Pohasane po górkach :)
Niedziela, 16 lipca 2017
· Komentarze(1)
Kategoria 100-150km, Ze zdjęciami
https://www.strava.com/activities/1087119330
Od pewnego czasu po Pętli Beskidzkiej myśleliśmy z Czesią aby wyskoczyć sobie na weekend w góry by pojeździć na rowerach. Prognozy niestety wszystko pokrzyżowały i okazało się, że najlepszym wyjściem jest stara, dobra, niezawodna Przełęcz Jugowska. Wyjazd od samego rana, o 12:00 start spod parkingu i wio!
Najpierw podprowadziłem ją i powiedziałem co trzeba, by po chwili ruszyć swoim tempem do góry. Się okazało, że w sumie sześć razy zaliczona przełęcz pod rząd jeżdżąc góra - dół. Mijaliśmy się tak kilka razy z Czesią i któregoś razu postanowiliśmy - jedziemy dalej. Napełniliśmy bidony i zjedliśmy po grześku i można było dalej zdobywać góry.
Znowu każdy swoim tempem do góry, tam poczekałem za Czesią, zjechaliśmy aż do Jugowa i Nowej Rudy a tam dalej pod Czeską granicę i spod kościółka do kopalni ostro w górę dwa interwały takie.
Powrót tą samą drogą, więc przełęcz zdobyta po raz 7! Czas spędziliśmy bardzo dobrze, bardzo miło i bardzo konkretnie. Jazdę umilały czasem pogaduchy i pokrzykiwania ;)
Ogólnie świetny trening dzisiaj wyszedł. Mega konkret przewyższenie, dystans solidny, a i w ogóle mnie nie odcięło. Do tego kilka razy na prawdę mocno podjeżdżałem. Tego dnia mnóstwo turystów na szczycie, dziesiątki rowerzystów i kolarzy.
Był i jeden nartorolkarz - Musaszi ;) Kto zna historię supermaratonów to wie kto to :)
Ogólnie mega sympatycznie, forma musi być! :)
Dzisiaj zajechaliśmy do granic :) <własnych możliwości> ;)
Powrót już z gór :)
Od pewnego czasu po Pętli Beskidzkiej myśleliśmy z Czesią aby wyskoczyć sobie na weekend w góry by pojeździć na rowerach. Prognozy niestety wszystko pokrzyżowały i okazało się, że najlepszym wyjściem jest stara, dobra, niezawodna Przełęcz Jugowska. Wyjazd od samego rana, o 12:00 start spod parkingu i wio!
Najpierw podprowadziłem ją i powiedziałem co trzeba, by po chwili ruszyć swoim tempem do góry. Się okazało, że w sumie sześć razy zaliczona przełęcz pod rząd jeżdżąc góra - dół. Mijaliśmy się tak kilka razy z Czesią i któregoś razu postanowiliśmy - jedziemy dalej. Napełniliśmy bidony i zjedliśmy po grześku i można było dalej zdobywać góry.
Znowu każdy swoim tempem do góry, tam poczekałem za Czesią, zjechaliśmy aż do Jugowa i Nowej Rudy a tam dalej pod Czeską granicę i spod kościółka do kopalni ostro w górę dwa interwały takie.
Powrót tą samą drogą, więc przełęcz zdobyta po raz 7! Czas spędziliśmy bardzo dobrze, bardzo miło i bardzo konkretnie. Jazdę umilały czasem pogaduchy i pokrzykiwania ;)
Ogólnie świetny trening dzisiaj wyszedł. Mega konkret przewyższenie, dystans solidny, a i w ogóle mnie nie odcięło. Do tego kilka razy na prawdę mocno podjeżdżałem. Tego dnia mnóstwo turystów na szczycie, dziesiątki rowerzystów i kolarzy.
Był i jeden nartorolkarz - Musaszi ;) Kto zna historię supermaratonów to wie kto to :)
Ogólnie mega sympatycznie, forma musi być! :)
Dzisiaj zajechaliśmy do granic :) <własnych możliwości> ;)
Powrót już z gór :)