To co już za mną:

Trek Emonda SL5

Czwartek, 23 listopada 2017 · Komentarze(0)
Trek Emonda - szybszy niz wygląda ;-)  Dzisiaj pykło 13 tyś km na rowerze w 2017 roku :) I jedziemy dalej!

Dzisiaj pierwsza jazda na nowym sprzęcie zakupionym u Włodka Gilickiego (gilickibike.pl  - Kalisz).
Na cały dzień przewidziany urlop, bo od kilku dni zapowiadali ładną pogodę.. Tak tak.. Niektórzy (choć może nie z bikestatowiczów), pomyślą co za osioł bierze urlop w pracy by sobie pojeździć na rowerze. A no taki jak ja.. Taki co kupił sobie nowe narzędzie do wygrywania ;-)

Choć zacznę może od wad:

- niestety okazało się, że mimo tego że rower nowy, dobrze poskładany, ładny i sztywny......to niestety sam nie jedzie. Trzeba się pomęczyć.
i to by było na tyle... ;-)

Sztywność? Taka jaka ma być, czyli po prostu sztywna. Rower dobrze się zbiera do sprintu i pod górę. Po prostu jedzie, a każdy włożony "wat" w naciśnięcie pedału czuć że napędza rower a nie wygina ramę w prawo czy lewo. Choć to też zasługa nowych, ślicznych pedałów (nie mylić z gejami) - inny gwint, jasny gwint! znaczy się czorny jak smoła.. ale trzymanie zupełnie inne niż w moich poprzednich.. Odczuwalna zmiana na plus!

Wygoda? Niektórzy mówią, że za duża główka sterowa ramy, że za dużo podkładek.. No ale ja mam 188cm! Musi być jak jest, ewentualnie do przemyślenia podcięcie rury od widelca, ale to więcej muszę pojeździć tak o... jak dziś. Po dzisiejszych kilometrach nic mi nie dolega, nie boli, było wygodnie. czyli tak jak byc powinno.

Osprzęt? na 105! czyli wystarczająco dla mnie, kolarza amatora. Wiadomo, że chciałoby się ujezdżać djura ejsa i najwyższe modele, ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać :)

Dzisiaj spokojna jazda, kilka zaciągów na hopkach... Brakowało mi tego od dawna. Weekend choć zapowiada się przepiękny niestety jezdny nie będzie.. No jedynie tylko w samochodzie... Ale zapowiada się świetna zabawa i fajna wyprawa do kogoś, kogo trudno mi w tej chwili odpowiednio nazwać ;-)

Pokręciłem się planowo od 10:00 do jak najpóźniejszych chwil, póki widno i ciepło. Gdzieś wyczytałem, że na infekcję lekkie godzinne kardio jest w sam raz. Mam nadzieję, że zadziała razy cztery ;-) No i wyszło jak wyszło. W sumie fajnie było. Odwiedziłem Joannę, Dolinę Baryczy i Stawy Milickie. Było zacnie, gdzieś tam kwitł nawet rzepak czy coś... Słonko świeciło cały czas. Czyli tak jak powinno jesienią i zimą. :)

caD: 79

Kris i Emonda :)


Widoczki na stawy milickie... ;-)


Emonda :)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa losis

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]