To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

100-150km

Dystans całkowity:27157.10 km (w terenie 36.00 km; 0.13%)
Czas w ruchu:888:57
Średnia prędkość:30.55 km/h
Maksymalna prędkość:83.00 km/h
Suma podjazdów:114758 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:549883 kcal
Liczba aktywności:226
Średnio na aktywność:120.16 km i 3h 56m
Więcej statystyk

Ustawkowo w Ostrowie Wlkp.

Niedziela, 12 marca 2017 · Komentarze(0)
Od początku gdy tylko pomysł dzisiejszego treningu przyszedł mi do głowy wiedziałem, że dzisiaj nie będzie spokojnie. I tak też (nie) było. Od początku treningu jednak było wręcz leniwie, do Ostrowa pod mocny wiatr, wyjazd więc dość wczesny. Wczoraj konkretny dystans, dzisiaj więc średnia z pierwszych trzydziestu KM oscylowała w okolicach 25,5km/h. Bo niby po co się spieszyć ?

https://www.strava.com/activities/897352618

Dojechałem na ryneczek ze spokojem, była jeszcze chwila czasu to zjadłem batonika, odpocząłem. Przed 10:00 standardowo zaczęli zjeżdżać się inni amatorzy dwóch kółek. Pada szybka propozycja trasy na Strzyżew - Kotłów - Mikstat - Ostrzeszów - Kobyla Góra - Czarnylas - Odolanów. Większością głosów przeszła bez poprawek.

Najpierw spokojnie po zmianach, po chwili zaczynamy podjazd pod Kotłów... Przemko z Błażejem wyszli na prowadzenie aż do skrętu na ostatnią prostą... Mega mocne tempo, Błażej jeszcze skoczył i poprawił, mi wszedł PR na tym odcinku na Stravie. Choć tętno skoczyło niemiłosiernie wysoko.

Kierunek Ostrzeszów wcale wolniejszy nie był.. Tam krótsze hopki, ale zdecydowanie więcej... Chłopacy razem z Damianem odjechali kawałek po kilku/nastu skokach... Moje nogi dzisiaj nie pozwoliły tego wytrzymać.. Dojechał mnie też Adam.. W ogóle nas 8 dzis było :)
Na Kobylą Górę z kilkoma hopkami i zrywami, ale całkiem sympatycznie, tam postój na colę, snickersa i siku... Do ronda ostrzeszowskiego znowu mocniejsze tempo, ale bez zaginania...

Ostatni konkret tego dnia był z Czarnegolasu do Odolanowa... Karty dzisiaj rozdawali Przemo i Błażej.. Ten pierwszy trenuje 7 dni w tygodniu wykręcając tym samym około 25h w tygodniu na rowerze.. Masakra! Zazdroszczę tyle czasu! Ten drugi coś chyba je, tatara ostatnio nie, ale...ale mają chłopaki moc! Ja bym kilka razy spadł z koła, a na tablicę Odolanów znowu odjechali wszystkim. Ja na spokojnie z Damianem, reszta chwilę za nami...

Później już relaks w drodze na Krotoszyn. Bez stresu i zbędnego pośpiechu :)

Ogólnie świetny trening! Mega mocne są chłopy tej wiosny, zimy w sumie jeszcze! :)
Mnie trochę wynorało, ale sam tego chciałem.. Za każdym razem nie odpuszczałem, ale chyba wychodzi zmęczenie.. Nie trenuję tyle co Przemo a czuję potrzebę regeneracji. Przyszły tydzień będzie mniej objętościowy, ale za to konkretniejszy. Wytrzymałość jest, zabrakło trochę przy skokach.. Więc trzeba to nadrobić :)

Ale z formy chyba jestem ogólnie zadowolony, teraz wiem co jest jeszcze do poprawienia. A mogę to zrobić do czasu pierwszych maratonów w które celuje w tym roku! Sobótka to będzie test formy! A prolog? No cóż, dzisiaj podjechałem (w grupie) szybciej na Kotłów niż na jakiejkolwiek czasówce ever.

cad: 83

Precedens na treningu.. Wdrapaliśmy się z rowerami na plecach na wzgórze między Ostrzeszowem a Kobylą Górą. Fajne widoki :)


Fajne widoczki :) Dobry przełaj :)


Quo Vadis ? :) "Bałczyna"

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wyspany, wypoczęty, szczęśliwy :)

Sobota, 11 marca 2017 · Komentarze(0)
Dwa pierwsze są gwarantem trzeciego... A raczej to trzecie nie jest możliwe bez tych dwóch pierwszych :)

W końcu się trochę wyspałem, odpocząłem po ostatnich mocnych treningach i postanowiłem pojechać na dłuższy trening.

