To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

KOM day with Strava :-)

Czwartek, 24 marca 2016 · Komentarze(0)
Dzisiaj zaraz po pracy postanowiłem wybrać się na krótki i zwięzły trening :-)
Celem były ostatnio przejechane segmenty....a teraz było trzeba jechać zdobyć tam KOMy :-)

No to pojechałem, zdobyłem 3/3 , a o jednym nie wiedziałem i mnie zdziwił że był i jeszcze jeden będzie do poprawienia :-)

To jednak dzisiaj nie sprawiło mi większej przyjemności....coś mnie bierze....niewyspany jestem kolejny dzień z rzędu....męczyłem się dzisiaj strasznie... nie miałem większej frajdy z jazdy dlatego skróciłem sobie dzisiaj o 10km swój planowany trening. Wymroziło mnie, przewiało, ogólnie to niezbyt przyjemnie dzisiaj było. Także wyniki są zdecydowanie do poprawy :-)

Także dzisiaj jedynie 3 bardzo mocne interwaly czyli patrząc po segmentach około 6,5km mocnej jazdy...

cad: 80

Jutro sesja fotograficzna... A to zdjęcie sprzed 2 lat :-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Ustawka w Krotoszynie

Niedziela, 20 marca 2016 · Komentarze(1)
Może za dużo to jest napisane, może nieadekwatnie do stylu jazdy, może niezbyt dużo jakiegoś ścigania było ( o ile w ogóle ) - ale tak - niedziela, rynek w Krotoszynie, godz. 11:00 - zaczęło coś się dziać. I wcale nie mam tutaj na myśli jakiegokolwiek innego wydarzenia.

5 dzień z rzędu na rowerze... Trochę czuję już nogi... Teraz odpoczywamy przed wyścigiem w Sobótce :)

Choć tak się złożyło, że na naszą ustawkę przyszło multum ludzi - na pieszo odwiedzając kiermasz wielkanocny. Była grochówa, scena, występy, budy z ozdobami... fajnie.

Chwilę po 11 przyjechał Tomek Mosiński, Bartek Karolewski i Arttur Paterek. Chwila pogaduch, ruszamy w kierunku Trzebicka i Milicza.
Tam jakieś hopki, kkrótkie KOMy... Zdobyłbym jednego ale nie wiedziałem dokąd jest i tak oto odpuszczając za wcześnie nie udało się popawić najlepszego wyniku.

Później do Milicza, na Wzgórze Joanny i przez Wierzchowice UpHill do Krotoszyna już prosto i spokojnie.
Ogólnie trening dla mnie spoko. Bartek na MTB dał radę, aż strach się bać co to będzie niedlugo bo kupuje szose :-)
Tomasz coraz mocniejszy i idzie się już pościgać. Dla mnie to był fajny rozjazd z kilkoma interwałami, po wczoraj idealny "ENTER".
Myslę, że uda się wypracować jakiś kompromis by wszyscy/większość była zadowolona co niedzielę.

Lekko kilka razy pokropiło. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów wziąłem pelerynkę, załozyłem w pewnej chwili ale stwierdzam że niepotrzebnie zupełnie :-)

Wczoraj usłyszałem przykre rzeczy, chyba nawet gorsze niż zgłoszenie "trefnego KOMa" na Stravie przez zazdrośników... Strava pozwoliła kliknąć "Trust Me...It;s ok". Niestety nie działa to zawsze w życiu. Bywa i tak, na rower raz w tygodniu to byłoby zabójstwo. Dla związku także. A po kilku tygodniach w kolarstwie trzeba by zaczynać praktycznie od nowa, ale w zyciu nie zawsze się wszystko pozbiera do kupy. Życie.. Lajf. Przyjmuje na klatę i jadę dalej ;-)

cad: 78

Ryneczek w Krotoszynie :)


I takich czterech muszkietererów :-) Bo normalne miny....były by zbyt normalne i nudne :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Przemiło z Coffee-Breakiem :-)

Sobota, 19 marca 2016 · Komentarze(0)
Świeci słońce, jest sobota, nie pada deszcz, co robisz ? Jedziesz zrobić długi trening wytrzymałościowy :-)
Wcześniej jednak umawiasz się na krótkie odwiedziny....taki przemiły coffee break.

https://www.strava.com/activities/521028731

Wyjazd w trasę gdzieś około 10 rano. Najedzony, uszykowany...szczęśliwy. Wyjazd na Milicz, Sulmierzyce i Odolanów....Dalej jednak Czarnylas i Antonin, Przygodzice i przez Ostrów do Kołątajewa....by wrócić przez Ostrów do Krotoszyna :-)

Po prawie 2h jazdy postanowiłem zrobić coffee breaka... Taki miał być chwilowy, może 15/30 minut.... A trwał dobrą godzinę... W tak miłym towarzystwie to mogę co trening :-) Kawka, słodkości, pogaduchy i zabawa z Guccim (psem...York) i było trzeba jechać dalej. Kawka jak najbardziej na plus, później chwilowo zmulone nogi po takiej przerwie, ale dojechałem do "K" by chwilę porozmawiać.

