To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Kręcenie takie o

Sobota, 8 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Bez celu, bez pośpiechu, bez spiny i bez słońca... Ale za to z uśmiechem i zadowoleniem z własnego życia :)

Jutro Sobótka, Ślężański Mnich! Trzeba jechać, zaliczyć, przejechać, powalczyć!

Dlatego dziś leciutko, nogami byle przekręcić :)

cad: 80

Taka śmieszka rowerowa, Chachalnia - Krotoszyn. Niewymiarowa, nieutrzymana w czystości, dodatkowo po prostu syf.. Kolarzy policja nie zatrzymuje, raczej są rozsądni... ale weź spróbuj dyskutować... mandatu bym nie przyjął..


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Zrównoważony rozwój.

Czwartek, 6 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Powoli i konsekwentnie robić swoje - oto przepis na sukces. Zawsze i wszędzie. Mieć głęboko zdanie małych zawistnych człowieczków.. Chyba, że umiesz oddzielić konstruktywną krytykę, najczęściej krytyczne zdanie przyjaciół od zwykłych fałszywych rad...  Od zdania fałszywych kumpli...

No, tak właśnie jest.. Takie życie, takie rządy, takie treningi... Nie trzeba zapitalać na treningu Bóg jeden wie jak szybko byle średnia wpadła z kosmosu, wystarczy trenować z głową. W niedzielę wyścig, trzeba się więc dobrze nastawić i rozkręcić nogę.

Dzisiaj więc już totalnie luz, ale kilometry trzeba było zrobić. Jechało się powoli i spokojnie, a wiało i było zimno tak, że przemarzłem!
Spokojnie praktycznie przez cały czas, nawet żadnego interwału. Po prostu lekka jazda :)

caD: 82

Pięknie dziś, tylko wieje zimnem!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Kryterium w Kaliszu

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Po ITT Prolog w Strzyżewie udałem się do Kalisza by wziąć udział w kryterium ulicami miasta.

Wyścig organizowany został przy okazji Hellena Tour - Wyścig Szlakiem Bursztynowym Kalisz - Konin.

Czekało nas 30 minut ścigania + 1 okrążenie po upływie tego czasu. Sprawa prosta, wyszło 11 okrążeń, ogień non stop.

Niestety w pewnym momencie ucieczka odjechała i to oni się bili o zwycięstwo - sami byli zawodnicy elity i Adi... No cóż, trudno..

Ja cały czas czujnie w czubie peletonu, czasem coś pospawałem, ale nie wychylałem nosa za bardzo...

Z peletonu finisz zrobiłem na drugim miejscu :)

Forma jest chyba raczej dobra, przyszła w dobrym momencie, ITT i Kryterium odpalone w całkiem dobrym stylu.
Na kryterium ani razu mnie nie przytkało. Fajna zabawa, ale przede wszystkim dobre ściganie! Dobry trening na interwały, bo było non stop 20-40... 30-50... ciągłe skoki i ranty, ataki po zakrętach..

Mega ciepełko.. Wiało okropnie, było więc trzeba się pilnować by nie odpaść. Średnia V na każdym okrążeniu ponad 40!!!

cad: 84

A auto parkowałem tak :) Razem z PROsami :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

ITT Prolog Strzyżew

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · Komentarze(3)
Dzisiaj odbył się pierwszy wyścig w sezonie 2017 - ITT w Strzyżewie, zwanym Prologiem... 5,5km jazdy indywidualnej na czas pod górę..

W ITT najlepszy nie jestem, ale udało mi się osiągnąć całkiem sympatyczny wynik, pokonać ludzi, którym przeważnie w ITT ulegałem.

Od startu jechało mi się dobrze, mocno w korbach na początku, cały czas pod wiatr więc było trzeba rower rozbujać. Im bliżej mety tym bardziej pod górę. Przed sobą widziałem ciągle postać Kuby, który startował minutę przede mną, nie dogoniłem, ale chociaż była motywacja do ścigania przez co i może całkiem spoko jak na mnie czas. W końcu 14 miejsce na 38 kolarzy to nie jest tragedia, bo jedni zawodowcy, inni mają pseudo Apteka, a jeszcze kolejni lubią ITT... Ja nie należę do żadnej z tych grup. Na zwykłym rowerze, bez lemondki... Jakoś się przejechało :) Jestem zadowolony ze swojej postawy :)

Staty tętna są obłędne. Pojechane na maXa! Chociaż mam wyrzuty, bo mogłem końcówkę pojechać ciut lepiej...

cad: 83

Czasy w ITT Prolog, w których brałem udział :) W tym roku było mocno w twarz.

