To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Wytrzymałościowo z mega podjazdami :]] Nowe buty niosą.. :D

Sobota, 9 czerwca 2012 · Komentarze(8)
Ostatnio dawno nie robiłem dłuższych dystansów i czułem, że na wyścigach coś po tych 100km ciężko czasem było, więc z trenerem doszliśmy do wniosku, że trzeba wrócić do podstaw i pojeździć trochę dłużej.. Kilka takich wypadów i znowu wszystko wróci do normy bo by się jeszcze całkiem posypało ;)

Dzisiaj się wybrałem na bardzo dobrze mi znaną trasę [ale i tak zabłądziłem w jednym momencie :D ] - maratonu trzebnickiego ;) Nie jechałem dokładnie tak jak szła tegoroczna edycja bo bym zrobił chyba ze 200km, ale wiedziałem gdzie i jak jechać, żeby taki dystans wyszedł ;)

Wyjazd tuż po 9:00 rano, w kieszonkach banany i batoniki + 10zł na w razie czego bo wiedziałem że wody mi nie starczy więc zakupy na trasie obowiązkowo..

Od początku jazda pod mocny wiatr, nie szalałem więc co by starczyło sił na trudniejsze tereny gdzie bedzie i wiatr i pod górę ;) Dobrze rozłożone siły pozwoliły mi przejechać cały dystans bez chwili kryzysu.. Jedzenia wystarczyło idealnie więc jest gites ;)

Fajnie się dzisiaj podjeżdżało "prababkę" która ma 13% - zaliczyłem ją dwa razy, raz cały na maxa na stojąco, a drugi na prawie maxa w siodle ;) Później oczywiście pamiętny odcinek niczym "paris-roubaix" pod górę i po kostce ;)

Sprawdzona pogoda od rana pozwoliła oczekiwać wiatru w plecy na powrocie co sporo ułatwiło całą jazdę... Powrót to jazda ciągle z prędkością ponad 40kmh przez 50km ;) Do tego momentu średnia gdzieś oscylowała w granicach 31km/h i się sporo podniosła ;)

Ale nie średnia dzisiaj była ważna a 5h w siodle;) Cały trening zajął trochę więcej czasu, przez przerwe na siku przed najbardziej stromym podjazdem + fotki oraz później na małe zakupy w zaprzyjaźnionym sklepie.. Gdy tylko wszedłem usłyszałem "oooo.. no pana tutaj już chyba pół roku nie było" :D pogadaliśmy chwilę z właścicielem, zjadłem snickersa oraz dolałem wody i "t-water" bo nic innego nie miał i dalej w drogę ;)

Na odcinku Trzebnica - Krotoszyn mijało mnie na głównej sporo zagranicznych aut, to białoruś, to ukraina, to rosja czy niemcy.. Sporo tego ;) A jakie bryki, masakra! ;)

No a teraz czas na kawę, placek, później piwo na meczu i relaksik :D
A i jeszcze poprosiłem tatę o małą sesje zdjęciową :D Nowe buty, okulary i licznik.. Tak jakoś :p ^^ Buty są super ;) Jestem mega zadowolony ;)

Avg.Cad: 88
Max.Cad: 113
I strefa tętna: 13m 02s
II strefa tętna: 3h 04m 04s
III strefa tętna: 1h 30m 40s
Przewyższenie: 1130m
Suma podjazdów: 40km
Czas podjazdów: 1h 27m 31s
Avg.V podjazdów: 27kmh
Max podjazd: 13%

Przed wjazdem na "prababkę" - 13% !


