno się oderwać, później poprawili mnie Błażej z Grzesiem i wjechali pierwsi na tablicę..

Dalej już płasko, dla mnie "finałowy" jak zawsze pod tą tablicę sprint na Odolanów. Przemo uciekał ze dwa razy, ale nie daliśmy mu szans na odjazd, co chwila znowu ktoś skakał, ale wszystko było kasowane, na tablice wpadamy grupką, ja wjeżdżam na 3 miejscu :)

Na chwilę stajemy pod sklepem - Przemo i Grześ ratują mnie wodą bo u mnie już sahara - a do domu jeszcze ponad 20km samotnej jazdy.. Oni pojechali jak zawsze na Ostrów, a ja na Krotoszyn :)

I tak oto kolejny trening zaliczam do bardzo udanych. Na tablicę w Krotoszynie jeszcze zrobiłem sobie sprint, poprzedzając go ok 10-15m jazdą na ciężkim przełożeniu ;) Dziś było wszystko, sprinty, górki, ściganie, śmianie, nawet pomyliłem trasę, ale dojechaliśmy razem :)

A za tydzień w niedzielę czasówka w Sieroszewicach ;) Nie szykuję się na nią szczególnie, bardziej trenuję teraz pod Istebną i TdP amatorów :)
I znowu też czuję się troszkę zmęczony, trzeba teraz zrobić luźniejszy tydzień chyba ;)

cad: 85
max cad: 117
przewyższenie: 422
max podjazd: 4%

Jest ok! Będzie jeszcze lepiej.. Do zobaczyska w górach! :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Sesyjnie ! Wytrzymałościowo, szybko i długo ;))

Piątek, 15 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Wyjazd jakoś chwilę po 13.. Dzisiaj ta sama trasa co ostatnio jechałem, po wzgórzach trzebnickich z najlepszymi podjazdami w okolicach :) Wiatr sporo utrudniał jazdę na pierwszych kilometrach - wiało mocno w twarz, później wiatr trochę osłabł i przy zmianie kierunku jazdy wiał w plecy :)

Jazda z jedną przerwą na zakupy i chwilę pogadanki w zaprzyjaźnionym sklepie - ciągle sprzedaje tam właściciel i zawsze tam robię małą przerwę żeby uzupełnić zapasy ;)

Pierwsze 60km przeleciało jak z bicza strzelił, nawet wiatr nie popsuł tego odczucia, że szybko to przejechałem.. ;) Później to już normalka, wyszło troche mniej KM niż poprzednio bo się już nie zgubiłem i nie musiałem nadrabiać drogi :D
Dystans też przejechany trochę spokojniej :))

Avg.Cad: 89
Max.Cad: 122
I strefa tętna: 21m 22s
II strefa tętna: 3h 00m 13s
III strefa tętna: 1h 11m 55s
Przewyższenie: 1037m
Suma podjazdów: 36km
Czas podjazdów: 1h 20m
Avg.V podjazdów: 26,5kmh
Max podjazd: 13%

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Play Hard - GO PRO ! Interkolowe szaleństwo ;)

Niedziela, 10 czerwca 2012 · Komentarze(3)
Sama jazda z Interkolem dała średnią 37,8km/h tak gwoli ścisłości :D

Ale od początku.. Najpierw spokojna jazda do Ostrowa Wlkp. na rynek, wyjazd tuż przed 9 by nie rwać tempa bo przez wczorajszy trening nogi nie kręciły zbyt świeżo ;) Sam dojazd nudny i bez przygód :D

Gdy dojechałem na ryneczek w Ostrowie czekał tam już KRYSTIAN. Pogadaliśmy trochę, po czym zjechała się reszta grupy, wpadł Prezes i tak minęło 15-20 minut i w drogę.

Krystian poopowiadał o swojej planowanej wyprawie ! BARCELONA - SYCÓW na rowerach -KLIKNIJ TUTAJ ! i tak upłynął wyjazd z Ostrowa. Starałem się nie wychodzić za bardzo na długie zmiany bo Krystian śmigał na MTB, a i ja sam nie czułem dzisiaj za bardzo nogi.. Znaczy czułem ciężkie nogi :D

Dojechaliśmy tak do Sulmierzyc, gdzie dwóch kolegów sobie skróciło na Krotoszyn, a my pojechaliśmy na Milicz i po chwili zaczęło się szarpanie, jazda jakieś 50km/h, skoki, ataki itd. niestety Krystian już został i nie zdążyliśmy się nawet pożegnać :* :D No ale cóż, w kolegach obudził się szosowy instynkt :D

I tak dojechaliśmy ścigając się do Milicza, później z Milicza na Krotoszyn po nówce asfalcie spokojniej, ale równie mocno.. W połowie drogi jednak na górkach znowu zaczęły się harce.. Uciekali, goniłem, prowadziłem, odpadłem, goniłem itd itd. :D I tak do prawie Krotoszyna dojechaliśmy razem, ale skoczyłem na ostatnim zakręcie na Krotoszyn.. Jechałem nie schodząc z prędkości 42-44kmh, jednak koledzy wykorzystali "gregario" i mnie dopadli tuż przed tablicą.. :D

Pożegnaliśmy się i pojechałem do domu, a oni na Ostrów ;)

Teraz przy 'Desperadosie' podziwiam swoje ostatnie harce i wyniki.. No jest bombowo, spokojnie utrzymuję się na kole, spokojnie skaczę przy atakach innych, spokojnie daję zmiany [może nie dziś ale wczoraj... ;)] jest dobrze :D Będzie jeszcze lepiej.. ;) Na razie brak jakichkolwiek kryzysów :)) Nie ma to jak trenować pod okiem kogoś, kto się zna na rzeczy.. Dzięki trenerze! :))

Jutro zasłużone wolne, no i ten tydzień będzie tez luźniejszy, na studiach ostatnie dwa egzaminy które trzeba obowiązkowo zaliczyć w pierwszym terminie ! :D

ps. G0re - spodobało mi się Twoje powiedzenie i pozwoliłem go sobie użyć w tytule ;p

Przewyższenie względem "Wczorajszego etapu" prezentuje się wręcz komicznie :D
Avg.Cad: 89
Max.Cad: 112
I strefa tętna: 22m 45s
II strefa tętna: 39m 04s
III strefa tętna: 40m 46s
Przewyższenie: 194m
Suma podjazdów: 6km
Czas podjazdów: 10m 35s
Avg.V podjazdów: 34kmh
Max podjazd: 3%
[dane z 66km wspólnej jazdy, bez dojazdu do Osw.]

Foto z wczoraj:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)