Dzisiaj wybrałem się w końcu na szosę na nowych kółkach i oponach :) Jedzie się super ,ale ciężko - brak formy.. Noga nie boli przy pedałowaniu więc jest dobrze.. Dzisiaj spokojnie bez szarpania ,tętno w granicach 150cały czas..
Będąc w Miliczu zatrzymała mnie POLICJA - nie jechałem po ścieżce rowerowej tylko po ulicy. A ,że ost. był tu wypadek z udziałem rowerzysty kazano im pilnować tego ,aby wszyscy jeździli po scieżce.. Straciłem chyba 30minut bo jeszcze się rozgadaliśmy na temat ile kosztował rower, ile waży, czy jeżdże w jakimś klubie etc. Ogólnie było miło ,ale.. jak do cholery jadąc ponad 30kmh mam patrzeć czy jakieś dziecko nie biegnie ,czy nie kończy się scieżka i nie ma krawężnika co by nie przypier***niczyć.. :/ Dzwonka nie mam więc nie uprzedze ,że nadjeżdżam ,a co chwile drzeć sie nie bede.. bez sensu :/
Pierwsza taka "próbna" jazda na nowym cudeńku :)) Zabawa obciążeniami etc. ;0 Jedzie się świetnie.. I może to faktycznie zastąpić trening w deszczowy dzien lub bardzo mroźny :)
Cała specyfikacja trenażera http://www.skleprowerowy-duda.pl/index.php?products=product&prod_id=1312 kupiony za 550zł w bikeserwisie
Baza:
Trenażer:
ps. zmiany w rowerku od ost. razu to:
nowe koła MAVIC Aksium ,nowe dętki vittorii i nowe opony detonatora zwijańce i nowa owijka ,nowe klocki hamulcowQe ładne takie wąskie jakies :D no i nowy trenażer :D
Miała być szybka przejażdżka przed dzisiejszym etapem TdF... No i takowa była.. Wyruszam gdzieś tak o 13:00 i lecę w kierunku Koźmina.. Na niebie tylko jedna chmurka {gdy wyprowadzałem rower}.. Na trasie jak dojeżdżałem już do Koźmina zrobiło się praktycznie ciemno.. Z wiatrem do Koźmina szło się około 34km/h {brak świeżości} po wczorajszym.. Nagle trzask - "o ku***, błyska się i grzmi" zawracamy !!! Wiatr ustał, ostatnim tchem nabrałem wody z bidonu i lecimy !!! No.. Płyniemy.. Jak się rozpadało.. To już nie wiedziałem czy to grad czy deszcz.. Wielkie krople ,które obijały się o mnie były wielkie i mokre :P Nie no.. tak trzaskało ze masakra.. W jednym momencie z ulicy zrobił się rwący potok.. Jechałem praktycznie środkiem swojego pasa nie przepuszczając nikogo ,bo w koleinach woda sięgała od opony do nypli.. Srodkiem jakoś szło.. No ale.. jedziemy.. okulary już tak zabryzgane ,że nic nie widać.. Co rusz jakiś samochód na mnie rzucał falę wody.. Dobra.. Jest w końcu Krotoszyn.. Ale.. :/ Co widzę.. Właśnie opuszczają się barierki przed przejazdem kolejowym.. Ahh.. Ja stoję i mokne.. Gdy po ok 5minutach przejechał pociąg ruszyłem znowu .. I co ? Przestaje padać.. Z owijki wode można wykręcać.. Ja cały mokry.. Jakbym przed chwila wyszedł z jeziora.. Na ulicy ludzie z parasolkami wlepiają we mnie ślepia.. Nie dziwię się z resztą.. Po przyjeździe gdy już siedziałem w garażu znowu było wielkie oberwanie z małej chmurki.. Wytarłem rower i napęd.. I biegiem do domu.. Dziwiłem się aby ,że telefon działa xDD Bo jak otworzyłem klapke to i w środku było mokre.. :D Fajna przygoda.. jeszcze w takich warunkach nie jechałem xDD No ale.. Nie polecam.. Troche niebezpiecznie..
V Max wyciągnięte podczas ucieczki do domu.. Śr Kadencja 91
A tu jeszcze obiecane fotki moich klamek dla Krzysia :]]
Dzisiaj szybko po relacji z TdF na szose... :))) tak dla przyjemności parę interwałów siłowych :)
kur**.. był taki ładny opis.. robię "dodaj wpis" ,a strona się "odświeża" ,pojawia się komunikat zostałes automatycznie zalogowany i wpis zniknął :/ a więc teraz aby dam parę fotek znad jeziorka {giewartów}
Zachód słońca :))
Od lewej: Madzia, Ja ,Amelka i Daria :)) Było super !! :]]
A tu samotna wyprawa łódką w celu obmyślenia jak zostać mistrzem :D
Dzisiaj do Ostrowa na mały trening. Spotkanie na skrzyżowaniu Odolanowskiej i Długiej. Przyjechało 3 kolarzy ,a jeden tylko na chwile i zawrócił.. Jechaliśmy tak jak wczoraj na Odolanów i Sośnie ,ale trójka z Ostrowa w Domasławicach skręciła na Miedzybórz a ja na Milicz..
