To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1107.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:20
Średnia prędkość:31.35 km/h
Maksymalna prędkość:79.00 km/h
Suma podjazdów:8718 m
Maks. tętno maksymalne:191 (95 %)
Maks. tętno średnie:175 (87 %)
Suma kalorii:23505 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:61.53 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Przepalenie przed wyścigiem w Ustroniu "Puchar Równicy"

Piątek, 17 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Zaraz po przyjeździe z Mikołajem i Bartkiem pojechaliśmy na małe przepalenie przed jutrzejszym wyścigiem. Pare hopek, zjazd po kozackim bruku i podjazd na Równicę. Ja równo i swoim tempem a chłopaki sobie poskakali trochę :] Na szczycie zaczyna padać i szybko wracamy na kwaterę, ja się lekko zagubiłem.

Ugotowalismy makaron, sosy i inne smakołyki o zjedliśmy obiad. Dość dużo się nauczyłem na wyjeździe z nimi, jedzą jeszcze "zdrowiej" niż ja, dali mi do myślenia i poniekąd wjechali mi na ambicje ;)

Później szybko do biura zawodów po odbiór numerow startowych, wjazd na tesco, małe zakupy na kolacje i śnaidanie i wuala! :) Przyjeżdżamy do domku, przypinamy numery, Mikołaj serwisuje sobie rower, oglądamy kabarety, mecz Real-Atletico i idziemy spać po 23.

cad 76
przewyższenia 630m

/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Regeneracyjnie przed wyścigiem "Puchar Równicy" w Ustroniu 18.05.2013

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Dzisiejsza jazda zupełnie bez większej historii !

Regeneracja pełną parą - jutro wolne, w piątek od rana z Virenque kierunek Ustroń i wyścig ze startu wspólnego przy zamkniętym ruchu! :)

Oj będzie się działo...

Podejście w głowie "ze*raj się a nie daj się"! :) Thunderstruck!

Wymieniłem zaraz po pracy bateryjkę w pulsometrze na nową i działa już idealnie, zniknął komunikat "Heartrate Transmitter battery soon empty" :)

A teraz spadam na darta i piwo z...... ;)

cad: 88
przewyższenia: 96m

W te i nazad ;)
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Zwariowany puls[ometr] :)

Wtorek, 14 maja 2013 · Komentarze(3)
Kategoria 50-100km
Miało być szybciej - jest tak samo, a nawet ździebko wolniej...
Miało być mocniej - a jak było trudno powiedzieć :)

Pojechana dzisiaj ta sama trasa co wczoraj. Niestety towarzyszący - bardzo zmienny wiatr - mocno dał się we znaki. Trudno więc porównać wczorajszy i dzisiejszy etap.
Niestety wiało dzisiaj bardziej, o wiele mocniej, przez pierwsze 30km mocno pod czołowy wiatr, cieszę się że chociaż powrót będzie z wiatrem - ale nic z tego!
Lekko nie ma, wiatr się zmienia i dupa blada...

Pewnie dzisiaj było mocniej, bo prędkość prawie taka sama, a wyjechałem się bardziej... Jeszcze może być tak, że po wczorajszym treningu nie zdążyłem się zregenerować. Nogi na początku dość ciężkie, ale rozkręciły się ładnie :)

Pulsometr niestety dzisiaj nie dał rady. Nie wiem co mu dolegało, może to od wiatru ? Raz wskazywał 250, raz 50, raz pokazywał dobrze, raz w ogóle.. wariacje! :) Jutro kupuję na wszelki wypadek nową beteryjkę do czujnika.

cad:89
przewyzszenia:463m

/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Nadszedł koniec ścigania....

Poniedziałek, 13 maja 2013 · Komentarze(5)
Jakie to wspaniałe uczucie, gdy po dwóch niezbyt aktywnych dniach, w których przemulałeś na uczelni, możesz wsiąść na swój rower i pobawić się w Cancellare albo Contadora. Zabawa iście z dziecięcych lat gdzie z kumplami umawiałeś się na boisku osiedlowym i graliście w piłkę na betonie z wiecznymi kłótniami: ja jestem ronaldo {r9}, ja jestem zidane, ja jestem figo albo inny beckham.

