To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Mtb

Dystans całkowity:1883.53 km (w terenie 101.43 km; 5.39%)
Czas w ruchu:87:38
Średnia prędkość:21.49 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:7371 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:182 (93 %)
Suma kalorii:51903 kcal
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:36.93 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Wyścig "Sześciu Króli" w Bagateli :)

Sobota, 6 stycznia 2018 · Komentarze(1)
Kolejna odsłona ścigania na MTB. Bagatela w święto "Sześciu Króli".

Pierwsze kółko rozgrzewkowe, trzy kolejne to już konkret tempo, ale mniej więcej na tych 5,5km do najlepszych prawie dwie minuty w dupsko na okrążeniu :/ Przepaść! Tętno wyszło z samego wyścigu dość konkretne. Aż się zdzwiłem że tak mocno pojechałem, a mimo wszystko tak słabo... Chyba trzeba jeszcze dużo pracy włożyć w to aby byc w lepszej formie.

Gdyby tylko jeszcze umieć tam jeździć po lesie, bo kolejna osoba stwierdza "Kris, ale technikę to Ty popraw". Dobrze, że było kilka długich prostych to mogłem nadrabiać :) No i patrząc przez pryzmat tego to może w sumie nie jest tak źle, bo na błedach, przyhamowaniach i zakrętach traciłem za każdym razem. Hah, no i sprzętowo też leżę - na początku nie mogłem się wpiąć co się równa minus kilka sekund już od razu, później dwa razy musiałem się wypiąć i kolejnych kilka sekund zmarnowanych... a na finiszu mi się but wypiął i ledwo utrzymałem równowagę... Chyba trzeba pomyśleć nad czymś innym na to nasze ściganie leśne. Mimo, że to tylko zabawa i rzadkie ściganie, tak cholera jestem coraz bliżej zakupu czegoś lepszego niż mój MTB od 5 lat nie rementowany :)

22/55

To było straszne!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Wyścig MTB Strzała Topoli

Niedziela, 3 grudnia 2017 · Komentarze(2)
MTB to nie moja bajka.. Ale tym razem powalczyłem, udało się dobrze wystartować i myślę, że to co dziś zdobyłem to średnio moje miejsce w lesie.

Wyścig:
Startuję dość dobrze, z pierwszego rzędu. Pedały wpięte! No to lecimy! Od tego czasu wiedziałem, że będzie OK! Przed startem zapomniałem zrobić "swojego rytuału" i cały czas jechałem z myślą, że znooooowu o czymś zapomniałem. Dodatkowo bez opaski pulsometra, ale tym razem z licznikiem. Tak właśnie trochę byle jak podchodzę zawsze do wyścigów mtb.

Przemo i Michał standardowo rura do przodu, gdyby było sucho to by się za nimi kurzyło.. Standardowo wyprzedzony jeszcze przez kilku tych samych ludzi co zawsze - Grzegorz, Włodek Gilicki ( gilickibike.pl ), Maciej czy Michał Michalski.. Pierwsze kółko według pomiarów w moim wykonaniu najszybsze. Niestety przez totalny brak techniki i może trochę strachu za dużo tracę na każdym z zakrętów. Ogarnąłem to dopiero na 4 i 5 okrążeniu. Po tym jak wszyscy mnie wyprzedzili zacząłem jechać gdzieś na 13-15 pozycji. Uczestników chyba 45. Ciągle widziałem kogoś przed sobą, ciągle ktoś mnie gonił. W pewnym momencie gdy już nikt nie zyskiwał na moim marnym pokonywaniu zakrętów, zacząłem nadrabiać na prostych i górkach. Dogoniłem małą grupkę, kolegę z Interkolu i cacy, między tym wszystkim mnie również przegoniono, ale tylko chwilowo.