I od tej chwili było już tylko trudniej - pod wiatr, z opadającymi siłami....dystans i ostatnie dwa treningi zrobiły swoje, ciutkę brakowało już pod koniec. Ale dojechałem, grunt to mocna głowa ;-) Grunt to się NIGDY nie poddawać, walczyć do końca.. W myśl zasady "słowo problem zamień na wyzwanie, a życie stanie się dużo bardziej ciekawe i pociągające". Więc jeszcze się trzymam, dzisiaj kolejny etap - rano i wieczorem :-) Wóz albo przewóz :-) Kolarstwo jest jednak piękne, bo nie możesz odpuścić... Musisz kręcić, musisz myśleć..... Musisz wrócić do domu mimo jakiejś chwili zwątpienia.

Jestem i będę jednak pozytywnie nastawiony. A nóż się uda, może jeszcze warto... :-)

caD: 85

Coffee Break :-) Gucci taki szczęśliwy... :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Zimnisko klepisko :)

Piątek, 18 marca 2016 · Komentarze(0)
Kolejny trening po pracy. Dzisiaj z małym przedłużeniem o odcinek Krotoszyn - Zduny - Krotoszyn.
Fajna jazda, kilka mocnych interwałów. Jutro równo i długo :) Jeździ mi się świetnie. Samopoczucie także pomaga :)

Plany na dzisiejszy wieczór mocno zmienione. Niestety. Ale no cóż, może człowiek jest ślepy...a może coś innego. Wyjdzie na dniach.

Co jest najlepsze... Jakiś mega "uprzejmy" kolega zglosił mojego KOMa na stravie jako niemożliwego do osiągnięcia - że niby jechałem za autem - haha! niezły żart...radzę potrenować podjazdy/hopki Dziadkowo UpHill :) Na szczęście mogłem za siebie poręczyć i KOM jest ważny.

Czuję już wiosnę, tak sam po sobie...i jak lekko się jeździ :)

caD: 86


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

KOM on :) Oakley Jawbreaker wiosną!

Czwartek, 17 marca 2016 · Komentarze(3)
Najlepsza decyzja podjęta w ostatnim czasie, która dała mi wiele radości dzisiejszego dnia!

Po pracy przychodze do domu, spoglądam w pokoju na trenażer i wpięty w niego rower, spoglądam w internet o której zachodzi słońce, spoglądam za okno, spoglądam na termometr - wyciągam rower z urządzenia zwanego ZUOOOO - ubieram się i lecę poszusować :)
Ciepełko, lekki wiatr, mega chęć do jazdy...

Poleciałem sobie do Milicza i nazad :) Na więcej nie było czasu, nawet odpuściłem obiad i poleciałem na zapasach z całego dnia :)
Obiad zjadłem na kolacje :)

Strava: https://www.strava.com/activities/519494335

I jak ? Jakaś szaleńcza jazda.. Pod wiatr czy z wiatrem nie robiło mi różnicy, ostre ciśnięcie w pedały, coś jakby forma..
PUK PUK.. Kto tam ? To ja! Forma... Usłyszałem nieśmiało :)  Niedlugo się okaże czy zostanie wpuszczona czy jeszcze będzie musiała poczekać za drzwiami... Zdobyty KOM na trasie Dziadkowo UpHill....z wiatrem w twarz - czyli pod wiatr :-) Ale tak mnie dzisiaj niosło, że aż sam jestem zdziwiony. Świetnie się czuję. Nawet mimo niedospania przez przedłużające się wieczory ostatnio :-)

Przy powrocie między Zdunami a Krotoszynem wyprzedzał mnie motocykl, o dziwo złapałem się gościa bo zwolnił - jakby świadomy tego co się zaraz stanie - i chwilę za nim pojechałem, wyszedłem sprintem z koła i podziękowałem :) Mega!