Jako, że tamte czasy odeszły już bezpowrotnie, a granie w piłkę stało się bardziej udręką niż przyjemnością przez 2-krotnie zerwaną torebkę stawową w lewej nodzie + skręcenie + złamanie = nie ma już szans na poważniejszy angaż nawet z kumplami na hali.

Trzeba więc bawić się samemu, nie ma tak prosto że skrzykujemy się na osiedlu i lecimy z piłką na boisko.. Teraz bierzesz rower i tylko od czasu do czasu partnerów do jazdy i ruszasz przed siebie... Dzisiaj zabawa na całego :)

Założenie proste: jechać równo i mocno przez cały dystans = DONE! :)
Pod wiatr starałem się nie tracić zbyt dużo mocy, na górkach nie dokręcałem a z powrotem było także idealnie lekko nadrabiając średnią prędkość. Postanowiłem nie katować już Joaśki co byśmy trochę od siebie odpoczęli. Dzisiaj moja ukochana pętelka z mnóstwem górek.

O dziwo nie jadąc po ścieżce w Cieszkowie jak również w Miliczu - policja mnie nie zatrzymała, a mieli równo 3 okazje :) Miło też się zrobiło i aż bardziej chciało się depnąć gdy nagle wychodzący komuniści z kościoła zaczęli się do Ciebie krzyczeć "szybciej kolarz szybciej" jak i w Miliczu banda chłopców w kapturach, który zawsze bardzo troskliwie pytają czy masz jakiś problem dopingowali "szybciej kur*a policja cie goni" {faktycznie jechali trochę dalej, obok ścieżka ale przejechali dalej :) ]

Do tego jestem zmuszony po dzisiejszej jeździe stwierdzić, że albo nie umiem jeść, albo w lesie jest bardzo niebezpiecznie. Dodam też że dobrze, że jechałem na "starych" niskich cosmicach. Przebijające się ostre promienie słoneczne między leśnymi drzewami dają iście pomroczność jasną... Nie widzisz prawie nic, patrząc w asfalt przed przednie koło widzisz mnóstwo czarno-żółtych plam i nie wiesz czy to już dziura vel JAPA czy tylko cień któregoś z drzewa. Jadę sobie spokojnie 35km/h, wyciągam Cornego.... Zjadłem połowę i wziąłem całą drugą połówkę do ust, batonik standardowo chwile wystaje zanim włożę papierek z powrotem do kieszonki żeby zrobić z nim co przedstawia dzisiejsze zdjęcie ;) no i... jebs! wpadam w dziurę, batonik wyskakuje z ust, ledwo utrzymuję równowagę bo dziura solidna, kierownicę trzymałem jedną ręką.. prawie bym się zabił..
Dobrze że batonik wyskoczył w drugą stronę bo o zadławienie jak widać w lesie łatwo ;)

Mialem zrobić jutro test, czasówkę.. Ale odkładam to na przyszły okres...
Obecnie w ten weekend kończę ściganie w tej części sezonu.
Niestety jestem zmuszony odpuścić wyścig w Lesznie gdyż pojawiły się w planie 2 trudne i dość ważne egzaminy, których nie mam zamiaru zdawać indywidualnie gdyż wtedy stanie się to zupełnie nie do zdania.

Także sobota Ustroń a niedziela kryterium w Trzebnicy! W Trzebnicy będę zapewne pilnował tyłów po górskim sobotnim etapie, ale chociaż się pobawię ;)
Mam nadzieję, że będzie to udany weekend :)
Powrót do ścigania i porządnych treningów w połowie lipca... Po obronie pracy licencjackiej :) Odpocznę i zregeneruję się.. Ale spox! Nie odkładam roweru, będę śmigał dalej, tylko trochę mniej ;)

cad: 87
przewyższenia: 472m

I to na tyle... :)

Chociaż! Zapomniałbym, zdjęcie po dzisiejszym treningu dla R.R. ! :) Wiesz o co chodzi ;)
ps. Dzięki za wsparcie...!


/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Nowe koła - nowe emocje ;-)

Piątek, 10 maja 2013 · Komentarze(2)
Słowem wstępu: cosmici sprzedane - są visiony ;)

Dzisiaj pierwsza jazda na nowych kołach. Niosą równie dobrze co cosmici, nie widzę większych różnic, niższy stożek jedynie o 8mm nie sprawia problemu, ładnie wyglądają, chyba nawet bardziej mi się teraz podoba niż z cosmcami :]

I znowu jadę na stojąco - znowu oglądam się na koła - znowu nowa zabawka którą będę przezywał jakiś czas :D

Muszę wymienić wszędzie! bateryjki bo już mi mrugają 3 komunikaty a i od pulsometra nawala i różne dziwne rzeczy pokazuje....

