To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

100-150km

Dystans całkowity:27157.10 km (w terenie 36.00 km; 0.13%)
Czas w ruchu:888:57
Średnia prędkość:30.55 km/h
Maksymalna prędkość:83.00 km/h
Suma podjazdów:114758 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:549883 kcal
Liczba aktywności:226
Średnio na aktywność:120.16 km i 3h 56m
Więcej statystyk

Wybory tuż tuż - glosuj na PiS !!!

Piątek, 14 listopada 2014 · Komentarze(0)
Dzisiaj wybrałem sobie wolne za święto 01.11.2014 i postanowiłem poszosować trochę po moich ulubionych okolicach.
Górki górki i jeszcze raz górki ! :) Jutro powtórka, w niedziele na rynek do Ostrowa i baza będzie jak ta lala ! :D

Ahh.. Kampania wyborcza dobiega końca. W niedzielę udamy się wszyscy do lokali wyborczych by wrzucić swoje typy na przyszłych rządzących w Waszych miastach, gminach, powiatach i województwach. Proszę serdecznie o wybranie kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. To wybór mądry, konkretny i niosący ze sobą zmiany na lepsze w Waszych - naszych małych ojczyznach.

Sam osobiście bardzo serdecznie proszę o głos w wyborach na radnego Rady Miejskiej w Krotoszynie z okręgu 13.
Kto może na mnie głosować ? Wszyscy mieszkańcy Krotoszyna zamieszkujący ulice: KONARZEWSKA, KONOPNICKIEJ, KOPERNIKA, LANGIEWICZA, ŁUKASIEWICZA, MAGAZYNOWA, ORKANA, ORZESZKOWEJ, POPIEŁUSZKI, RAWICKA, REJA, REYMONTA, SŁOWACKIEGO, STASZICA 43-57 nieparzyste, od 58a do końca, TĘCZOWA, TUWIMA, ZACISZE, ZAMKOWY FOLWARK

cad: 81
przewyższenia?: 740m

Moje wystąpienie w debacie (prezentacja mojej kandydatury)
https://www.youtube.com/watch?v=cIuqFSwAgEA


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Dwa bieguny.

Niedziela, 2 listopada 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km, Interkol
Pobudka wcześnie rano. Mimo, że wszystkie mięśnie mówią mi leż jeszcze co najmniej trzy godziny - wstaję i wiem że robię coś ponad zwykłe codzienne zajęcia. Wyglądając przez okno niestety nie zauważam ani jednego plusa do dzisiejszej jazdy - z wyjazdem wlaśnie teraz. Mgła dająca widoczność ok 150m nie zachęca do jazdy, co z resztą pomijając kwestię komfortu termicznego i suchości, sprawia trening sporym wyzwaniem ze względu na spory ruch samochodowy. To jednak także nie zdaje się być czynnikiem, który by tak na poważnie zabrał mi chęć do jazdy.

Wyjechałem więc, niekiedy przejeżdżając lasem bądź wsią - wystawiając rękę do przodu ledwo ją widziałem.
Okulary ciągle zaparowane, z kasku kapie woda, na odsłoniętym kawałku ręki między rękawiczką a rękawem pojawił się szron na włosach. Brrr... No ale co tam, jadę dalej. Czasem przemoczoną rękawiczką przecieram szybki okularów gdy już faktycznie widoczność spada do kilkudziesięciu metrów, ten zabieg jest jednak chwilowy, trzeba go powtarzać częściej.

Wjeżdzając do Ostrowa w końcu mgła znika, a może nie tyle co znika, co w mieście nie jest tak upierdliwa i gęsta jak w szczerym polu czy w lesie. Banan na twarzy pojawia się jednak na rynku (w myśli ! dojechałeś, nie zginąłeś ! :D ), a tak serio to na prawdę fajnie że pojawiło się jeszcze prawie 10-ciu chłopa.

