To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

100-150km

Dystans całkowity:27157.10 km (w terenie 36.00 km; 0.13%)
Czas w ruchu:888:57
Średnia prędkość:30.55 km/h
Maksymalna prędkość:83.00 km/h
Suma podjazdów:114758 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:549883 kcal
Liczba aktywności:226
Średnio na aktywność:120.16 km i 3h 56m
Więcej statystyk

Gatta Bike Race Road Maraton w Zduńskiej Woli

Sobota, 19 maja 2018 · Komentarze(0)
Dzisiaj razem z Grzegorzem i Robertem pojechaliśmy do Zduńskiej i ścigaliśmy się w mocno obsadzonym wyścigu.

Po dojeździe na miejsce było się trzeba najpierw zapisać i zapłacić, co wszystkich od jakiegoś czasu dziwiło, bo normą jest już od lat że można zaposywać się online i płacić przelewem. Dlatego dziś kolejka była całkiem spora, no ale... Udało się.

Pojechaliśmy na krótką rozgrzewkę i na start. Tam ustawianie w sektorach, udało mi się ustawić z samego przodu i w sumie tak prawie cały wyścig też jechałem. Ale.... zaraz po starcie jadę za pilotem na motocyklu, który...UWAGA !!! Nie znał trasy ewentualnie się zagotował zestresowany i poprowadził nas na rondzie w prawo... Część chłopaków co znała trasę pojechała dobrze... Na szczęście zostali zwolnieni do czasu aż nie dołączymy. Później już było spoko.

Od początku staram się trzymać w czubie grupy. Udaje się to robić i mimo kosztów energii jakie trzeba ponieść przez mocniej wiejący wiatr na początku...tak korzystam na tym że nie zaciągam z tyłu co chwilę na każdym zakręcie.

No... Nogi jakoś fajnie się kręciły, nadążało serducho i głowa była całkiem luźna. Aż tak dobrze, że przy drugiej próbie ataku kolegi Damiana Mieli z Wro poszedłem za nim, ale.... albo nie widział we mnie towarzysza ucieczki, albo jednak odpuścił...bo peleton też nie dawal za wygraną. Pojechaliśmy chwilę przed peletonem, mi tętno wyskoczylo konkretnie, Damian to jakiś fenomen ostatnio. No ale.. Dałem kilka zmian takich jakie mogłem, Damian poprawiał... ale po chwili peleton nas zjadł.

Później ja już jechałem trochę spokojniej, na luzie utrzymywałem się z całą grupą z przodu gdzie było przednie towarzystwo i humor :D Po jakimś czasie Damian znowu odjeżdża na solo, jedzie tak kilkanaście dobrych kilometrów..Ale ani peleton nie odpuszcza na dłuższy dystans i w końcu słabnie i ostatecznie ścigamy się wszyscy na kreskę.

Na czwartym ostatnim już kółku staram się przejść wyżej, żeby tylko dobrze wejść na ostatnią prostą znajdującą się po 90* zakręcie w prawo. Niestety tempo peletonu jest już konkretne, ja jadę trochę zablokowany z każdej strony... No i na spokojnie już, ale dalej mocno wjeżdżam na metę 7 w kategorii M2 oraz 19 open! Trasa wcale nie była płaska: kilka mocnych hopek, były chwile pod wiatr.

Cały wyścig przejechany bez jakichkolwiek problemów! Dobre towarzystwo sprawiło, że ten wyścig był po prostu bezpieczny. Może oprócz jednego kolegi na biało ubranego który na swoim Planet X nie umiał za bardzo jechać. No i jedna kraksa gdzie gość wpadł w dziurę na środku drog, ześlizgnęła mu się ręka z kierownicyi i.... wykatapultowało go do rowu :o

Ogólnie wyścig na wielki plus! Jestem bardzo zadowolony, noga dzisiaj dobrze kręciła. Fajnie się jechało.

cad: 82


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Rozjazd sobotkowy w niedziele

Niedziela, 6 maja 2018 · Komentarze(0)
Po wczorajszym wyścigu trzeba było rozkręcić nóżki no to padło na Sobótkę i kręcenie się dookoła tego kolarskiego światka :)

cad; 77

Rzepakowe Sefie... A Ty już masz swoje? ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Day 1 - High Hills Camp :)

Wtorek, 1 maja 2018 · Komentarze(0)
Pierwszy dzień Wysokich Obcasów.....tak pewnie pomyślało kilka kobiet ;-) .... wysokich górek, podjazdów i te pe. 

Z Czesią od samiuśkiego rańca polecieliśmy mondeuszem do Pieszyc by katować podjazdy. Pogoda wyśmienita, prognozy jeszcze lepsze tylko na zjazdach ciut zimno. 