Do Ostrowa z wiatrem i średnia prędkość była całkiem ładna - 35km/h :) Chwilę się pokręciłem po mieście i kupiłem 3 dętki.. Między Miliczem a Cieszkowem z małej chmury nagle zaczęło lać !!! Tak przez 5km w wielkiej ulewie.. Rzeka na drodze i przez chwile poczułem sie jak na maratonie w lesznie :P Ale gdy juz przestało padać i wyszlo slonce po 5 minutach byłem suchy.. Do domu mimo ,że pod wiatr to ostatnie 23km pędziłem 31-33km/h. To był teren pagórkowaty ale jak sobie przypomniałem wczorajszy wyczyn Sylwka to od razu taka wola walki przyszła ,że masakra.. W Ostrowie jeszcze z chłopakami pogadaliśmy ,że teraz się wiecej trzymam na kole niż nadaję tempo.. Krótkie ,nie na maksa zmiany i dam rade :).. Bo ja zawsze chciałem jak najlepiej i najmocniej... A dziś jazda bez pulsometra..
Dzisiejsza trasa:
A tu jeszcze 2 fotki wygrzebałem z Leszna...:
Na wzniesieniu 11% podczas maratonu leszczyńskiego:
Miałem duzo sił i nawet pomachałem:
.. szkoda tylko ,że później złapałem 2 gumy i maraton musiałem traktować już tylko jako wiekszą przejażdżkę..
Z interkolowcami wyszło 91 km.. 32km dojazdu do nich jest pod tym wpisem w odzielnej kategorii wpisu :)
Tak więc przyjechałem gdzieś na rynek ok 9:30.. po chwili wpada już adam i radzi mi zmienić dętkę bo sie robi flak.. ucieka powietrze powoli.. zmieniam zmieniam..a to już 10:00 :) Z pomocą do pompowania przyszedł Grzegorz i Piotr. Daliśmy rade.. weszło z 5atm :) Wybierają trase i jedziemy.. Przez Odolanów, Sośnie ,Milicz i do Krotoszyna.. Ale.. Grzesiu chce sobie poćwiczyć jazde w wachlarzu z sekundowymi ,ale częstymi zmianami.. Jedziemy tak 35km/h .. Po chwili prezes woła ,że dokręcamy do 40km/h.. Jedziemy tak z 5km i postanowiłem odpuścić - Adam zrobił to jeszcze wcześniej i tak sobie jechaliśmy we dwoje za nimi.. Dołączyliśmy i jedziemy dalej.. Na Milicz.. I tu zaczęły się moje problemy.. Serducho waliło już potężnie, ledwo mogę złapać dech w piersiach.. na liczniku 53km/h.. A na pulsometrze 185-190... No i bum.. Jadę sam.. Panowie chwile za mną poczekali ,ale tylko do Wierzchowic i tamtejszego podjazdu gdy postanowiłem się nie rwać i jechać już spokojnie.. Oni pojechali ,a ja jadąc sam zacząłem się zastanawiac nad sensem swojego kolarstwa.. Ok.. Jeżdżę od lipca dopiero.. W grupie może tak od marca/kwietnia.. Ale nie mogę tak odpadać :// To nie pierwszy raz.. Ale co zrobić żeby to był ostatni raz !?!?!
Spokojnie dojechałem do domu, obniżyłem siodełko i kiere, wymieniłem oponki na czerwone Vittorii i zobaczymy jak się będzie jeździło..
A tu parę fotek z maratonu leszczyńskiego ::))
Ps. Sylwester Szmyd wygrał dzisiejszy etap Douphine Libere :))
Dzis od rana szybko do Ostrowa Wlkp. do regulacji przerzutek.. Wymienili mi też linki i pancerze.. Prawa manetka niestety powoli niedomaga :( Nie wiem co z nią jest.. Jeśli by ktokolwiek miał zbędne manetki z checią przyjme.. Bedąc w Ostrowie przed mostem na światłach prawie miałem wypadek... Gościu przede mną jechał ciężarówką jakąś i chyba nie zauważył czerwonego światła.. W ostatniej chwili zachamował tak.. że po 2 sekundach stanął.. Z jego opon pisk.. Ja jadąc 40km/h mam niewiele do powiedzenia.. Albo wklepać się w niego albo wyjechać na czołówkę.. Wybrałem zjazd na drugi pas..Ledwo co wykręciłem ,a tu z naprzeciwka nadjeżdża srebrny opel [astra chyba] już widzę siebie na jego masce.. ale nie !!! dałem radę , nie wiem jak.. dałem rade wykręcić, zrobić 2 ostre manewry przy prędkości 40km/h... Gdybym miał pulsometr to wskazał by on jakieś 200tętna... Dojechałem dalej spokojnie do bikeserwisu i tam poczekałem chwilę.. skazowali ode mnie 15zł.. chce już wyjeżdżać ,a tu telefon od ojca czy ma po mnie przyjechać bo w Krotoszynie już leje jak z cebra.. No to bez zastanowienia powiedziałem ,żeby wpadał jak najszybciej.. A do tego dorobiłem sie nowego Finish Line'a zielonego :]]