To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

100-150km

Dystans całkowity:27157.10 km (w terenie 36.00 km; 0.13%)
Czas w ruchu:888:57
Średnia prędkość:30.55 km/h
Maksymalna prędkość:83.00 km/h
Suma podjazdów:114758 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:549883 kcal
Liczba aktywności:226
Średnio na aktywność:120.16 km i 3h 56m
Więcej statystyk

Sobótka - w sobote

Sobota, 13 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km
Dzisiaj, w sobotę trzynastego stycznia, wyruszyłem na trening! Do Sobótki! A tsooo...

Trochę wiało, trochę zimno było, ale w miarę znośnie... Najlepsza akcja to ewakuacja z autostrady.....rowerem :D

Dwa kółka petli mnicha i trzeci podjazd pod finisz i Strzegomiany i do domu... 

Z zimna pulsometr ledwo zadziałał..

Pierwsza setunia w 2018 roku :)

cad: 80

https://www.strava.com/activities/1354912636/

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Trek Emonda SL5

Czwartek, 23 listopada 2017 · Komentarze(0)
Trek Emonda - szybszy niz wygląda ;-)  Dzisiaj pykło 13 tyś km na rowerze w 2017 roku :) I jedziemy dalej!

Dzisiaj pierwsza jazda na nowym sprzęcie zakupionym u Włodka Gilickiego (gilickibike.pl  - Kalisz).
Na cały dzień przewidziany urlop, bo od kilku dni zapowiadali ładną pogodę.. Tak tak.. Niektórzy (choć może nie z bikestatowiczów), pomyślą co za osioł bierze urlop w pracy by sobie pojeździć na rowerze. A no taki jak ja.. Taki co kupił sobie nowe narzędzie do wygrywania ;-)

Choć zacznę może od wad:

- niestety okazało się, że mimo tego że rower nowy, dobrze poskładany, ładny i sztywny......to niestety sam nie jedzie. Trzeba się pomęczyć.
i to by było na tyle... ;-)

Sztywność? Taka jaka ma być, czyli po prostu sztywna. Rower dobrze się zbiera do sprintu i pod górę. Po prostu jedzie, a każdy włożony "wat" w naciśnięcie pedału czuć że napędza rower a nie wygina ramę w prawo czy lewo. Choć to też zasługa nowych, ślicznych pedałów (nie mylić z gejami) - inny gwint, jasny gwint! znaczy się czorny jak smoła.. ale trzymanie zupełnie inne niż w moich poprzednich.. Odczuwalna zmiana na plus!

Wygoda? Niektórzy mówią, że za duża główka sterowa ramy, że za dużo podkładek.. No ale ja mam 188cm! Musi być jak jest, ewentualnie do przemyślenia podcięcie rury od widelca, ale to więcej muszę pojeździć tak o... jak dziś. Po dzisiejszych kilometrach nic mi nie dolega, nie boli, było wygodnie. czyli tak jak byc powinno.

Osprzęt? na 105! czyli wystarczająco dla mnie, kolarza amatora. Wiadomo, że chciałoby się ujezdżać djura ejsa i najwyższe modele, ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać :)

Dzisiaj spokojna jazda, kilka zaciągów na hopkach... Brakowało mi tego od dawna. Weekend choć zapowiada się przepiękny niestety jezdny nie będzie.. No jedynie tylko w samochodzie... Ale zapowiada się świetna zabawa i fajna wyprawa do kogoś, kogo trudno mi w tej chwili odpowiednio nazwać ;-)

Pokręciłem się planowo od 10:00 do jak najpóźniejszych chwil, póki widno i ciepło. Gdzieś wyczytałem, że na infekcję lekkie godzinne kardio jest w sam raz. Mam nadzieję, że zadziała razy cztery ;-) No i wyszło jak wyszło. W sumie fajnie było. Odwiedziłem Joannę, Dolinę Baryczy i Stawy Milickie. Było zacnie, gdzieś tam kwitł nawet rzepak czy coś... Słonko świeciło cały czas. Czyli tak jak powinno jesienią i zimą. :)

caD: 79

Kris i Emonda :)


Widoczki na stawy milickie... ;-)


Emonda :)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Ciągnie wilka do lasu :)

Niedziela, 8 października 2017 · Komentarze(1)
Wilkiem będę ja, Sobótka za to lasem... Zabrakło aby tym razem dziewczyny w czerwonej pelerynie.

W sobotę Sobótka jest spoko! Od rana dość szybka pobudka i wio. Pogoda zapowiadała się w kratkę, ale wyjechałem póki nie padało. Bo gdy zaczyna padać już na trasie to trudno, ale tak o wychodzić w deszczu? Kurde no nie!