Licznik, buty.. oh i ah :D


Widok z góry ;)


I świetny podjazd [sigma pokazywała non stop przez ok 600metrów 6-8%


Kriso w całej okazałości w nowych trzewiczkach ;)


I moja szoska:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(8)

Polska - Grecja ? 2-1 ! Jazda odpoczynkowa ;)

Piątek, 8 czerwca 2012 · Komentarze(3)
Po wczorajszej wynorze nadszedł czas na luźny trening. Dzisiaj zaplanowany odpoczynek albo krótka i lekka jazda.. Najpierw jednak wiatr skutecznie utrudniał jazdę... Po nawrocie już jednak szło luźno i szybko :)

Później chwila "lansu po mieście" i powrót do domu :]]

Taka jazda bez historii, a jutro znowu zapitalanie na dystans dość długi, oj będzie się działo :D I fajnie na jutro zapowiadają lekki wiaterek [w plecy przy powrocie] jakieś 20*C - czyli optymalne warunki ;)


A dzisiaj po południu etapik w EuroSporcie "Critérium du Dauphiné" a później meczyk Polska - Grecja ! Jeden dzień można - chipsy już kupione, a piwo się chłodzi w lodówce :D Oby nasi wygrali !

cad:86

Interkol Ostrów Wielkopolski Wlkp.

Niedługo powrót do Bukowiny Tatrzańskiej na TdP amatorów.. Już się nie mogę doczekać.. Chociaż przed tym czeka mnie mordercze ściganie w Istebnej ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Szaleństwo na szosie ;)

Czwartek, 7 czerwca 2012 · Komentarze(3)


Spodziewałem się dzisiaj typowego Interkolowego treningu - dystansu koło 100km, z ucieczkami, skokami etc.. Ale się pomyliłem :D Na rynku stawiło się jakieś 10 osób, które podzieliło się jakoś już na 20km na dwie grupki.. Nasza liczyła 6, a koledzy w 4 skrócili sobie dystans..

BAZYL ! Wspominał coś o dłuższym treningu, ale nie wpadłbym na to że dzisiaj zrobie ponad 150km.. Zabrał nas na "swoje tereny" - całkiem malownicze, o pięknym, równym asfalcie, z górkami itd itd. Jednak gdy zrozumiałem, że nigdzie nie odbiję na Krotoszyn - bo ciągle się oddalaliśmy - było już za późno, jak już podjąłem wyzwanie to jechałem :D

Trening zaliczam do udanych, tylko niestety chwilę przed Ostrowem zostałem na jakimś pagórku - brakło już jedzenia i picia [wodę dolałem na stacji benzynowej za ostrowem]. Przetrwałem kryzys, jednak najgorsze było dopiero przede mną - powrót samemu 30km pod mocny wiatr ! Jednak udało się utrzymywać 28-30km/h..
Średnia z jazdy w grupie to coś lekko ponad 34kmh :)


Avg.Cad: 89
Max.Cad: 115
I strefa tętna: 11m 08s
II strefa tętna: 2h 14m 49s
III strefa tętna: 1h 08m 09s
Przewyższenie: 419m
Suma podjazdów: 11km
Czas podjazdów: 24m 26s
Avg.V podjazdów: 28.8kmh
Max podjazd: 5%
(dane ze 120km - nie ma danych z dojazdu do Ostrowa Wlkp.)

Skarpetki Leszczyńskie często teraz goszczą na moich stopach ;)


Mój kochany pomykacz :) Z nowym liczydełkiem :D


Okulary już na stałe na nosie :p


Gdzieś tam, w Bazylowych terenach :D


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Fotki z maratonu w lesznie :) spore zakupy ! :)

Środa, 30 maja 2012 · Komentarze(0)
Dzisiaj również szybciutko po pracy na rower ;)
Wczoraj zrobiłem mega zakupy, idą już nowy licznik, nowe buty, bloki i może na nowe okulary się skuszę :p fotki jak wszystko dojdzie ;)
cad: 89

A tu kilka wybranych zdjęć z Leszna.. Ogólnie jest ich ponad 30 :D
I filmik będzie niedługo jak uciekam ;) :

Start:


Gdy jedni już jechali na pełnym gazie, ja dopiero wpinałem się w pedały ;)