Wspólnie mogliśmy pokręcić na spokojnie przez Odolanów, do Sulmierzyc na Krotoszyn i jeszcze dalej na Raszków - ja zawracam, a oni lecą do Ostrowa. Spokojnie to jednak prawie nie było, wiejący mocno wiatr dawał się we znaki, a w szczególności podczas(jak zwykle ;)) ścigania! No tak, były sprinty i rozkręcanie tempa na tablice i fajna zabawa.

Ogólnie polecam treningi z OTR Interkol, bo i poprawia humor i samopoczucie, daje się zmęczyć, wspólnie pojeździć i pogadać.
No to pany do zobaczenia kiedyś tam, jak będzie okazja, bo to niby za tydzień mam się pojawić na uczelni :x ;)

No i takie właśnie dwa bieguny dzisiaj nam towarzyszyły. Mgła,5*C i zimno oraz slońce, lazurowe niebo niekiedy i 15*C w powrocie....Takie dwa bieguny, szybko i wolno, zależy od chcenia ;)

cad: 83

Żeby nie było, że ściemniam ! :)
http://app.endomondo.com/workouts/432393527/179623...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Pierwszolistopadowa setunia :)

Sobota, 1 listopada 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km
Po dwóch dniach wylewania potu i łez na trenazerze wyszedłem dzisiaj przekręcić w pięknej aurze setke :)

Plan był taki, aby na początku zrobić tylko 55km....ale kurde, jeszcze jeden batonik "na mecie" i ok 15*C, lazurowe niczym w Sralpe niebo - zdecodowałem się wrócić do Krotoszyna.....bedąc w Krotoszynie :D Ale na odwrót. I tak sobie kręciłem z nóżki na nóżkę.

Jazda wyśmienita, super warunki, lekki wietrzyk, ciepełko, rażące słońce... budujemy formę na 2015 !!!! :)

cad: 83

http://app.endomondo.com/workouts/432041075/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Ahh jak przyjemnie...

Niedziela, 26 października 2014 · Komentarze(2)
Jak mówię, tak robię! Dzisiaj kolejny dzień, piękny słoneczny dzień, spędzony na szosie.
Prawie 4h na świezym powietrzu, wesoła atmosfera i lajtowe jeżdżenie ,to jest zdecydowanie to czego mi trzeba :)

Od rana troszkę zimno, ale ICM pokazywał na wykresach kolorową kreską wzrost temperatury do ok 10-12*C i tym razem w ogóle się nie pomylił. W słońcu cieplo i przyjemnie, właśnie nawet do 11*C włącznie!

Pośmigałem więc do Ostrowa na rynek, a tu zonk! Dzisiaj chyba cała Polska biega i Ostrów Wlkp. również. Mega impreza na rynku, w tlumie jednak udaje nam się w siedmiu odnaleźć i ruszyć na Odolanów - Sulmierzyce i Krotoszyn. Na rynku spotkanie z naszym byłym prezesem Interkolu p. Przeniczką oraz dawno nie widzianym Adamem Bartoszkiem. Bardzo miło pogadać było !

Ruszylismy więc jakieś dziesięć minut po dziesiątej w stronę Odolanowa. Sam Ostrów prawie cały rozkopany przez remonty dróg {ahh te wybory!} - jak się okazuje później to Odolanów również, więc jeździmy troszkę objazdami. W składzie ja, Rafał Wasilewski, Krzysiek Laskowski i Darek Słowik oraz nowy Piotrek Suchecki + jeden kolega w stroju Ośka Warszawa a także jakiś kolega "NoName", jedziemy sobie spokojnie nie zrywając tempa. Fajna jazda, dużo gadki, żartów i w ogóle poruszane wszystkie tematy świata :) Takich jazd teraz zdecydowanie mi trzeba :)

A jako, że ostatnio jestem nagrzany na szosę, to dokręciłem z chłopakami dzisiaj z Krotoszyna do Biadek jeszcze i stamtąd na Chwaliszew, Zduny i dopiero do domu! Wyszła piękna złoto-jesienna setunia zupełnie na luzaku. A mówie wam, że dzisiaj full lampa była :)

