To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2015

Dystans całkowity:950.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:45
Średnia prędkość:29.01 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:1738 m
Maks. tętno maksymalne:177 (91 %)
Maks. tętno średnie:153 (79 %)
Suma kalorii:14867 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:50.00 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Na siłę lepsi...

Niedziela, 15 listopada 2015 · Komentarze(2)
Kategoria Trenażer
Ostatnimi czasy mam cholernie dziwne wrażenie, jak to wszyscy dookoła się lansują, szpanują i robią wszystko by.....nie byc sobą, ale być kimś lepszym. Lepszym od siebie ? Lepszym ode mnie ? Lepszym od wszystkich i się wyróżniać ? Dosłownie: praca, towarzystwo, spinning, kolarstwo, facebook...Życie to jakaś pseudo rywalizacja ostatnimi czasy, nie wchodząc już w wielką politykę czy walkę religii...

W towarzystwie priv. popisy, przekleństwa, chlanie bez granic, zero jakiegokolwiek sensu życia.. Na spinningu spotykasz jakiegoś debila, który drze się i wyśmiewa cię i cholera wie o co mu chodzi... W kolarstwo niektórzy dokręcają do granic możliwości parę kilometrów by być tylko lepszym i bardziej pochwalonym przez kumpli, zebrać o "dwa kudosy, dwa komentarze" więcej niż ty czy też byle pojawić się w lokalnej gazecie mimo braku osiągnięć jakichkolwiek. Na facebooku ludzie chcą być cool i wstawiają sobie francuskie flagi w profilowe - a ciulu nawet nie pomyślałeś by uczcić 11.11..... Niektórzy próbują cię ustawić, zmienić twoją pewność siebie w zarozumialstwo i bycie gburem, tłumacząc ci przy tym że ogół źle na to patrzy - bo nie jesteś skromny i pokorny. Jednym słowem ludzi popieprzyło i to zdrowo.. Mimo, że z nikim nie rywalizujesz, czujesz jak inni na siłę chcą być lepsi i wprowadzają niezdrową atmosferę...

A dzisiaj wsiadłem na trenażer, załamanie pogodowe na maXa. Leje, zimno, wieje... dramat! Jesień w 101%. Ale nie ta polska złota jesień. Godzina i nogi rozkręcone :) 4 pięciominutowe mocniejsze pociagnięcia z wyższym tętnem. Ogólnie szybko zleciało. Weekend bez imprezy, ale za to rowerowy i to mega pozytywnie :)

cad: 89

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Francja ? Wiatr ? Ból ?

Sobota, 14 listopada 2015 · Komentarze(2)
Zacznę może od tego czym żyje prawie cały świat: Zamachy we Francji. Wiem, że to blog sportowy.....ale nie sposób ominąć taką tragedię, która spotkała prawdopodobnie samych niewinnych ludzi, którzy tych arabów w ogóle do swojego kraju nie zapraszali. Zagadką dla mnie jest dlaczego nigdy albo bardzo rzadko nie atakuje się samych właśnie przywódców państw zamieszanych w jakiś tam konflikt i dlaczego giną ci najmniej w to uwikłani. Wczoraj szybko po wybuchach ze stadionu ewakuowali szanownego pana prezydenta, a innych ludzi pozostawiono na pastwę losu. Czy to normalne ?! Zdecydowanie nie. Przecież jeśli on ich sam tutaj zapraszał (razem z panią Merkel) to powinien się nie bać i nawet ich rozgrzeszyć (bo przecież nie znają naszych obyczajów i kultury). Teraz już nie waham się napisać, że w 100% nie przeszkadzają mi krzyże: na drogach, w szkołach, w urzędach...po prostu nigdzie. A lekcję religii bym nawet podwoił. Dlaczego ? A bo tylko do takiego kraju gdzie będą się czuli źle i niekomfortowo (dodatkowo jeszcze bez zasiłków) z mocno zakorzenionymi tradycjami chrześcijańskimi tacy uchodźcy nie będą chcieli tu przybywać i będzie ich zbyt mało oraz będą zbyt słabi by cokolwiek zrobić. Nienormalnym jest, że większość z nich to zdrowi i dobrze zbudowani mężczyźni w sile wieku. Precz z nimi z Polski! Jeśli nie mają żadnych dokumentów, nie można ich jakkolwiek sprawdzić oraz w większości przybywają bez rodzin i po zasiłek to WON ! Cieszę się obecnie z jednego: że Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy. O tak... Liczę, że sprzeciwią się europejskim trendom. To tyle. Dzięki i zaczynamy wątek dzisiejszego treningu :)