Gonię peleton i urywam ludzi po drodze :D co chwila z kimś innym, później w grupie ;)



Gdzieś na trasie:



I co z nami będzie, gdy znajdziemy się na zakręcie ?! :D


Pierwsza ucieczka, samotna:


Druga ucieczka w moim wykonaniu, razem z jednym kolegą uciekaliśmy później kilka dobrych KM :)


Finisz:


Już po maratonie..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wyścig w Lesznie - dalej dalej, proszę leć, proszę gnaj ! ;-)

Niedziela, 27 maja 2012 · Komentarze(8)
Od samego rana wyjazd z - Michałem - - kierunek Leszno :) Szybko dołączamy do kolumny samochodów Interkolu i już razem w grupie jedziemy na wyścig. Dojazd do bazy, odbieramy numerki, załatwiamy co trzeba i szykujemy się. Po wszystkich jedziemy na start..

Na starcie wymieszaliśmy się trochę, ja startuję obok Michała i Błażeja niestety gdzieś w drugiej połowie peletonu. Zaraz po starcie grupa z przodu daje ostro gazu i niestety zostaję daleko za głównym peletonem.. Próbuję sam gonić, ale nie daję rady.. Obracam się za siebie, a tam ok 300m za mną jedzie jakaś grupka, w której dominują zawodnicy MTB.. Poczekałem jednak bo samemu bym nie doszedł, a tylko bym się bardziej wynorał.. I tak goniliśmy peleton jakieś 15km od samego startu, jadąc po zmianach, ale w końcu dołączyliśmy.. Na szczęście uspokoiło się w peletonie i dało radę chwilę odpocząć chociaż...

Jechałem od tego czasu gdzieś na tyłach peletonu, gdzie była cholerna nerwówka i co chwila hamowanie prawie do zera.. Postanowiłem się czym prędzej z tamtąd wynosić bo ile można tak jechać w peletonie.. Gdy dojechałem do czuba słyszę "że trzeba ich gonić, dalej dalej, hop hop hop" Nagły zryw peletonu gdzieś na 20/25km i tak patrzę a z przodu ucieka dwójka Interkolowców - Artur i Grzegorz, jednak długo tak nie pojechali bo peleton nie odpuszczał..

Gdy tylko do nich dojechaliśmy, jakoś mi się lekko jechało, dobra prędkość, dobre przełożenie, trochę z górki i dokręciłem, spróbowałem swojej szansy i uciekłem.. Jechałem kilkaset metrów przed peletonem przez kilka minut, ale niestety mnie nie puścili. Po jakimś czasie dołączył do mnie z VTeam kolega Kolenda i kilku innych kolarzy, myślałem że pójdziemy większą ucieczką, ale peleton był już tuż tuż a u nas nie miał kto dawać zmian.. Szkoda, nie udało się.. Dalej już trzymałem się czuba i starałem się niżej nie schodzić, co chwila mnóstwo ataków które po chwili były kasowane..

Dookoła kilka wypadków, sam raz bym leżał bo jeden zawodnik przede mną ominął zajebistą dziurę nie licząc się z konsekwencjami, a ja jadąc zaraz przy nim wjechałem na pobocze gdzie była kupa piachu, grząski teren, przy ponad 40km/h myślałem że zaraz się wyłożę bo koła się zakopywały już, ale czym prędzej udało się stamtąd zjechać.. Uff !
Na prostych kilka osób się wyłożyło, niezbyt przyjemny odgłos upadającego kolarza i zgrzytu spotykającego się asfaltu i roweru.. Auu ! Najlepsze było przy rozjeździe na mini i mega - dwóch jechało na mini prosto, jeden kolarz skręcał w lewo i się spotkali nieprzyjemnie - jebs o asfalt.. KOlejna ciekawa sytuacja była na jednym takim terenie gdzie było kilka ostrzejszych zakrętów - jeden koleżka wychodził z rowu, musiał pojechać prosto na zakręcie.. :D

Starałem się jeść regularnie, popijając sporą ilością wody, której troszeczkę brakło [tak z 4/5 łyków dosłownie] więc nie było nieoczekiwanego odcięcia prądu.