Ruszyłem najprostszą drogą na południe od Wrocławia.. na południowy zachód nawet bardziej gdzie Sobóka leży i piętrzy się Ślęża.. Pętla Ślężańskiego Mnicha wiadomo, że zawsze kusi... No to hop, najpierw bardzo ruchliwą drogą nr.5 a później "35"... bardzo ruchliwie było praktycznie tylko do mniej więcej wysokości magazynów amazona. Później już w miarę luźno, zbliżony ruch do tego który znam z moich okolic.

Za magazynami zaczęło mi padać, później wyszło słońce... Na pierwszym kółku znowu padało, później przestało... Później znowu zaczęło i nie padało już przez całe trzecie kółko.... Aż znowu zaczęło padać na powrocie....

Trzy pętle mnicha, później jeszcze początkowy podjazd i do domu..

Było zimno, mokro, brudno, wietrznie... Ale bardzo fajnie :)

cad: 80

Ślęża :) Scott :) Mavic :)


Raz chmury, raz słońce... :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Sobótkowa pętla :)

Sobota, 30 września 2017 · Komentarze(0)
W sobotę, ostatniego dnia września, wyruszyliśmy z Czesiulkiem na trening/wycieczkę... Dla niej trening, dla mnie... no cóż :) Sympatyczna jazda we dwoje. Ale jako, że sezon się praktycznie kończy, właściwie ścigancko już nawet na pewno, definitywnie / ostatecznie.. to można bylo pojechać :) Ale żeby forma wzrosła jej, to można będzie można parę razy się mocno razem przepalić ;-)

To tak, koło południa jakoś ruszyliśmy na Sobótkę, bezdrożami, praktycznie nie było czuć klimatu wielkiego miasta... Jedyny akcent to praktycznie tylko jazda przy autostradzie... Oczywiście zakorkowanej A4 w stronę Kato...

Coś tam pod wiatr, z bocznym... wiało i głowę urwać chciało.. No ale, daliśmy radę dojechać pod Ślężę... co najlepsze to że na treningu prawie 200km od domu spotykasz dobrego kumpla z Dzierżoniowa Mariana w koszulce lidera! Robimy z Czesią kółko "mnicha" i kierujemy się do domu... by znów minąć się, ale teraz i stanąc i chwilę porozmawiać z Marianem :)

Droga do domu to także foteczki, pogaduchy i jak to bywa mnóstwo śmiechu :) Ale Czesiulek daje radę, jeździ coraz szybciej i w ogóle jest moc! :)

Miła fajna i przyjemna jazda :) O to właśnie w tym chodzi przecież... Tak ma być! :) I czy 25km/h czy 40km/h dalej ma być mile fajnie i przyjemnie :) Jedyny interwał to podjazd pod metę i Strzegomiany :)

cad: 76

Mała sesja za wiaduktem :)



I z Czesiulkiem :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Maraton w Rewalu 2017

Sobota, 16 września 2017 · Komentarze(0)
W sobotę wziąłem udział w maratonie w Rewalu, długość nie powala na kolana bo jedyne 135km.
Od samego rana jedziemy z Czesią na start autkiem z Trzebiatowa. Sprawne szykowanie się i choć starty od 9:00 tak jakoś czas szybko leci. Jadę z Czesią na start by wypuścić ją na ostatni maraton sezonu i wracam do auta. Zalewanie bidonów, batoniki, żele i ostatnie banany i można jechać.

Przed nami startuje Henryk Bętlewski z kolegą Ornowskim, ja mam Mariana Kolodziejskiego, za nami kolega Pikuła, Robak i Artur... Hmm.. Myślę sobie - pierwsza dwójka rekord trasy i wygrana open, a i nas dojdzie trójka startująca za nami... Ale jakie moje zdziwienie, jak się okazało jednak inaczej.

Na starcie całkiem żwawo, bez żadnych kompleksów, ledwo 10-13 stopni więc szybko trzeba było się wkręcić na obroty żeby się ciut cieplej zrobiło. Co dalej? Nie mogłem się wkręcić przez całe pierwsze kółko na wysokie obroty, moje zmiany były jakie były, bez ściemy żadnej, ale wychodziłem i pomagałem ile mogłem. Okazalo się, że nasza grupa jest całkiem mocna. Po jakimś czasie gdy spojrzałem na licznik i średnią prędkość to przestałem się dziwić dlaczego wydaje mi się, że moje zmiany są słabe... Istny ogień i petarda od startu!