2010r. 10m 40s
2013r. 10m 10s.
2014r. 10m 06s
2015r. 10m 01s
2017r. 10m 32s

Wszyscy my :)
W

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Trzy tysiące dwa bociany!

Czwartek, 30 marca 2017 · Komentarze(1)
Dzisiaj po pracy, po ciekawym wykładzie sędzi Anny Marii Wesołowskiej (bezpieczeństwo i ochrona dzieci) pojechałem na szosę

A że szosa sucha no to z przyjemnością zrobiłem kilka kilometrów. Do południa szarówka, pod wieczór wyszło nawet słoneczko.
Niestety mogłem wyjść dopiero koło 18:00 i nie starczyło czasu na grzanie się w promieniach, tylko gonitwa za uciekającym czasem. Zdążyłem wrócić zanim zrobiło się ciemno.

Dwa trzy interwały.

No i przekroczyłem dziś tym samym ponad 3000 km w roku 2017 :)

Po drodze spotkane dwa bociany :) Ale nie przyniosły mi dzieci, nie włożyły ich też do żadnej kapusty.

cad: 85




Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Ja, koledzy i wiatr...

Sobota, 25 marca 2017 · Komentarze(2)
Pewnego pięknego poranka, promienie słoneczne nieśmiało przebiły się przez rolety w oknie jego pokoju. Wczoraj ustawiony budzik w iPhonie nie zdążył zadzwonić. Lekko oszołomiony wczesną porą zsunął z siebie kołdrę i powoli wystawiał swojego długie nogi zza łóżka. Udając się do toalety ziewnął kilka razy, ale pewnym już był wczoraj ustalony plan dnia. Po opryskaniu wodą nieogolonej twarzy odżył wreszcie. Odwiózł auto do lakiernika, wrócił po chwili odwieziony przez tatę. Czym prędzej wszedł do kuchni by zrobić pożywne śniadanie. Niestety jego chęci na przepyszne i wartościowe śniadanie szybko prysły, postawił więc na sprawdzone: chleb, ser, dżem i jogurt. Na dzisiejsze kilometry jednak mogło to nie wystarczyć. Po zjedzeniu śniadania, ruszył przebierać się w strój kolarski... Stojąc przed szafą nie miał żadnego problemu z wyborem swoich rzeczy, nie było codziennego westchnienia "nie mam się w co ubrać". Jedyną nerwową chwilą okazały się poszukiwania rękawiczek. Po przekopaniu całego mieszkania znalazł je przyczepione do rzepy starych ocieplaczy. Po prostu się zawieruszyły. Wyjechał!

https://www.strava.com/activities/914001098

Od pierwszej chwili wiedział już, że wyjechał zbyt późno, a jego forma nie jest imponująca. Wobec czego podejmując szybką kalkulację w głowie stwierdził zrezygnowany:
-Ehh, spóźnię się....

Najprościej rzecz ujmując wiatr dzisiejszego słonecznego poranka szalał niemiłosirernie podwiewając niesprzyjająco z zachodu. Bez większych komplikacji dotarł na miejsce zbiórki. Wicher przez cały czas jednak doskwierał. Kolega Wiatrak czekał już i wykonał kontrolny telefon, po spotkaniu na miejscu okazało się, że pojadą we trzech - Paterson, Wicher i Kris. Plany były konkretne, więc ruszyli praktycznie nie zastanawiając się nad kierunkiem.. Trasą maratonu trzebnickiego dojechali dając mocne i równe zmiany do Prababki. Prababka to mityczny podjazd Dolnego Śląska zlokalizowany niedaleko Trzebnicy, Zawonii, Tarnowca... Ma on około 500m długości i 15% nachylenia co dla kolarzy amatorów stanowi nie lada wyzwanie.

