Ustawka w Krotoszynie
Niedziela, 20 marca 2016
· Komentarze(1)
Kategoria 50-100km, Interkol, Ze zdjęciami
Może za dużo to jest napisane, może nieadekwatnie do stylu jazdy, może niezbyt dużo jakiegoś ścigania było ( o ile w ogóle ) - ale tak - niedziela, rynek w Krotoszynie, godz. 11:00 - zaczęło coś się dziać. I wcale nie mam tutaj na myśli jakiegokolwiek innego wydarzenia.
5 dzień z rzędu na rowerze... Trochę czuję już nogi... Teraz odpoczywamy przed wyścigiem w Sobótce :)
Choć tak się złożyło, że na naszą ustawkę przyszło multum ludzi - na pieszo odwiedzając kiermasz wielkanocny. Była grochówa, scena, występy, budy z ozdobami... fajnie.
Chwilę po 11 przyjechał Tomek Mosiński, Bartek Karolewski i Arttur Paterek. Chwila pogaduch, ruszamy w kierunku Trzebicka i Milicza.
Tam jakieś hopki, kkrótkie KOMy... Zdobyłbym jednego ale nie wiedziałem dokąd jest i tak oto odpuszczając za wcześnie nie udało się popawić najlepszego wyniku.
Później do Milicza, na Wzgórze Joanny i przez Wierzchowice UpHill do Krotoszyna już prosto i spokojnie.
Ogólnie trening dla mnie spoko. Bartek na MTB dał radę, aż strach się bać co to będzie niedlugo bo kupuje szose :-)
Tomasz coraz mocniejszy i idzie się już pościgać. Dla mnie to był fajny rozjazd z kilkoma interwałami, po wczoraj idealny "ENTER".
Myslę, że uda się wypracować jakiś kompromis by wszyscy/większość była zadowolona co niedzielę.
Lekko kilka razy pokropiło. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów wziąłem pelerynkę, załozyłem w pewnej chwili ale stwierdzam że niepotrzebnie zupełnie :-)
Wczoraj usłyszałem przykre rzeczy, chyba nawet gorsze niż zgłoszenie "trefnego KOMa" na Stravie przez zazdrośników... Strava pozwoliła kliknąć "Trust Me...It;s ok". Niestety nie działa to zawsze w życiu. Bywa i tak, na rower raz w tygodniu to byłoby zabójstwo. Dla związku także. A po kilku tygodniach w kolarstwie trzeba by zaczynać praktycznie od nowa, ale w zyciu nie zawsze się wszystko pozbiera do kupy. Życie.. Lajf. Przyjmuje na klatę i jadę dalej ;-)
cad: 78
Ryneczek w Krotoszynie :)
I takich czterech muszkietererów :-) Bo normalne miny....były by zbyt normalne i nudne :D
5 dzień z rzędu na rowerze... Trochę czuję już nogi... Teraz odpoczywamy przed wyścigiem w Sobótce :)
Choć tak się złożyło, że na naszą ustawkę przyszło multum ludzi - na pieszo odwiedzając kiermasz wielkanocny. Była grochówa, scena, występy, budy z ozdobami... fajnie.
Chwilę po 11 przyjechał Tomek Mosiński, Bartek Karolewski i Arttur Paterek. Chwila pogaduch, ruszamy w kierunku Trzebicka i Milicza.
Tam jakieś hopki, kkrótkie KOMy... Zdobyłbym jednego ale nie wiedziałem dokąd jest i tak oto odpuszczając za wcześnie nie udało się popawić najlepszego wyniku.
Później do Milicza, na Wzgórze Joanny i przez Wierzchowice UpHill do Krotoszyna już prosto i spokojnie.
Ogólnie trening dla mnie spoko. Bartek na MTB dał radę, aż strach się bać co to będzie niedlugo bo kupuje szose :-)
Tomasz coraz mocniejszy i idzie się już pościgać. Dla mnie to był fajny rozjazd z kilkoma interwałami, po wczoraj idealny "ENTER".
Myslę, że uda się wypracować jakiś kompromis by wszyscy/większość była zadowolona co niedzielę.
Lekko kilka razy pokropiło. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów wziąłem pelerynkę, załozyłem w pewnej chwili ale stwierdzam że niepotrzebnie zupełnie :-)
Wczoraj usłyszałem przykre rzeczy, chyba nawet gorsze niż zgłoszenie "trefnego KOMa" na Stravie przez zazdrośników... Strava pozwoliła kliknąć "Trust Me...It;s ok". Niestety nie działa to zawsze w życiu. Bywa i tak, na rower raz w tygodniu to byłoby zabójstwo. Dla związku także. A po kilku tygodniach w kolarstwie trzeba by zaczynać praktycznie od nowa, ale w zyciu nie zawsze się wszystko pozbiera do kupy. Życie.. Lajf. Przyjmuje na klatę i jadę dalej ;-)
cad: 78
Ryneczek w Krotoszynie :)
I takich czterech muszkietererów :-) Bo normalne miny....były by zbyt normalne i nudne :D