Najważniejsze jednak udało się zrealizować. Cztery razy Przeł. Jugowska, Sokolec, Walim no i na dobicie jeszcze dwa razy Jugowska. Spotkanych full ludzi na szosach. Jeszcze więcej jednak było tego dnia turystów i samochodów na poboczach. 

Podjazdy jakoś szły, pierwszy na rozgrzewkę, a kolejne już całkiem mocno.. Na tyle że dość szybko zgłodnialem mimo pysznego śniadania. Na Walimiu zatrzymaliśmy się by popić coli i zjeść grześka. Najlepsze co mogło wtedy być.... choć z pobliża zalatywało kiełbaską i ogniskiem. 

Weszło łącznie 8 konkretnych podjazdów... było super, podjeżdżało się niewiarygodnie lekko. 

cad: 69

Dawaj dziuba :D


Czesia na zakręcie :D 


Ja tam już byłem dobrych kilka lat temu formę szlifować, dobrych 3-4 lat temu. Inspiracja do zdj powyżej - poniżej :) 


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Wspaniale:)

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Czwarty dzień z rzędu na rowerze. Myślisz, że umrzesz. Słusznie myślisz. Wiesz przecież jaka ekipa stawi się na ryneczku w Ostrowie.

Do Ostrowa spokojne tempo, takie trochę pod wiatr więc nie zarywam, ale średnia i tak oscylowała koło trzydziestu na godzinę. O dziwo noga się w międzyczasie rozkręciła i jakoś to szło / jechało ;-)

Na rynku zebrało się kilkunastu chłopa. Szybko padła propozycja trasy "bo dawno nie jeżdżona"... hehe.. no tylko ja tam wczoraj jechałem i czasem tam jeźdżę, w sumie nawet często. tylko w drugą stronę :)

Ostrów - Odolanów - Domasławice - Goszcz - Krośnice - Milicz - Sulmierzyce i ja do Krotoszyna a chłopaki polecieli na Ostrów.

Do Odolanowa i w sumie do pierwszych góreczek w miarę spokojne tempo. Jedynie kilka osób upatrzyło sobie co gorszą nawierzchnię na jakieś ataki i zrywy - totalne dziury i nierówności a ci na treningu próbują zrywać. Wczoraj nawet na rajdzie Mistrz Świata zwalniał wszystkich bo jechaliśmy w sumie po tych samych dziurach na tej trasie.

Ale większość się zjechała przed Krośnicami, tam już zaczęły się prawdziwe i w miarę normalne harce "bo pierwsze górki". Grupka nam się rozciągnęła dość mocno, starałem się trzymać w "czubie" standardowo ;-) No i się udało. niby straciłem po kilku atakach parę metrów, ale sporo osób szybko na podjeździe pod kościółek zgasło. Później dojazd do Milicza to też praktycznie kilka kilometrów "płyta oś" i non stop sprintu.... ale zaczyna mi brakować przy takiej jeździe przełożeń. Chwila odpoczynku i dolewki wody i życiodajnej coca coli w sklepie i jedziemy dalej.

Jedziemy na Sulmierzyce, ale najpierw cholernie nierówna kostka. Tam praktycznie te same osoby atakują, rozwalony przejazd kolejowy, co normalniejszy zwalnia bo szkoda kół, tak po prostu. Później niektórzy chcą zrywać i wielce gonić, uspokajamy, wyrównujemy oddechy i tempo... wielkiej gonitwy nie było bo jak kto tak atakuje jak reszta spokojnie jedzie po dziurach to bez sensu. 15km przejechanych w dobrym i równym tempie po fajnych zmianach. Ja skaczę przed Sulmierzycami kawałek ale mi siadło, a po chwili siedli na kole koledzy.. jednak tyllko na sekundkę i zaczęły się sprinty na tablicę.

Chłopaki polecieli na Ostrów, a ja na Krotoszyn. Wjazd jeszcze na Orlen po cocacolę i jedziemy dalej. Już zupełnie spokojnie, przyjemnie, 10km rozjazdu wyszło do domu. Ale zanim do domu tak jeszcze na chwilę relaksu na naszym rynku. Lody i chłodzenie nóg w tryskającej fontannie. Po drodze jeszcze kupione najbardziej z męskich piw - reddsik i desperados. mniami! A co, należy mi się :)

cad: 82

Jeszcze z wczoraj :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Wyścig Szosowy Klasyk w Miękini 2018 Via Dolny Śląsk

Niedziela, 15 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Dzisiaj wziąłem udział w kolejnym wyścigu. Od samego rana dobre samopoczucie, łatwy dojazd z Wrocławia i sprawna podróż.