Uśmiechnięci kolarze stanęli na szczycie i uwiecznili swoje twarze na wspomnianym podjeździe. Nie mając jednak jeszcze dość, zjechali i podjechali go raz jeszcze. Wspinając się dalej po kocich łbach i płytach betonowych zaliczali niczym sarenki kolejne podjazdy. Niestety obowiązkowo na dłuższą chwilę musieli zatrzymać się i naprawić powstały defekt w kole Artura - przebita dętka. Drużynową pracą - jeden robi, reszta patrzy - założyli nową dętkę, napompowali trochę powietrza i ruszyli w kierunku domu.

Gdzieś, w bliżej nieokreślonym miejscu lasu, Wicher odbił w lewo tłumacząc się obowiązkami rodzinnymi i potrzebą jak najszybszego spotkania ze swoim synkiem. Wyrozumiali koledzy puścili go wolno i ruszyli w kierunku "Gęślicy" i Krośnic oraz stawów milickich. Jadąc jednak dalej pod wichry niespokojne powoli opadali z sił. Nic jednak nie stanęło na ich przeszkodzie i dokładając jeszcze kilka kilometrów przejechali deptaczkiem między jeziorami. Na chwilę przed Sulmierzycami oraz powtarzając to przed Krotoszynem, Krzysztof nadał mocniejsze tempo wieńcząc je soczystym i mocnym sprintem. Mocnym on był na chwilową dyspozycję jaką prezentował ów kolarz w danym czasie. Kolarze będąc już w Krotoszynie rozjechali się do swoich domów dziękując sobie za trening.

Krzysztof powoli jadąc przez miasto wstąpił po drodze jeszcze do marketu DINO gdzie bez zwątpienia wszedł z rowerem do sklepu. Wytłumaczył się kasjerce i wszedł w głębię sklepu zabierając do koszyczka: czekoladę, mandarynki, jogurt pitny oraz coca-colę.

Szczęsliwy wrócił do domu, zjadł ciepłe bagietki, wciągnął pół czekolady, popił jogurtem i właśnie pisze ten tekst.  Jest mu tak dobrze, że po wyłączeniu komputera, patrząc na przedostatni etap Volta Catalonya, z pewnością zaśnie przykryty kocem na kanapie...

No.. tak właśnie! Jest ok, podjazdy jeżdżę całkiem spoko, jutro riplej ale do Ostrowa - tam będzie jeszcze mocniej. Ogólnie teraz już jest istne recovery w tygodniu. Czas wyścigów się zbliża! Pozdro dla wszystkich, widzimy się na szosie :)

cad: 87

Na zdjęciu z dzisiaj na Prababce widać nas czterech! Jeszcze wiatr! :)








Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Szybciutko po pracy

Środa, 15 marca 2017 · Komentarze(0)
Wczoraj była wizyta w Kaliszu i założony już nowy łańcuch, ściganckie koła Vision. Wyregulowane wszystko, wyczyszczone i jeździ po prostu pięknie i cicho. Serwis w sklepie "Gilicki Bike" ul. Legionów. Polecam :)

Dziś za to szybko po pracy kilka kilometrów. Najpierw zabiegi i później szybko na rower. Za dużo czasu nie było więc tylko na górkę przed Miliczem..no i powrót. Na szybko, więc i na mocno.. Fajna jazda, mocna jazda :) Czego chcieć więcej ?! :)

Noga całkiem całkiem.  No i lepiej jak godzina trenażera :)

caD: 86

Tak pięknie było :)


Jestem i ja :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Ustawkowo w Ostrowie Wlkp.

Niedziela, 12 marca 2017 · Komentarze(0)
Od początku gdy tylko pomysł dzisiejszego treningu przyszedł mi do głowy wiedziałem, że dzisiaj nie będzie spokojnie. I tak też (nie) było. Od początku treningu jednak było wręcz leniwie, do Ostrowa pod mocny wiatr, wyjazd więc dość wczesny. Wczoraj konkretny dystans, dzisiaj więc średnia z pierwszych trzydziestu KM oscylowała w okolicach 25,5km/h. Bo niby po co się spieszyć ?

https://www.strava.com/activities/897352618

Dojechałem na ryneczek ze spokojem, była jeszcze chwila czasu to zjadłem batonika, odpocząłem. Przed 10:00 standardowo zaczęli zjeżdżać się inni amatorzy dwóch kółek. Pada szybka propozycja trasy na Strzyżew - Kotłów - Mikstat - Ostrzeszów - Kobyla Góra - Czarnylas - Odolanów. Większością głosów przeszła bez poprawek.