Dawno nie jeżdżona przeze mnie trasa na Sośnie - Domasławice - Cieszyn - Goszcz. Ale wpierw do Ostrowa i Odolanowa.
Cały trening mega pozytywnie, fajnie wyszło.. super jazda.. czy z wiatrem czy pod wiatr na twarzy szeroki uśmiech i czerpanie przyjemności z jazdy.

Moja pętelka w końcu przejezdna! Na początek myślałem, że wyjdzie kilometrów więcej... Ale musiałem dokręcić, bo mi było mało. A nastawiłem się na duże kilometry. Hopki, płaskie, wiatr...samo życie :) W głowie "Edge of glory" oraz "Rama lama ding dong". Także pozytywnie podśpiewując skakałem po hopkach.

Jutro do Ostrowa na 10:00 na rynek, może ktoś przyjedzie na trening :)

cad: 81

Pięknie było, czasem i słonko wyszło :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Powtórka z rozrywki. Są 2 tysie!

Czwartek, 9 marca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km
Dziś riplej. Zabiegi, poczta, lewe lusterko. Kurier, prawe lusterko. Rower!

Choć wyszedłem później niż ostatnio to chciałem na początku zrobić ponad sto! No ale, tak mi sie nie chciało, że przez myśl przechodziły mi takie rzeczy że może pół... No ale jak to tak?! Przecież to idealny dzień by zrobić sto dwadzieścia.

To pojechałem tą samą trasą co wczoraj. Dziś było: zimniej, wietrzniej i bardziej mokro :) Czyli po prostu przemarzłem, rękami dopiero po wypiciu herbaty dałem radę normalnie ruszać.. Kilka razy zmoczył mnie deszcz. Najbardziej padało w Odolanowie.. Na szczęście te krótkie epizody nie wpłynęły na wygląd mnie i roweru: nie jesteśmy usmarowani od błota.

Kotłów podjechany poraz czwarty już tego roku. Co raz to szybciej. A może wiatr przyjemniejszy ?! A może forma stuka już puk puk ?!
Jutro odpoczynek. Wyszły mega dwa fajne tygodnie. Wytrzymałościowe przede wszystkim. Myślę, że kolejny tydzień to krótsze treningi, interwałowe bardziej czy coś :)

Dziś było tak nieprzyjemnie na drodze, że stawałem tylko na siku i byle szybciej do domu. Zero zdjęć z trasy :D

No i pykło na liczniku już w tym roku ponad 2 tyś km :)

cad: 83

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Słonecznie :)

Piątek, 3 marca 2017 · Komentarze(1)



Wyruszyłem dzisiaj po zabiegach w pięknym słońcu zrobić trochę dystansu, a raczej co po prostu ważniejsze - posiedzieć w siodle tych kilka godzin. Czasu starczyło na trasę, kółeczko, które często jeździmy na niedzielnych ustawkach z Interkolem.

Do samego Ostrowa i za Ostrów mega wiatr w plecy, średnia pod 32km/h na 40km. Później już tylko gorzej, wiatr boczny, wiatr w twarz.. Ale dało radę jakoś to przekręcić... Mega fajnie i ciepło. Choć faktycznie wiatr kręcił całkiem nieznośnie.

Kilka razy zrobiłem parę mocnych interwałów, pod górkę, po płaskim czy sprint... Takie tam po prostu wariacje przeróżne.

Jutro riplej... Znaczy w planie trochę więcej kilometrów. Niedziela jakiś wyścig w Topoli "Zimowe Ostatki" na MTB... Pojadę chyba rowerem by nie zmarnować zapowiadającego się pięknego dnia :)

cad: 83

Pierwszy wyścig w sezonie 2017 już opłacony :) Foto z edycji 2014 gdzie stanąłem na podium w kategorii.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

W ciepełku w południe.