Przede mną na 4 kółku była mała 3 osobowa grupka z Krzysiem L. kilkaset dobrych metrów. Stwierdziłem,że co ma się stać to i tak się stanie, zacząłem mniej hamować na krętych odcinkach i było mnie stać na lekkie podkręcenie tempa. Dochodziłem chłopaków powoli... Na ostatnim kółku złapałem całą trójkę na długiej prostej i się zaczepiłem by chwilę odpocząć bo już nikt nas nie gonił. Jadąc przez lasy trzymałem ich tempo po zakrętach.. Na jedynej ostatniej prostej dwójka poza Interkolem wyprzedziła Krzysia to ja stwierdziłem, że nie ma na co czekać i na tym błocie też muszę! Szybkie hamowanie i skręt w prawo na górkę... Tam utrzymałem pozycję i zjazd w lewo....Skręt w prawo - przycisnąłem jak tylko mogłem i udało się kolegę wyprzedzić i wjechać na metę gdzieś na 10 czy 11 miejscu chyba. Okazuje się, że i nawet na 3 miejscu w kategorii! :D

Później się idziemy przebierać i na kiełbaski. Lekkie zamieszanie z wynikami w kategorii i....bardzo pomocna okazuje się kamerka którą razem z Piotrem Kowalczykiem zamontowaliśmy na drzewie by nagrywać przede wszystkim finisz. Następnym razem będzie bliżej mety gdyż nie widać numerków, ale jesteśmy się w stanie w tym towarzystwie poznać. Impreza jak zawsze super i na najwyższym poziomie! Wspaniali pozytywni ludzie! Kocham to towarzystwo! :) HALA Interkol! :)

cad: ?! xD

Krissss na podium! Super zakończenie sezonu 2017 :)



Interkolowa rodzina i przyjaciele :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Bagatela wyścig MTB

Niedziela, 19 listopada 2017 · Komentarze(1)
Kategoria 0-50km, Interkol, Mtb, Zawody
Co tu dużo pisać....

20/47

Startuję z pierwszej linii co jest ogromnym ułatwieniem, ale mój sprzęt daleki jest od ułatwiania mi życia..
Praktycznie zaraz po starcie spadam na ostatnie miejsca bo nie mogę się wpiąć w pedał dość długo, dłużej nawet niż zwykle miałem problemy. No a ciulowy początek oznaczał gonitwę, dogoniłem prawie taką dużą grupę gdzieś pozycje od 7-16 miejsca tylko brakło sił żeby docisnąć i do nich dojechać i się ścigać, jechaliśmy porównywalnym tempem. Później nieco mi siadło, ale na każdym zakręcie miałem problem ze zbyt dużą ostrożnością w każdy jeden wchodziłem no i przez to straciłem z oczu prawie wszystkich. Później ktoś tam tylko odpadał... Przez błąd na starcie myślę, że te 10 pozycji straciłem :/

Jazda bez licznika, bo zapomniałem :x

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Szukanie lisa w Szczecinie!

Poniedziałek, 6 listopada 2017 · Komentarze(1)
W sobotę z samego rana, jeszcze przed wschodem słońca ruszyłem na północ. Do Szczecina czekało mnie kilka dobrych godzin w samotności w samochodzie. To dobry czas by myśleć, by sobie pośpiewać gdy nikt nie słyszy, bądź po prostu pooglądać krajobrazy czy rozmyślać nad przemijaniem.

Gdy dojechałem do Szczecina, pod Pomnikiem Czynu Polaków (Trzech Orłów), dopiero na dobre wzeszło słońce - rowerzystów jeszcze widać nie było. Pojechałem na malutką wycieczkę po okolicy no i.... chwilę przed dziesiątą pojawiła się Gryfusowa ekipa, Niewidomi na Tandemach i wszyscy co chcieli wziąć udział w Hubertusowym Szukaniu Lisa.

Ruszyliśmy gdzieś, gdzie nigdy nie byłem... Napisać więc mi trudno, ale po mapie z garmina na Pilchowo, Bartoszewo, niedaleko Jeziora Głębokiego. Były przystanki na szukanie wstążek, były fotki, było nawadnianie się, było wszystko - przede wszystkim wspaniali ludzie :) Była 18-stka Kaczora ;-) Powrót jakoś koło 16 pod pomnik. Do domu, impreza, zwiedzanie, powrót do Krotoszyna :)

Dziękuję za zaproszenie :) Na razie takie tempo mi pasuje jak najbardziej :) Czego więcej chciec!? :)

Z częścią ekipy i LISICĄ :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Nad morzem :)