Gdzieś na 75/80km znowu postanowiłem spróbować swojej szansy w ucieczce, zaatakowałem, za mną skoczył jeden "pomarańczowy" kolega i tak miałem cichą nadzieję, że nas puszczą bo dlugo nie mogli nas dojść.. Uciekaliśmy sporo we dwójkę, ale po kilku kilometrach peleton już nas "skasował" podziękowaliśmy sobie i zjechaliśmy do grupy.. Od tamtego momentu pilnowałem już tylko czuba i nie atakowałem, pospawałem kilka razy naszą grupę co nie było łatwe w sumie ;)

Było na trasie kilka górek, które bez jakiegokolwiek problemu pokonywałem, przeskakiwałem maruderów, bo sporo osób odpadało pod te niewielkie wzniosy..

No i w sumie do samej mety nie działo się już nic nowego, ciągle ktoś próbowałem skakać i uciekał, ale na metę wpadł peleton ;)

Jakiś kilometr przed kreską skapłem się że to już czas, starałem się przechodzić jak najbardziej na wyższe pozycje i udało się minąć sporą ilość kolarzy, ale było bardzo bardzo ciasno, wszyscy się rozjechali na całą szerokość drogi, po chwili na swoich plecach czuję rękę i słyszę "jadę lewą jadę lewą" - to sobie powiedziałem, nigdzie k... nie pojedziesz.. nie ustąpiłem, no bo bez przesady na finiszu jeszcze.. po chwili usłyszałem jedynie za sobą znowu ten nieprzyjemny zgrzyt roweru spotykającego asfalt, kilka osób się wyłożyło, jeden kolega ponoć złamał bark i zabrała go karetka..
Ja się starałem zafiniszować, ale jednak było zbyt ciasno i nie chciałem też dalej ryzykować.. W sumie i tak dobre miejsce wywalczyłem.. ;)

OPEN: 19/189
KAT: 7/35

Jest dobrze, jak na praktycznie płaski maraton, przyjechałem w czubie.. Zrobiłem prawie co miałem bo pozostał mały niedosyt. :)
Jako drużyna INTERKOL pojechał świetnie, sporo osób od nas na czołowych miejscach.

I no dalej moja forma jest boska, nigdy się nie spodziewałem że tak dobrze pojadę taki maraton, rok temu pewnie nawet na tych pierwszych 15km odpuściłbym peleton z braku sił, a teraz daję radę walczyć z najlepszymi :)

A tak jeszcze o tytule, to cały czas prawie nuciłem sobie przebój ENEJa - Skrzydlate Ręce i najbardziej ten kawałek "dalej dalej, proszę leć, proszę gnaj" :D Pomogło ;)

Kolejny poważny wyścig to górski Maraton w ISTEBNEJ,a tydzień po tym wyjazd na TdP amatorów :)

Fotka z finiszu, jadę po prawej stronie najbardziej, troszkę z tyłu zdjęcia ;)


Finisz:


cad:87

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(8)

Genialna forma i ciągle rośnie ! ;] Fotki z wyścigu! :)

Czwartek, 24 maja 2012 · Komentarze(2)
Dzisiaj trening jakich mi ostatnio brakowało, w sumie to forma jest genialna i codziennie mógłbym tak jeździć, wykorzystywać swoje możliwości i poprawiać wydolność :)

Dzisiaj do 30km moja średnia prędkość oscylowała gdzieś przy 40km/h - było mocno z wiatrem i cisnąłem ile sił w nogach ;) Ale później stopniowo spadała, zaczęły się górki, ja miałem robić bardzo mocne interwały, po których były przerwy ze spokojnym kręceniem, więc naturalnie średnia spadła.. Ale z wiatrem czy pod wiatr, dzisiaj się jechało bombowo..