Łeh, kolejny wyjazd na szosę dopiero w nastepny weekend o ile dopisze pogoda ! :/
cad: 84
przewyższenia: 264m
min.temp: 4,8*C


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Setka z coffee breakiem u Bazyla ;)

Sobota, 11 października 2014 · Komentarze(0)
Wstajesz od rana i widzisz piękna pogodę, wiesz że na pewno udasz się na rower.
Pół godziny przed jeszcze nieplanowanym wyjazdem wchodzisz na forum i widzisz - 12:00 Ostrów, k.Lewiatana zbiórka.

Wyjechałem po 11 chwilę, ledwo zipiąc zdążyłem złapać Przemka, Błażeja i Błażeja jak juz ruszali. Po prostu mordęga 30km pod mocny wiatr, ciut się zmęczyłem. Ale forma jeszcze jest :)

Teraz już spokojna jazda, na starych kółkach Mavic Cosmic Elite, na luzaku, kierunek praca Bazyla i kawa.
Posiedzieliśmy jakieś 30 minut na kawce, czekoladzie i mega fajnych pogaduchach. No tak z takim luzem mógłbym jeźzić cały rok :)
Jak to u Bazyla / z Bazylem dobry humor i głupawka, ale niestety wszystko co dobre szybko się konczy i droga powrotna to już tylko relaks 50km do domu z prędkością ciągle ok 35-40kmh z wiatrem  w plecy :)

A jutro mimo tego że dawno nie grałem, będę w składzie Samorządowców i Sympatyków na mecz organizowany praktycznie na wybory samorządowe. Jako kandydat do rady miejskiej - gram ;) A od rana szybkie 75km może :]

cad: 83
przewyższenie: 431m

Coffee break u Bazyla! Kawaleria stawia Interkolowi kawę i milkę ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Maraton Liczyrzepa w Karpaczu - wyścig 2014

Sobota, 6 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km, Zawody
Pobudka chwilę po 7:00. Wstałem, umyłem się, zjadłem pyszny ryż z warzywami i kurczakiem i pojechałem najedzony i przepysznie nakręcony pozytywną energią....

Od samego rana piękne słońce otulało swoimi promieniami cały Karpacz i okolice. Po zapowiadanych chmurach i deszczu ani śladu.
Zajeżdżam na linię start / meta i spotykam Grzegorza. Razem ruszamy na malutką rozgrzewkę. Po chwili planowany start o 9:15 z jeszcze Robertem z Interkolu i kolegą Wołodźko z ESKA Teamu :) .
Na początku ruszyłem bardzo mocno na zjazdach, po czasie wszystko się zjechało i razem silną i dość wyrównaną grupą jechaliśmy aż do samej Przełęczy Rędzińskiej.
Jechało mi się bardzo dobrze, aż trochę się nie zagotowałem i straciłem grupę na 100m.... Jechałem koło w koło z Grzegorzem, aż ten nie wstał z siodełka.. Mi coś jakby na tym odcinku przycisnęło hamulce i nie pozwalało jechać. Niestety, na szczyt wjechałem z kilkudziesięcioma sekundami straty. Ogólnie na tym odcinku 9m open.

Na zjeździe i kolejnych podjazdach sporo nadrabiałem doganiając dwóch kolegów którzy odpadli z naszej grupy. Niestety trafiłem na kogoś kto jak ja do końca nie wiedział dokąd jechać i po zjeździe z Okraju do Kowar skręciliśmy na metę w lewo.....a było trzeba jechać prosto :( Głupie strzałki ! Malo widoczne i doprawdy po prostu za mało ich było, brak asekuracji na skrzyżowaniach, żadnej obstawy.