Poniedziałek, 27 lutego 2017 · Komentarze(0)
Dzisiaj udało się wyskoczyć koło 13:00 na tyle czasu aż do zachodu. Gdy minął czas, piękny czas i było trzeba się rozstać.... w tą piękną pogodę wyszedłem na rower.

Najpierw jednak obiad, gołąbek, pyrki....a po chwili już izotonik i szosa. Miały być dwa okrążenia jak w sobotę. Czasu jednak jakby mniej.
Miało być jakieś 6-7h i wczoraj też, ale jeśli chodzi o przygody i aktywności były związane z zupełnie czymś innym.

Dzisiaj po dwóch kółkach zostały jeszcze jakieś minuty na wykorzystanie.. Więc pojeździłem w okolicy, po hopkach w Zdunach..
Jako że nie bylo możliwości pojeździć dłużej, pojeździłem mocniej. Troszkę przycisnąłem :)

W końcu można się było lekko ubrać.. Forma jakaś się chyba lekko wygląda zza krzaka :D
caD: 83

Lubię te widoczki przy powrotach :)


Lazurowe niebo :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Setunia :)

Sobota, 25 lutego 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km
Dwa okrążenia szybkie z rana. Wmordewind taki że szok :x

 Brak czasu na opis i foto.. Może nadrobię później :D

cad: 84

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

I'm on the edge of glory..

Niedziela, 19 lutego 2017 · Komentarze(0)
Cóż za dzień, weekend, ostatnie trzy dni... Cóż za emocje, zmęczenie, niewyspanie.. Cóż za piękno, dobro i słońce...

STRAVA: https://www.strava.com/activities/872431179

W piątek miało być wolne i było. Po pracy pomaszerowałem w II Marszu Pamięci Powstańców Wlkp. i to była jedyna większa aktywność fizyczna tego dnia. Poza biurem i siedzeniem w samochodzie niewiele więcej dla formy zrobiłem. Później był Poznań, chwilę nie było Poznania i znowu Poznań. Od samego rana w sobotę niezbyt przyjemna pogoda, niby miał być rower. W taką pogodę to jednak nawet psa z domu się nie wygania, a z resztą ja jestem ciutkę pochorowany, przeziębiony, kaszlący. Paskudna pogoda, ale chciałem chociaż trenażer... No ale nie wyszło.. Szkoda?! Raczej nie... W końcu znalazłem się prawie nad morzem.. I wcale nie chodzi mi o to, że poszedłem na basen tudzież wdepnąłem w kałużę..Tak po prostu poczułem, że chcę tam jechać. Powrót do domu około 1:00 w nocy. Szybkie spanie i budzik już jakoś około 9 dzwoni.. Nie pada, ma wyjść słońce..

Wstałem! Zjadłem śniadanie, uszykowałem herbatę z miodem do bidonów i wio.. W planach moje hopki za Miliczem, pętla x3 i do domu.
Od samego początku wmordewind konkretny, że ledwo dało się jechać. Nie dość, że wzmagał uczucie zimna to jeszcze utrudniał jazdę i ubijał mięśnie.

Poleciałem na swoją standardową traskę. Niestety im bardziej w las tym asfalty bardziej nieprzejezdne. W pewnym momencie musiałem po prostu zawrócić. Pojechać inną trasą, odwiedziłem Joannę i wdrapując się na jej wzgórza dwa razy serce zabiło dużo mocniej. Później były moje mini okrążenia z dwoma fajnymi hopkami. Na garminie klikałem okrążenia i wyszło praktycznie na to, że jechałem je prawie identycznie. Później już z wiatrem przez Sulmierzyce do domu..

Na koniec umyłem rower na myjce, gdzie ludzie dość dziwniie się na mnie patrzyli, bo kolejka była całkiem sporawa w ten piękny słoneczny dzień. Później już tylko dojechałem do domu i oto jestem. Wykąpany, najedzony i zadowolony... Szczęśliwy :)

Forma jeszcze mocno do doszlifowania, teraz nie ma opcji żeby nie jeździć długich dystansów. Muszę się postarać by wypełnić założenia na rok 2017 :)

cad: 79

To jeszcze pikuś!