Wtorek, 18 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Od jakiegoś czasu chcieliśmy wspólnie pojeździć. Tu i tam padało, raz sypał śnieg, raz było zimno... Nie brałem roweru no bo i po co.. A tu nagle Święta Wielkanocne zapowiadające się całkiem słonecznie dają tę możliwość. Giant wszedł więc w auto i jedziemy w daleka wyprawę...przez pół (w sumie 3/4) Polski... Nad Morze Bałtyckie :)

Mi to idealnie pasuje po całym tygodniu ciężkich treningów, odpocząć od roweru czasem też trzeba. Odpoczywamy więc także w sobotę, no bo pogoda nie sprzyjała. Była więc możliwość pozwiedzać..zjeść gofra...pospacerować...zażywać jodu.  Nawet i wcześniej zrobić świenconkę i iść do kościoła.

Niedziela to obfite śniadanie, mile spędzone chwile nad morzem... gofty, lody i słońce :) Później rowerami do Mrzeżyna , trochę po plaży w piasku, po wodzie co dało niespodziewanie przeogromną radość, dziecięcą radość :D

Fajna jazda, nawet nie taka wolna jak mi mówiono że będzie.... Skarbek nawet pod wiatr mocno cisnął! :)

cad: ?! xD

Byłem widziałem - wrócę.




Pyszne gofry! Tylko nad morzem :)


Tego dnia było tak :)


Następnego rowerowo :)


Pojeżdżone..



Piękna niedziela! :)


Tacy my :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Zimowe Ostatki - zajechany :)

Niedziela, 5 marca 2017 · Komentarze(0)
Ostatni! Ostatni! No wreszcie ostatni zryw na MTB w tym okresie. Dalej już tylko szosa!

https://www.strava.com/activities/888797634

Dzisiaj był w Topoli Małej pod Ostrowem Wlkp. wyścig mtb organizowany przez OTR Interkol. Nie mogło mnie zabraknąć, ale moja obecność jakby była tylko i wyłącznie w duchu rekreacyjnym aniżeli sportowym. Piątek, sobota...to były ciężkie i długie treningi. Dały się we znaki.

Od samego rana śniadanko, szykowanko i pojechałem rowerem na miejsce zbiórki. Jechało się cudnie, z wiatrem w plecy, w pełnym słońcu.. Bajecznie. Gdy dojechałem do lasu na leśny parking wszyscy już się przygotowywali, jeździli rozgrzewkowe okrążenia.... a ja wpadłem przypiąć numer i w sumie po chwili było trzeba jechać na linię start / meta przy szlabanie po drugiej strony ulicy.

Najpierw czekało nas okrążenie rozgrzewkowe, ale tu jakby już niektórzy się ścigali.... a ja czułem że to nie będzie mój dzień. Nogi po prostu puste. Dodatkowo odkręcony blok SPD w butach, który non stop się przekręcał, aż podczas wyścigu odpadła śrubka mocująca i już było jakby cała stopa latała jak chciała. Ale stanąłem dziarsko na starcie i po chwili WIO! Jak zawsze na starcie chwila zawiechy i straty bo nie idzie się wpiąć w pedał... Ale jakoś poszło i.... ruszyłem...ale.... nic się nie wydarzyło..

Wyprzedziłem kilku maruderów, ale i dziś ja się okazałem maruderem dla innych. Ale na szczęście nie zawalidrogą, bo Przemo dorwał mnie dopiero gdy wjeżdżał już na metę. Na trzecim kółku na zakręcie 90* wywinąłem orła.. Taka moja technika jazdy po lesie. Ostatnio był albo trenażer albo długie szosowe proste treningi. Cały wyścig przejechany praktycznie w towarzystwie Bartka z Kroto i Rafała Wasilewskiego. Dodatkowo dopingowali mnie siostra, mój chrześniak Kacper i szwagier.. No, to pooglądali moje cierpienia.

