To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Kocie Góry z Rawex Team :)

Sobota, 4 marca 2017 · Komentarze(1)
Wczoraj umówiłem się z Krzyśkiem z Pasikurowic (Rawex Energy Saving Team) na dzisiejszy trening.

Przyjechał z Pawełkiem i szefem Rawexu :) Pojechaliśmy do Milicza na babeczki i kawę.

Później polecieliśmy przez Milicz, Krośnice, Zawonię, koło Prababki gdzieś tam na hopki trzebnickie. Ciągle z wiatrem w twarz.

Na hopkach czasem zatykało, Krzysiek będzie mocny w tym roku.. :)

Wyszedł mega fajny dystans! Prawie odwiozłem ich do Wrocławia, a sam gdzieś tam odbiłem wcześniej na Trzebnicę.. I z wiatrem w bok... Leciałem do domu. Chwila przerwy w Miliczu na colę i snickersa aby naładować lekko podmęczony organizm :)

Świetny trening, w świetnej atmosferze! Takie bajabongo z coffee breakiem :) w sumie przerwą na babeczkę ;-)

Ciepełko, samo słońce :) Aleee ten wiatr.. :)

cad; 81

Czerwono mi :)


Z Krzysiem :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Słonecznie :)

Piątek, 3 marca 2017 · Komentarze(1)



Wyruszyłem dzisiaj po zabiegach w pięknym słońcu zrobić trochę dystansu, a raczej co po prostu ważniejsze - posiedzieć w siodle tych kilka godzin. Czasu starczyło na trasę, kółeczko, które często jeździmy na niedzielnych ustawkach z Interkolem.

Do samego Ostrowa i za Ostrów mega wiatr w plecy, średnia pod 32km/h na 40km. Później już tylko gorzej, wiatr boczny, wiatr w twarz.. Ale dało radę jakoś to przekręcić... Mega fajnie i ciepło. Choć faktycznie wiatr kręcił całkiem nieznośnie.

Kilka razy zrobiłem parę mocnych interwałów, pod górkę, po płaskim czy sprint... Takie tam po prostu wariacje przeróżne.

Jutro riplej... Znaczy w planie trochę więcej kilometrów. Niedziela jakiś wyścig w Topoli "Zimowe Ostatki" na MTB... Pojadę chyba rowerem by nie zmarnować zapowiadającego się pięknego dnia :)

cad: 83

Pierwszy wyścig w sezonie 2017 już opłacony :) Foto z edycji 2014 gdzie stanąłem na podium w kategorii.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Wietrznie, wręcz nieznośnie kręcił.

Środa, 1 marca 2017 · Komentarze(1)
It's okey... It's ooookkkeeeeyyy...ijejjjj :)

Ile szczęścia może dać kilka wspólnych chwil, rozmowa, uśmiech...odwzajemniony uśmiech.
Po bardzo, ale to bardzo ciekawym weekendzie pełnym emocji i zwrotów akcji jak w Bondzie, pięknych wieczorach i nocach... Nadszedł czas do powrotu do szarej rzeczywistości. Praca, polityka, wydarzenia, rower...

No i to ostatnie takie najbardziej pozytywne. Nie ma fochów, nie ma wymagań - no może poza trzymaniem wagi - ,nie marudzi, nic nie chce... Po prostu jest. Jakie to fajne.

Dziś zaraz po pracy pędem na zabiegi rehabilitacyjne, można by rzecz "zdążyć przed przerwą" (obiadową) personelu. Zabiegi chwilę trwały: Laser i Diadynamik... To drugie całkiem przyjemne, ciepłe, mrowienie w nodze... Lasera praktycznie nie czuć. Oby pomogło bo moje kolano ciągle daje się we znaki a sezon coraz bliżej.

Później czas ktory pozostał spędziłem na rowerze... Jedno okrążenie i kręcenie się w pobliżu... Na dwa nie starczyło już niestety czasu bo..... o 17:00 była Wieczornica Pamięci Żołnierzy Wyklętych!!! - Cześć i Chwała BOHATEROM !!!