Na drugim kółku znacznie lepiej mi się jechało i zmiany dawałem jeszcze mocniejsze, jechało mi się po prostu dobrze. Kilka hopek, ale przelecianych bez żadnych problemów. Czasem coś zawiało i tyle... Dojeżdżamy do ronda w Rewalu, a się okazuje, że nam uciekł jeden kolarz... się okazuje.... że zwycięzca open :( Ja za późno skoczyłem żeby go dogonić, ale za to zdobyłem drugie miejsce open. Marian Kołodziejski trzeci!

Maraton sam w sobie nie był ciężki, trasa świetna, chociaż jeden kawałek przy dojeździe do Rewala po prostu kiepski asfalt... Ale tempo było zabójcze. Warto było się postarać :)

Później wyjechałem po Czesię i wspólnie za rączkę wjechaliśmy na metę... So Sweet ^^ :)

kat. m2: 1miejsce
OPEN: 2miejsce

Jestem szczęśliwym facetem :)

Poszliiiii! :)


Żwawy start :)



Przejazd pierwsze / drugie kółko :)


Ucieczka na ostatnich metrach na metę - dłuższy finisz :)


Pierwszy wjazd na metę :)


Drugi wjazd na metę, znacznie przyjemniejszy :)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Maraton Lwówek Śląski 2017

Niedziela, 27 sierpnia 2017 · Komentarze(1)
OPEN: 17/179
Kat M2s: 3/15

Od rana z Czesią lecimy do Lwówka. Szybkie przypinanie numerów, jakiś makaron i startujemy. Ogólnie całkiem spoko grupa, fajna trasa i nawet premia górska (ciul tam że liczyła 45km xD ). Udało się zafiniszować na trzecim miejscu w kategorii wiekowej.

Jestem zadowolony, szkoda że sezon dobiega końca, a i że nie było tu giga..

Nie ma czasu nic napisać. Czas spać ;)

cad: 86

Podium M2s :)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Lajtowo w słoneczku

Wtorek, 15 sierpnia 2017 · Komentarze(2)
Dzisiaj lajtowo, nie ma już spiny co do Pucharu Polski w SuperMaratonach Szosowych 2017 - właśnie dziś dowiedzieliśmy się, że giga na maratonie w Lwówku nie będzie. Jedziemy więc o pietruszkę :)

No to nie ma co się spinać. Chyba, że ktoś może polecić jeszcze jakieś ciekawe wyścigi w sierpniu i wrześniu? Starty wspólne czy coś? Tylko nie ITT :)

cad: 81

Wicher dzisiaj był...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Pohasane po górkach :)

Niedziela, 16 lipca 2017 · Komentarze(1)
https://www.strava.com/activities/1087119330

Od pewnego czasu po Pętli Beskidzkiej myśleliśmy z Czesią aby wyskoczyć sobie na weekend w góry by pojeździć na rowerach. Prognozy niestety wszystko pokrzyżowały i okazało się, że najlepszym wyjściem jest stara, dobra, niezawodna Przełęcz Jugowska. Wyjazd od samego rana, o 12:00 start spod parkingu i wio!

Najpierw podprowadziłem ją i powiedziałem co trzeba, by po chwili ruszyć swoim tempem do góry. Się okazało, że w sumie sześć razy zaliczona przełęcz pod rząd jeżdżąc góra - dół. Mijaliśmy się tak kilka razy z Czesią i któregoś razu postanowiliśmy - jedziemy dalej. Napełniliśmy bidony i zjedliśmy po grześku i można było dalej zdobywać góry.

Znowu każdy swoim tempem do góry, tam poczekałem za Czesią, zjechaliśmy aż do Jugowa i Nowej Rudy a tam dalej pod Czeską granicę i spod kościółka do kopalni ostro w górę dwa interwały takie.

Powrót tą samą drogą, więc przełęcz zdobyta po raz 7! Czas spędziliśmy bardzo dobrze, bardzo miło i bardzo konkretnie. Jazdę umilały czasem pogaduchy i pokrzykiwania ;)

Ogólnie świetny trening dzisiaj wyszedł. Mega konkret przewyższenie, dystans solidny, a i w ogóle mnie nie odcięło. Do tego kilka razy na prawdę mocno podjeżdżałem. Tego dnia mnóstwo turystów na szczycie, dziesiątki rowerzystów i kolarzy.
Był i jeden nartorolkarz - Musaszi ;) Kto zna historię supermaratonów to wie kto to :)

Ogólnie mega sympatycznie, forma musi być! :)

Dzisiaj zajechaliśmy do granic :) <własnych możliwości> ;)


Powrót już z gór :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Wygrany maraton w Stargardzie

Sobota, 13 maja 2017 · Komentarze(2)
Dzisiaj wziąłęm udział w maratonie szosowym w Stargardzie nad Jeziorem Miedwie. Dystans maksymalny to było mega, więc trzeba  było się stawić i poszalec na tymże dystansie. Okazało się, że startuję o 9:16, więc wystartowałem... Czesia o 9:02 więc krzyknęliśmy sobie "do zobaczenia na trasie".

