To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Ehh... Głęboki wdech...wydech...

Poniedziałek, 8 lutego 2016 · Komentarze(1)
Walentyna Twiiiiist ! Bal bal bal... Pierwszy raz w życiu byłem na dziwnym balu / zabawie karnawałowej tudzież czymś takim o. Ą ę...
Przebierany bal karnawałowy, piękna sala w Hotelu Polonia w Ostrowie Wlkp., styl międzywojnia, czy coś.
Zabawa fajna, dość specyficzna, ale dalej fajna. Inne niż zwykle konkursy, gry i zabawy, muzyka.... Muzyka jakby też niestandardowa... Ale dalej mowię, że było całkiem w porządku. Wszystkiego trzeba sobie w życiu spróbować. Długo na tym świecie mnie nie ma więc testuję i sprawdzam.... W sumie teraz także mówię sprawdzam.. Pierwszy raz od miesięcy trzech bez dni dwóch. Ostatnio więcej autem jeżdżę do Ostrowa, za Ostrów niż zwykłem... niż rowerem... Może to błąd.. Teraz za to zapłacę.. I bynajmniej nie o paliwie piszę. No cóż. Rower jest prostszy, a czas (tak jak po wypadku w Karpaczu) zdecydowanie leczy rany...

Tak samo jak we wwrześniu po wypadku. 

A dzisiaj trenażer, jutro nie będzie czasu... A szkoda :( Jeździ się coraz lepiej, ale coś czuję że ten sezon może nie byś tak obfity w przeróżne trofea jak poprzedni. Na spokojnie przyjmę co będzie...ale jak w każdej kwestii będę walczył ! Zawsze do końca :)

cad: 87


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Odmrożona stopa. Ale było fajnie :)

Sobota, 23 stycznia 2016 · Komentarze(0)
Coś mnie ostatnio tknęło, dość trenażera - idę na szosę. Temperatura nie taka straszna, nie ma śniegu ani lodu na drogach, czy jest więc coś co mogło by mnie zatrzymać ?

No to co ? Wypiąłem scotta z trenażera, zmieniłem zacisk, ubrałem się bardzo ciepło i wio. W bidonach po staremu w taką temperaturę ciepła herbata z miodem - bidony niby termiczne, kupione w lidlu jakieś 5 lat temu, nie trzymają już tak ciepła jak kiedyś, ale ciągle herbata nie staje się lodowata.

Kierunek ? Milicz.. Jakoś jadę bez chęci do ciśnięcia się przez miasto, śmieszki rowerowe, krzyki z policją... to zawracam.. Na liczniku ledwo 45km.... No to co, tak się fajnie wracało, z wiatrem w plecy, że przejechałem przez Krotoszyn i wio....na Koźmin Wlkp. Do Koźmina przeleciałem żwawo i nadrobiłem średnią. Ale gdy okrążyłem rynek, obrałem kierunek do domu....uuua. Wiatr taki że głowę urywało, w dodatku potęgował zimno. Palców u stóp już nie czułem, o dziwo ręce całkiem spoko. Jakoś dokulałem się do domu.... Zdejmuję ciuchy... I do teraz moja prawa stopa coś jest trochę spuchnięta, palce nawet bardzo, ledwo czuję tego dużego i..... mam nadzieję że wrócą do siebie :D Nie chciałbym ich amputować :D

Powrót, ciepła kąpiel, ciepły obiad, ciepła herbata....trochę cukru z pepsi... i czuję się już całkiem komfortowo ;)
Jutro byłby riplej, ale coś śniegiem ma sypnąć :x To może chociaż na mtb się pokulam! O...to jest myśl :)

cad: 86

Zimno, pada śnieg....ale drogi czarne :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Czy warto ? Mało, czy więcej?

Środa, 6 stycznia 2016 · Komentarze(0)
Oto jest pytanie.

