Kontuzjowany !
Poniedziałek, 30 stycznia 2017
· Komentarze(4)
Kategoria Trenażer, Ze zdjęciami
No cóż, należy się trochę wyjaśnień.. Nie bylo mnie tu prawie dwa tygodnie, na razie jakoś lepiej nie będzie.. A nawet jeśli to bez szału..
W czwartek, 19 stycznia 2017 pojechałem do pracy rowerem, no wiecie.. sprzedałem auto, źle nie było, szczególnie zimno też nie.. No to wio! Wystaczyło jechać uważnie i spokojnie.. W końcu już cały tydzień tak przejeździłem... Co się może stać?! Do pracy dotarłem, z pracy już jakby nie wróciłem.. Po przejechaniu połowy trasy, na jednym z rond... Ześlizguje się noga, ślizga się przednie koło i jebudu.. Upadek.. Upadek przy kilkunastu km/h.. Serio jedziesz uważnie..serio.. Nie spodziewasz się tego i upadasz.. Myślami już w domu jadłem obiad.. Myślami byłem gdzieś daleko... Myślami nie jechałem na rowerze.. Co się może przydarzyć wielkiemu kolarzowi który jeździ po 13 tyś km rocznie?! Przecież to rutyna.. No i leżysz..
Nie byłoby w tym nic złego, przez nieuwagę się należy... Ale.. Leżysz, szybko się podnosisz otrzepujesz i jedziesz dalej do domu... Możesz jechać.. Wracasz.. I noga jak bania! Noga wyglądała po prostu strasznie.. Mając wystawione lewe kolano do skrętu - tak właśnie na nie upadłem.. Na szczęście nie kolano samo w siebie, upadłem na guzowatość piszczela.. i cały piszczel.. tak po prostu całym ciężarem z wielkim impetem pionowo w dół.. wieczór u chirurga, chodzić się nie da.. Następny dzień przymusowy urlop.. Wizyta w szpitalu, zdjęcie RTG i diagnoza w poradni chirurgicznej: krwiak, zbicie i w ogóle ale piszczela... nie kolana samego z siebie.. No ale chodzić się nie da.. Krwiak, a raczej skrzep już w tamtej chwili uciska, rozrywa i cholernie boli, chodzić się nie da.. Weekend z głowy.. Wizyta u ortopedy, drugiego chirurga..
Mija kolejny tydzień, noga już się zgina co jest dla mnie ogromną poprawą.. Zastrzyki przeciwzakrzepowe rozpuszczają skrzep w kolanie, smarowania 3 różnymi maściami i okłady z jakiś kwasów i innych. Dzisiaj byłem u dwóch chirurgów na wizycie... Jeden stwierdził: wsadzajmy w gips.. podziękowałem serdecznie.. Drugi kilka godzin później stwierdził, że tego pierwszego pogięło i jest coraz lepiej i jak do piątku nie zejdzie to lekko ukłujemy / natniemy i będzie po wszystkim - krwiaka nie będzie. Zobaczymy..
No cóż.. Porobiłem sobie nogę, formę i głowę w sumie.. Wkurza mnie to.. No ale.. Widocznie.. tak miało być :x
Dziś więc jako, że noga się zgina, postanowiłem że chociaż spróbuję chwilę pokręcić.. W końcu kolano całe i działa..
Może to nieodpowiedzialne, ale ledwo kręciłem, bez kropli potu, lekko ruszałem nogami.. Jak się rozkręciłem to było ok! :)
cad: 71
Tak wyglądało po dwóch / trzech dniach...
Tak wygląda noga po tygodniu...
A tak się dzieje już od jakiegoś czasu :x
W czwartek, 19 stycznia 2017 pojechałem do pracy rowerem, no wiecie.. sprzedałem auto, źle nie było, szczególnie zimno też nie.. No to wio! Wystaczyło jechać uważnie i spokojnie.. W końcu już cały tydzień tak przejeździłem... Co się może stać?! Do pracy dotarłem, z pracy już jakby nie wróciłem.. Po przejechaniu połowy trasy, na jednym z rond... Ześlizguje się noga, ślizga się przednie koło i jebudu.. Upadek.. Upadek przy kilkunastu km/h.. Serio jedziesz uważnie..serio.. Nie spodziewasz się tego i upadasz.. Myślami już w domu jadłem obiad.. Myślami byłem gdzieś daleko... Myślami nie jechałem na rowerze.. Co się może przydarzyć wielkiemu kolarzowi który jeździ po 13 tyś km rocznie?! Przecież to rutyna.. No i leżysz..
Nie byłoby w tym nic złego, przez nieuwagę się należy... Ale.. Leżysz, szybko się podnosisz otrzepujesz i jedziesz dalej do domu... Możesz jechać.. Wracasz.. I noga jak bania! Noga wyglądała po prostu strasznie.. Mając wystawione lewe kolano do skrętu - tak właśnie na nie upadłem.. Na szczęście nie kolano samo w siebie, upadłem na guzowatość piszczela.. i cały piszczel.. tak po prostu całym ciężarem z wielkim impetem pionowo w dół.. wieczór u chirurga, chodzić się nie da.. Następny dzień przymusowy urlop.. Wizyta w szpitalu, zdjęcie RTG i diagnoza w poradni chirurgicznej: krwiak, zbicie i w ogóle ale piszczela... nie kolana samego z siebie.. No ale chodzić się nie da.. Krwiak, a raczej skrzep już w tamtej chwili uciska, rozrywa i cholernie boli, chodzić się nie da.. Weekend z głowy.. Wizyta u ortopedy, drugiego chirurga..
Mija kolejny tydzień, noga już się zgina co jest dla mnie ogromną poprawą.. Zastrzyki przeciwzakrzepowe rozpuszczają skrzep w kolanie, smarowania 3 różnymi maściami i okłady z jakiś kwasów i innych. Dzisiaj byłem u dwóch chirurgów na wizycie... Jeden stwierdził: wsadzajmy w gips.. podziękowałem serdecznie.. Drugi kilka godzin później stwierdził, że tego pierwszego pogięło i jest coraz lepiej i jak do piątku nie zejdzie to lekko ukłujemy / natniemy i będzie po wszystkim - krwiaka nie będzie. Zobaczymy..
No cóż.. Porobiłem sobie nogę, formę i głowę w sumie.. Wkurza mnie to.. No ale.. Widocznie.. tak miało być :x
Dziś więc jako, że noga się zgina, postanowiłem że chociaż spróbuję chwilę pokręcić.. W końcu kolano całe i działa..
Może to nieodpowiedzialne, ale ledwo kręciłem, bez kropli potu, lekko ruszałem nogami.. Jak się rozkręciłem to było ok! :)
cad: 71
Tak wyglądało po dwóch / trzech dniach...
Tak wygląda noga po tygodniu...
A tak się dzieje już od jakiegoś czasu :x