Trudno to nazwać dla mnie wyścigiem. Nie składałem się jak należy w zakrętach, sprzęt pozostaje wiele do życzenia, nogi dziś też odmówiły posłuszeństwa. Ale dobrze, forma mi teraz niepotrzebna. Także Damianq odzywaj się dopiero gdy będziesz miał coś mądrego do powiedzenia. Później Adam mi poprawił blok w bucie! Dzięki stary bo bym nijak nie dojechał do domu :) Do tego oczywiście przepyszne kiełbaski, czyli cały sens tego wydarzenia xD

Fajny trening wyszedł. Powrót również rowerem, pod wiatr.. oj co się namordowałem to moje. Ale fajnie, bolą mnie cholernie nogi.. ale lubię to uczucie. Trudno się od tego odzwyczaić. I od jutra chyba zabieram się chociaż hantlami za bicki.. bo te jak były tak są niespecjalnie imponujące, ale mniejsza z tym.. Po prostu po tych kilku dniach dziś czułem, że ledwo trzymam kierownicę. Trzeba się trochę wzmocnić :)

W garminie na czas wyścigu włączyłem okrążenie. Max tętno z wyścigu 179 najprościej w świecie świadczy o wykończeniu organizmu treningami :) Czyli jest ok! Nie szło się wbić na wyższe obroty.

Jutro basenik, odpoczynek, recovery, rest day! We wtorek też w sumie, trzeba teraz odpocząć... Ale oj brakowało mi takiego weekendu :)

Na tę chwilę jedyne zdjęcie z wyścigu, z kiełbaskami ;-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Strzała Topoli OTR Interkol 2016

Niedziela, 4 grudnia 2016 · Komentarze(0)
Wyścig Strzała Topoli w Topoli koło Ostrowa Wielkopolskiego w roku 2016 już za nami. 04.12.2016 przywitał nas lekkim mrozikiem, ale za to piękną bezchmurną i bezwietrzną aurą. Od samego rana pakuję więc rower do auta i lecimy w kierunku trasy wyścigu. Jakies 35km do miejsca docelowego. MTB nie lubię, ale jest to jakaś forma odskoczni od treningów na trenażerze. Fajne urozmaicenie na długie jesienno - zimowe dni.. Mój sprzęcior GIANT do lasu jest jak znalazł - ale jak to określił Prezes Przeniczka - na wypady wycieczkowo piknikowe z dziewczyną, a nie na "poważne" ściganie. Tak samo z resztą lubię wjeżdżać do lasu rowerem jak i on to właśnie przedstawił.

Ale przyjechałem, przebrany już i gotowy do startu, odebrałem numerek startowy - 3 - i pojechałem sobie przejechać trasę. Zrobiłem kółeczko czy dwa i po chwili stawiliśmy się na starcie. W tym roku trasa była ciut rozszerzona o jakieś 400m przez las i jak to Michał powiedział "dwa wąwozy", które okazały się być sporymi rowami.

Po pierwszym kółku rozgrzewkowym stawiliśmy się przed szlabanem wjazdowym do lasu na start ostry. Pierwsze to kilkudziesięcio / kilkuset metrowa prosta, która ustawia po trochu już wyścig gdyż jak wystartujesz tak mniej więcej przyjedziesz na metę, a ci co tam uciekną to ich już raczej nie dogonisz. Na początku moim jedynym zmartwieniem były bloki i pedały spd. Wepną się czy nie ?!

3...2......1..... start.. po chwili walki ze skomplikowaną technologią udało się wpiąć i ruszyć, ale już na starcie zostałem chwilę, co nieco udało się nadgonić.. pierwsze kółko pokonane bardzo sprawnie, kogo trzeba wyprzedziłem i przejeżdżając przez pierwszą linię start - meta słyszę - dziewiąty! sobie mówię że na 52 kolarzy to chyba nieźle.. Ale później to już tylko technologiczna tragedia.. Jechaliśmy sobie tam jakąś drugą grupką... aż tu nagle na stromym podjeździe wstaję z siodełka...i wypina mi się blok z spd.. no to zostaje podbiegać, kilku chłopkaów odjeżdża, próbuję gonić a tu dupa.. po chwili wypina się pedał kolejny raz pod kolejne górki gdy wstaję.. tak się złożyło że zostałem dogoniony przez kilku którzy jechali za mną, no życie.. od tego czasu już nie wstaję z siodła i wszystko podjeżdżam na siedząco.. Jest ciężej ale przynajmniej nie tracę, Michał czy Bartek już pojechali do przodu i nie udaje się dojść bo dobrych kilka chwil straciłem przez walkę z wpięciem bloków podczas zjazdów..  Nie łamiąc się jedynie staram się nie dać dogonić i wyprzedzić tym co za mną.. Ostatni większy podjazd już prawie do mety i znowu nawet już na siedząco - noga się zsuwa i już nie starając się nawet wpinać buta jakoś kręcę - udaje się dojechać do mety chyba na 15 miejscu dokładnie...

Trasa fajna, bardzo interwałowa, kilka mocnych - stromych hopek, które trzeba przepchnąć - więc i najlepiej wstać. Trasa bardzo techniczna i łatwo o glebę albo spotkanie z drzewem czy korzeniem i wywrotkę.. To trzeba lubić.. I trenować. A u mnie ani sprzętu ani treningów leśnych więc wyścigi MTB - raptem trzy w roku - traktuję jako dobrą zabawę, kiełbaskę i ognisko po tym są uwieńczeniem tych morderczych zmagań.. Rywalizacja oczywiście zawsze się wkrada, tóż to wyścig i pięćdziesiąt osobników z buzującym testosteronem więc nie ma lekko. Jedni goniąc czołówkę zrywają przerzutki - a szkoda bo mogli bić się o podium, ja rok temu zerwałem łańcuch... takie życie.

Ja z formy chyba mogę być zadowolony, choć tętno jakieś kosmiczne. Jedyne co się mogę pocieszyć to tylko tym że teraz mi jakakolwiek forma potrzebna nie jest. Teraz jest czas na jej szlifowanie do wiosennych i letnich wyścigów i maratonów. Ogólnie jest fajnie i nie zmienią tego żadne  niby śmieszkowe przytyki partyjne od ludzi, którzy mówią że z polityką nie chcą mieć nic wspólnego.  Żarty czy rozmowy w dobrym tonie niektórzy mają i to można nawet podyskutować i się pośmiać. Ale jakieś granice dobrego smaku są...

Kolejne zmagania na MTB chyba w Bagateli i jeszcze raz w Topoli na zimowe ostatki.. no ale.. zobaczymy.. Na razie wracam od jutra znów na trenażer ponieważ kolejne dwa weekendy rowerowe na 100% nie będą :-)

cad : ?! nie było czujnika :-)

Pierwsze kółeczko :)


Najlepsza kiełbaska po ściganiu :-)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

MTB - Kris w lesie

Sobota, 3 grudnia 2016 · Komentarze(0)
Raz na ruski rok, na serio sporadycznie, czasami... wybiorę się na MTB. Przeważnie przed wyścigami jesiennymi organizowanymi przez OTR Interkol - Strzała Topoli 2016 pod Ostrowem Wielkopolskim w lesie w Topoli Małej czy tam Wielkiej. Cholera wie ;-)

Jak już wyjadę, to nie ma gdzie sobie pojeździć.. Nie mam, nie znam, nie mamy tu w Krotoszynie i okolicy takiej fajnej traski jak chłopaki pod Ostrowem. Muszę się wybrać któregoś dnia w drugą stronę niż ostatnio ja jeżdżę i czegoś poszukać ;-)

Dwa lata temu rozwalili moją trasę pod Chwaliszewem gdzie zawsze trenowali chłopaki z klubu MLUKS Biadki, przyjechał walec, wycinarka i ni ma drzew ani rozjeżdżonej ścieżki... Nieopodal znalazłem kolejną fajną pętelkę, z dwoma hopkami... Się okazało że jak tam zajechałem teraz po prawie roku... to ani hopek, ani pętelki nie ma bo praktycznie jest to samo co obok w lesie - rozjechane... nawet dwóch hopek nie ma, a były!

No ale pojeździłem sobie treochę tam, trochę pod Chachalnią i wróciłem do domu, w sumie więcej po asfalcie niż po lesie.. Nie lubię mtb, znaczy jest fajne jak się ma trasę wytyczoną a nie się jedzie i nie wie gdzie, czy próbuje czegoś znaleźć..

Dzisiejsza jazda bez gleby :D

Jakoś dzisiaj miałem taki nastrój jak na tych zdjęciach..


Straszne!


To sem ja :-)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)