Dlatego dziś tak na szybko, ale w sumie fajnie. Miły dzień. Jutro przerwa rowerowa, w piątek i sobotę długie trasy.... W niedzielę niby wyścig na MTB.....ale chyba tylko przejadę się tam na luzie... By jak najszybciej wrócić i wsiąść na szosę, albo w sumie przyjechać na start na MTB i zrobić w ogóle długi dystans, ale na MTB.

Robimy bazę!!!! :)

cad: 82



Zabiegowo:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

W ciepełku w południe.

Poniedziałek, 27 lutego 2017 · Komentarze(0)
Dzisiaj udało się wyskoczyć koło 13:00 na tyle czasu aż do zachodu. Gdy minął czas, piękny czas i było trzeba się rozstać.... w tą piękną pogodę wyszedłem na rower.

Najpierw jednak obiad, gołąbek, pyrki....a po chwili już izotonik i szosa. Miały być dwa okrążenia jak w sobotę. Czasu jednak jakby mniej.
Miało być jakieś 6-7h i wczoraj też, ale jeśli chodzi o przygody i aktywności były związane z zupełnie czymś innym.

Dzisiaj po dwóch kółkach zostały jeszcze jakieś minuty na wykorzystanie.. Więc pojeździłem w okolicy, po hopkach w Zdunach..
Jako że nie bylo możliwości pojeździć dłużej, pojeździłem mocniej. Troszkę przycisnąłem :)

W końcu można się było lekko ubrać.. Forma jakaś się chyba lekko wygląda zza krzaka :D
caD: 83

Lubię te widoczki przy powrotach :)


Lazurowe niebo :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

I'm on the edge of glory..

Niedziela, 19 lutego 2017 · Komentarze(0)
Cóż za dzień, weekend, ostatnie trzy dni... Cóż za emocje, zmęczenie, niewyspanie.. Cóż za piękno, dobro i słońce...

STRAVA: https://www.strava.com/activities/872431179

W piątek miało być wolne i było. Po pracy pomaszerowałem w II Marszu Pamięci Powstańców Wlkp. i to była jedyna większa aktywność fizyczna tego dnia. Poza biurem i siedzeniem w samochodzie niewiele więcej dla formy zrobiłem. Później był Poznań, chwilę nie było Poznania i znowu Poznań. Od samego rana w sobotę niezbyt przyjemna pogoda, niby miał być rower. W taką pogodę to jednak nawet psa z domu się nie wygania, a z resztą ja jestem ciutkę pochorowany, przeziębiony, kaszlący. Paskudna pogoda, ale chciałem chociaż trenażer... No ale nie wyszło.. Szkoda?! Raczej nie... W końcu znalazłem się prawie nad morzem.. I wcale nie chodzi mi o to, że poszedłem na basen tudzież wdepnąłem w kałużę..Tak po prostu poczułem, że chcę tam jechać. Powrót do domu około 1:00 w nocy. Szybkie spanie i budzik już jakoś około 9 dzwoni.. Nie pada, ma wyjść słońce..

Wstałem! Zjadłem śniadanie, uszykowałem herbatę z miodem do bidonów i wio.. W planach moje hopki za Miliczem, pętla x3 i do domu.
Od samego początku wmordewind konkretny, że ledwo dało się jechać. Nie dość, że wzmagał uczucie zimna to jeszcze utrudniał jazdę i ubijał mięśnie.

Poleciałem na swoją standardową traskę. Niestety im bardziej w las tym asfalty bardziej nieprzejezdne. W pewnym momencie musiałem po prostu zawrócić. Pojechać inną trasą, odwiedziłem Joannę i wdrapując się na jej wzgórza dwa razy serce zabiło dużo mocniej. Później były moje mini okrążenia z dwoma fajnymi hopkami. Na garminie klikałem okrążenia i wyszło praktycznie na to, że jechałem je prawie identycznie. Później już z wiatrem przez Sulmierzyce do domu..