I oby ta forma trwała wiecznie ;) No na ten rower to aż chce się iść ;)


cad: 88

Fotki z wyścig "rozpoczęcia lata 'selekcjonerka'"


To co? Jedziemy ? :D


Narada Interkolu ;)


Na starcie, nasz peleton:


Z Michałem przed startem jeszcze ;)


Wjazd na metę, 2 miejsce w kategorii, 3 miejsce open...


I po tym rozdaję autografy już po przyjeździe :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

2 miejsce w kategorii, 3 miejsce OPEN ! jest świetnie ! :D

Niedziela, 20 maja 2012 · Komentarze(6)
To ci dopiero wynora no ;)

Kategoria: 2/7
Open: 3/21

Od samego rana wyjazd z Krotoszyna - kierunek Mikstat i wyścig "selekcjonerka" czyli 3 okrążenia z dwoma fajnymi podjazdami ;)

Jak już przyjechałem na miejsce to jeszcze nawet nikogo nie było, później po kolei przyjeżdżali Prezes, Wiceprezes i reszta :D Szybkie przywitanie, odebrałem numerek startowy i poszedłem się szykowąc :) Bidony zalane, jedzenie zapakowane, kask zapięty - można jechać ;)
Gdy przyszedł czas startu o godzinie 11 jeszcze mi się siku zachciało, najpierw 5km dojechaliśmy do lini "startu ostrego" i tam jeszcze zrobiłem co trzeba ;)

Od startu było mocno, tempo wysokie, ale nikt jak zawsze nie chciał prowadzić, po szybkich zmianach przejechaliśmy parę KM i nagle mocniej zaciągnął jeden z przyjezdnych i tak jechał przez dobre 10-20 minut 100m przed peletonem ;) Namęczył się niepotrzebnie, no ale to jego sprawa ;)

Gdy przyszedł podjazd, na którym usytuowana była meta, zaatakował Błażej, do którego doszedł Bazyl i tak razem uciekli. Wszyscy myśleliśmy, że Bazyl nie będzie wychodził Błażejowi na zmiany, no ale ten go dociągnął prawie do mety,..

Drugie kółko przejechane bez historii, kilka mocnych zaciągów Przemka, ale wszystko kontrolował przyjezdny z ekipy "Lampre" i nie pozwalał mu odjechać..
Tutaj też na jednym stromym podjeździku myslałem że już nie dam rady, troszkę mnie odcięło i zaczęli mnie inni mijać po bokach, a tu nagle słysze rozmowę "ej kris już nie może, już zdycha" czy coś w ten deseń.. No to mnie tak wpieniło, że zacisnąłem zęby - bo najlepszą motywacją dla mnie jest, gdy ktoś mi mówi że czegoś nie mogę, nie potrafię..

Trzecie kółko było decydujące - ostatnie ;) Tam już pilnowałem koła porządnie, pod podjazdy kontrolowałem stawkę, nie dawałem może jakiś wielkich zmian, ale no cóż ;) Na tym stromym podjeździe mijamy Bazyla, którego poprawił Błażej i mu uciekł i ostatecznie wygrał wyscig..
Wcześniej też odpadli prawie wszyscy przyjezdni, został aby kolega z "lampre", który nagle zaczął coś mielić, zaczęły mu przeskakiwać przerzutki i pożegnaliśmy go.. Dalej jechaliśmy już tylko w ekipie INTERKOLOWEJ i tak dojechaliśmy do mety...

Na finałowym podjeździe zaatakował Michał ,za nim jechał Grzegorz i Maciej, myslałem że za nim pojadą, ale go puścili i niestety dupa, bo już sam go nie ścigałem.. Jadąc w grupie pilnowałem końca gdyż przeczuwałem ataki innych kolegów, ale nic się nie działo..

