To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Zimno, wietrznie, nieprzyjemnie....

Sobota, 25 października 2014 · Komentarze(2)
Po tytule spodziewasz się marudnego wpisu i złych emocji kipiących ze sfrustrowanego Krisa, tylko dlatego że trochę zmarzł ?!
Nic z tego ;)

W najwyższym stopniu skali jestem szczęśliwy i szczęśliwie wymęczony. Wstałem tuż po godzinie 9:00, szybkie i lekkie śniadanie i jazda. Dawno już się nie rozpisywałem, więc tylko napomknę, że jakoś dziwnym trafem po ostatnim obżarstwie waga pokazywała 73,5kg +2kg. Ale skąd te dwa się wzięły to ja nie wiem. Nie wiem też gdzie się schowały, ale psychicznie zadziałało to na mnie niczym płachta na byka - trzeba trzymać kilogramy, bo jak się na wiosnę przeliczy watty/kilogramy to żeby nie było zdziwienia.

Od jakiegoś czasu pokaszluję, ale niby nic więcej, więc jeżdżę normalnie ile Bozia dała siły, czasu i ochoty. A że czasu ostatnio jakby mniej przez trwającą kampanię wyborczą {tak tak! startuję do Rady Miasta w Krotoszynie z okręgu nr 13 z ramienia PiS'u} to kilka innych rzeczy trochę zaniedbuję. Ale to tylko tak do jakoś 16.11.2014.

To o czym ja to ?! Ano... Aby żem się wyrychtował i ciutkę jak się później okazało za lekko. Temperatura ok 4*C lekko mnie stłamsiła, stąd też taka mała średnia, ale jechałem w tlenie i na prawdę mega luzacko. Pod syberyjski wiatr, który okazał się zimny niczym lodowate dmuchanie Putina Europie w twarz, mega wymarzłem. Założyłem zbyt lekkie rękawiczki, bandamę na głowę i zapomniałem o nowej lidlowskiej koszulce termoaktywnej. Przez 95% trasy było mi tak zimno, że nawet aby wyciągnąć batonika z kieszonki musiałem się zatrzymać, bo rece były tak zgrabiałe, że kciuk to ledwo się ruszał.

Po nawrocie, wjechaniu w zalesione szosy i zmianie kierunku wiatru CIUT CIUT lepiej. Ale tylko aby CIUT. Nic więcej.
Jedyny plus to taki, że trochę, ale także nieznacznie przyspieszyłem. Obecnie jazda to ma być przyjemność, a nie oglądanie średniej i interwały. Więc zupełnie luźno sobie kręcilem. Choć trudno przyjemnością nazwać zmarznięty nos, zgrabiałe ręce i lodowate stopy, to uśmiech na twarzy był przez 100% czasu.

Jutro powtórka, ale już pewnie z Interkolem :) Poranna pobudka i kierunek Ostrów Wlkp. na rynek !

cad: 82
min.temp: 3,2*C
przewyższenia: 502m



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Rozjjazdowo cudnie i przyjemnie :))

Niedziela, 12 października 2014 · Komentarze(1)
Uhh.. Dzisiaj totalnie na luzie rozjazd po wczorajszym. Ciut mnie wczoraj dystans wykonczył i tempo pierwszych 30km gdzie nieźle szarpałem aby zdążyć do chłopaków.

Wyczaiłem fajne batony w Kauflandzie. Tanie i dobre:)

cad: 82

Przeżyjmy to jeszcze raz :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Setka z coffee breakiem u Bazyla ;)

Sobota, 11 października 2014 · Komentarze(0)
Wstajesz od rana i widzisz piękna pogodę, wiesz że na pewno udasz się na rower.
Pół godziny przed jeszcze nieplanowanym wyjazdem wchodzisz na forum i widzisz - 12:00 Ostrów, k.Lewiatana zbiórka.