Od samego rana szybka pobudka, wyspany jak już dawno nie, bez żadnej imprezy, wypoczęty po dniu wolnym... Z wiatrem, pod wiatr, bocznym w jedną i drugą stronę... Z bólem i z Arturem...

Wyruszyłem dziś z myślą zrobienia długiego dystansu bo wiem, że to co ma przyjść za parę godzin, w okolicach 24:00 i trwać przez całą niedzielę, to będzie armagedon i nie pozwoli wyjść popedałować.

Odwiedziłem dzisiaj dawno niejeżdżone przeze mnie tereny, za Miliczem, do Krośnic i Wzgórze Joanny :) Wszyscy na swoim miejscu.
Do Milicza boczny, niesprzyjający wiatr... później 3 kółeczka po moich hopach i w połowie drugiego zostałem przyłapany na siku przez Patersona. Wsiadłem na rower znów i ruszyliśmy dalej. Później chwilę na Joannie jeden podjazd by z bocznym ale lekko w plecy wiatrem lecieć do domu :)
Wiatry ostatnio to są takie, że za każdym razem wracam z przewianą szyją (mimo chusty) i bolącym karkiem mimo 3 warstw!
Po górkach jedzie mi się coraz lepiej, choć wiem że nie ma co się szarpać bo to dopiero połowa listopada :) Ale jeżdżę bo lubię :)

cad: 81


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Pomocy! Amator mnie bije...

Czwartek, 12 listopada 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Indoor Cycling
Tak w sumie...ja też jestem amatorem :)

Dzisiaj już po 18 byłem na siłowni by poprzerzucać żelastwo Na początku na małym, rozgrzewkowym ciężarze poczułem przeokropne ukucie... Za każdym razem gdy prostowałem nogę z oporem tyle razy bolało jak cholera... Zszedłem więc, zrobiłem kilka przysiadów (gdzie o dziwo wszystko było ok), poćwiczyłem górne partie mięśni i wróciłem.......jak ręką odjął. Ale ćwiczyłem do końca już tak asekuracyjnie, że aż mam niedosyt :)

Po siłowni standardowo już godzina spinningu w klubie. W klubie w którym dzisiaj było ze 30 stopni, a na sali spinningowej po chwili zrobiła się sauna. Fajna jazda, jak zwykle :) Standardowo ubrany w kolarski strój Interkolu pokręciłem z uśmiechem na twarzy. W trakcie jazdy jakiś łepek z łysą pałą (reszta to całkiem fajne dziewczyny) zaczął sapać coś o tym, że mu za wolno, że za mało, że ja taki słaby a ubrany, że w ogóle słaby jestem. I tak kilka razy. Chyba się załamię. Nie  nie  nie.. Rzucam kolarstwo. Jak już jakiś amator który jeździ czasem na góralu na piwo śmieje się ze mnie... No cóż. Najśmieszniejsze że ów łepek po zakończeniu ćwiczeń przyszedł do szatni i coś gadał, że widać że jeźdżę a to tylko żarty :( A ja już się chciałem obrazić, focha walnąć i zamknąć się w domu oraz nie wychodzić z pokoju. Ahh ten autorytet. Ale zachowanie i gadka co najmniej na poziomie gimbazy, a po wyglądzie dałbym ze trzydzieści - pięć lat.