I tak oto jechałem dalej z gościem z Rawicza ubranym w strój BMC, który to zmian w ogóle nie dawał, a jak dawał to zwalnialiśmy o 4-5km/h.... Jechałem w błogiej nieświadomości jeszcze jakieś 50km, aż zacząłem wyprzedzać znowu tych samych ludzi, których już raz wyprzedziłem na pierwszym kółku... No i tu już wiedziałem, że coś pomyliłem.... Porównując z innymi przejechane kilometry różniło sie to właśnie o ok 15-20km. Drugi wjazd na Rędzińską sto razy lepiej mi poszedł, dogoniłem kompana BMC, który gdzieś mi zwiał jak musiałem otworzyć żela i tak oto jechaliśmy już razem do mety.

Mimo fatalnej pomyłki do samego końca jechałem ile sił w nogach... Koleżka z BMC przestał dawać praktycznie zmiany, więc dwa razy mocno depnąłem chcąc sprawdzić czy dojedzie - dojechał bez problemu... Więc siły miał, ale nie chcial się cwanie nimi dzielić.

Ostatni podjazd boczną uliczką i mocno przyspiesza, nie daje się zgubić... Wychodzę sobie swobodnie na wypłaszczeniu na zmianę a ten z lewej atakuje....przez chwilę pojawia się myśl żeby odpuścić bo i tak już nie ma sensu....ale nie....głowa nie pozwala nie gonić i tak oto dojechałem i poprawiłem...

Szybki zjazd na metę, zakręt 90* w lewo......i czuję jego koło na swojej lewej łydce... jebs.. wy*****lił się przed samiuśką metą próbując pod samą bramką, na duzym krawężniku, na takim zakręcie....próbując mnie wyprzedzić niebezpiecznie się rozpędzając...

Zdegustowany przekroczylem linię mety, dostałem chociaż buziaka i tak oto maraton mój się zakończył.
Na mecie dowiaduję się, że do podium by starczyło gdyby odjąć mi te nadrobione kilometry i to bym zawalczył spokojnie o pierwsze bądź drugie miejsce... no ale dupa :/

Organizacja na jeden wielki MINUS ! Pierwszy maraton w którym nie było żadnego strażaka, policjanta czy strażnika miejskiego obstawiającego skrzyżowania, strzałki mega malutkie, w niektórych miejscach niezauważalne... eh... I jeszcze co jest najgorsze to niedoinformowanie ludzi od organizatora na starcie, bo pytałem czy runda biegnie tutaj koło startu/mety...i dostałem odpowiedź na tak  - tutaj jedziecie kółeczko...  Szlag by to jasny trafił, pudło i puchar poszły się....

A forma ?! Taka jakiej dawno nie widziałem po górach jechało się super, czułem się mocny i czułem się świeży...
Co najlepsze to faktycznie z niższą kadencją lepiej jeździ mi się po górach... Chyba trzeba czuć opór pod nogą ;)
Zal aby że nie wytrzymałem pierwszego podjazdu pod Rędzińską bo wyścig potoczyłby się zupełnie inaczej :(
Najgorzej było zawieźć nie siebie, ale kogoś kto czekał za mną na mecie i wspierał cały ten czas.....

No cóż, wyszedł ciekawy i dlugi trening po górach ...

kadencja: 78
przewyższenia: 2214m

http://app.endomondo.com/workouts/403619698/179623...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Amber Road 2014

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · Komentarze(1)
Czadówka czasówka !

Poszło lepiej niż sami w drugiej ekipie Otr Interkol zakładaliśmy.
Świetny równy skład i tak oto do 85km jechaliśmy w 5-ciu, a do ok 95km we trzech.
Organizacja na 5-tkę ! :)

Ale od początku :)

Wyjazd już wcześnie rano w kierunku Gostynia. Wyjeżdzamy z Artitu już ok 8:40 a tu w tym samym momencie w Krotoszynie spotykamy kolumnę z Ostrowa. Więc podbijamy i jedziemy razem. Start w tym roku zaplanowano trochę w innym miejscu niż rok temu - dla mnie osobiście: lepszym miejscu.