Ostatnio jakby mniej roweru. Biegam, jeżdżę i latam wszędzie tam gdzie chcę być, a najbardziej na tym cierpi rower. Jedynym plusem jest fakt, że rower nie walnie o to żadnego focha. Nigdy.. Trzeba za tym podliczyć (jedynie w swojej głowie) plusy dodatnie i plusy ujemne. Bo nic nie jest czarne albo białe i co za tym idzie, nie można tak sobie po prostu wybrać. Ostatni czas jest wywrócony do góry nogami, nic (mimo że wydaje się zupełnie inaczej) nie jest poukładane tak jakbym chciał, w powietrzu jak najbardziej czuć luz, ale w głowie troszkę nerwowo - wciąż jednak pozytywnie. I może nie nerwowo, ale niepewnie. Bo kto jest pewny co mu przyniesie jutro ? Patrzę sobie na moje puchary z 2015 i chciałbym co najmniej powtórzyć te sukcesy, niektóre wyniki poprawić. Po moim wypadku z września, można napisać, że szczęśliwym wypadku z września, nachodzi refleksja czy warto tak się katować i nie mieć prawie życia. Czy trenować, ścigać się i to życie ryzykować. Jednak dopóki nie ma sytuacji, które mnie będą stopować w życiu rowerowym, jeździć będę dalej tak samo. Trzeba robić swoje. Bawić się jazdą. I jeszcze ważne pytanie, na które koniecznie trzeba sobie samemu odpowiedzieć......

Tylko co / kto może być powodem rezygnacji / ograniczenia roweru ? I czy warto ?!

Dzisiaj imieniny Kacpra. Chrześniaka :) Najpierw więc małe święto, później krótki wyjazd i powrót, zabawa i rower. Sobota wedle prognozy pogody zapowiada się rowerowa na zewnątrz. Ciekawe czy będą ku temu warunki. Ja tam już czekam na wiosnę, wyjazdy w góry, wyścigi, może znów katowanie Przeł. Jugowskiej. Na scotta z visionami. Na słońce i +20*C. A więcej napisać nie mogę :D Jedynie, że chciałbym aby wystarczyło mi na wszystko czasu i urlopu :) Aaaaaa jutro po pracy znowu trenażer ! Piątek spokojny, może piwko, sobota z pewnością coś dłużej :)

Co by się nie działo: "stay positive" :)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wyścig Trzech Króli - MTB

Niedziela, 3 stycznia 2016 · Komentarze(1)
Co tu dużo pisać... Koniec z MTB, czas na treningi na szosie i trenażerze :)

Dzisiaj przy -11*C odbył się wyścig Tour of Bagatela - Wyścig Trzech Króli pod patronatem Senatora RP Łukasza Mikołajczyka.

4x 4km. Nieźle przepaliło się płuca. Nie mogłem coś wbić się na swoje obroty i mimo dobrego startu (dzięki Roberto za oparcie :) ) spadłem na 17 miejsce /50 zawodników. Było bardzo sympatycznie, po ściganiu kiełbaska, zupa i ciepła herbata w wigwamie na Bagateli koło Ostrowa Wlkp.

Garmin mi się rozładował o dziwo. Nie wiem czy nie był naładowany czy zgasiła go niska temperatura. W bidonie po chwili jazdy lód - nie można było się napić. W sumie nawet się nie chciało. :)

Start ostry, faktycznie zaczęło się ostro aż się zakurzyło :)


Z Senatorem RP Łukaszem Mikołajczykiem :)


I puchary o które dzisiaj walczyliśmy na trasie :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

W Nowy Rok :) Sprzedam !!!

Piątek, 1 stycznia 2016 · Komentarze(0)
W Nowy Rok, po przepięknym Sylwestrze, należało pokręcić godzinkę by się rozruszać i zacząć kolejny rozdział mojego życia.

Podczas gdy wszystko się układa i jest dobrze.....zawsze się zastanawiam kiedy to pieprznie. Boję się cholernie, ale do tej pory, jeszcze półtora miesiąca temu.. nigdy bym nie pomyślał. Ale jest dobrze, przyszła dobra zmiana, więc damy radę :)

Ps. Sprzedam auto Mazda 3, diesel 1.6, 2007r  http://otomoto.pl/oferta/mazda-3-bezwypadkowy-gara...

cad: 86

Moje zdobycze roku 2015 :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Sralpe Polska - świąteczna spalara.

Piątek, 25 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Totalnie bez pośpiechu, totalnie na luzie, totalnie bez planu :)

Po prostu zimowe trzaskanie kilometrów i choć przymiotnik "zimowe" brzmi przy tej pogodzie absurdalnie, tak przecież kalendarzowa zima od kilku dni już jest z nami.