Dziękuję dobranoc :)

Jutro wolne, czas odpocząć. Sobotę trzeba wykorzystać na maXa bo niedziela chyba będzie nie do pojeżdżenia na dworze przez zapowiadane hektolitry deszczów :x aaaa!

Jeszcze foto z wczoraj. 5 wspaniałych :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

123+18 :) 7 lat z Interkolem :)

Środa, 11 listopada 2015 · Komentarze(2)
Kolejny wspaniały dzień, z cyklu życia poza kontrolą. Jest po prostu bombowo. Wczorajszy dzień i dzisiejszy poproszę najlepiej co weekend w takim samym rozkładzie jazdy w tym towarzystwie, w tych miejscach i te de. I nie tylko chodzi o wypłatę na koncie ;)

Najpierw standardowo praca do 16. Szybcikiem do domu, przymusowo autem. Lecę do domu, jem obiad, przebieram się, pakuję na siłownię.....Ubieram eleganckie buty, swetr, płaszczyk, i w długą... Na rynek. O 18:00 zaczynające się obchody Święta Niepodległości od hymnu, przemarszu przez miasto pod Pomnik Wolności aż do mszy świętej i tortu na zakończenie.

W aucie czeka torba z ciuchami na siłownię. Zrzucam więc w klubie krawat i....dowiaduję się że nie mogę wziąć udziału w spinningu. No bywa, los tak chciał. Co więc robię ? Lecę do domu, jem kolacje, przebieram się w luźniejsze ciuchy i śmigamy ze znajomymi do Browar Club'u bo co? - Bo wygraliśmy darmowe wlotki na dzisiejszą noc. Prześwietna impreza ciutkę okropiona alkoOohOoOolem. Bujanie na parkiecie, tańce bliżej towarzyskie i miliony spojrzeń spotkanych na drodze twojego wzroku. Tak, to musiało się udać. Ba, musiało się podobać.
Przychodzi jednak odpowiednia godzina. Dostajemy sygnał! Czas wracać do domu. Kładę się spać zadowolony. Kolejny raz spełniony, endorfiny poziom maX. Budzę się 3 godziny później. Tak to było zaplanowane! Przed imprezą ustawiłem sobie budzik na 7:30 bo wiedziałem, że kładąc się spać nie będzie mi się ani nawet chciało o tym myśleć. Co więcej.... Miałem nastawiony rezerwowy budzik na 7:45. Ale pierwszy wystarczył. O dziwo! Wstałem bez problemu, bez szumów, bez szmerów, bez marudzenia. Szczęśliwy po prostu.

Przypominając sobie jeden konkretny filmik motywujący kolarzy do jazdy - postanowiłem zagłuszyć miliony głosów mówiących mi że przecież możesz dzisiaj odpuścic, że przecież jest mokro, wieje i jest zimno.... Whatever. Nie zamierzałem odpuszczać. Jestem na głodzie rowerowym.

Pojechałem więc do Ostrowa na ryneczek. Jak 7 lat temu i jak (prawie) co roku ;) Na rynku, jak 7 lat temu pojawił się Piotr Kowalczyk z Interkolu. O tak. To on mnie wkręcił w towarzystwo i zaprosił na rynek. Później jego brat dał mi dętkę bo przebiłem, ba...nawet ją wymienił :D Zostałem, wrócili po mnie chyba dwa razy. Dzięki Wam chłopaki za: cierpliwość, wyrozumiałość, dystans, spędzone wspólnie razem chwile...jesteście the best...stara gwardia rządzi! Dzięki dzięki dzięki za 7 wspólnych lat, czasem trudnych, w większości jednak mega pozytywnych......ale......jak to w życiu bywa...wszystko ma swój koniec.....no ale nie tym razem i jeśli można to zostanę jeszcze drugie tyle :D

