Pomocy! Amator mnie bije...
Czwartek, 12 listopada 2015
· Komentarze(0)
Kategoria Indoor Cycling
Tak w sumie...ja też jestem amatorem :)
Dzisiaj już po 18 byłem na siłowni by poprzerzucać żelastwo Na początku na małym, rozgrzewkowym ciężarze poczułem przeokropne ukucie... Za każdym razem gdy prostowałem nogę z oporem tyle razy bolało jak cholera... Zszedłem więc, zrobiłem kilka przysiadów (gdzie o dziwo wszystko było ok), poćwiczyłem górne partie mięśni i wróciłem.......jak ręką odjął. Ale ćwiczyłem do końca już tak asekuracyjnie, że aż mam niedosyt :)
Po siłowni standardowo już godzina spinningu w klubie. W klubie w którym dzisiaj było ze 30 stopni, a na sali spinningowej po chwili zrobiła się sauna. Fajna jazda, jak zwykle :) Standardowo ubrany w kolarski strój Interkolu pokręciłem z uśmiechem na twarzy. W trakcie jazdy jakiś łepek z łysą pałą (reszta to całkiem fajne dziewczyny) zaczął sapać coś o tym, że mu za wolno, że za mało, że ja taki słaby a ubrany, że w ogóle słaby jestem. I tak kilka razy. Chyba się załamię. Nie nie nie.. Rzucam kolarstwo. Jak już jakiś amator który jeździ czasem na góralu na piwo śmieje się ze mnie... No cóż. Najśmieszniejsze że ów łepek po zakończeniu ćwiczeń przyszedł do szatni i coś gadał, że widać że jeźdżę a to tylko żarty :( A ja już się chciałem obrazić, focha walnąć i zamknąć się w domu oraz nie wychodzić z pokoju. Ahh ten autorytet. Ale zachowanie i gadka co najmniej na poziomie gimbazy, a po wyglądzie dałbym ze trzydzieści - pięć lat.
Dziękuję dobranoc :)
Jutro wolne, czas odpocząć. Sobotę trzeba wykorzystać na maXa bo niedziela chyba będzie nie do pojeżdżenia na dworze przez zapowiadane hektolitry deszczów :x aaaa!
Jeszcze foto z wczoraj. 5 wspaniałych :)
Dzisiaj już po 18 byłem na siłowni by poprzerzucać żelastwo Na początku na małym, rozgrzewkowym ciężarze poczułem przeokropne ukucie... Za każdym razem gdy prostowałem nogę z oporem tyle razy bolało jak cholera... Zszedłem więc, zrobiłem kilka przysiadów (gdzie o dziwo wszystko było ok), poćwiczyłem górne partie mięśni i wróciłem.......jak ręką odjął. Ale ćwiczyłem do końca już tak asekuracyjnie, że aż mam niedosyt :)
Po siłowni standardowo już godzina spinningu w klubie. W klubie w którym dzisiaj było ze 30 stopni, a na sali spinningowej po chwili zrobiła się sauna. Fajna jazda, jak zwykle :) Standardowo ubrany w kolarski strój Interkolu pokręciłem z uśmiechem na twarzy. W trakcie jazdy jakiś łepek z łysą pałą (reszta to całkiem fajne dziewczyny) zaczął sapać coś o tym, że mu za wolno, że za mało, że ja taki słaby a ubrany, że w ogóle słaby jestem. I tak kilka razy. Chyba się załamię. Nie nie nie.. Rzucam kolarstwo. Jak już jakiś amator który jeździ czasem na góralu na piwo śmieje się ze mnie... No cóż. Najśmieszniejsze że ów łepek po zakończeniu ćwiczeń przyszedł do szatni i coś gadał, że widać że jeźdżę a to tylko żarty :( A ja już się chciałem obrazić, focha walnąć i zamknąć się w domu oraz nie wychodzić z pokoju. Ahh ten autorytet. Ale zachowanie i gadka co najmniej na poziomie gimbazy, a po wyglądzie dałbym ze trzydzieści - pięć lat.
Dziękuję dobranoc :)
Jutro wolne, czas odpocząć. Sobotę trzeba wykorzystać na maXa bo niedziela chyba będzie nie do pojeżdżenia na dworze przez zapowiadane hektolitry deszczów :x aaaa!
Jeszcze foto z wczoraj. 5 wspaniałych :)