Dziś trzeci dzień tego pięknego w roku czasu - okresu Bożego Narodzenia. Trzeci dzień, w którym podobnie jak poprzednio udało się nie zmoknąć - jechać w pięknym słońcu i przy bardzo wysokiej jak na tę porę roku temperaturze.
Wyruszyłem około 9:00 z Krotoszyna w kierunku ostrowskiego rynku. Nadzieja i cele takie jak zawsze - będą ludzie, którzy chcą pojeździć. Do Ostrowa jechałem z mega formą, mocną nogą, prędkością około 33km/h i tętnej 115ud/min......eee...to jak się później okazało nie była forma tylko wichura w plecy. Docierając na miejsce okazało się że pojedziemy we trzech - me, myself and I... i jeszcze w sumie wiatr.
Dzisiaj miał być dystans i cel swój, jak go sobie postawiłem - tak go sobie zrealizowalem. Do jazdy rowerem, w przeciwieństwie do np. piłki nożnej, nie potrzeba nikogo innego :) No to wyruszyłem przez ryneczek, koło lewiatana i na Strzyżew, Kotłów, Mikstat... Tam z jako takim wiatrem w bok, który ten bok mi przewiało konkretnie... Boli teraz i mimo ciepłego prysznica.. hyymmm..
Na rozstaju dróg - albo na Antonin albo na Ostrzeszów zwolniłem prawie do zera i szybko analizowałem wszelkie za i przeciw.. Wybrałem opcję dłuższą i górkowatą na Ostrzeszów. Wiatr czasem rzucał mną po całej szerokości jezdni - taaaak wiało..
Z Ostrzeszowa poleciałem na Odolanów.. Tam o dziwo w miarę dobrze się jechało, trochę dmuchało w plecy, ale prędkości nie dało się rozwinąć.. Z resztą nogi też już nie te.. zmęczone po pięciu dniach rowerowania non stop i po dwóch dniach mocnego basenu... Trzeba odpocząć.. Z Odolanowa byl chyba najgorszy odcinek - prosto wiejący wiatr w twarz... W porywach osiągałem tam prędkość do 21km/h... Później już na Krotoszyn jakoś zleciało, ale czułem że zaczyna mi brakować... Po prostu chciałem już być w domu i zjeść coś ciepłego :)
Ale zanim to nastąpiło, obowiązkowym dzisiaj było wziąć ze sobą dwa polskie złote i.....pojechać na myjkę i opryskać rower z nadmiaru piachu, który miał na sobie. Wszystkie stanowiska zajęte, a ludzie w samochodach czekających za mną w kolejce co najmniej dziwnie się na mnie patrzyli... :) Ale rowerek w miarę czysty, z trybów i łańcucha przynajmniej wyleciał ten wszędobylski piach.
Małe podsumowanie trzech ostatnich dni (24.12 - 26.12):
Dystans: 250km
Czas: 9h 22min
Spalone kalorie: 5163kcal
No więc idę zjeść jakieś dodatkowe.... 15 kawałków makowca, 10 czekolad, 100 pierniczków albo wypić około 6 litrów wina :D
A może wszystkiego po trochu ? :D Chyba że macie inne pomysły na przejedzenie pięciu tysięcy kalorii ? :D
cad: 82
Niektórym w górach porywa żywe choinki, w Ostrowie po rynku latają te styropianowe ;-) Przywiesiłem tam gdzie jej miejsce :)
Szopka w Ostrowie, tylko qni brak :)
Nie karmić ? A batonika może ?
I ostatnie, najpiękniejsze zdjęcie :) Między Odolanowem a Sulmierzycami :)