Na koniec umyłem rower na myjce, gdzie ludzie dość dziwniie się na mnie patrzyli, bo kolejka była całkiem sporawa w ten piękny słoneczny dzień. Później już tylko dojechałem do domu i oto jestem. Wykąpany, najedzony i zadowolony... Szczęśliwy :)

Forma jeszcze mocno do doszlifowania, teraz nie ma opcji żeby nie jeździć długich dystansów. Muszę się postarać by wypełnić założenia na rok 2017 :)

cad: 79

To jeszcze pikuś!


Później bardziej przydały by się narty biegowe. Normalnie tam jest czarny asfalt i fajne hopki :)


I'm on the edge of glory
And I'm hanging on a moment of truth
https://www.youtube.com/watch?v=QeWBS0JBNzQ

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Mały trip szosowy.

Czwartek, 16 lutego 2017 · Komentarze(1)
Była okazja żeby pojeździć, to ją wykorzystałem :) Czasem się zastanawiam jak niektórzy robią tak dobrą formę, a po dzisiejszym dniu sobie uświadomiłem, że mają więcej czasu po prostu na treningi :)

https://www.strava.com/activities/868555130

Od samego rana z wiatrem do Ostrowa Wlkp., później na Strzyżew - Kotłów i Mikstat - tam zrobione kółeczko i wjazd pod maszt. Kilka fotek i wio...po hopkach i na Ostrzeszów :) Przed Odolanowem doganiają mnie harpagany w dobrej formie z Ostrowa. Aż się boję startować bo tempo mieli w porównaniu do mojego takie, jakby przyrównać pendolino do starego pociągu. Do Odolanowa dojechaliśmy we trzech i dalej poleciałem na Krotoszyn.

Tam już mocno pod wiatr, dojeżdżam do Sulmierzyc, a tu mi jakoś ciągle mało i jednak jadę jeszcze na Milicz i dopiero po hopkach na Krotoszyn.

Było dzisiaj fajnie, brakowało mi dystansu, kilku godzin w siodle na zewnątrz. Po ostatniej kontuzji jeszcze noga daje się we znaki, ale da się kręcić.. choć mocniejsze depnięcia pod górę czy sprinty odpadają - wiem bo próbowałem ;-)

Z MIlicza do Krotoszyna pozdrowiony z vana, ogólnie dzisiaj miło i fajnie. Spotkanych kilku znajomych po drodze, w Czarnymlesie np.
Rower do czyszczenia po przyjeździe - niby sucho i słonecznie, ale topiący się śnieg zalewał niektóre drogi.

Cały wyjazd na ogromny plus! Wytrzymałość, ogólnie forma chyba nie jest najgorsza, z chęcią bym się z kimś porównał i pojechał na wspólny trening, ale zobaczymy co z tego wyjdzie :) Weekend chyba też będzie rowerowy, bo coś tam zdążę przekręcić, a pogoda zdaje się ma ku temu sprzyjać.

cad: 84

Górka pod Mikstatem :)


Było po prostu cudownie :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Kontuzjowany !

Poniedziałek, 30 stycznia 2017 · Komentarze(4)
No cóż, należy się trochę wyjaśnień.. Nie bylo mnie tu prawie dwa tygodnie, na razie jakoś lepiej nie będzie.. A nawet jeśli to bez szału..

W czwartek, 19 stycznia 2017 pojechałem do pracy rowerem, no wiecie.. sprzedałem auto, źle nie było, szczególnie zimno też nie.. No to wio! Wystaczyło jechać uważnie i spokojnie.. W końcu już cały tydzień tak przejeździłem... Co się może stać?! Do pracy dotarłem, z pracy już jakby nie wróciłem.. Po przejechaniu połowy trasy, na jednym z rond... Ześlizguje się noga, ślizga się przednie koło i jebudu.. Upadek.. Upadek przy kilkunastu km/h.. Serio jedziesz uważnie..serio.. Nie spodziewasz się tego i upadasz.. Myślami już w domu jadłem obiad.. Myślami byłem gdzieś daleko... Myślami nie jechałem na rowerze..  Co się może przydarzyć wielkiemu kolarzowi który jeździ po 13 tyś km rocznie?! Przecież to rutyna.. No i leżysz..