Wyjechałem po 11 chwilę, ledwo zipiąc zdążyłem złapać Przemka, Błażeja i Błażeja jak juz ruszali. Po prostu mordęga 30km pod mocny wiatr, ciut się zmęczyłem. Ale forma jeszcze jest :)

Teraz już spokojna jazda, na starych kółkach Mavic Cosmic Elite, na luzaku, kierunek praca Bazyla i kawa.
Posiedzieliśmy jakieś 30 minut na kawce, czekoladzie i mega fajnych pogaduchach. No tak z takim luzem mógłbym jeźzić cały rok :)
Jak to u Bazyla / z Bazylem dobry humor i głupawka, ale niestety wszystko co dobre szybko się konczy i droga powrotna to już tylko relaks 50km do domu z prędkością ciągle ok 35-40kmh z wiatrem  w plecy :)

A jutro mimo tego że dawno nie grałem, będę w składzie Samorządowców i Sympatyków na mecz organizowany praktycznie na wybory samorządowe. Jako kandydat do rady miejskiej - gram ;) A od rana szybkie 75km może :]

cad: 83
przewyższenie: 431m

Coffee break u Bazyla! Kawaleria stawia Interkolowi kawę i milkę ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Rozkręcenie nogi po wyscigu :)

Poniedziałek, 29 września 2014 · Komentarze(0)
Dzisiaj totalnie na spokojnie - rozkręcenie nogi.
W niedzielę ostatni wyscig i praktycznie koniec sezonu i zaczynamy przygotowania do następnego :)

I kilka zdjęć z wczorajszego ścigania :)

Startujemy :) Jest motywacja i dobra noga :)


Rozpoczynam pogoń za pierwszą ucieczką... Sił starczyło, ale............


ale złe wejście w zakręt i nie ma szans :/ na mecie już wiem kto co jak i gdzie.. dopiero 4-ty :/



cad: 84

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Tour de Powiat - Parzęczew

Sobota, 27 września 2014 · Komentarze(3)
8/25 w grupie wiekowej 20-39lat

Start wspólny. Trasa super, nawet hopy się jakieś znalazły. Ogólnie poziom mega.
Organizacja super, motor przed nami, obstawa pełna, zamknięte drogi, policja na sygnale.
Szkoda tylko że wygrywa zawodowiec, a reszta stawki również licencje i poważne ściganie.

Dzisiaj dojazd w drugiej grupie, która została nam jako 5-os grupetto na rancie pod wiatr. Niestety trudno było upilnować i skoczyć do każdej ucieczki i niestety ta decydująca akcja odjechała beze mnie. A noga była oj była.

Po drugim okrążeniu gdzie stracilismy pierwszych 6 zawodników z oczu przestałem pracować bo jutro wyscig w Mikstacie.
A u nas niestety czarowanie cały czas. Prawie nikt nie gonił na początku, a długo widzielismy ucieczkę jakieś 100 max 200m przed nami i była szansa dojść tylko inni nie chcieli dawać z siebie tyle żeby dojechać :/ 

Na pierwszym przejeździe przez linię start/meta traciliśmy TYLKO 6s do pierwszej grupy... Na drugim już 37s a na mecie juz prawie 3 minuty. No niestety niewykorzystana kolejna szansa...  Finisz z mojej grupy zakonczony na drugim miejscu.

No niestety... Oby jutro było lepiej :)

cad: 82
przewyższenia: 333m

Na starcie :)


I finisz:



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Kopce, górki, góry! Na siłę.

Piątek, 29 sierpnia 2014 · Komentarze(2)
Od jakiegoś czasu planowany wyjazd w Góry Sowie doszedł do skutku. Chłopaki w składzie: Bazyl, Błażej W. i Błażej Ś. przyjechali po mnie jakoś koło 9:00 do Krotoszyna. Ogólnie spora obsuwa w czasie, szybkie pakowanie i jedziemy. Po drodze, długiej drodze napełnionej zakorkowanymi ulicami i sporym ruchem, poruszyliśmy chyba każdy z możliwych tematów i umilalismy sobie czas kawałami i każdy sypał opowieści dziwnej treści. Na miejsce do Pieszyc dojeżdżamy trochę spóźnieni, ale biedra ciągle stoi i czeka na nas swoim otwartym parkingiem. Małe zakupy i jedziemy. Nie z powrotem, ale na trening ;-)

Głównym wodzirejem dzisiaj Bazyl był we wlasnej osobie. Jednak jak to takie osoby mają jechał na końcu i pilnował czy wszyscy dobrze jadą, patrząc swoim sprawnym choć starszym już okiem i pod nogą kręcąc brutalną siłę. Po pierwszym podjeździe chłopaki stwierdzili, że za bardzo mielę, że nawet do młynu mógłbym iść i robić ponad normę - przez co spróbowałem zrzucić kilka razy na twardsze przełożenia i także robiłem siłę, ale też po prostu lepiej się jechało i wspinało na szczyty.