Aśka dzisiaj podjechana 3 razy z trzema sprintami na odcinku 1,5km podjazdu. Razem 9 sprintów ostro pod górę, na innych wzniosach tez nie próżnuję...
Noga musi pięknie kręcić w Ustroniu! ;)

Ale do Ustronia zabieram niski stożek CosmiCa Alu ! Kostka na zjeździe, dziury i góry mnie przekonały do podjęcia takiej decyzji i zakupienia dodatkowych opon! :)

cad:86
przewyższenia: 561m

Dzisiaj pojechałem znowu na Joanne na malutką sesyjkę. Taka ze mnie chwalipięta :]





O tu tu.. Tu zamieszkam !


Aśka w całej okrasie ;-)


/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Wzgórze Joanny.... x7

Środa, 8 maja 2013 · Komentarze(2)
Moje ulubione, moje ukochane, Krisowe Wzgórze Joanny ;)

Aśka dzisiaj zaliczona więc aż 7 raz - co znowu sympatycznie widać po przewyższeniach i na wykresie Endomondo.
5 razy "spokojnie" przepychając, 2 razy z czterema skokami na maxa...

A to wszystko żeby dobrze pokazać się na wyścigu w Ustroniu. Nigdy mnie tam nie było, ale liczę na udany występ :) W sumie żadnych założeń na wyścig - co będzie to będzie, ale naturalnie będę walczył o jak najwyższe miejsce :)

I patrząc tak sobie na dzisiejszy etap Giro d'Italia - Cavendishowi dalibyśmy Michale rade pod górę xDD z pewnością, nieźle się męczył dzisiaj na 10% podjeździe :p

cad: 79
przewyższenia: 692m

Piękny dzień :)


/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Dos Buitres!.... Mega siła! ;)

Wtorek, 7 maja 2013 · Komentarze(1)


A ja się dziwiłem kiedyś niektórym wpisom na szymonbajku o hejterach i wielu pałających nienawiścią do niego ludzi - nawet tych z bliższego otoczenia niż zupełnie obcy ludzie. Gość miał absolutną rację, niektórzy po prostu nie znoszą jak drugiemu się {jak zwał tak zwał} powodzi. Mentalność "typowego Polaczka" w niektórych jest zakorzeniona bardzo głęboka i nawet słoneczna Hiszpania tego nie zmieni.
---------------------------------------------------------------------------
Tyle... :)
---------------------------------------------------------------------------
Przechodząc więc do dzisiejszego treningu !

Pojechałem sobie na moje ulubione wzniesienie w okolicy, w kierunku Gruszeczki. Droga ponad 30km, z bocznym - niesprzyjającym wiatrem, znowu pozdrowiony w Miliczu przez "bandę" znajomków ;-)

Standardowo na moim wzniesieniu spokój i cisza.. Słychać tylko delikatne ćwierkanie leśnych ptaków i stukot dzięcioła. W planach pięciokrotne pokonanie "Wzgórza Joanny".

Pierwszy raz: lecę na prawie ;) maXa - myślalem że będzie lepiej. To pierwsza myśl, która pojawiła się w glowie gdy szczytowałem ;D Po chwili jednak doszło do mnie, że utrudniony wjazd był przez tym razem czołowy wiatr.

Drugi - trzeci - czwarty: lecę na 85% maXa siłowo przepychając, powoli i dostojnie, w górnych chwycie, jednak serce bije coraz mocniej podczas gdy nogi stają sie coraz słabsze.

Piąty wjazd: lecę także siłowo, ale znowu na "prawie" maXa - dokładając do pieca na ostatnich 300m. Oj zapiekło :)

Później kilka kilometrów pod wiatr, skret w lewo i ulga! Jedziemy nazad! ;))
Górka pod kosciółek w Wierzchowicach przeleciana że nawet nie zauważyłem, reszta trasy też dość już miło.. W Miliczu w połowie miasta udało mi się podczepić pod autobus - odpuściłem go zaraz za wyjazdem w mieście. Jadąc za nim nie szło oddychać, kopcił niemiłosiernie wydajac z siebie dziwne dzwięki i okropny gorąc.