Trening na wielki plus, humor sięga zenitu, endorfiny wystrzeliły, życie jest piękne :) A jeszcze za 2 tygodnie zakładam Visiony ! :) Uhaha :D

caD: 84

I co najlepsze... Od wczoraj jestem posiadaczem okularów Oakley Jawbreaker :-) Takie o :-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Ogień, ściganie, trening Interkol...

Niedziela, 13 marca 2016 · Komentarze(2)
Założenie na dzisiaj: bez "1" z przodu nie wracam, więc po pierwszym i dziewiętnastym kilometrze pozostało zrobić ponad sto :)

Budzik przed 8 rano, śniadanie: chlebek z serem szynką..płatki owsiane, banan.. Ubieranie, jak zwykle ostatnio, wieje, zimno....myślisz czy nie wziąć pelerynki przeciwdeszczowej choćby w kieszeń.. Wygrywa jednak po trochu wygoda i zaufanie do prognozy, że padać dziś nie powinno... Z myślą może nawet o prześwitującym spod chmur słońcu :)

Dojechałem sprawnie na rynek gdzie czekał już Grzegorz...dojechali jeszcze po chwili Mati Szukowski, Krzysiek L. i dwóch świeżaków :)

Propozycja padła by jechać na Raszków i Dobrzycę, a później przez Rozdrażew do Krotoszyna. No to wio. Wiatr ciutkę utrudniał pierwszy odcinek trasy, jechaliśmy równo ładnie po zmianach.. Na Dobrzycę zainicjowalem pierwszy atak jakieś 2km przed tablicą... Niestety chłopaki okazali się bezlitośnie skuteczni w gonieniu i jakieś 200m przed tablicą zostałem zjedzony.

Przejazd przez miasto.. chwila na jedzenie, wicher w plecy ! wio! Do Rozdrażewa w miarę spokój, aby Mati na chwilę podkręcił tempo by po chwili odpuścić... Na jakieś 8km do Krotoszyna postanowiłem zaatakować i spróbować swoich sił kolejny raz.. na liczniku 51km/h...widzę że z tyłu chlopacy zaczynają podkręcać, dogonili mnie po jakimś czasie....ale po kilku chwilach postanowiłem skoczyć drugi raz.... gdy kolejny raz doszedł mnie Grzegorz......postanowiłem przed samą tablicą uciec już ostatecznie, ale jednak Grzegorz był bezlitosny dzisiejszego dnia i wjechałem drugi do miasta ;) Grzegorz niesiony dyskiem miał całkiem dobrą nogę, mi uciekało się też dość sympatycznie, mimo tego że za każdym razem byłem złapany.

Najlepsze jak pierwszy raz najdłużej uciekałem na Krotoszyn z Rozdrażewa to akurat jechało auto...długo nie wyprzedzało zrównując się ze mną i jadąc kilkaset metrów obok... Jak spojrzałem w bok, to aż się zacząłem śmiać :) Jacyś młodzi ludzie pokazują kciuki do góry, auto zapełnione i widzę jak mi kibicują! Świetna sprawa, a jaka motywacja do kręcenia  :)

Później trochę luźniej pojechaliśmy do Sulmierzyc, gdzie ostatni raz skoczyłem sobie mocnym interwałem na tablicę...
Zawracam, wracam, jadę przez Chachalnię i do Krotoszyna już w miarę spokojnie rozkręcając nóżki :)

Jednym słowem było dzisiaj po prostu PIĘKNIE ! :) Czuję się mega świeżo, może nie ma jeszcze najlepszej formy, ale to dopiero marzec, najważniejsze że nie czuję się przemęczony. Jest ok. Wróciło trochę pozytywnego myślenia po dzisiejszym treningu :)

cad: 83

https://www.strava.com/activities/515735686


Zdjęcie jeszcze z poprzedniego treningu :) Niektórzy grzeją dupska w ciepłych krajach a my tutaj w Sralpe Polska kręcimy lecimy pośród błota i śniegu :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Szosowo cudownie pięknie :)

Sobota, 5 marca 2016 · Komentarze(0)
Piekne rzeczy dzisiaj były zaplanowane... LoveRoweRowe :)

Wyjechałem dzisiaj z samiutkiego rana, z wielką chęcią i zapałem do mocnego treningu, z wielką nadzieją na zrobienie ciekawego treningu.. Chodzi w sumie o bazę, bo dawno nie zrobiłem konkretniejszego treningu na dystansie. Jutro riplej! O ile nie spadnie deszcz.