Za każdym razem gdzieś tam się dziwiłem jak dobrze dzisiaj noga kręci {także przez mniejsza kadencję}, a że dzisiaj założeniem był dla chłopaków spokojny tlen tak ja sobie nie poszalałem i robiłem brutalna siłę.

Na ostatnim podjeździe zrobilim tylko sobie z Błażejem W. zwanym Błażejem mocniejszy odcinek i w końcu się ujechałem jak chciałem.
Nogi stwierdzam że są bardzo ubite, jutro więc trzeba znaleźć od rana chwilę wyjść i zrobić 1,5h rozjazdu.

Droga powrotna mimo równie zatloczonej drogi przebiegła w miłej atmosferze i oceanie śmiechu, pozwoliliśmy sobie także na chwilę rozpusty..........ale co się jadło pozostanie do wiadomości naszej i nie wyjdzie poza peugeota Błażeja W.

Składy: Ostrowska Kawaleria Kolarska{ Błażej W., Bazyl}  2-2 OTR Interkol {Błażej Ś., Krisooo}
Najważniejsze, że poziom równy i jechaliśmy wszystko w prawie takim samym czasie.
Ochota na super trening ?! Jedź z super ludźmi ;-)

cad: 71
przewyższenia: 1798m

http://app.endomondo.com/workouts/399324039/179623...

Taaaaaaaaaaakie nachylenie, czaisz ?!  Pierwszy podjazd, pierwszy ból i zapiek.



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Zdążyć przed ulewą....

Środa, 27 sierpnia 2014 · Komentarze(1)
Kiedy wszystko masz wyliczone co do minuty, a ICM 15min przed Twoim wyjściem pokazuje, że planowo przyjedziesz zbyt późno by zaznać przez cały trening suchych majtów, wszystko co stanie Ci na drodze jest wrogiem.

Wrogiem jest czas, wrogiem każde skrzyżowanie, dziura, podmuch wiatru w twarz... 
Starasz się lecieć w miarę szybko, lecz nie zaginając się przecinasz coraz mocniejszy wmordewind, pot zaczyna Ci kapać z czoła mimo tego, że raptem 20*C wskazuje termometr.

Dalej lecisz, zmieniasz kierunek jazdy - razem z Tobą zmienia się kierunek wiatru i tak oto znowu lecisz pod lewo-twarzowy wiatr.
W oddali widzisz zblizające się chmury, które niczym pedałlino zmierza ku Tobie. Zdecydowanie wolę nasze stare wagony i lokomotywy w tejże chwili i czym prędzej lapię się wszystkiego co się da - ciagnik jadący 53km/h, tir lecący ponad 75kmh....

Przez brak świezości czuję, że za każdym tirem - a były trzy - nie nadążam i ogólnie kiła, mogiła i syfilis.
Czarne chmury nisko wiszące nad głową stają się coraz ciemniejsze, a wiatr dujący z naprzeciwka stawia Ci mocny i coraz mocniejszy opór. Wjeżdzasz do miasta uradowany, w myslach modląc się aby jeszcze chwile nie padało, bach!

Pierwsze rondo, do domu cztery zakręty, jakieś 1,5km i lecim co sił. Pada coraz mocniej i z chwili na chwilę krople deszczowe rosną.
Jednak udaje się dojechać i byc praktycznie suchym. Uff, ahh...