Później bardziej przydały by się narty biegowe. Normalnie tam jest czarny asfalt i fajne hopki :)


I'm on the edge of glory
And I'm hanging on a moment of truth
https://www.youtube.com/watch?v=QeWBS0JBNzQ

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Ostatni w 2016. Rapha Festive500

Sobota, 31 grudnia 2016 · Komentarze(0)
Nie masz co robić ?! Idź na rower, zrób 500km w 8dni, nic nie wygraj, po prostu jeździj. A może wygraj ?
Zdrowie, dobre samopoczucie, świeże powietrze, sprawność fizyczną.

https://www.strava.com/activities/816837742

Dziś ostatni dzień by dopić do 500km, postanowiłem więc idealnie zrobić tyle km ile trzeba.
Było ciężko, ostatnie dni do najlżejszych nie należały, ostatnie tygodnie to były na prawdę mocne treningi.

Pojechałem więc do Ostrowa, Mikstatu, Antonina i przez Czarnylas i Odolanów do Krotoszyna.
Ominąłem dzisiaj Ostrzeszowskie hopki ze względu na to, że przez ich odcinek jechałbym i pod górę i pod wiatr, a na to zupełnie nie miałem ochoty. Nogi już zmęczone, zimne i po prostu po wielu kilometrach w ostatnich dniach. Jechało się bardzo ciężko..

Dojeżdżając do Krotoszyna jednak wciąż brakowało mi 40km do celu. Już bardziej jechałem głową, nogi nie chciały dokręcać, były po prostu puste. Jedzenia nie brakowało, ale już był taki stan że nic nie pomagało. Pojechałem więc dwie pętle dookoła Krotoszyna przez Chachalnię i Zduny i do domu.

Lubię jeździć.. Nie wiem po co ludzie to robią te 500km w okresie świąteczno noworocznym. Totalnie bez sensu, ale fajnie.
Taki paradoks. Jak już kliknąłeś "join" to głupio nie ukończyć :)

Mimo że wczoraj pizza i shake to dzis jakby i tak brakowało.. Może za mało ?! :)
A teraz jestem po prostu szczęśliwym facetem :) marzenia się spełniają, nie tylko te rowerowe :)

Zapraszam zaraz na podsumowanie całego roku 2016 w osobnym wpisie :)

cad: 81

Udało się :)


To samo miejsce co ostatnio, tylko ani jednej chmurki i jakiś szron, śnieg czy coś białego :)


W Sylwestra...ten szlaban symbolizuje mi swoiste przejście z 2016 do 2017 roku :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Rowerowe święta na maXXXXaaa :)

Poniedziałek, 26 grudnia 2016 · Komentarze(1)
Dziś trzeci dzień tego pięknego w roku czasu - okresu Bożego Narodzenia. Trzeci dzień, w którym podobnie jak poprzednio udało się nie zmoknąć - jechać w pięknym słońcu i przy bardzo wysokiej jak na tę porę roku temperaturze.

Wyruszyłem około 9:00 z Krotoszyna w kierunku ostrowskiego rynku. Nadzieja i cele takie jak zawsze - będą ludzie, którzy chcą pojeździć. Do Ostrowa jechałem z mega formą, mocną nogą, prędkością około 33km/h i tętnej 115ud/min......eee...to jak się później okazało nie była forma tylko wichura w plecy. Docierając na miejsce okazało się że pojedziemy we trzech - me, myself and I... i jeszcze w sumie wiatr.

Dzisiaj miał być dystans i cel swój, jak go sobie postawiłem - tak go sobie zrealizowalem. Do jazdy rowerem, w przeciwieństwie do np. piłki nożnej, nie potrzeba nikogo innego :) No to wyruszyłem przez ryneczek, koło lewiatana i na Strzyżew, Kotłów, Mikstat... Tam z jako takim wiatrem w bok, który ten bok mi przewiało konkretnie... Boli teraz i mimo ciepłego prysznica.. hyymmm..