Miło i przyjemnie dojechałem do domu gdzie od razu zawitałem w kuchni, zjadlem tosty, popiłem suplementami i zagryzłem prince polo ;) Obecnie zmykam na M jak Miłość :) ;*

bay :))

cad:84
przewyższenia: 605m

Po pierwszym wjeździe, przyszedł czas na sik-stop i pamiątkową fotkę :x


Mleczyk! Pierwszy w tym sezonie! :D


I tutaj z tego zdjęcia jestem bardzo dumny :] Podoba się?! :]


/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Shut up legs! Wyścig: 1 miejsce.

Niedziela, 5 maja 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Jeśli ktoś jeszcze wątpi, że forma {jakakolwiek by względem kogoś nie była} moja jest dobra, to dzisiaj ma potwierdzenie ;) Chociaż pewnie maruderzy i malkontenci znajdą łyżkę dziegdziu i włożą ją do mojej beczki z miodem.

Jechałem z nastawieniem jakiegokolwiek jeszcze w sobie nie miałem. Niewątpliwie miał też swój wkład do tego album AC/DC "The Razors Edge".

Gdy przyjechałem na start było jeszcze całkiem dużo do mety więc na spokojnie było można pogadać z Łukaszem, który też już tam byl ;) Po chwili zaczęła się zjeżdżać reszta ekipy, Fiołka Team, Whirpool i oczywiscie Interkol :)

Sprawne zapisy, szybkie przebieranie, ostatni odsłuchany kawałek "Thunderstruck" i jade na start. Tam mała zawierucha - brakuje dwóch z Whirpoola, jeszcze nie dojechali.. na szczęście teraz tylko start honorowy więc mogą wystartować 10km dalej. Oni już na nas czekają, brakuje Krzyśka z Whirpoola znowu - i kurde dupa, wszyscy już są, a ten sobie czeka pod masztem - szybka decyzja całej grupy, startuje ale bez klasyfikacji. Szkoda...

Praktycznie zaraz po starcie na przód ruszył Przemko Mocek - ucieczka. Leci kilkanascie kilometrów, ale Whirpoole trzymały go dzielnie na kilkaset metrów, w tym nawet Interkolowcom niektórym zdarzyło się być dłużej na mocniejszych zmianach. Przemka dorwaliśmy na podjeździe pod Maszt, ten już zajechany więc nawet się na koło nie złapał bo poszedł mocny zaciąg.

Dalej to jazda trochę bez historii, co rusz ktoś mocno z Whirpoola zaciąga, ale jeszcze trzyma się cała grupa. Jednak zrobili to co chcieli. Najpierw po płaskim dali dwóch do ucieczki na odstrzał. Jednak doprowadziliśmy do nich całą grupę i się w całości niektórzy już wypstrykali - a tu pod górę poszedł zaciąg dwójki mocniejszych jeszcze i odjechali do samej mety. W sumie wyścig się skonczył.

Po tym to już tylko szarpanie na górkach i co rusz z koła spadali kolejni zawodnicy. Najbardziej dało się to odczuć na przedostatnim podjeździe pod maszt {drugie kółko} - grupa rozerwała się na dwie części. Ja spokojnie zahaczyłem się na kole Michała Kolendy więc byłem na dość dobrej pozycji. Na zjeździe dokręciliśmy jeszcze bardziej, ale po chwili Whirpoole sie opamiętały i przestali gonić swoich uciekinierów. Po chwili patrzę, że dojechała tamta grupa.

Mi to zupełnie nie pasowało bo byli tam rywale z kat.A. Ale byłem spokojny że na kolejnym podjeździe znowu zostaną skoro już teraz mieli problemy. Tak też się stało, w sumie ledwo zaczęła się górka za kościółek i skręt w lewo na główną - wszyscy spływali. Trudno więc, trzeba przeskakiwać wyżej. Z Interkolu jedziemy już tylko we trzech - Ja, Bazyl i Łukasz Grzesiek. Reszta zdecydowanie słabsza.
Do tego dołożyć piątkę z Whirpoola i Błażeja oraz Marcina z Fiołka Trans i mamy peletonik. Jedziemy równo już, mocno, mocniej i ani się nie spostrzegłem byliśmy już na prostej prowadzącej pod Maszt!

