To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1107.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:20
Średnia prędkość:31.35 km/h
Maksymalna prędkość:79.00 km/h
Suma podjazdów:8718 m
Maks. tętno maksymalne:191 (95 %)
Maks. tętno średnie:175 (87 %)
Suma kalorii:23505 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:61.53 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Potrzeba pierd*lnięcia.... Zdjęcia z maratonu w Trzebnicy Żądło Szerszenia 2013

Czwartek, 2 maja 2013 · Komentarze(1)
Kategoria Trenażer
Wczorajszy wyjazd średnio udany więc "lekko" zdenerwowany potrzebowałem odreagować.

Usłyszany dzień wczceśniej na rozgrzewce Realu Madryt kawałek AC/DC "Thunderstruck" dał mi porządnego kopa. Widząc z resztą co robią na boisku też mnie mega zmotywowało. Chciałem wczoraj potrenować, ale najlepiej warunki pogodowe przedstawią moje buty. Siedziałem dzisiaj prawie pół godziny z suszarką w ręku i je suszyłem bo nie było możliwości założyć ich na nogi.

Wieczorem więc postanowiłem odpalić trenażer przez zapowiadany deszcz i całe zachmurzone niebo.

Dałem sobie w kość, a co mi tam..

W sobotę muszę jechać do BikeSerwisu w Ostrowie Wlkp. żeby wycentrować tylne kółko mavic cosmic carbone sl ;) Bo na Gruszeczce dostało w tyłek...

cad: 89

I chyba czas wymienić w liczniku i sensorach bateryjki bo wszystko zaczyna fiksować i pojawiają się komunikaty że wszędzie "baterry soon empty" :x

I pojawiły się już fotki z maratonu w Trzebnicy Żądło Szerszenia 2013 :)

Przyjechaliśmy i rozpakowujemy się:


Coraz bliżej startu, a my w tej samej pozycji ;)


Stoimy na starcie :]]


Ruszyliśmy i jedziemy :D


Jeszcze w Trzebnicy, prowadzę grupę za motocyklem, a koledzy już mają problem :p


Ale tutaj już w trasie, nie przemęczalem się...


Premia Górska "Prababka", podjazd 14%





I kolega Fitał z ostatnich 20km, dał mi zmiane na kreskę...


AC/DC Thunderstruck!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Miało być górskie El-Dorado...

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
... a było El-Zimnawo.

Specjalnie dzisiaj planowaliśmy wyjazd za Dzierżoniów na Przeł. Jugowską żeby tam jeździć na podjeździe. Plan był prosty: góra/dół/góra/dół itd. Planowane 5-6 powtórzeń niestety się nie udały.

Zajechaliśmy na miejsce, biedronka w Piszeycach, niepewne wyjście poza auto i tysiące myśli - wśród nich: powrót do ciepłego auta. Chociaż nie przejechałem ponad 150km żeby posiedzieć w aucie. Przebraliśmy się więc i jedziemy w lekkiej mżawce na Jugów.

Im wyżej, tym gorzej. To tak w skrócie, a tak rozwijając temat to picuś glancuś.
7*C i pod górę jedzie się całkiem przyjemnie, opadająca mgła nie przeszkadza, jedziemy i rozmawiamy, jest miło przyjęcie i nawet zdarzyło się trochę zgrzać.

Do góry coraz bliżej, im bliżej tym zimniej, im zimniej tym bardziej mokro, a im bardziej mokro tym bardziej dość... Chwila postoju na wspólną fotkę i batonika i jedziemy w dół.. Zapiąłem się jak najszczelniej mogłem, "szaliczek" zaciągnąłem na pół twarzy bo zimno!

Ale gdy zacząłem się trząść z zimna to już nie były przelewki, z kół leci breja, w butach powódź, istna masakra. Zjechaliśmy na dół i znowu sekunda postoju i myślimy co tu zrobić.. Ja z Michałem umawiamy się, że jedziemy ostatni raz bo po pierwsze szkoda sprzętu, a po drugie zdrowia...

Po prostu leje i piździ ;-)

No to teraz w górę lecimy tyle ile sił w nogach {no prawie}. Michał z Błażejem na chwilę odjeżdżają, ja jadę z tętnem 180 co jest 90% maxa czyli jeszcze mogę mocniej, ale się nie zmuszam. Na górę wjeżdżam jakoś minutę po chłopakach i lecimy znowu w dół..

Ja z Michalem już do auta, a Błażej z p. Włodkiem zostali i kręcili dalej {5-6 powtórzeń}. W sumie od przyajzdu do auta zaczęła się najlepsza część tego wyjazdu. Po tym jak się przebraliśmy, wyczyściliśmy moimi szmatami { ;) } rowery i wsiadamy do auta coś zjeśc i trochę się rozgrzać. Po godzinie siedzenia zaczęlo się nudzić.. Jedziemy zwiedzać miejscowość. Zauważam kebaba, ale tu nagle wyskakuje orlen! Jedziemy na hot-dogi i kawę + kupilismy ciasteczka.
Minęła jakoś kolejna godzina. Dalej wracamy do auta i pozeramy ciastka, z chwili na chwilę smakują lepiej... Po jakimś czasie pierwszy wraca p. Włodek, później Błażej.. Chwilę rozmawiamy i jedziemy do domu...

Tak więc podsumowując to wyjazd udany tak średnio. Chciałem pojeździć jak najwięcej, ale pogoda wygrała. Więc nie przejechałem 60-80km a tylko 40km. masakra! Górę podjeżdżało sie w miarę lekko i sprawnie. Jest dobrze :)

caD: 82
przewyższenia: 843m
max % podjazdu: 6%

Na dole bylo znośnie i nie padalo, rozpakowujemy się!


Na górze istna masakra, zimno, pada deszcz i jest mgliście!


I znowu, na dole jest ciepło i miło!


Orlen przyjął nas bardzo serdecznie ;)


A to już w Kroto, trzeba było wyszorować rower ;)


Mapka z dzisiaj:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)