Ostatni wyścig Mikstat = 2 miejsce :))
Niedziela, 23 września 2012
· Komentarze(4)
Kategoria 0-50km, Interkol, Ze zdjęciami, Zawody
Jestem bardzo bardzo zadowolony :) Cel minimum osiągnięty, do maximum zabrakło lepszego finiszu...
Ale od początku :) Rano znowu porządnie podjadłem, więc nie było mowy o żadnym odcięciu.. po przyjeździe na miejsce [byłem pierwszy :)] zjadłem jeszcze dwa tosty i ze trzy banany + batonika :)
odebrałem numerek startowy, wszyscy się już zjechali na miejsce i ku mojemu zdziwieniu stworzylismy całkiem pokaźny peleton.. :)
tata z wujkiem siedzieli w aucie i jeździli przed nami zabezpieczając skrzyżowania + cykali fotki i dopingowali :)
pierwsze okrążenie było zapoznawcze, powolutku [bo defakto 6x10km, ale wyscigowych 5] i spokojnie, ustawiliśmy się na start ostry i wio :]
od samego początku uciekł przemo, ale wiadomym było że jak samemu jedzie to daleko nie dojeddzie, no i nie przejechał sam ani okrążenia bo zjadł go peleton..
drugie kółko wyscgiwoe było dość luźne, nikt nie szarpał tempa i jeszcze tak nie piekło.. masakra zaczęła się od 3 okrążenia gdy akcję ucieczkową zainicjował Grześ, za nim skoczył Robert Rasała, jego kolega i z VTeam Jamis kolega Kolenda :]
Kolenda ich wszystkich razem pospawał bo chłop ma kopyto nie z tej ziemii i odjechali aż do mety.. na początku u nas nie było kogo gonić, z tyłu aby kryzczeli żebyśmy gonili, ale jak mieli wyjść na przód to nie bo po co :]
Grzegorzowi niestety stał się defekt - sztyca wpadła mu do środka ramy i nie ukończył wyścigu bo jak tu jechać, a oni we trzech pojechali...
U nas bardzo rwane tempo, sam się nie chciałem do prowadzenia wpychać, ale czuba bylo trzeba trzymać :) Wiedziałem że żeby na finiszu sie liczyć trzeba przed ostatnim ostrym skrętem w prawo zajmować gdzieś 3/4 pozycję :)
Ostatnie kółko było chyba najciekawsze, ostre tempo w dół z góry, pod wiatr niezmienne szarpanie, na ostatniej górce [ok 1km i na kawałek do mety] skoczył przyjezdny kolega, za nim Michał N. , Przemo i Michał M. a ja byłem za nim.. Nagle robi się wielka przerwa na 3-4 rowery i skaczę za prowadzacą trójką, za mną Michał M., ostry zakręt w prawo, jestem na 3 miejscu, skacze Michał N. i ja zaraz za nim, ale ten odjeżdża daleko, a ja walczę z Michałem M. o drugie miejsce i udało się utrzymać na prowadzeniu, potężny finisz, piekło niemilosiernie... ahh
Ale jestem bardzo zadowolony :) 2 w kategorii i 5 open! :)
I jeszcze utrzymałem 3 miejsce w kat.A w naszym klubowym rankingu a nawet nadrobiłem punkcik jeszcze :D
cad: 87
przewyższenia 427m
Zapisy:
Przypinamy numerki:
Pierwszy zakręt:
Po pierwszej hopce:
W środku peletonu:
Prowadzę peleton:
Przedostatnie kółko:
Finisz i jadę tam dalej na drugim planie:
Walczę z Michalem M.:
Rozmawiamy po wyścigu:
Z wujkiem :)
Na podium:
Cała rodzina:
Ale od początku :) Rano znowu porządnie podjadłem, więc nie było mowy o żadnym odcięciu.. po przyjeździe na miejsce [byłem pierwszy :)] zjadłem jeszcze dwa tosty i ze trzy banany + batonika :)
odebrałem numerek startowy, wszyscy się już zjechali na miejsce i ku mojemu zdziwieniu stworzylismy całkiem pokaźny peleton.. :)
tata z wujkiem siedzieli w aucie i jeździli przed nami zabezpieczając skrzyżowania + cykali fotki i dopingowali :)
pierwsze okrążenie było zapoznawcze, powolutku [bo defakto 6x10km, ale wyscigowych 5] i spokojnie, ustawiliśmy się na start ostry i wio :]
od samego początku uciekł przemo, ale wiadomym było że jak samemu jedzie to daleko nie dojeddzie, no i nie przejechał sam ani okrążenia bo zjadł go peleton..
drugie kółko wyscgiwoe było dość luźne, nikt nie szarpał tempa i jeszcze tak nie piekło.. masakra zaczęła się od 3 okrążenia gdy akcję ucieczkową zainicjował Grześ, za nim skoczył Robert Rasała, jego kolega i z VTeam Jamis kolega Kolenda :]
Kolenda ich wszystkich razem pospawał bo chłop ma kopyto nie z tej ziemii i odjechali aż do mety.. na początku u nas nie było kogo gonić, z tyłu aby kryzczeli żebyśmy gonili, ale jak mieli wyjść na przód to nie bo po co :]
Grzegorzowi niestety stał się defekt - sztyca wpadła mu do środka ramy i nie ukończył wyścigu bo jak tu jechać, a oni we trzech pojechali...
U nas bardzo rwane tempo, sam się nie chciałem do prowadzenia wpychać, ale czuba bylo trzeba trzymać :) Wiedziałem że żeby na finiszu sie liczyć trzeba przed ostatnim ostrym skrętem w prawo zajmować gdzieś 3/4 pozycję :)
Ostatnie kółko było chyba najciekawsze, ostre tempo w dół z góry, pod wiatr niezmienne szarpanie, na ostatniej górce [ok 1km i na kawałek do mety] skoczył przyjezdny kolega, za nim Michał N. , Przemo i Michał M. a ja byłem za nim.. Nagle robi się wielka przerwa na 3-4 rowery i skaczę za prowadzacą trójką, za mną Michał M., ostry zakręt w prawo, jestem na 3 miejscu, skacze Michał N. i ja zaraz za nim, ale ten odjeżdża daleko, a ja walczę z Michałem M. o drugie miejsce i udało się utrzymać na prowadzeniu, potężny finisz, piekło niemilosiernie... ahh
Ale jestem bardzo zadowolony :) 2 w kategorii i 5 open! :)
I jeszcze utrzymałem 3 miejsce w kat.A w naszym klubowym rankingu a nawet nadrobiłem punkcik jeszcze :D
cad: 87
przewyższenia 427m
Zapisy:
Przypinamy numerki:
Pierwszy zakręt:
Po pierwszej hopce:
W środku peletonu:
Prowadzę peleton:
Przedostatnie kółko:
Finisz i jadę tam dalej na drugim planie:
Walczę z Michalem M.:
Rozmawiamy po wyścigu:
Z wujkiem :)
Na podium:
Cała rodzina: