To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Krotoszyńskie szosowanie : )

Niedziela, 17 maja 2015 · Komentarze(1)
Chcąc zrobić sobie rozjazd po wczorajszym wyścigu umówiłem się na 17:00 z Tomkiem, dopisując na FB w grupie Krotoszyńskich Cyklistów, że się wybieramy.

W sumie odpowiedzi i zapowiedzi jak nigdy, ale frekwencja jak zawsze. Ale jednak chwilę po 17:00 pojawia się kolega Bartek na mtb. Chwila czekania na zapowiedzianych gości, ale nikt więcej się nie pojawia. Ruszamy więc w trójkę - jest postęp o 50% ! :)

Wieje niezły wmordewind do Milicza, tam skręcamy na Sulmierzyce i spotykamy się z Arturem Paterkiem, który wyjechał jeszcze chwilę po nas, ale w drugą stronę. I tak sobie jechaliśmy po zmianach w 4-kę :) Ogólnie fajnie bo w Krotoszynie robi nam się już jakaś grupka :)

Rozjazd mega udany, świetne towarzystwo, fajne kręcenie i po prostu dobry dzień.

cad: 85

Trzy Interkole z Krotoszyna :) Jest nas coraz więcej :)


No i jeszcze jedno foto. Z kolegą który jechał z nami na mtb cały czas :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Maraton Klasyk Radkowski 2015

Sobota, 16 maja 2015 · Komentarze(5)
Długo zastanawiałem się jaki czas wpisać na bloga - wypadło na ten z licznika :)

W sumie długo oczekiwany start, pierwsze przetarcie w górach gdzie liczyłem na dobry wynik i ciekawe zawody.

Do Radkowa jedziemy w składzie: Robert Kierzek, Zbigi i ja. W aucie poruszane sprawy ważne i ważniejsze, wiadomo - jest o czym rozmawiać :) Nie bylo takiego tematu, który byłby ominięty. Podczas podróży jem dwie bułki, bo wyjazd dość wcześnie - już o 3:00 było trzeba wstawać by o 4 wyjechać z Ostrowa. Dzięki praktycznie uszykowaniu się już dzień wcześniej jest to możliwe do zrealizowania.

Z chwili na chwilę robi się coraz cieplej, ale wciąż jest to w granicach 5-7*C. Wiem, że jeśli taka pogoda się utrzyma i temperatura drastycznie nie wzrośnie to na pewno zmarznę gdyż byłem przekonany o co najmniej 15-20*C. Przed startem Robert pożycza mi swoje rękawki czym na pierwszych kilometrach i zjazdach ratuje mi tyłek, bo z początku klepało niemiłosiernie :)

Start w grupie z wygrywającym ten wyścig open rok temu, w tym roku z resztą też nie wróżył nic dobrego. Utrzymane koło do ok 18km, ale z cyborgami nie ma szans. Bardziej przyziemnie było mi jechać w grupie z pozostałymi moimi kompanami, w tym ze Zbigim, który ma formę bardzo dobrą i cały czas jechał mi niedaleko za plecami w odległości kilkudziesięciu metrów.

Kolega miszczu rozerwał nam grupę, każdy spływał po kolei z jego koła, mi się jednak "udało" stworzyć małe grupetto i cały czas jechaliśmy z kolegą Piotrem Borszlakiem (nr 42) pseudo "żółty" oraz Sławomirem Wągrowskim (nr 54) pseudo "pomaranczowy ccc".

Zostałem minięty przez pierwsze okrążenie chyba tylko raz, jechało mi się super, każda hopka przejechana bez większego problemu. Najlepiej podjeżdżało mi się "finalowy" podjazd pod Karłów. Równe 5% praktycznie cały czas, ładny asfalt i można było po złapaniu swojego rytmu tam poszaleć - również na zjazdach, gdzie za każdym razem odjeżdżałem swoim grupkom.