Trasa płaska dzisiaj. Trochę wietrzna, ale ogólnie ciepła i szybka. Bardzo dobrze było wręcz wstać od świątecznego stołu, choć ciężko to przyszło, tak całkiem spoko wyszło. Spalara kalorii, co by się nie rozbestwić i żeby takie wp....ee..jedzenie nie zostało ze mną na dłużej :) Choć wg. niektórych przytyć kilka kilo przydałoby mi się, tak ja się czuję z moją wagą bardzo dobrze. Dla zdrowotności więc ruszyłem dupsko i pojechałem, jak to ostatnio usłyszałem "na przejażdżkę" :)  Jutro riplej :)

Krotoszyn - Milicz - Sulmierzyce - Odolanów - Ostrów Wlkp. - Krotoszyn.

Jazda bez większych przygód, po prostu zwykły trening i napawanie się widokami, lazurowym kolorem nieba i pięknym cieplym słońcem. Piękną mamy wiosnę tej zimy :) Tak trzymać !

cad: 83






Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wyścig MTB "Strzała Topoli" 2015

Niedziela, 6 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj brałem udział w wyścigu MTB "Strzała Topoli".

6 kółek x 2,2km. + 1 kółko rozgrzewkowe.

Co powiedzieć ? Zawiódł sprzęt. Forma jest świetna. Tylko tyle mogę napisać.
Na początku nie mogłem się przez dłuższą chwilę wpiąć w moje pedały. Walczyłem jednak na tyle długo z nimi, że praktycznie z "pool position" spadłem na ostatnie miejsce. Miałem walczyć o pierwszą dziesiątkę / piątkę.....a tu taki spadek ? No way!

Na początku więc nerwy, i to przeogromne. Jednak gdy już wystartowałem od razu ruszyłem w pogoń i w sumie skończyła się ona na ostatnim okrążeniu, gdy wyprzedziłem Rafała i Roberta i tym samym wskoczyłem do 10-tki... Ale to niestety nie był szczyt moich ambicji.
Michał Michalski, który miał być moim głównym rywalem dzisiaj odjechał już na samym początku na nowym rowerze. Pewnie byśmy się ścigali razem, a przynajmniej wiedziałbym że przegrałem przez gorszą formę, a tak....e szkoda gadać. Grzegorz też odjechał daleko...nie wspominając o tych którzy po prostu wygrali wyścig...

Ja musiałem za to nadrabiać, gonić i z każdego okrążenia wyciskałem jak najwięcej się da... Dwa razy wypięły mi się pedały, pękła mi linka od tylnego hamulca gdzieś na 3 okrążeniu, a hamowanie było możliwe tylko lekkie przednim hamulcem choć po tym nierównym terenie było to trochę niebezpieczne... Średnie tętno z samego wyścigu to 181ud/min. Po prostu cały czas interwał.

Z formy jestem bardzo zadowolony, a po sprzęcie widać dwa lata zaniedbań - taki rower do zajechania już, tylko praktycznie nie nadający się do ścigania... ehh..

Po ściganiu kiełbaska. Ognisko. Chlebek. Fajna atmosfera i pogaduchy i żarty :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Dzień bez gleby dniem straconym....

Sobota, 5 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Dokładnie jak w opisie. Kilka metrów w głąb lasu i od razu gleba ! Dziura przykryta wodą i liśćmi :) Było wesoło, ale znowu się poobijałem.
Dzisiaj wyszedł fajny trening. W sumie udało mi się znaleźć super kółeczko !  Dokładnie mierzy ono całe 700m, ale są 2 hopki do przepchnięcia,1 mniejsza, trochę technicznej sekcji między drzewami i wuala.

To jest praktycznie to samo miejsce co ostatnio....ale się wkurzyłem i znalazłem przejazd przez las właśnie w jagodach, między drzewami.... i już sobie wyrobiłem trochę ścieżki i widać, że jest jeżdżone :]

W lesie sporo błota, ale do przejechania. Jestem mega zadowolony z dzisiejszego treningu. Mega fajnie było, szkoda, że w tygodniu nie ma szans żeby sobie pojeździć i zostaje tylko trenażer i basen oraz siłownia. Ostatnio jednak moje dni są coraz bardziej napięte, co rusz spotkania, co rusz zebrania i ważne sprawy do załatwienia. Trudno na wszystko znaleźć czas. Ale ostatni tydzień był "odpoczynkowym" i się mega wyluzowałem :) SuperKOMPENSACJA :D Jutro będzie ogień na Strzale Topoli! :] Mega ważny wyścig, najważniejszy w całym roku, muszę go wygrać.....hehe... nie! :) Jazda bezstresowa i na pełnym luzie :] W lesie tylko zabawa :)

Taki las :)
Taki ja :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Francja ? Wiatr ? Ból ?