Pojechałem na swoją trasę, zrobiłem dwa kółka, dwie Joanny i później jeszcze boczną dróżką wydłużyłem sobie i przejechałem przez jedną dodatkową górkę :) Nie wiało jakoś bardzo, było bardzo przyjemnie, ciepło może nie, ale komfortowo.

Rower jedzie aż miło, może i nie ma jeszcze takiej formy jak rok temu, ale jest dobrze. To zupelnie inna jazda niż na ciężkim mtb bez łańcucha ;)

5km wpisane więcej niż na liczniku bo coś na chwilę zaniemógł i się wyłączył... jakaś chwilowa anomalia..

Oj brakowało mi tego treningu, takiego treningu ;)

cad: 81

Była nawet chwila na sesję dzisiaj :)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Trenażer - zerwany łańcuch..

Poniedziałek, 29 lutego 2016 · Komentarze(2)
O tym co wczoraj - nawet nie napiszę. Wnerw maksymalny... A może chociaż krótko w kilku zdaniach:

Wpięcie na starcie idealne. Chwilę w czubie, ale po niedużym dystansie ci co mieli znaleźli się już na prowadzeniu i odjechali... Ja w stawce 25 zawodników plasowałem się gdzieś 8-11 miejscu na pierwszym kółku... Bo w sumie zacząłem drugie i po około 300m na górce pękł mi łańcuch. Bywa. Tylko gdy wstałem by mocniej depnąć. Na początku myślałem, że spadł....ale on się zerwał. Stwierdzam jednak, że forma to chyba nie jest taka jakbym tego sobie życzył.. W porównaniu z chłopakami, którzy faktycznie się ścigają i mocno trenują to może być ciężko nadrobić..
Niby tylko jedno kółko... Chociaż może z czasem bym sie rozkręcił, bo nigdy nie lubiłem krótkich i szybkich wyścigów...

A dzisiaj trenażerowa siła. Trzeba jeszcze mocniej popracować nad formą..

cad: 80

Pierwszy i ostatni przejazd przez linię start - meta.


Później to już tylko pozostał mi spacer...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Pierwsza seta 2016 !

Niedziela, 14 lutego 2016 · Komentarze(0)
Co to się dzisiaj działo, to właśnie tego mi brakowało. Szkoda, że nie mogę mieć takich treningów codziennie.. Na pewno to się znudzić nie może więc przyjąłbym więcej czasu z wielką chęcią.

Postanowiłem już wczoraj, że dzisiaj od rana jadę do Ostrowa na trening! Tak też zrobiłem. Patrząc na prognozy trudno było się odpowiednio ubrać - od rana 1 stopień na plusie by później maksymalnie garmin pokazał 11*C. Ale ubrałem się dość dobrze, chociaż do samego Ostrowa było dość trudno - niestety pod mocny wiatr, który wyziębił mnie jeszcze bardziej. Gdy dojechałem, na rynku widzę jedynie Grzesia - po chwili dojeżdżają inni i wio! Propozycja trasy na Kotłów, Mikstat, Ostrzeszów i Odolanów zaakceptowana to jedziemy. Najpierw dwójkami pod ten sam męczący wiatr.

Chłopacy są nieźle w gazie, ja nieraz musiałem się trochę zagiąć żeby nie zostać, ale dałem radę. Hopki nie stanowią problemu, ale tempo z którym niektórzy je pokonują to już niestety tak.. Później chwila oddechu, lecimy już z Ostrzeszowa na Odolanów - wiatr w plecy, 40-45km/h na liczniku. Jest ogień... Najbardziej aktywny Błażej, który parę kilometów do Odolanowa zainicjował pierwszy skok na tablicę.. Ale okazało się, że jak każdy próbował poprawić tak nikt nikogo nie odpuścił. MNie również nie.. Ale jako, że zaatakowałem jakieś 500m do tablicy to już później nie było z czego pociągnąć jak mi chłopacy wyszli z koła i wszystko rozegrali sobie na kresce.

Dalej to już samotny powrót do Krotoszyna przez Sulmierzyce. Wiaterek w plecy na szczęście był całkiem pożyteczny i dodawał otuchy i prędkości :) Dość szybko wróciłem do domu. Pierwszy dystans w tym roku, niezłe tempo, fajne skoki, może jednak nie będzie tak najgorzej ? :) Jedno cieszy - wysoki maX :) Może inaczej niż zwykle wejdę w sezon. Głowa do góry i jadę dalej ! :)

cad: 82


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)