No to sam skoczyłem do przodu :D I dobrze zrobiłem, na jakiś chyba kilometr przed metą pojechałem w tzw. "trupa" i zapitalałem nieźle, widziałem że skoczył chyba za mną Przemek, ale nie dał rady już, a gdyby mi dali jeszcze ze 100-200metrów to i doszedłbym Michała i był drugi open ;)

Wyścig rozegrany przeze mnie dobrze, forma jest mega, co tu dużo pisać :D

HRmax osiągnięty na finałowym podjeździe przy atakowaniu ;) Po przyjeździe myslałem że po prostu puszczę pawia..;)

cad: 86



Jest podium !


Z kolegami którzy jadą z Barcelony do Sycowa ! Zobacz to sam -> wycieczka barcelona syców
i barca syców na FB: KLIKNIJ i lajknij na FB ;) ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Nowe fotki roweru :)) Jeszcze mocniejszy wiatr!

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(6)
Kolejny dzień z serii mocnych treningów, dzisiaj najkrócej, ale to już 3-ci dzień pod rząd więc i po prostu siły mniej.. Z resztą wieje jeszcze mocniej niż ostatnie dwa dni razem wzięte ;)

Moc w nogach jest nieoczkiwanie bardzo duża, ale to jakoś przede wszystkim na płaskim.. Pod górę też jest mocniej, ale to nie ten sam postęp co na płaskim..

Pod wiatr jakoś dziwnie wyciągnąłem średnią ponad 30km/h.. nie żebym się nią sugerował ale wiało potwornie, ICM pokazuje na zielono prawie 35km/h wiatru twarzowego.. Później powrót z bocznym sprzyjającym i wyszło co wyszło..

jeździ się ostatnio bosko ;) max prędkość na płaskim z wiatrem :)

cad:87

Nowe koszyki Elite PATAO oraz bidony Camelbak PODIUM :)) bidony są przeźroczyste, zalane czerwonym płynem ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Po ściganiu w Radkowie, szykując się na kolejne wyscigi...

Poniedziałek, 7 maja 2012 · Komentarze(1)
Dzisiaj nadszedł czas na spokojny rozjazd po maratonie :)
Nogi troszkę nie kręciły tak jakbym chciał, ale tego się spodziewałem właśnie..
Po tym wjazd na rowerowy serwis, wymiana pancerzy, regulacja przerzutek i po maratonie i dziurskach ani śladu :D

Kolejne zawody to teraz rundy na pętli ok 20km z jedną górką jak na WLKP. całkiem pokaźną i długą.. Chyba 3/4 rundy na "rozpoczęcie lata" :)) 20 maja już !
Później płaskie Leszno i start wspólny ;)) Ojj będzie się działo :)

A tu kilka zdjęć z maratonu w Radkowie:))

Na starcie:


Ruszamy w bój:


Finałowy zjazd:


Wjazd na metę:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Klasyk Radkowski 2012 !

Sobota, 5 maja 2012 · Komentarze(4)
Było zimno i ciepło, wcześnie i późno, szybko i trochę wolniej... Ale od początku!

Z Krotoszyna wyjeżdżamy z Arturem jakoś o 4:15 rano. Czyli snu było tyle co kot napłakał bo zbyt wcześnie nie zasnę.. Planowo chwilę po 7:00 wjeżdżamy nad zalew w Radkowie, odbieramy numery i szykujemy się do maratonu.. Co jest najlepsze wtedy było około 7-10*C i zalegała spora mgła..
Gdy Artur pojechał na start [startował w pierwszej grupie] ja się spokojnie jeszcze szykowałem bo miałem jeszcze prawie 20 minut.. Wszystko popakowane w kieszonki, bidony zalane, więc można jechać na mini rozgrzewkę.. Podjeżdżam na chwilę na start i spotykam travisb - kolega z ForumSzosowego. Na starcie miał prawie kompletnie pusty bidon - to wlałem mu swojego picia, a sam pojechałem po chwili dolać sobie wody :) Spotykam Virenque, chwilę rozmawiamy i jadę na start.

