SZOSA o TdF i Mont Ventoux...
Niedziela, 9 października 2016
· Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Z braku laku - dobry kit. Od samego rana pada ulewny deszcz. Postanowiłem więc wejść na trenażer. Bardzo chce mi się jeździć. Nie pozostało mi nic innego jak to robić. Teraz już nie pada. Ale nie mam już czasu na jazdę rowerem. Wyszedłbym sobie teraz pojeździć, ale nie mogę. Cholera by wzięła... Na drogach robi się sucho. Nie ma prawie wiatru. Jest całkiem przyjemnie. A ja muszę iść "pracować" :x
cad: 89
Wczoraj kupiłem magazyn SZOSA. Dwumiesięcznik, najpoważniejszy magazyn o o kolarstwie. Jestem w bardzo miłym, ciężkim szoku :-)
Tour de France i Mont Ventoux ciąg dalszy...
Szanowny Panie Redaktorze,
Nie będzie dla Pana pewnie zaskoczeniem gdy napiszę, że czytając aktualne wydanie magazynu Szosa bardzo się zdziwiłem, zdecydowanie na plus, pozytywnie. To że macie świetne zdjęcia, super papier i bardzo ciekawe artykuły wiedziałem od samego początku. Teraz pokazaliście że macie też odwagę. Dlaczego ? Bo opublikowanie tego listu wbrew powszechnym hejtom wydaje się być szalone a napisanie go w ogóle sprawia wrażenie szaleństwa. To Polska, więc zrobienie czegoś inaczej niż tzw. masa wymaga twardej skóry.
Panie Redaktorze Miłoszu Sajnog - dziękuję serdecznie za bardzo miłe słowa wsparcia okazane tak po prostu na łamach największego kolarskiego magazynu w Polsce. Jest mi niezmiernie miło że osoba której nie znam bezinteresownie stanęła po mojej stronie i patrzy na całą sprawę chłodno, bez emocji i zbędnych złośliwości. To jak kocham kolarstwo i Tour de France wiedzą nieliczni. Nigdy nikomu bym krzywdy nie zrobił. Tylko, albo aż się przebieglem przy trasie, przy kraksie. Na miejscu stało tysiące ludzi i tak nikt nie pomógł "biednym" kolarzom ani nie oddał roweru Froomowi. Publika jednak znalazła swojego kozła ofiarnego winnego....nie wiadomo czego. Ale winnego. Łącznie z komentatorami których mimo wszystko dalej cenie i lubię.
Dlaczego przeprosilem ? Wtedy poczułem się winny.....Ale nie tego co sam zrobiłem....Tylko tego co się posypalo w hejcie między innymi na moją rodzinę. Czy ja sam się czuje czegoś winny ? Faktycznie powinienem im pomóc, byłbym bohaterem.... Dla mnie jednak radością było dopingowanie Majki który puścił oczko gdy przejezdzal obok mnie a zrobiłem dokładnie to samo tylko bez kamer - bieglem przy nim a on mnie serdecznie pozdrowil.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za list. Nie znamy się osobiście ale mam nadzieję że będzie okazja uscisnac Pana rękę. Nie przestaje kibicować kolarzom, nie przestanę jeździć na zawody kolarskie, nie przestanę być sobą.
cad: 89
Wczoraj kupiłem magazyn SZOSA. Dwumiesięcznik, najpoważniejszy magazyn o o kolarstwie. Jestem w bardzo miłym, ciężkim szoku :-)
Tour de France i Mont Ventoux ciąg dalszy...
Szanowny Panie Redaktorze,
Nie będzie dla Pana pewnie zaskoczeniem gdy napiszę, że czytając aktualne wydanie magazynu Szosa bardzo się zdziwiłem, zdecydowanie na plus, pozytywnie. To że macie świetne zdjęcia, super papier i bardzo ciekawe artykuły wiedziałem od samego początku. Teraz pokazaliście że macie też odwagę. Dlaczego ? Bo opublikowanie tego listu wbrew powszechnym hejtom wydaje się być szalone a napisanie go w ogóle sprawia wrażenie szaleństwa. To Polska, więc zrobienie czegoś inaczej niż tzw. masa wymaga twardej skóry.
Panie Redaktorze Miłoszu Sajnog - dziękuję serdecznie za bardzo miłe słowa wsparcia okazane tak po prostu na łamach największego kolarskiego magazynu w Polsce. Jest mi niezmiernie miło że osoba której nie znam bezinteresownie stanęła po mojej stronie i patrzy na całą sprawę chłodno, bez emocji i zbędnych złośliwości. To jak kocham kolarstwo i Tour de France wiedzą nieliczni. Nigdy nikomu bym krzywdy nie zrobił. Tylko, albo aż się przebieglem przy trasie, przy kraksie. Na miejscu stało tysiące ludzi i tak nikt nie pomógł "biednym" kolarzom ani nie oddał roweru Froomowi. Publika jednak znalazła swojego kozła ofiarnego winnego....nie wiadomo czego. Ale winnego. Łącznie z komentatorami których mimo wszystko dalej cenie i lubię.
Dlaczego przeprosilem ? Wtedy poczułem się winny.....Ale nie tego co sam zrobiłem....Tylko tego co się posypalo w hejcie między innymi na moją rodzinę. Czy ja sam się czuje czegoś winny ? Faktycznie powinienem im pomóc, byłbym bohaterem.... Dla mnie jednak radością było dopingowanie Majki który puścił oczko gdy przejezdzal obok mnie a zrobiłem dokładnie to samo tylko bez kamer - bieglem przy nim a on mnie serdecznie pozdrowil.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za list. Nie znamy się osobiście ale mam nadzieję że będzie okazja uscisnac Pana rękę. Nie przestaje kibicować kolarzom, nie przestanę jeździć na zawody kolarskie, nie przestanę być sobą.