Jechało się tak dobrze, aż do momentu kiedy na ok 90km po ostrym zjeździe, dziurawym zjeździe złapałem gumę, a podbiło mnie też tak że kolanem wypchnąłem licznik. Szczęście w nieszczęsciu, że stało się to w tym a nie innym miejscu: po złapaniu kapcia podszedł do mnie pewien pan, który mieszkał "obok" czy może kompresor by mi się nie przydał do napompowania oponki. Szybka zmiana więc dętki, dobiliśmy kompresorem do 8 atmosfer i leciałem dalej (ciut bardziej ostrożnie) ówcześnie wracając się i parę minut szukając w rowie licznika. Ufff... odnalazł się :) Dogania mnie przez to i wyprzedza Robert Kierzek, który startował jakieś 8 minut po mnie. No cóż. Dupa blada myślę sobie. Teraz już pewnie ani pudła ani dobrego wyniku nie będzie.

Jadę sobie sam, morale spadły, wiatr wieje konkretnie w twarz i po prostu boli: chwila kryzysu psychicznego połączona z tym fizycznym. Ale podczas gdy ja cierpię, dojeżdża do mnie grupka 3 osób, do której się dołączam. Jedziemy po zmianach chwilę, ale gdy zaczyna się podjazd zostaję tylko z jednym kolegą którego niestety numeru nie zapamiętałem. Jesteśmy praktycznie na podobnym poziomie bo jedziemy sobie po zmianach równo. Przed bufetem wcinam swojego żela Isostara (wspaniała sprawa!), popijam później kubeczkiem wody z bufetu i chwila zjazdu przez miasto i "finalowy podjazd". Równe tempo, 15-17km/h. Dojeżdżamy do tych ludzi, którzy wyprzedzili mnie podczas zmiany dętki, oczywiście nie wszystkich. Tworzy nam się znowu grupka, ale nikt nie daje zmian.

Na zjeździe odjeżdżam wszystkim bo jakby bali się składać w zakręty, a te nie były ani wymagające, ani strome czy niebezpieczne. Na mecie się okazuje że na tym zjeździe zyskałem około 45s nad moją grupką z którą jeszcze na szczycie jechałem razem :)

Wjeżdżam na metę, przez chwilę nawet jestem drugi w kategorii.......a finalnie dowiaduje się, że zdobyłem 3m w kategorii M2szosa oraz 17m OPEN. Wynik kozacki, jak na złapaną gumę to jestem szczęsliwy z pudła. Gdyby gumy nie było to byłbym drugi, bo róznica czasów orga i mojego licznika to dokładnie 12min 30s co dało by mi miejsce w pierwszej dziesiątce :) Jednak patrzę na to z innej perspektywy: gdyby nie pan z kompresorem to pompując dętkę ręcznie straciłbym trzecie miejsce ponieważ czwarty przyjechał po mnie dokładnie 48s :D Ufff. Szczęście w nieszczęściu, tyle emocji :) Odbieramy pucharki, dyplomy i jedziemy do domu.

Roberto zdobył 2 miejsce w kategorii M4szosa i 10m open, a Zbigi Zbigi złapał dwie gumy i zdobył 6 miejsce w kategorii M5szosa oraz 35 OPEN. Zbigi gdyby nie te dwie gumy, najprawdopodobniej zdobyłby drugie miejsce w kategorii wiekowej. No ale, gdyby gdyby gdyby... Nie ma lekko. Srednio każdy z nas złapał jedną gumę ;)

Droga powrotna przebiegła bardzo sprawnie, mega pozytywnie i fajnie, znowu rozprawiając o ciekawych sprawach :)

Podsumowując to chce się rzec: można by lepiej, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczony swoją dyspozycją. Wytrzymałość jest bardzo dobra. Nie zdażyło się jeszcze żebym to ja nadawał calkiem mocne tempo na podjazdach i prowadził grupkę bez żadnych problemów, a nawet lepiej bo to było moje tempo które moglem sobie kontrolować. Hmm.. wyszło super!

Trasa bardzo fajna, ciekawa i z ładnymi widokami, jednak o zbyt przerażająco dużej ilości dziur w asfalcie. Totalna masakra i szwajcarski ser. Jednak ten ryż na mecie, pomarańcza, cukierki i inne smakołyki spowodowały że można udzielić orgom rozgrzeszenia ;) Dzięki!

Oficjalnie:
Kategoria M2szosa: 3/6
Open: 17/78
Czas orga: 4h 57min 18s

cad: 83

Link do stravy: https://www.strava.com/activities/305788729

Nasza wyjazdowa ekipa :)


Dyplom i pucharek :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Etap 3 - (nie)sprzyjający wmordewind :)

Niedziela, 10 maja 2015 · Komentarze(1)
Zaczynamy od przedstawienia wszystkim mojej piękności :* :) Jeśli chodzi o trening -> zjedź poniżej zdjęcia :D

Oto mój rowerek, piękny prawda ? :)


Dzisiaj trzeci i już mam dość. Padam na twarz i w ogóle nogi bolą, ogólnie jestem wypoczęty, jednak nogi dostały ostatnimi treningami potężne bodźce. Górskie to za dużo powiedziane, pagórkowate, hopkowate, przygotowanie pod góry :)

Ta sama trasa co wczoraj, jedynie Joannę dzisiaj zostawiłem w spokoju, nieźle w to miejsce wynorał mnie wiatr - który nasilał się z każdą minutą. Nie było trzeba więc więcej górek tylko płyta-oś i jechane przepychane młócone ;-D

Mam się zachwycać nowymi butami w dalszym ciągu ? Cóż napisać, po prostu są bombowe.

Po treningu pojeździłem dla rozjechania nóg trochę po mieście i zamiast przed siebie patrzyłem się w odbicie w wystawach sklepowych ;) Też tak macie ? Czy to już syndrom zaawansowanego narcyzmu ? :D

cad: 81


https://www.strava.com/activities/301522171

Wczorajszy trening z chrześniakiem i nauka jazdy kolarskiej :) Robi to co wuja umie najlepiej - trzyma koło ! :D


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Nowe buty Mavic :)

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(3)
Od samego rana trochę obowiązków  związanych z jutrzejszymi wyborami prezydenckimi, ale zaraz po tym znalazł się trochę czasu na przyjemności ;) Odwiedziłem Bikeserwis w Ostrowie Wlkp. z zamiarem odbioru tylnego koła po małej awarii.

Skończyło się na dość długiej wizycie, rozmowach nie tylko o kolarstwie i sprzęcie (jak zawsze z resztą :D ) i tak się stało że wyszedłem jeszcze z nowymi butami :D Haha. No tak, jakoś tak mi się spodobały a i pieniążki na koncie pozwoliły na taki sobie prezencik widzimisie ;)

Wyjeżdżając z Ostrowa zaczynało padać, myślałem już że będę musiał zostać w domu, a tu dojeżdżając coraz bliżej Krotoszyna coraz bardziej się klarowała pogoda :) Jednogłośnie zdecydowałem, że trzeba wypróbować nowe buty i rękawiczki shimano.

Buty na karbonowej podeszwie - niebo do ziemi w stosunku do plastiku i moich poprzednich. A wygląd to już w ogóle wypaśny :)
Jak się depnie, to się jedzie, a w moich poprzednich to czułem jak się podeszwa gnie, co zresztą było odczuwalne biorąc je w ręce.
Rękawiczki bez rzepa, dają radę, przynajmniej się nie odpinają jak te interkoloowe.

Pojechałem jak wczoraj, ale aby dwie joanny :)

Po treningu mała sesyjka i 3 okrążenia z chrześniakiem wokół domu ;) Będzie z niego kolarz, będzie chleb z tej mąki :D

https://www.strava.com/activities/301167805

cad: 81

Nowe butki Mavica :) The best of! :D


W nowych butach :D Look so good :D


I z najmłodszym kolarzem jakiego trenuję, nawet końcowa gleba go nie zatrzymała ^^ Dzielny! :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Trening z Maciejem Paterskim CCC Sprandi

Niedziela, 3 maja 2015 · Komentarze(6)
Do ostatniej chwili wczoraj miałem zupelnie inne plany na dzisiejszy dzień. Najpierw miałem jechać do Koła na wyścig, ale okazalo się że bez licencji i oświadczenia od lekarza żem zdolny do jazdy nie da rady. No to dupa. Pierwszy plan poszedł się.......gonić ;)

Drugi plan to jazda do Żmigrodu, żeby zobaczyć chwilę zawody ITT i zrobić kółeczko przez Rawicz do Krotoszyna. Ostatnie chwile na fb wczoraj przed snem, pojawiło mi się wydarzenie na tablicy, że.....w Dobrzycy chłopaki z druzyny MrBike.pl Pleszew organizują trening z Maciejem Paterskim :) Więc jak tu nie skorzystać ? Lecimy na północ :)

Przyjechałem za wcześnie, pokręciłem się po okolicy i tak oto gdy zebrali się wszyscy w tym Robert Kierzek z Interkolu ruszyliśmy na przeciw Macieja. Chwila spóźnienia, ale ma dla nas dobrą wiadomość - Bartłomiej Matysiak wraz z grupą z Kalisza jedzie do nas i mamy się spotkać. To tak sobie powoli z nóżki na nóżkę lecimy na Raszków żeby spotkać się z Mistrzem Polski :)

Dojechaliśmy w mega fajnej i pozytywnej atmosferze, chwila pogaduch na stacji, fotki z naszymi mistrzami i jedziemy gdzieś w kierunku Kalisza. Z samymi uśmiechami na twarzach jedziemy na kole Macieja i Bartka. Robimy sobie zdjęcia, rozmawiamy i śmiejemy się.
W peletonie Jacek z Bikeserwisu, Włodek z GilickiBike i oczywiście znajomi chłopacy z Kalisza, Mikstatu, Pleszewa (MrBike.pl) itd.

Później nasza grupa odbija w kierunku Dobrzycy, chłopacy z Kalisza jadą w kierunku swojego miasta. Z nóżki na nóżkę, po chwili jakieś tam mocniejsze chwile tempo, ale z wiatrem, mimo wszystko dalej w grupie, rozmawiamy o nowym rowerze z prezesem klubu i sklepu mrbike.pl :)

Dalej jedziemy na Dobrzycę, jakąś kostką, tam Pawłowi Lisowi odkręca się jedna czy druga śrubka, pitu pitu, lajtu lajtu....a kilometry lecą :)
Robert Kierzek odbija do domu, a my jedziemy grupowo na kawkę do Dobrzycy z Maciejem Paterskim :) Słynny Patera z mega formą niedługo zaczyna wyscig Giro d'Italia. Teraz po takim treningu musi mu dobrze pójść. Fajna atmosfera, wszyscy bardzo pozytywni, pijemy kawkę i gawędzimy :)

W końcu gdzieś tam się rozjeżdżamy wszyscy do domów, życzymy Paterze powodzenia i wio! :)

Po drodze oczom nie wierzę, spotykam rodziców na rowerkach. Małe wycieczki i rowery bardzo im się spodobały ;)

Dzisiaj więc nie było jakiegoś mega super tempa i wyczerpującego treningu, była spokojna jazda w świetnym towarzystwie, zacnym towarzystwie, z pogadankami, tego mi bylo trzeba ;]

https://www.strava.com/activities/29730937

cad: 81

Maciej Paterski - ja - Bartłomiej Matysiak :) Mega w porządku chlopaki :) Trzymamy kciuki na Giro :)


Jadę z Mistrzami :) Poznajecie tych panów ? :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Rozjazdowa sobota :)

Sobota, 2 maja 2015 · Komentarze(0)
Nie wiem jakim cudem taki Błażej czy Bazyl dają radę sobie jeździć ze średnią 24 km/h choćby rozjazdowo. Nawet gdy się nie ciśnie mocno, jedzie z nogi na nogę i puls jest dość niski, te 55km to by mi zajęło całą wieczność :D

Mega pozytywnie dzisiaj na trasie, pozdrowienia co rusz od innych grup rowerowych - bo tych dzisiaj na prawdę całkiem sporo :)

A ja z bananem na twarzy i z bananem w kieszonce pitu pitu i jechałem.....wkurzając się wewnętrznie na popsute tylne koło moje kochane. Po przyjeździe postanowiłem wstąpić u siebie w Krotoszynie do serwisu / sklepu rowerowego ul. Rawicka :) Tam pan Krzysztof - magik notabene - stwierdził zajechane łożyska zdeczka i luzy bębenka... no, w poniedziałek zostawiam kółko i mam nadzieję że czym prędzej do mnie wróci całe i zdrowe! A piszczało już ostatnio niemożebnie, a trzaskało i strzelało jak na wojnie, no czasem ludzie na składakach ciszej jechali niż ja na moim super ekstra wypaśnym rowerze :]

Ale co tam, są drugie kółka - Mavic Cosmic Elite ;] Niski stożek tylko, więc na płaskie tereny jakby nie takie super, ale pancerne i nie do zajechania (no przynajmniej na razie :p )

Na jutro ciekawe plany :) Zobaczymy co z nich wyjdzie. Ale będzie się dzialo ! :D

cad: 85

Podium kategorii A wyścigu Rozpoczęcie Lata 2015 i 2-gie miejsce :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Rozpoczęcie Lata 2015

Piątek, 1 maja 2015 · Komentarze(7)
Długo oczekiwany przeze mnie start, swoiste sprawdzenie i wyznacznik formy. Trudno mi bylo się ostatnio wbić w jakiś treningowy reżim, wiedziałem więc, że będzie ciężko - prosta sprawa. Ale jeśli nie możesz wyścigu wygrać super formą to przecież nic nie stoi na przeszkodzie by bardziej tego dnia pracowała głowa - prosta sprawa. Nie wygrałem, ale byłem w czubie ;-)

Od samego rana wybrałem się ciut za szybko na miejsce zbiórki pod maszt radiowy w Mikstacie. Bardzo dlugo nikt się nie pojawiał, aż w końcu "na ostatnią" chwilę przyjechało ponad 50 zawodników. Oznaczalo to tylko jeszcze większe cierpienia na trasie, przede wszystkim jeśli wiesz z kim przychodzi ci rywalizować, bo większość tego peletonu jest ci dobrze znana.

Bardzo dlugo zwlekałem z przebraniem się, za co zapłaciłem frycowe jak jakiś gówniarz amator - ale o tym później. Podjechalem na start, posłuchałem co do powiedzenia ma prezes i wio, ruszyliśmy. Od samego początku mocne tempo.Jadę sobie gdzieś tam w środku peletonu, ale gdy przychodzi pierwszy podjazd nagle tempo wzrasta - ufff, udaje się utrzymać w grupie. Jadę sobie dalej gdzieś tam, z tylu......przychodzi drugi podjazd pod kościółek i skręt w lewo i dupa. Grupa się rwie, pierwsi już zjeżdżają, a ja przechodzę tych co odpadli. Sam więc odpadlem i straciłem kontakt z grupą. Chwila niepokoju w głowie bo gdyby odjechali, to by już nie bylo szans ich dojść. Ale formuje nam się grupka 4, później już tylko 3 goniących i tak oto po kilku dobrych kilometrach pogoni dojeżdżamy przed podjazdem pod Mikstat, chwila odpoczynku, w pośpiechu zjedzony żel energetyczny. I tak oto zapłaciłem za dwie rzeczy mega utratą energii: jazda z tyłu grupy i totalny brak rozgrzewki i speeeeeed od początku.

Chwila rozmowy z Rafałem, że trzeba odpocząc bo zaraz będzie jeszcze mocniej, chwila rozmowy z kolegą z Fiołki, w sumie jego pytania i moje tylko kręcenie glową bo musiałem zlapać oddech.....I tak sobie myślę, od tej chwili trzeba już trzymać się pierwszych miejsc bo nie można przez nieuwagę odpaść.