Na rynku Adam Kowalski, Kuba Latajka, Adi oraz świeżak i ja ;)
Chłopaki chcą lecieć 123km. Ja jak zwykle będę miał więcej. Lecimy więc na Kalisz do Cebulaków...Chocz, Pleszew i Dobrzycę... Ciekawa trasa. W sumie nie, płaska jak...nieważne co. Pojechaliśmy sobie w 5-tkę. Na luzie, najpierw z wiatrem, póxniej z bocznym by na koniec dymać konkretnie pod wiatr. Zabolało! Świeżak po jakimś czasie umarł i nie było co zbierać, reszta bez wariacji, Adam z kamerką ;) Za Pleszewem na zamkniętym akurat przejeździe kolejowaym pit-stop....akurat obok sklep. Dostałem od Kuby snickersa. Zjadlem szczęsliwy, glodny w sumie. W Dobrzycy koniec, rozstanie, lecą na Ostrów....a ja na Krotoszyn święcie przekonany że to tylko 15km...ee no jednak było 25km. I to w dodatku z niesprzyjającym bocznym wiatrem. Przewiało mnie konkretnie. Szyja boli.

Dojazd do Krota. Obiad, kąpiel i wuala. Jak nowy :) Szczęśliwy, spełniony po ostatnich 24 godzinach w 100% :)

Ciepło. Wietrznie. Na początku trochę mokro po nocnych opadach.

Dziś DZień Niepodległości. Tu jeden minus dla nas Polaków, flag na prywatnych budynkach bardzo malo :(

cad: 80
https://www.strava.com/activities/43072967

Ostatnio w gazecie "Życie Krotoszyna" :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Mamma mia!! Wmordewind.

Niedziela, 8 listopada 2015 · Komentarze(1)
Wczorajsze załamanie pogody było chyba tylko chwilowe. Albo odwrotnie. Dzisiejsza przepiękna, słoneczna pogoda jest wyjątkiem na deszczowej mapie Polski. Nieważne. Jakby nie było - wyszedłem i nie żałuję :)

Choć ciężko było zebrać się z łóżka, to pojechałem. Choć nie zdążyłem na rynek w Ostrowie i trening z Interkolem to wyszedł mi prześwietny czas spędzony na rowerze :) Dzisiaj powrót do domu wcześnie rano z imprezy około 4 - pobudka więc na rynkową ustawkę niemożliwa. Póki chcę czerpać z jazdy jak najwięcej przyjemności (a przynajmniej teraz bez spiny jesienią) to takie katusze nie wchodzą w grę.

Wstałem jakoś chwilę po 10, zjadłem szybko śniadanie. Sniadanie było dość marne - dwie kromki chleba z serem, proszę nie pytajcie czemu nic nie wchodziło i nie smakowało. Ubrałem się i pojechałem. Najpierw w planie "marne" 55km.....ale w Sulmierzycach wiatr miałem taki fajny, że bez pedałowania praktycznie leciałem 40km/h. Niestety coś za coś. Drogę Krotoszyn - Milicz pokonałem prawie równolegle do asfaltu. Takiego (wmorde)windu nie było tutaj dawno.

Do Ostrowa przeleciało się dość żwawo. Od Ostrowa zaczęła się katorga, zaczął się armagedon i konkretny wmordewind. Prędkość spadła do ledwo 23-24km/h, a że miało być spokojnie....to było powoli. Walka z tymże wiatrem była nierówna. On był po prostu zbyt mocny. ;)

Po dojeździe do miasta odetchnąłem trochę z ulgą. Stojąca na jednej ulicy policja nawet zagadała "co Pan w ten wiatr jeździ ? współczuję..." :) Odpowiedziałem, że ja też sobie współczuję, życzyłem miłego dnia i nara do domu :)

cad: 80

Dzisiaj było pięknie :)


Dobrze stanąłem czy będzie mandat ? ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Pierwszy chomik :)