Najpierw spokojnie po zmianach, po chwili zaczynamy podjazd pod Kotłów... Przemko z Błażejem wyszli na prowadzenie aż do skrętu na ostatnią prostą... Mega mocne tempo, Błażej jeszcze skoczył i poprawił, mi wszedł PR na tym odcinku na Stravie. Choć tętno skoczyło niemiłosiernie wysoko.

Kierunek Ostrzeszów wcale wolniejszy nie był.. Tam krótsze hopki, ale zdecydowanie więcej... Chłopacy razem z Damianem odjechali kawałek po kilku/nastu skokach... Moje nogi dzisiaj nie pozwoliły tego wytrzymać.. Dojechał mnie też Adam.. W ogóle nas 8 dzis było :)
Na Kobylą Górę z kilkoma hopkami i zrywami, ale całkiem sympatycznie, tam postój na colę, snickersa i siku... Do ronda ostrzeszowskiego znowu mocniejsze tempo, ale bez zaginania...

Ostatni konkret tego dnia był z Czarnegolasu do Odolanowa... Karty dzisiaj rozdawali Przemo i Błażej.. Ten pierwszy trenuje 7 dni w tygodniu wykręcając tym samym około 25h w tygodniu na rowerze.. Masakra! Zazdroszczę tyle czasu! Ten drugi coś chyba je, tatara ostatnio nie, ale...ale mają chłopaki moc! Ja bym kilka razy spadł z koła, a na tablicę Odolanów znowu odjechali wszystkim. Ja na spokojnie z Damianem, reszta chwilę za nami...

Później już relaks w drodze na Krotoszyn. Bez stresu i zbędnego pośpiechu :)

Ogólnie świetny trening! Mega mocne są chłopy tej wiosny, zimy w sumie jeszcze! :)
Mnie trochę wynorało, ale sam tego chciałem.. Za każdym razem nie odpuszczałem, ale chyba wychodzi zmęczenie.. Nie trenuję tyle co Przemo a czuję potrzebę regeneracji. Przyszły tydzień będzie mniej objętościowy, ale za to konkretniejszy. Wytrzymałość jest, zabrakło trochę przy skokach.. Więc trzeba to nadrobić :)

Ale z formy chyba jestem ogólnie zadowolony, teraz wiem co jest jeszcze do poprawienia. A mogę to zrobić do czasu pierwszych maratonów w które celuje w tym roku! Sobótka to będzie test formy! A prolog? No cóż, dzisiaj podjechałem (w grupie) szybciej na Kotłów niż na jakiejkolwiek czasówce ever.

cad: 83

Precedens na treningu.. Wdrapaliśmy się z rowerami na plecach na wzgórze między Ostrzeszowem a Kobylą Górą. Fajne widoki :)


Fajne widoczki :) Dobry przełaj :)


Quo Vadis ? :) "Bałczyna"

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wyspany, wypoczęty, szczęśliwy :)

Sobota, 11 marca 2017 · Komentarze(0)
Dwa pierwsze są gwarantem trzeciego... A raczej to trzecie nie jest możliwe bez tych dwóch pierwszych :)

W końcu się trochę wyspałem, odpocząłem po ostatnich mocnych treningach i postanowiłem pojechać na dłuższy trening.

Dawno nie jeżdżona przeze mnie trasa na Sośnie - Domasławice - Cieszyn - Goszcz. Ale wpierw do Ostrowa i Odolanowa.
Cały trening mega pozytywnie, fajnie wyszło.. super jazda.. czy z wiatrem czy pod wiatr na twarzy szeroki uśmiech i czerpanie przyjemności z jazdy.

Moja pętelka w końcu przejezdna! Na początek myślałem, że wyjdzie kilometrów więcej... Ale musiałem dokręcić, bo mi było mało. A nastawiłem się na duże kilometry. Hopki, płaskie, wiatr...samo życie :) W głowie "Edge of glory" oraz "Rama lama ding dong". Także pozytywnie podśpiewując skakałem po hopkach.