Nie byłoby w tym nic złego, przez nieuwagę się należy... Ale.. Leżysz, szybko się podnosisz otrzepujesz i jedziesz dalej do domu... Możesz jechać.. Wracasz.. I noga jak bania! Noga wyglądała po prostu strasznie.. Mając wystawione lewe kolano do skrętu - tak właśnie na nie upadłem.. Na szczęście nie kolano samo w siebie, upadłem na guzowatość piszczela.. i cały piszczel.. tak po prostu całym ciężarem z wielkim impetem pionowo w dół.. wieczór u chirurga, chodzić się nie da.. Następny dzień przymusowy urlop.. Wizyta w szpitalu, zdjęcie RTG i diagnoza w poradni chirurgicznej: krwiak, zbicie i w ogóle ale piszczela... nie kolana samego z siebie.. No ale chodzić się nie da.. Krwiak, a raczej skrzep już w tamtej chwili uciska, rozrywa i cholernie boli, chodzić się nie da.. Weekend z głowy.. Wizyta u ortopedy, drugiego chirurga..

Mija kolejny tydzień, noga już się zgina co jest dla mnie ogromną poprawą.. Zastrzyki przeciwzakrzepowe rozpuszczają skrzep w kolanie, smarowania 3 różnymi maściami i okłady z jakiś kwasów i innych. Dzisiaj byłem u dwóch chirurgów na wizycie... Jeden stwierdził: wsadzajmy w gips.. podziękowałem serdecznie.. Drugi kilka godzin później stwierdził, że tego pierwszego pogięło i jest coraz lepiej i jak do piątku nie zejdzie to lekko ukłujemy / natniemy i będzie po wszystkim - krwiaka nie będzie. Zobaczymy..

No cóż.. Porobiłem sobie nogę, formę i głowę w sumie.. Wkurza mnie to.. No ale.. Widocznie.. tak miało być :x

Dziś więc jako, że noga się zgina, postanowiłem że chociaż spróbuję chwilę pokręcić.. W końcu kolano całe i działa..
Może to nieodpowiedzialne, ale ledwo kręciłem, bez kropli potu, lekko ruszałem nogami.. Jak się rozkręciłem to było ok! :)

cad: 71

Tak wyglądało po dwóch / trzech dniach...


Tak wygląda noga po tygodniu...


A tak się dzieje już od jakiegoś czasu :x

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Nowy rozdział

Poniedziałek, 9 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Po tygodniu regeneracji czas na powrót do reżimu treningowego, najwyższy czas zacząć naiwaniać kilometry, albo raczej siłę i interwały... O tak tak tak.. Wracam po budowaniu masy ;-) Wracam w nowym rozdziale swojego życia jakby, kolejny rok, kolejna karta, kolejne wyzwania... kolejna.... kolejna... i kolejna.... ostatnia ?!

cad:  81

A ostatnio było tak:

Nierowerowo, wyjazdowo, biznesowo...?!


Spacerowo, mroźno, kreatywnie...


Późno, spacerowo, wesoło, zamarznięte jezioro...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Trenażer

Piątek, 6 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Odpoczynkowo, ale nie zupełnie rower odstawiony. Miała być MTB Bagatela, ale wyścig odwołali bo....spadł śnieg ?! Hello...

No cóż, innym razem się pościgamy, a to szkoda bo akurat teraz mi przypadał tydzien regeneracyjny... Zobaczymy jak będzie innym razem, ale dziś bym wygrał :D

Trenażer ogólnie spoko, jest dobry... Opory zdecydowanie są cięższe niż na poprzednim trenażerze.. Ino opona się bardzo ściera.... a na poprzednim już się nie zdzierała ani grama..

Jutro może basen, niedziela zupełnie nic, ale od poniedziałku znowu zaczynamy mocne treningi :)

Stare foto ze starym rowerem... z Pieszyc... już się nie mogę doczekać tych górskich wiosennych treningów :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)