Gdy przychodzi 8:20 równo wyjeżdżamy w trasę. W grupie wydaje się być kilku mocnych ludzi, jest także jedna bardzo ładna pani - ale tutaj bez sentymentów :D
Od samego początku mocno cisnę i pod pierwsze ostre wzniesienie jeszcze nad zalewem zostaje nas raptem dwóch.. Jedziemy tak kilkaset metrów po kostce a tu nagle przestaje działać licznik.. Znowu przesunął się magnesik na szprysze i musiałem szybko poprawić.. Tracę kilka cennych sekund, przegania mnie cała grupa moja, ja musze gonić i w sumie tracę też trochę sił...
Gdy doganiam grupę chwilę odpoczywam, ale tempo jest tak niskie po płaskim i na tym zjeździe, że dokręcam i to sporo żeby wielu się nie utrzymało i znowu ten sam kolega za mną skoczył.. A więc jedziemy tak kilka dobrych kilometrów sami by dogonił nas kolega, który miał sttartować z nami ale się spóźnił na start [okazało się później, że pojechał i wygrał dystans MINI] ale tak jedziemy tylko do pierwszej góry.. Kolega narzucił takie tempo, że w sumie stwierdziłem że wyjechanie się na pierwszej górze to będzie niezbyt dobry pomysł i po 2-3km puściłem koło..

Dalej to tylko i wyłącznie walka z samym sobą, mijanie sporej ilości ludzi przy czym mnie znowu minęło tylko kilku kolarzy.. Pierwszy podjazd pokonany dość żwawo i gdy przyszło do zjazdu to się załamałem.. Może tragedii nie było ale to taka GRUSZECZKA trzebnicka i to na zjeździe.. Czyli dziura pogania dziurę, łata na łacie, mega nierówno.. Gdy przyszło do drugiego podjazdu moim oczom ukazuje się świetna ścianka gdzieś pewnie ze 20%, krótko ale stromo.. :) Przychodzi kolejny zjazd w samotności, dość kręty i z kilkoma serpentynami, ale po jakimś czasie jest bufet, tam daję do napełnienia bidon - uciekam w krzaczki na siku i po chwili jadę znowu dalej.. Robi się coraz cieplej, licznik pokazuje 23*C - podciągam rękawy, rozpinam wiatrówkę i koszulkę i zaczynam wspinaczkę na Karłów..
Jedzie się świetnie, tempo myślę że niezłe mijam kilku kolarzy, a tu nagle gdzieś tak za połową mija mnie Virenque, który startował za mną 10 minut..
Propozycja koła ?! Nie dzięki ;) Wolę swoim tempem, ja się jeszcze wytrenuję!

Na razie chyba będę celował w "klasyki" czyli płasko płasko, stroma górka, płasko górka i meta, z rantami i sprintem... Tu na razie upatruję swoich szans.. W Trzebnicy byłoby sto razy lepiej tylko, że za szybko od początku i troszku zdechłem ;)

Ale wróćmy do KR2012 - po tym uświadamiam sobie, że jednak tempo moje jest niewystarczające i trochę przyspieszam.. Ale po chwili mija mnie jeszcze jeden kolega Bartek - jako że to już powoli koniec podjazdu staram się mieć go w polu widzenia, między nami jadą jescze jacyś kolarze i razem zjeżdżamy z Karłowa na serpentynach.. I tu niestety trochę mi uciekli, chyba jechałem zbyt asekuracyjnie, w sumie łatwo o wypadek, a ja mistrzem w zjazdach nie jestem.. Nie ścigam się o złote gacie więc wole mieć wszystkie kości całe ;)