Rozglądam się po całej grupie, oglądam się za siebie i nic nie widzę i dociera do mnie że jeśli nagle nie stanie się katastrofa mam pierwsze miejsce w kat. A ! :)

Zginęły nagle wszystkie myśli, poczułem że odwaliłem kawał dobrej roboty. Utrzymałem koła dopóki jechaliśmy równo i mocno, ale gdy na jakieś 500m do mety, zaczęli się ścigać pod górę odpuściłem - bo i po co dymać jeśli nie trzeba.

Wjazdem na metę postanowilem standardowo rozerwać "publiczność" i jest OK! :)

No co, 10m OPEN, przyjazd w pierwszej grupie, nie raz dociągałem bo Maciej odstawał na górkach, nie raz byłem w samym czubie - w szczególności gdy popękało. 1m. w kategorii napawa optymizmem ;)

O dziwo na wszystko znalazł się czas - zjeść, napić się, pogadać na trasie.. Jakoś tak, było trudno ale warto zacisnąć zeby i powiedzieć nogom SHUT UP LEGS ! i jechać dalej. W sumie nie było momentu w którym chciałbym dzisiaj odpuścić, w którym miałem dość, w którym poczułbym że odpadam. Dziś było idealnie.
Wpadł nawet Mateusz Nowak na moje zaproszenie, niestety nie zdążył na start. Więc pogadalismy chociaż na mecie :)

Mam nadzieję na fotkę z mety, ciekawe jak wyszła poza na Sagana :D

W myślach kawałek AC/DC - Thunderstruck:

"Said yeah, it's alright
We're doing fine
Yeah, it's alright
We're doing fine"

Pojechałem jak rażony piorunem ;)

cad:89
przewyższenia:598
podjazdy: 20km
max %: 6%
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Lance w mieście !

Sobota, 4 maja 2013 · Komentarze(1)
Kategoria 0-50km
Dokładnie tego mi było trzeba. Lekka jazda, z paroma skokami, niezbyt długa, niewymagająca, niewystarczająca, niewolna, nieszybka - a w sam raz!

Po wyjeździe za miasto kilka skoków, po przyjeździe do miasta "lans" i objechane całe miasto powoli i dostojnie.

Niestety nie jest tak jak w filmach i nie spotkałem żadnej Bellissimo Ragazzy :(
W ogóle nie powinienem oglądać filmów o miłości i tym podobnych...
Wczorajszy seans dał mi się we znaki i odbił swoje piętno.
Czy mi też przyjdzie "wyrwać" 17-latkę jak będę miał już 38lat ?! To jeszcze 18 lat czekania...

A jutro przynajmniej chwilowe oderwanie od szarej rzeczywistości i wyścig w Mikstacie. Zapowiada się całkiem mocna obstawa, można by rzecz "jak nigdy" na Rozpoczęciu Lata :) Będzie co dymać... :]

"And I knew
There was no help, no help from you
............
Oh, thunderstruck, yeah "

cad: 86
przewyższenia: 85m

/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

I'm a thunderstruck... ! Trenażer.

Piątek, 3 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Nie jestem żadnym PROsem więc w deszczową i zimną pogodę odpalam trenażer. Nawet jesienią tej wiosny ani chwili nie pomyślałem o schowaniu szatańskiego urządzenia zwanego także ZUEM.

Jako że powoli zbliża się kolejny start na kozackich Mikstackich terenach trzeba trochę przyszpilić nogi i nie dać im się odkręcić, a tym bardziej przekręcić.

Bez zbędnej już motywacji wsiadłem więc dzisiaj na trenażer i odpaliłem AC/DC. Nie leciała tylko jedna zapętlona piosenka, a cała płytka "The razor's edge". Przy takiej muzyce noga sama się kręci, płuca same oddychają i głowa sama nie opada z nudów. Ale żeby było ciekawiej dołożyłem kilka starannie dopracowanych interwałów - 3x5min T {trening wytrzymałości siłowej} i tyle, jeszcze trzy sprinty i zszedłem. A co się będę..

Jutro w planie spokojne kręcenie do Ostrowa Wlkp. do BikeSerwisu na centre mojego cosmica, oby był tam szefo bo inaczej nici z naprawy i wtedy jadę coś krócej przepalić nogę...

cad: 89

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)