Tak w sumie trochę później drugie kółko w miarę równe i wcale nie takie mocne, no bo poszła ucieczka, nie bylo komu gonic.

Trzecie kółko to niezła nerwówka, co chwila skoki, ranty i ucieczki, duży peleton (jak nigdy!) na tej trasie. Ale jadę z przodu, ostateczny podjazd pod maszt.....Tu nerwowo z kolegą z Fiołki, ale po chwili wielki luz i uśmiechy, wiadomo jak to w peletonie :) Ktoś liznąl Grzegorzowi koła, bach leży. Chwila zwolnienia, konsternacji kto pierwszy nie wytrzyma i skoczy..... cały czas peleton prowadzi Blażej Wojciechowski....pierwsi chyba poszli Grzegorz z kimś z Fiołki, później my.... jadę sobie po prawej stronie drogi, miejsca malo, przede mną luka, wyprzedzam i zaczyna się mega zapiek i sprint, jadę przy samej krawędzi jezdni, a po chwili z tyłu czuję rękę na sobie i slowa coś w stylu "eeee Kris odsuń się"... ni chu chu :) Jadę więc pewnie dalej ignorując co się za plecami dzieje, a po chwili ów kolega liznął koło, nie zmieścił się już na drodze i bach - leży. Ja ostatecznie zaciskam zęby i na metę wjeżdżam chyba jakoś 6 albo 7 OPEN i drugi w kategorii A do 25 lat :) 

Na mecie wielkie nerwy, że najlepiej dyskwalifikacja, że zajechałem komuś drogę....a jeśli ja chcę kogoś wyprzedzić to jasne że muszę go najpierw ominąć, a nie zepchnąć z drogi, a jeśli ktoś jedzie z tylu musi uważać na to co się dzieje. Proste? Proste :) No, bo na takim choćby tegorocznym Amstel Gold Race to ale by musiało być dyskwalifikacji za "zajeżdżanie" drogi innym, albo w innych wyścigach :) Paranoja. Kolega wyrzucił mnie nawet ze znajomych na fejsie. Chyba już nie jest moim kolegą, bo nie dalem się objechać. Ehh.. :)

Później czekamy za resztą peletonu, chłopaków którzy odpadli. Dojeżdża też cały i zdrowy kolega Tomasz z Krotoszyna :) Ukończył - a nie jak inni zjechał z trasy. Pogadaliśmy chwilę i rozjechaliśmy się do domu :) Niektórzy obrażeni na cały świat, inni szczęśliwi - no cóż, takie życie. :)

Moja forma ?! Jaka jest taka jest, najważniejsze że chce się dalej walczyć i wraca pewien "instynkt" jaki był w zeszłym roku :)
Kolejny pucharek do kolekcji, całkiem ładnie się prezentuje :D  Pogoda dopisała, po wyścigu się akurat rozpadało :)

cad: 83

https://www.strava.com/activities/295969244

Razem z Tomaszem Mosińskim z Krotoszyna :) Szczęsliwi na mecie! :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(7)

Krótki rozjazd po wyścigu Maraton Żądło Szerszenia IX w Trzebnicy.

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · Komentarze(2)

Wyjechałem sobie dzisiaj totalnie na luzie zrobić kilka kilometrów i pokręcić szybko nóżkami żeby rozjechać ciut ciut wczorajszy wyścig.