Ale jeśli o aspekt sportowy się ktoś zapyta - kiła, rzeżączka i aids...

cad: 85
przewyższenia: 470m

Ostatnio bardzo cierpię, ale jeszcze trochę energii się znajdzie :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Klasyk Kłodzki 2014 Zieleniec

Sobota, 26 lipca 2014 · Komentarze(3)
Start na wyścigu. Najpierw bardzo mocno z Przemkiem Mockiem, co troche później sprawilo że zabrakło sił na kilometrach 60-80 lekki kryzys. Później bufet etc. i odzyłem i Przemo złapany na ostatnim finałowym podjeździe. Ogólnie start z Interkolem, traktując ten wyścig bardziej zabawowo bo znam swoją obecną formę nie wyszło tragicznie, ale gdyby nie początkowa jazda ponad progiem - wynik końcowy byłby lepszy. Ale próbować trzeba wszystkiego - wyszedł super trening w gorach :)

cad: 85
przewyższenia: 1872m

Wyniki:
kategoria m2 do 30lat: 13/28
open: 31/154

Nie jest źle, mogło być lepiej, czas dalej trenować. Forma na razie w niżu, ale tego się spodziewałem, teraz czas na mocne treningi i odpalenie z formą na dany czas :]

https://www.endomondo.com/workouts/379351967/17962...

Wjazd na metę:



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Niech zyje wolność...

Sobota, 19 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kolejny trening, kolejna setka, kolejny upał, kolejne spalone kalorie, kolejne hektolitry wylanego potu, kolejne kilometry.....

Wczoraj ciut się popiło, ciut się dłużej posiedziało, ciut się nie odżywiło po kolarsku i masz ci los... Dzisiaj przecież trzeba iść na trening.
Nie ma zmiłuj... Tu nie działa maksyma: piłeś, nie jedź... Tu jest wręcz na odwrót. Mocny trening jako pokuta, jako droga krzyżowa, jako osobiste Mount Ventoux. Chcąc osiągnąć jakikolwiek sukces wiadomo tylko jedno, że liczy się systematyczność.
Nie ma sukcesu bez wykonania odpowiedniej pracy. Obecnie nie szykuję się na wygrywanie i zdobywanie pucharów na kolejnych wyścigach. Choć być może na dwóch się uda zaliczyć podium, ale na jeden jestem cięty... Ale to jeszcze dużo czasu :) Wszystko po drodze jest mrzonką, wszystko jest tylko kolejną cegiełką w WTC i tylko ode mnie zależy czy one runą, nie ma opcji aby wleciał w nie samolot. Wszystko zestrzelę co stanie mi na drodze niczym pieprzony separatysta na Ukrainie. Cel na ten wyścig jest tylko jeden: wygrana.

A dzisiaj znooowu ta sama trasa co przez ostatnie dwa treningi. Jutro zapewne jeszcze dalej pojadę, jeszcze dłużej i jeszcze mocniej - w grupie z chłopakami z Interkolu. Na trasie dzisiaj spotkanych multum kolarzy, jakby tak wszystkich zebrać w jeden peleton to nagle powstaje fajna duża grupa. Później po drodze wyprzedza mnie autko z rowerem na dachu, widzę chyba profeska, rower ładny. Staję sobie w Miliczu wzorem poprzednich treningów na stacji ORLEN ażeby zatankować trochę VerVy i dolać wody do bidonów, bo sachara, bo kaktus, bo ja nie wielbłąd. A tu właśnie to autko stoi, a tu wlaśnie ze stacji wychodzi kolarski koksu Artur Kozal z FTI, który wracał z trejning kampu w Stroniu Śląskim. Pogadalismy chwilę, postaliśmy i pojechaliśmy.

I jeszcze... Ehh... Mój licznik, moja kochana SIGMA, sigma rox 8.0.... upadła, poczuła wiatr w plastiku, w przyciskach... bardziej niż zwykle... zaliczyła glebę, poczuła wolność, wolność i swobodę... Auto za nami, sigma leży, nie rusza się, szybko po hamulcach, smród gumy i klocków, rower leży, reanimacja sigmy, żyje. Jest ok! Chciała polatać, dostała z kolana i wypadła. Ehh... Ale zyje, mierzy i jedzie. :)

Lejący się żar z nieba tylko podwójnie odbierał moc dzisiaj. Spokojny tlenik okazał się całkiem męczącym wyzwaniem na ten trening.

cad: 85
przewyższenia: 711m

Buziak wiadomo dla kogo :) M.S. :*

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)