Sobota, 14 listopada 2015 · Komentarze(2)
Zacznę może od tego czym żyje prawie cały świat: Zamachy we Francji. Wiem, że to blog sportowy.....ale nie sposób ominąć taką tragedię, która spotkała prawdopodobnie samych niewinnych ludzi, którzy tych arabów w ogóle do swojego kraju nie zapraszali. Zagadką dla mnie jest dlaczego nigdy albo bardzo rzadko nie atakuje się samych właśnie przywódców państw zamieszanych w jakiś tam konflikt i dlaczego giną ci najmniej w to uwikłani. Wczoraj szybko po wybuchach ze stadionu ewakuowali szanownego pana prezydenta, a innych ludzi pozostawiono na pastwę losu. Czy to normalne ?! Zdecydowanie nie. Przecież jeśli on ich sam tutaj zapraszał (razem z panią Merkel) to powinien się nie bać i nawet ich rozgrzeszyć (bo przecież nie znają naszych obyczajów i kultury). Teraz już nie waham się napisać, że w 100% nie przeszkadzają mi krzyże: na drogach, w szkołach, w urzędach...po prostu nigdzie. A lekcję religii bym nawet podwoił. Dlaczego ? A bo tylko do takiego kraju gdzie będą się czuli źle i niekomfortowo (dodatkowo jeszcze bez zasiłków) z mocno zakorzenionymi tradycjami chrześcijańskimi tacy uchodźcy nie będą chcieli tu przybywać i będzie ich zbyt mało oraz będą zbyt słabi by cokolwiek zrobić. Nienormalnym jest, że większość z nich to zdrowi i dobrze zbudowani mężczyźni w sile wieku. Precz z nimi z Polski! Jeśli nie mają żadnych dokumentów, nie można ich jakkolwiek sprawdzić oraz w większości przybywają bez rodzin i po zasiłek to WON ! Cieszę się obecnie z jednego: że Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy. O tak... Liczę, że sprzeciwią się europejskim trendom. To tyle. Dzięki i zaczynamy wątek dzisiejszego treningu :)

Od samego rana szybka pobudka, wyspany jak już dawno nie, bez żadnej imprezy, wypoczęty po dniu wolnym... Z wiatrem, pod wiatr, bocznym w jedną i drugą stronę... Z bólem i z Arturem...

Wyruszyłem dziś z myślą zrobienia długiego dystansu bo wiem, że to co ma przyjść za parę godzin, w okolicach 24:00 i trwać przez całą niedzielę, to będzie armagedon i nie pozwoli wyjść popedałować.

Odwiedziłem dzisiaj dawno niejeżdżone przeze mnie tereny, za Miliczem, do Krośnic i Wzgórze Joanny :) Wszyscy na swoim miejscu.
Do Milicza boczny, niesprzyjający wiatr... później 3 kółeczka po moich hopach i w połowie drugiego zostałem przyłapany na siku przez Patersona. Wsiadłem na rower znów i ruszyliśmy dalej. Później chwilę na Joannie jeden podjazd by z bocznym ale lekko w plecy wiatrem lecieć do domu :)
Wiatry ostatnio to są takie, że za każdym razem wracam z przewianą szyją (mimo chusty) i bolącym karkiem mimo 3 warstw!
Po górkach jedzie mi się coraz lepiej, choć wiem że nie ma co się szarpać bo to dopiero połowa listopada :) Ale jeżdżę bo lubię :)

cad: 81


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

123+18 :) 7 lat z Interkolem :)

Środa, 11 listopada 2015 · Komentarze(2)
Kolejny wspaniały dzień, z cyklu życia poza kontrolą. Jest po prostu bombowo. Wczorajszy dzień i dzisiejszy poproszę najlepiej co weekend w takim samym rozkładzie jazdy w tym towarzystwie, w tych miejscach i te de. I nie tylko chodzi o wypłatę na koncie ;)

Najpierw standardowo praca do 16. Szybcikiem do domu, przymusowo autem. Lecę do domu, jem obiad, przebieram się, pakuję na siłownię.....Ubieram eleganckie buty, swetr, płaszczyk, i w długą... Na rynek. O 18:00 zaczynające się obchody Święta Niepodległości od hymnu, przemarszu przez miasto pod Pomnik Wolności aż do mszy świętej i tortu na zakończenie.