Długo to to nie było, ale chociaż chwilę pojeździłem totalnie na luzaku po mieście i później maluteńka rundka Chachalnia - Zduny - Krotoszyn :) Dłużej ani mi się nie chciało, ani nie miałem motywacji, pogoda też nie dopisuje dzisiaj bo chwilę gdzieś tam z nieba pada deszcz.

cad: 81


Start, hop hop hop ;)



Meta :) Nawet nieszczególnie zmęczony, zirytowany raczej ucieczką grupy na "umówionym" bufecie :/


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

IX Żądło Szerszenia 2015 Trzebnica

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Już po wczorajszym "losowaniu" grup startowych wiedziałem, że o podium pewnie nawet nie zahaczę. Ale pojechałem zobaczyłem i teraz mogę napisać co mi w głowie siedzi :) Grupy startowe jakoś tak się dziwnie ustawiły, że praktycznie wiedziałem kto wygra, kto będzie się liczył i walczył o czołowe pozycje :) Mi trafiło się na starcie pojawić w prawie ostatniej grupie o 8:42. Przede mną tylko kolega Fafuła, w grupie nikt specjalnie znajomy mocarz (bez urazy panowie ;-) ), za mną też nikogo kto by miał szybko dojść i pociągnąć.

No to pojechaliśmy, tak sobie kręciliśmy, długo ze średnią 40km/h, co dawało na kolejnych pomiarach czasu 60km: 3min straty, 90km: 7min straty, Prababka: 15 min straty i na mecie 25min straty do zwycięzcy.

Grupa w sumie fajna, wyrównana, jechaliśmy sobie jakoś miło po zmianach. No ale nijak miało sie to do tempa z zeszłego roku gdzie wręcz nie było czasu na batonika, a tu dla porownania zjadłem ich chyba 5 + żela.

Jazda praktycznie bez większej historii, bo co tu opisywać :)

Na jedno mam aby wielki żal do kolegów z grupy: pytałem kilka razy czy stajemy na bufetach ?! tak, na drugim stajemy się umawiamy.... NIKT nie stanął, kilku ludzi się wyrżnęlo bo jeden skręcał, drugi jechał prosto a trzeci i inni w nich wpadli... ja wlewam szybko dwa bidony wody i wio....razem z jednym kolegą próbujemy gonić, sił coraz mniej - pojechało :/ I tak do samej mety jechaliśmy te 50km praktycznie sami, stąd strata do mojej grupy prawie 7 minut :/

Pogoń za grupą dobrych kilka kilometrów gdzie widzieliśmy ich i krzyczeliśmy nawet bo byli najpierw jakieś 500m przed nami, ale pod wiatr nie szło ich dogonić :/ Oni równe zmiany, a my nieźle ujechani aż w końcu jechaliśmy już luźniej.

Po drodze złapani najpierw koledzy z Krotoszyna, później Adrian Jurek i później dwa razy Kuba - z którym spotkałem się na bufecie, odjechał z moją grupą, a później chwilę za Prababką. Trzymał w miarę koło, do czasu aż mu nie spadł łańcuch :/

Przez tą cholerną pogoń za grupką długi czas straciliśmy wiele sil. Mnie zaczęły lapać skrucze przed samą Premią Górską pod Prababkę. Pewnie z niezłym grymasem na twarzy, ale wjechalem i dało radę pokonać ból w lewym podudziu.

I to cały maraton, równa długa i mocna jazda. Śmialo mogę napisać, że jako nie udało się nic wywalczyć - wyszedł z tego niezły trening :D

Kategoria M2: 9/23
OPEN: 42/224

cad: 84

https://www.strava.com/activities/292349520


Z Patersonem, Zbigim (zwycięzcą kat. M5 mini) na mecie z flagą Krotoszyna :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Na luzaku ;)

Środa, 22 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Wybrałem się dzisiaj na swoją standardową pętlę co by na spokojnie rozkręcić nóżki :)
Próba złapania nowego KOMa nieudana - brakuje ciągle 11s na 2,2km podjeździku. Ale spokojnie, po weekendzie tam wrócę :)

Na trasie już widoczne są strzałeczki Trzebnickiego super Maratonu :)

Pogoda prześwietna, sloneczko świeci sobie bardzo mocno, dodatkowo osłabł troszeczkę wiatr więc jechało się na prawdę przyjemnie ;)

cad: 83


https://www.strava.com/activities/29050321

No ładnie :D Prawda ? :)


Tu zaczynają się hopki i same leśne krajobrazy :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)