Na rozstaju dróg - albo na Antonin albo na Ostrzeszów zwolniłem prawie do zera i szybko analizowałem wszelkie za i przeciw.. Wybrałem opcję dłuższą i górkowatą na Ostrzeszów. Wiatr czasem rzucał mną po całej szerokości jezdni - taaaak wiało..
Z Ostrzeszowa poleciałem na Odolanów.. Tam o dziwo w miarę dobrze się jechało, trochę dmuchało w plecy, ale prędkości nie dało się rozwinąć.. Z resztą nogi też już nie te.. zmęczone po pięciu dniach rowerowania non stop i po dwóch dniach mocnego basenu... Trzeba odpocząć.. Z Odolanowa byl chyba najgorszy odcinek - prosto wiejący wiatr w twarz... W porywach osiągałem tam prędkość do 21km/h... Później już na Krotoszyn jakoś zleciało, ale czułem że zaczyna mi brakować... Po prostu chciałem już być w domu i zjeść coś ciepłego :)

Ale zanim to nastąpiło, obowiązkowym dzisiaj było wziąć ze sobą dwa polskie złote i.....pojechać na myjkę i opryskać rower z nadmiaru piachu, który miał na sobie. Wszystkie stanowiska zajęte, a ludzie w samochodach czekających za mną w kolejce co najmniej dziwnie się na mnie patrzyli... :) Ale rowerek w miarę czysty, z trybów i łańcucha przynajmniej wyleciał ten wszędobylski piach.

Małe podsumowanie trzech ostatnich dni (24.12 - 26.12):
Dystans: 250km
Czas: 9h 22min
Spalone kalorie: 5163kcal

No więc idę zjeść jakieś dodatkowe.... 15 kawałków makowca, 10 czekolad, 100 pierniczków albo wypić około 6 litrów wina :D 
A może wszystkiego po trochu ? :D Chyba że macie inne pomysły na przejedzenie pięciu tysięcy kalorii ? :D

cad: 82

Niektórym w górach porywa żywe choinki, w Ostrowie po rynku latają te styropianowe ;-) Przywiesiłem tam gdzie jej miejsce :)


Szopka w Ostrowie, tylko qni brak :)


Nie karmić ? A batonika może ?


I ostatnie, najpiękniejsze zdjęcie :) Między Odolanowem a Sulmierzycami :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Szosowa masakracja

Sobota, 17 grudnia 2016 · Komentarze(0)
Co to się dziś nawyprawiało. Miał być wyjazd, no i w sumie był.. ale rowerowy więc też jestem mega zadowolony. Wczoraj na imprezie kończącej rok 2016 z OTR Interkol umówiliśmy się z chłopakami, że o godzinie 11:00 z ostrowskiego rynku ruszamy. Ruszamy na trening, ponieważ każda prognoza zapowiada piękną pogodę, słońce, lekki wiaterek ewentualnie i po prostu bajeczkę.. jedynie co mogło i pewnie niektórych odstraszyło to była temperatura.  Choć w kraju ostatnio gorrrąco za sprawą zidiociałej nowoczesnej oPOzycji, tak dziś temperatura wahała się od -1*C do 2,5*C.

https://www.strava.com/activities/804528346

Przed 10:00 wyruszyłem na spokojnie do Ostrowa, bez problemu, choć z marznącymi stopami to jakoś dojechałem. Na rynku czekał już Kuba, po chwili dojechał Michał.. Krzysiek jak zawsze się spóźnił. Pojechaliśmy pod lewiatan, a tam czekał już Damian by po drodze złapać jeszcze jednego znajomego z sakwami.... Pojechaliśmy spokojnie na Grabów, Ostrzeszów i Odolanów.. Niby spokojnie, ale niektórych bardzo świerzbi noga i zapominali, że to zwykła grudniowa przejażdżka.. taa.. 134km ;-)

Jedyny sprint na tablicę w Odolanowie wygrałem ja! Najpierw zaatakował Michał, ale na starej kozie potężną zmianą skasował go Kokoś, po chwili zaatakował Kuba, ale mu bekło i dojechaliśmy gościa.. Przed samą tablicą wyskoczyłem pięknym zrywem z zaskoczenia i tyłu peletonu i wygrałem xD A tak serio to tak było, ale bez ścigania, ino zabawa.

Po tym wszystkim się rozstaliśmy, ja dotarłem powoli, samotnie, pod wiatr do domu, a chlopaki pojechali do Ostrowa.

Cudowny trening, choć końcóweczka była już dla mnie mordercza.. Nie było sił w nogach, nie dziwota po ostatnich mocnych treningach.. Ale i wychłodzeniu także, bo chyba muszę zainwestować przynajmniej w nowe lepsze ocieplacze na stopy...

cad: 82

Było trzeba się ciepło ubrać :)


Było zimno i sucho - w lesie chyba było by nawet całkiem całkiem


Na ostrowskim rynku zawitał świąteczny jarmark :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)