Pogadanki, śmichy chichy, szamanko i przychodzi czas na przebieranie się w kolarskie odzienie. Start naszej drużyny zaplanowany na 12:04 odbył się idealnie co do sekundy. Chwila rozgrzewki przed startem i można ruszać. Włączam jeszcze endomondo i robię ostatnie siku i wio!

Szybki start, zbyt szybki, nasz motocyklista przeprowadza nas przez miasto i tym sposobem na początku już nadrabiamy ponad 1km !
Chwila dezorganizacji i konsternacji na skrzyżowaniu gdzie jechać, ale zebraliśmy się i od tej pory więcej problemow nie zaznaliśmy. Bardzo dobrze się jechało całej drużynie. Równe i mocne zmiany, choć na uznanie najbardziej zasłuzył Łukasz Grzesiek, który do 80km dawał mocne i najdluższe zmiany dając nam możliwość trochę dłuższego oddechu na kole. Każdy dawał z siebie 100% i tak dojechaliśmy we 4 do 95km gdzieś i dalej we troje: Ja, Robert Kierzek i Michal Michalski.

Jeden raz się tak zdarzyło że opuściłem jedną zmianę przez wymianę z motocyklistą bidonu - z pustego na pełny. Zjadlem niecałe dwa batony. które niewątpliwie zdały egzamin.

Trasa ogólnie bardzo trudna przez dlugi czas jazdy pod wiatr i kilka hopek na trasie, które zdecydowanie dały się we znaki.
Asfalty w 95% bardzo dobre, dobra obstawa na trasie zapewniająca 100% pewność na skrzyżowaniach co na takim wyścigu jest bardzo ważne.

Po wyścigu super ryż z czymś jakby leczo, przepyszne nalesniki z dżemem oraz darmowy izotonik i jabłka :]
Jedyny bład organizatora to wyprodukowanie koszulek od L wzwyż.. Kto to widział żeby większość kolarzy nosiła XL ?!
Brakowało rozmiarów typowo kolarskich jak S i M :/

Wyszedł świetny czas, który wg. organizatora dał nam miejsce w 10-tce :) Dokładnie jest to 7--me miejsce !!!! :) 

Wielkie podziękowania dla Orgów, którzy spisali się na medal.
Dzięki drużyno OTR Interkol II w składzie: Michal Michalski, Robert Kierzek, Rafał Wasilewski, Łukasz Grzesiek i Krzysztof Kubik.
Świetnie !

cad: 88
przewyższenia: 274m

https://www.endomondo.com/workouts/392478366/1796231





Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Klasyk Kłodzki 2014 Zieleniec

Sobota, 26 lipca 2014 · Komentarze(3)
Start na wyścigu. Najpierw bardzo mocno z Przemkiem Mockiem, co troche później sprawilo że zabrakło sił na kilometrach 60-80 lekki kryzys. Później bufet etc. i odzyłem i Przemo złapany na ostatnim finałowym podjeździe. Ogólnie start z Interkolem, traktując ten wyścig bardziej zabawowo bo znam swoją obecną formę nie wyszło tragicznie, ale gdyby nie początkowa jazda ponad progiem - wynik końcowy byłby lepszy. Ale próbować trzeba wszystkiego - wyszedł super trening w gorach :)

cad: 85
przewyższenia: 1872m

Wyniki:
kategoria m2 do 30lat: 13/28
open: 31/154

Nie jest źle, mogło być lepiej, czas dalej trenować. Forma na razie w niżu, ale tego się spodziewałem, teraz czas na mocne treningi i odpalenie z formą na dany czas :]

https://www.endomondo.com/workouts/379351967/17962...

Wjazd na metę:



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Na luzaku

Niedziela, 20 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km, Interkol
Pojechałem, dotarłem, pojeździłem, powalczyłem i wrócilem. Czyli po prostu trening z Interkolem :)

Nawet zdążyłem się trochę poobijać, trochę pościgać, trochę przycisnąć... Tak było.