Jutro do Ostrowa na 10:00 na rynek, może ktoś przyjedzie na trening :)

cad: 81

Pięknie było, czasem i słonko wyszło :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Zimowe Ostatki - zajechany :)

Niedziela, 5 marca 2017 · Komentarze(0)
Ostatni! Ostatni! No wreszcie ostatni zryw na MTB w tym okresie. Dalej już tylko szosa!

https://www.strava.com/activities/888797634

Dzisiaj był w Topoli Małej pod Ostrowem Wlkp. wyścig mtb organizowany przez OTR Interkol. Nie mogło mnie zabraknąć, ale moja obecność jakby była tylko i wyłącznie w duchu rekreacyjnym aniżeli sportowym. Piątek, sobota...to były ciężkie i długie treningi. Dały się we znaki.

Od samego rana śniadanko, szykowanko i pojechałem rowerem na miejsce zbiórki. Jechało się cudnie, z wiatrem w plecy, w pełnym słońcu.. Bajecznie. Gdy dojechałem do lasu na leśny parking wszyscy już się przygotowywali, jeździli rozgrzewkowe okrążenia.... a ja wpadłem przypiąć numer i w sumie po chwili było trzeba jechać na linię start / meta przy szlabanie po drugiej strony ulicy.

Najpierw czekało nas okrążenie rozgrzewkowe, ale tu jakby już niektórzy się ścigali.... a ja czułem że to nie będzie mój dzień. Nogi po prostu puste. Dodatkowo odkręcony blok SPD w butach, który non stop się przekręcał, aż podczas wyścigu odpadła śrubka mocująca i już było jakby cała stopa latała jak chciała. Ale stanąłem dziarsko na starcie i po chwili WIO! Jak zawsze na starcie chwila zawiechy i straty bo nie idzie się wpiąć w pedał... Ale jakoś poszło i.... ruszyłem...ale.... nic się nie wydarzyło..

Wyprzedziłem kilku maruderów, ale i dziś ja się okazałem maruderem dla innych. Ale na szczęście nie zawalidrogą, bo Przemo dorwał mnie dopiero gdy wjeżdżał już na metę. Na trzecim kółku na zakręcie 90* wywinąłem orła.. Taka moja technika jazdy po lesie. Ostatnio był albo trenażer albo długie szosowe proste treningi. Cały wyścig przejechany praktycznie w towarzystwie Bartka z Kroto i Rafała Wasilewskiego. Dodatkowo dopingowali mnie siostra, mój chrześniak Kacper i szwagier.. No, to pooglądali moje cierpienia.

Trudno to nazwać dla mnie wyścigiem. Nie składałem się jak należy w zakrętach, sprzęt pozostaje wiele do życzenia, nogi dziś też odmówiły posłuszeństwa. Ale dobrze, forma mi teraz niepotrzebna. Także Damianq odzywaj się dopiero gdy będziesz miał coś mądrego do powiedzenia. Później Adam mi poprawił blok w bucie! Dzięki stary bo bym nijak nie dojechał do domu :) Do tego oczywiście przepyszne kiełbaski, czyli cały sens tego wydarzenia xD

Fajny trening wyszedł. Powrót również rowerem, pod wiatr.. oj co się namordowałem to moje. Ale fajnie, bolą mnie cholernie nogi.. ale lubię to uczucie. Trudno się od tego odzwyczaić. I od jutra chyba zabieram się chociaż hantlami za bicki.. bo te jak były tak są niespecjalnie imponujące, ale mniejsza z tym.. Po prostu po tych kilku dniach dziś czułem, że ledwo trzymam kierownicę. Trzeba się trochę wzmocnić :)

W garminie na czas wyścigu włączyłem okrążenie. Max tętno z wyścigu 179 najprościej w świecie świadczy o wykończeniu organizmu treningami :) Czyli jest ok! Nie szło się wbić na wyższe obroty.

Jutro basenik, odpoczynek, recovery, rest day! We wtorek też w sumie, trzeba teraz odpocząć... Ale oj brakowało mi takiego weekendu :)

Na tę chwilę jedyne zdjęcie z wyścigu, z kiełbaskami ;-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)