Na wyścigu od początku noga podawała całkiem dobrze. Na 10km może zaczął uciekać Damian Miela i goniliśmy go przez dwa kółka... Później długa jazda bez większych przygód, spotkana Czesia na trasie która podczepiła się nam na koło. Ma formę bestia jedna! ;-)

Gdy już zostały trzy kilometry do mety i chyba wszyscy zaczęli już myśleć o finiszu, w grupie niestety wydarzyła się kraksa... Bezpośrednio przede mną, cudem udało mi się nie przewrócić i nie wjechać w chłopaków, ale niestety jeden upadający uderzył we mnie i ja też się przewróciłem, ale zdążyłem maksymalnie wyhamować. Niestety mimo całkiem szybkiego pozbierania się i nawet całkiem bliskiej odległości - peleton odjechał. Chwilę goniłem, ale później już spokojnie do mety z rozcentrowanym przednim kołem i wygiętą szprychą :/ No cóż, nie było dzisiaj szczęścia.

Forma w górę, potrzebuję więcej takich wyścigów, żeby forma wystrzeliła. Noga kręciła dzisiaj całkiem ok, jestem zadowolony :)

cad: 80

Gdzieś na trasie ;-) Zdjęcie Kasia Rokosz Fotografia :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Brrrr... Zimno odejdź!

Niedziela, 4 marca 2018 · Komentarze(0)
Znalazłem patenty na -5*C.... ale dzisiaj na starcie było -9*C... więc trochę na początku piździło.. Dodatkowo mocny wiatr w twarz powodował spotęgowane uczucie zimna, myślałem że jest dobre jeszcze dziesięć mniej. Ale do Ostrowa dojechałem, może nie z jakąś kozacką średnią, ale tu odbywała się inna walka niż o czas i średnią - o temperaturę.

https://www.strava.com/activities/1435536912

Na rynku stawiło się jak na to zimno całkiem sporo osób. I nie mam na myśli tylko samych gruchaczy,... Myślę, że każdy jest już głodny jazdy w grupie, na szosie, pościgania się czy po prostu szybszej jazdy na zewnątrz i to niekoniecznie w lesie.

Pojechaliśmy najpierw na wschód, na Ołobok i później Ociąż, Szczury i Raszków... czy jakoś tak. Tempo było spokojne, ale na zmianie zawsze jakoś dziwnie skakało do góry... Tak tak... Wiadomo..

Później część towarzystwa odwiozła mnie z Raszkowa do Krotoszyna, ja już zostałem w mieście, a oni wracali do Ostrowa.

Wyszedł na prawdę fajny trening, mimo początkowego zimna, później zrobiło się serio przyjemnie. Cały trening w słonku :)

min. temp: -9*C

cad: 81

Pierwsi na miejscu zbiórki byli oni....:


My dopiero później. Ale mieli przewagę liczebną.


Ruszlim! :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Tego mi było trzeba :)

Niedziela, 18 lutego 2018 · Komentarze(0)
Dzisiaj z samiuśkiego rańca pojechałem do Ostrowa z nadzieją, że ktoś przyjedzie na rynek. Okazało się, że nawet trochę ludu wpadło i pojechaliśmy... Praktycznie od razu na Krotoszyn przez Odolanów :/ No trochę krótko, więc dojechałem z chłopakami do Raszkowa, ale dalej już pojechałem na Ostrów i Krotoszyn, a oni gdzieś na Ociąż jeszcze i Szczury, chomiki czy inne świnki morskie.

Wiało dzisiaj z północy... Do Ostrowa się wlokłem, póxniej z chłopakami całkiem spoko tempo, kilka dobrych zmian... No i znów później zdecydowanie wolniej ;-) Forma jakaś jest... Trzeba wpaść w rytm i szybsze tempo bo baza chyba jest dobra... Kilka takich trenów i będzie dobrze! :)

Niedlugo siłowni koniec, początek dłuższych treningów i rowerowania :)

cad: 82


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Szososowowowowo.... :)

Piątek, 26 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km
Czuję zmęczenie ostatnimi treningami, nieprzespanymi nocami i mocną pracą... Ogólnie jest ok. Mimo wszystko jechało się nieźle.

Nie ma czasu na dłuższy wpis - wybaczcie ;-) - trzeba spadać :) Powiem tylko jedno: wszystko się układa po mojej myśli :) Jest dobrze!

Dzisiaj w końcu dłużej, ale spokojniej.... :) Baza na sto dwa! :)

cad: 84

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)