W aucie czeka torba z ciuchami na siłownię. Zrzucam więc w klubie krawat i....dowiaduję się że nie mogę wziąć udziału w spinningu. No bywa, los tak chciał. Co więc robię ? Lecę do domu, jem kolacje, przebieram się w luźniejsze ciuchy i śmigamy ze znajomymi do Browar Club'u bo co? - Bo wygraliśmy darmowe wlotki na dzisiejszą noc. Prześwietna impreza ciutkę okropiona alkoOohOoOolem. Bujanie na parkiecie, tańce bliżej towarzyskie i miliony spojrzeń spotkanych na drodze twojego wzroku. Tak, to musiało się udać. Ba, musiało się podobać.
Przychodzi jednak odpowiednia godzina. Dostajemy sygnał! Czas wracać do domu. Kładę się spać zadowolony. Kolejny raz spełniony, endorfiny poziom maX. Budzę się 3 godziny później. Tak to było zaplanowane! Przed imprezą ustawiłem sobie budzik na 7:30 bo wiedziałem, że kładąc się spać nie będzie mi się ani nawet chciało o tym myśleć. Co więcej.... Miałem nastawiony rezerwowy budzik na 7:45. Ale pierwszy wystarczył. O dziwo! Wstałem bez problemu, bez szumów, bez szmerów, bez marudzenia. Szczęśliwy po prostu.

Przypominając sobie jeden konkretny filmik motywujący kolarzy do jazdy - postanowiłem zagłuszyć miliony głosów mówiących mi że przecież możesz dzisiaj odpuścic, że przecież jest mokro, wieje i jest zimno.... Whatever. Nie zamierzałem odpuszczać. Jestem na głodzie rowerowym.

Pojechałem więc do Ostrowa na ryneczek. Jak 7 lat temu i jak (prawie) co roku ;) Na rynku, jak 7 lat temu pojawił się Piotr Kowalczyk z Interkolu. O tak. To on mnie wkręcił w towarzystwo i zaprosił na rynek. Później jego brat dał mi dętkę bo przebiłem, ba...nawet ją wymienił :D Zostałem, wrócili po mnie chyba dwa razy. Dzięki Wam chłopaki za: cierpliwość, wyrozumiałość, dystans, spędzone wspólnie razem chwile...jesteście the best...stara gwardia rządzi! Dzięki dzięki dzięki za 7 wspólnych lat, czasem trudnych, w większości jednak mega pozytywnych......ale......jak to w życiu bywa...wszystko ma swój koniec.....no ale nie tym razem i jeśli można to zostanę jeszcze drugie tyle :D

Na rynku Adam Kowalski, Kuba Latajka, Adi oraz świeżak i ja ;)
Chłopaki chcą lecieć 123km. Ja jak zwykle będę miał więcej. Lecimy więc na Kalisz do Cebulaków...Chocz, Pleszew i Dobrzycę... Ciekawa trasa. W sumie nie, płaska jak...nieważne co. Pojechaliśmy sobie w 5-tkę. Na luzie, najpierw z wiatrem, póxniej z bocznym by na koniec dymać konkretnie pod wiatr. Zabolało! Świeżak po jakimś czasie umarł i nie było co zbierać, reszta bez wariacji, Adam z kamerką ;) Za Pleszewem na zamkniętym akurat przejeździe kolejowaym pit-stop....akurat obok sklep. Dostałem od Kuby snickersa. Zjadlem szczęsliwy, glodny w sumie. W Dobrzycy koniec, rozstanie, lecą na Ostrów....a ja na Krotoszyn święcie przekonany że to tylko 15km...ee no jednak było 25km. I to w dodatku z niesprzyjającym bocznym wiatrem. Przewiało mnie konkretnie. Szyja boli.

Dojazd do Krota. Obiad, kąpiel i wuala. Jak nowy :) Szczęśliwy, spełniony po ostatnich 24 godzinach w 100% :)

Ciepło. Wietrznie. Na początku trochę mokro po nocnych opadach.

Dziś DZień Niepodległości. Tu jeden minus dla nas Polaków, flag na prywatnych budynkach bardzo malo :(

cad: 80
https://www.strava.com/activities/43072967

Ostatnio w gazecie "Życie Krotoszyna" :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)