Po tym zjeździe znowu przychodzi czas na "pierwszy podjazd" a w sumie już czwarty.. Doganiam jakiegoś kolegę z którym jadę sporo czasu po zmianach, gdy pojawia się góra on coś mocno zwalnia a ja jadę za nim, pytam się go czemu nie zmieni z blatu na małą tarczę i tu słyszę "na dziurach coś przerzutka przestała działać" xD No masakra, ciekawe jak gościu docisnął do mety, chyba "trochę" podprowadzał jakieś kawałki bo z tyłu mówił że ma max 25zębów.. :/

Od niego więc uciekam, dojeżdżam do kolejnego nieznajomego mi osobnika i tu się znowu zadziwiam bardzo pozytywnie i wywiązuje się taki oto dialog:
Krzysztof ? - Tak.. - Kubik ? - Tak.. A co ? - Kris91 z bikestats ? - No tak, ale o co chodzi ? - A bo ja pracuję w Gazecie Wrocławskiej, z miłą chęcią zawsze czytam Twojego bloga, świetnie piszesz.. Dzięki kolego! :) I aż się chce jechać, aż się chce jeździć maratony ;)
Ale niestety zostawiam go również [ale ja mocny jestem :D ] i dalej to znowu samotna jazda aż do kolejnego bufetu.. ZNowu daję bidon do napełnienia u ciekam w krzaczki, po chwili startuję i jadę od kolarza do kolarza, na podjeździe co rusz widzę kogoś przed sobą i celem oczywistym jest dojechanie do niego i prześcignięcie.. Ale jeden kolega się nie dał - Dojechałem do niego, przejeżdżam obok, a tu naglę słyszę sapanie na plecach :D Przyspieszam trochę bardziej, ciągle słyszę sapanie, no to już się pogodziłem z tym że będzie siedział na kole, na końcu podjazdu już podjeżdża do mnie i dziękuje że dałem mu koła bo sam to by jechał z jakieś 10-15 minut dlużej chyba i moje tempo było za szybkie dla niego, ale dał radę.. :) Dalej "szaleję" na zjazdach gdyż już wiem co mnie może czekać - skręt w lewo nad zalew i mała góreczka cisnę ostro, kolega już sotaje i słyszę "ałaaaa skurcz", ja cisnę tak mocno, że nie daję rady wykręcić na metę i niemal wpadam na samochody, od zera znowu lecę na metę.

Wpadam szczęśliwy, dostaję medal i karteczkę na jedzienie, po chwili dojeżdża mój kolega i dziękuje za jazdę wspólną.

Dalej to już miłe pogaduchy i żarty z Krzywy'm z bikestats, Virenque, i paroma innymi ziomkami..

Z maratonu jestem bardzo zadowolony, wiem gdzie moje miejsce w peletonie "górskim". Jeszcze trochę mi brakuje do czołówki, sam chciałem skończyć ten maraton jakoś 20minut szybciej, ale wyszło jak wyszło.. Nie cisnąłem za mocno bo bałem się o skurcze - tętno niby mniejsze niż w Trzebnicy, ale nogi jakoś bardziej wyjechane...

Oficjalne wyniki:
Czas: 05h 02m 02s
Miejsce OPEN: 21/93
Miejsce KAT: 7/12

Był na mecie pyszny gulasz z ryżem - zjadłem chyba ze 3 albo 4 porcje.. Mniami! :)

Pojechałem na tyle ile mogłem i cieszy to że jest to do tej pory w sumie mój najszybszy górski maraton, cieszy więc na pewno widoczny progres. Nie złapały skurcze, nie brakło ani picia ani jedzenia.. Więc przejechałem cały maraton "normalnie" :)

cad:86

A tu jeszcze zdjęcia z Trzebnicy:

Zapitalam na "premii górskiej"



Zdjęcie z samolotu, kto dojrzy dwa rozłożone ciała Interkolowców ?! ja to ten po prawej ;D W pobliżu białego busa..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)