Z założenia spokojny tlenik miał być, miał być na luzaku przejechany dystans i..... Tak było.
Teraz odpoczynek przed Zieleńcem. Jutro lekki rozjazd :)

I dzisiaj tak na luzaku poprawiony mój KOM na Wierzchowice UpHill pod kościółek - podjazd.
Jazda na kole Wojtkowi Kokosiowi i 28s szybciej niż najlepszy wynik  który i tak należał do mnie.

Upał ! Wypite 5 bidonów izotoniku, pół butelki wody i tak ciągle się czułem niedopity.

cad: 85
przewyższenia: 387m

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Niech zyje wolność...

Sobota, 19 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kolejny trening, kolejna setka, kolejny upał, kolejne spalone kalorie, kolejne hektolitry wylanego potu, kolejne kilometry.....

Wczoraj ciut się popiło, ciut się dłużej posiedziało, ciut się nie odżywiło po kolarsku i masz ci los... Dzisiaj przecież trzeba iść na trening.
Nie ma zmiłuj... Tu nie działa maksyma: piłeś, nie jedź... Tu jest wręcz na odwrót. Mocny trening jako pokuta, jako droga krzyżowa, jako osobiste Mount Ventoux. Chcąc osiągnąć jakikolwiek sukces wiadomo tylko jedno, że liczy się systematyczność.
Nie ma sukcesu bez wykonania odpowiedniej pracy. Obecnie nie szykuję się na wygrywanie i zdobywanie pucharów na kolejnych wyścigach. Choć być może na dwóch się uda zaliczyć podium, ale na jeden jestem cięty... Ale to jeszcze dużo czasu :) Wszystko po drodze jest mrzonką, wszystko jest tylko kolejną cegiełką w WTC i tylko ode mnie zależy czy one runą, nie ma opcji aby wleciał w nie samolot. Wszystko zestrzelę co stanie mi na drodze niczym pieprzony separatysta na Ukrainie. Cel na ten wyścig jest tylko jeden: wygrana.

A dzisiaj znooowu ta sama trasa co przez ostatnie dwa treningi. Jutro zapewne jeszcze dalej pojadę, jeszcze dłużej i jeszcze mocniej - w grupie z chłopakami z Interkolu. Na trasie dzisiaj spotkanych multum kolarzy, jakby tak wszystkich zebrać w jeden peleton to nagle powstaje fajna duża grupa. Później po drodze wyprzedza mnie autko z rowerem na dachu, widzę chyba profeska, rower ładny. Staję sobie w Miliczu wzorem poprzednich treningów na stacji ORLEN ażeby zatankować trochę VerVy i dolać wody do bidonów, bo sachara, bo kaktus, bo ja nie wielbłąd. A tu właśnie to autko stoi, a tu wlaśnie ze stacji wychodzi kolarski koksu Artur Kozal z FTI, który wracał z trejning kampu w Stroniu Śląskim. Pogadalismy chwilę, postaliśmy i pojechaliśmy.

I jeszcze... Ehh... Mój licznik, moja kochana SIGMA, sigma rox 8.0.... upadła, poczuła wiatr w plastiku, w przyciskach... bardziej niż zwykle... zaliczyła glebę, poczuła wolność, wolność i swobodę... Auto za nami, sigma leży, nie rusza się, szybko po hamulcach, smród gumy i klocków, rower leży, reanimacja sigmy, żyje. Jest ok! Chciała polatać, dostała z kolana i wypadła. Ehh... Ale zyje, mierzy i jedzie. :)

Lejący się żar z nieba tylko podwójnie odbierał moc dzisiaj. Spokojny tlenik okazał się całkiem męczącym wyzwaniem na ten trening.

cad: 85
przewyższenia: 711m

Buziak wiadomo dla kogo :) M.S. :*

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)