Sobota, 7 listopada 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Co z tego, że 10*C na dworze, podczas gdy ciągle za oknem pada.  Bez możliwości wyjścia poza cztery ściany postanowiłem dzisiaj odpalić, jak to co roku praktycznie o tej porze, pierwszego trenażerowego dnia! Wstałem więc z łóżka i lekko zniechęcony zjadłem śniadanie i długo nie czekając odpaliłem tą szatańską maszynę ;)

Wyciskacz potu....byłby....gdyby nie wiejący wiatrak prosto w twarz / na klatę. Jest dosłownie znacznie lepiej niż w fitness clubie gdzie leje się z ciebie pot strumieniami, bo klima ledwo dmucha i żadnego nawiewu. Ale i tak jest fajnie - będzie dopóki się nie odwodnię :D

Dzisiaj po tygodniowym szaleństwie na siłowni i rowerkach luźne i spokojne 2h równej jazdy. Trzeba mi było tylu godzin i takiego obciążenia żeby rozkręcić nóżki, żeby na spokojnie znowu zacząć trenować....bo przecież akumulator ładuje się najlepiej długo i niskim napięciem :)

Jedno mogę stwierdzić na pewno, że podjazdy w większości pewnie będę trzaskał na stojąco - a to zasługa "indoor cyclingu", gdzie praktycznie non stop się stoi...ale to i fajne, bo przecież także grzbiet się wzmacnia przez różne ćwiczenia i pozycje :)

cad: 86


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Spinning + siłka.

Czwartek, 5 listopada 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Indoor Cycling
Co to był dzisiaj za dzień. Totalna awaria systemu chłodniczego na sali i wylane hektolitry potu. Wypite 1,5l izotoniku podczas jazdy.

Dzisiaj trening 2h z Michałem. To jest czad, to jest moc! Trening bardzo wyczerpujący. W sezonie 2015 miałem największy problem od początku utrzymać przyspieszenia i skoki. Wolałem dłuższą i spokojną w miarę jazde. Ale prawda jest taka, że jeśli chcę się pokazać choćby już na pierwszych wyścigach, które zakładam że będą w Namysłowie u Fiołki i w Sobótce "Ślężański Mnich" to nie ma zmiłuj i trzeba mi konkretnego pieprznięcia w pedałach. Spinning zdecydowanie poprawi też jazdę w stójce - w sumie przez 2h siedzieliśmy może 30 minut ?! :)

Ale jeszcze co najważniejsze, dzisiaj też pojawiły się większe obciążenia na siłce. W sumie teraz od siłowni do wtorku będzie wolne. Jutro totalna laba, a w weekend jeśli pogoda dopisze to będzie trzeba ją maksymalnie wykorzystać. Czuję nogi, oj. :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Siłka + spinning :)

Środa, 4 listopada 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Indoor Cycling
Kolejny dzień, inny prowadzący, same kobiety i ja. Świetna sprawa z muzyką i to w dodatku jakiej ja sobie słucham :)

Ale najpierw godzina siłowni i to tak, że czuję nogi wchodząc po schodach. Ogólnie zaczynam się rozkręcać i bardzo mi się to podoba :)

Selfie z kumplem zawsze spoko! Jarek też ćwiczy :]

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Powrót do świata żywych :)

Wtorek, 3 listopada 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Indoor Cycling
Wróciłem do treningów. stop
Zacząłem od spinningu. stop
Później były ciężary. stop
Na koniec będą zakwasy. stop

Cóż więcej dodać ?! Koniec laby, czas wrócić do treningów. Kupiony karnet do fitness klubu w Krotoszynie. Mogę korzystać ze wszystkiego tyle ile chcę w dobrej cenie. Będę więc 2/3 razy w tygodniu chodził na spinning i na siłownię plus do tego basen, trenażer i weekendowe wyjazdy, długie wyjazdy :)

Dzisiaj trening godzinowy na spinningu oraz jakieś 45min na siłowni. Na razie lekko co by od razu wielkich zakwasów nie było...do tego też górne partie mięśni :)
Prawdziwie trudne treningi dopiero się zaczną :)

Najpierw spinning a później ciężary :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)