Wystartowałem o swojej godzinie, w biurze zawodów usłyszałem o orga i pomiarowca, że zmienianie grup nie wchodzi w grę.. No to nie.. Może i lepiej że nie ma kombinacji ?! Grupy ustawione alfabetycznie, nie ma możliwości żeby się źle ustawić. Na chwilę przed startem okazuje się że tacy zawodnicy jak Zugaj czy Krasiński Harbacewicz jadą w grupie w której startują zawodnicy na B.... eee.. no hello?!?!?! 
Co mogę zrobić? Jechać swoje, no to od startu rura, zostawiam swoją grupę już na starcie i tyle ich widziałem. Niestety nie było nikogo z kim można by popracować. Na pierwszych kilometrach pojechałem w trupa - no albo ich dogonie albo umrę....bo co mam do stracenia skoro wiem że to oni pojadą o open?! No i się nie myliłem. 

Przed pierwszym bufetem dojeżdżam dużo kolarzy,  grupkę ze znajomymi z Gorzowa i innych maratonów oraz jakiś maruderów na rowerach innych. Pociągnąłem ich....a właściwie ciągnąłem przez większość trasy... Dzień konia?! Czasem się zdarzy, ale na ustawione grupy nie ma rady... No to jechaliśmy, po pierwszym międzyczasie okazało się że czas miałem lepszy niż zwycięzcy open, no ale takim nakładem sił starczyło na nadrobienie raptem minuty....a później już tylko traciłem by na mecie stracić prawie dwadzieścia jeden minut. Dużo, ale wiem że gdyby nie ustawiona grupa to byłbym dużo wyżej. 

Ogólnie jechało się całkiem spoko. DUZO dziur jak na tak krótką trasę bo chyba połowa była dziurawa i w złym stanie. Najważniejsze że obyło się dzisiaj bez gumy a to jest najważniejsze. Za tydzień ściganie w Radkowie :) 

Paranoją totalną jednak było wykrzykiwanie przez organizatora z STC Stargard ze sceny przy dekoracji czegoś w stylu: "wstyd dla was co oszukiwali, jeden holował się za autem i wiemy kto to i ma DNF" - ku**a, ja pie((()))le... ludzie.. o jakiej uczciwości mówicie gdy ustawiacie grupy swoim ?! I już nie ważne czy pomiarowcy czasu czy któryś z Was ? Wy to organizujecie!!! Do tego na mini STC też było pięknie ułożone.. Po cholerę te regulaminy ?! Jeśli to zabawa i gra o pietruszkę.... Ehh... No szkoda!

Dzisiejszy maraton przejechany na fulla! NIe bylo chwili odpoczynku. Dawno tak nie jechałem :) Co z resztą widać po tętnie :) 


cad: 86

Pieeeeerwszy :) 




Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Nieplanowane najlepsze :)

Środa, 10 maja 2017 · Komentarze(0)
Wiesz, że chcesz zrobić trening.. Nie za długi, nie za krótki.. Chcesz jechać trochę inaczej niż zwykle....no i wychodzą kilometry nie wiadomo skąd.. Myślałem że kilometrów będzie jakieś 30 mniej... no może 20 mniej... ale było jednak więcej.

Jechało się super. Najpierw pod mocny wiatr. Jakieś 40-45km zanim dojechałem do górek to się musiałem bić z wmordewindem... Później kilka hopek, Aśka i powrót tą samą drogą... Niby z wiatrem w plecy... Ale już było zimno... Słońce zaszło... No a patrząc w sumie na maraton w Nowogardzie to upał w ..... no.. :)

Ogólnie jechało mi się lepiej niż wygląda to choćby po średniej :) Nie patrzyłem w ogóle na licznik. Myślałem jednak, że ogólnie wyjdzie szybciej. Czułem się dzisiaj świeżutki. :)

cad: 86

Peleton po starcie w Leśnicy :)


Pierwszy atak na wyścigu :) Wiedziałem, że będą fajne fotki :)


Niestety nikt nie chciał odpuścić... Ale najważniejsza była zabawa :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)